1602 E. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
uzupełnień i zmian redakcyjnych w kierunku jeszcze większej ostrożności od tej, która go tak wybitnie cechowała.
975. Na zakończenie rozdziału 19, nie od rzeczy będzie oświetlić wspomnianą tylko co trudność toponomastycznych badań z jeszcze jednej, nie poruszanej dotychczas strony. Jest oto rzeczą znaną, że lud jakiś, przybywając na nowe dla siebie obszary, nie zawsze przyswaja sobie obce nazwy miejscowe bez głębszych modyfikacji; przeciwnie, o ile one nie tylko brzmią dlań niezrozumiale, ale są przy tym trudne do wymówienia jako niezgodne z fonetycznymi nawykami przybyszów, natenczas, przejmując je, gruntownie upodobniają je oni do nazw własnych. Dlatego to na podstawie, dajmy na to, dzisiejszej nazwy wielkiej rzeki Odry (§§ 960, 962) nigdy nie możemy z bezwzględną pewnością twierdzić, że nadana ona została bezpośrednio przez Słowian; Słowianie przecież, przybywając nad tę rzekę, całkiem dobrze mogli zastać nazwę obcą niezwykłego dla nich brzmienia, ale w tym czy owym zbliżonego jednak na ogół do brzmienia znanej im nomenklatury Odra i dlatego tę właśnie do nowopoznanej rzeki zastosowali. Coś podobnego miało się ponoć przygodzie starożytnej U1 p i a-nie na Bałkanach (na dzisiejszym Kosowym Polu) przedzierzgniętej w ustach Słowian w Lipljan; tak się też dowodnie przytrafiło Arsenie przeobrażonej w pozornie rdzennie słowiański, względnie serbski, R a ż a n j itd.
Rzecz komplikują jeszcze bardziej: 1) tłumaczenia zrozumiałych nazw z jednego języka na inny, a zwłaszcza 2) częste czysto zewnętrzne zbieżności leksykalne. Co do drugiego wypadku, to odnośnie do wielkiej Odry — by powrócić raz jeszcze do tej nazwy, tak intrygującej badaczy od długiego już czasu — zupełnie do pomyślenia jest, że nosiła ona niegdyś, powiedzmy, imię germańskie *Adro 'bystra’, znaczeniowo dokładnie odpowiadające naszym Bystrzycom itd.; otóż to germańskie imię musiałoby w ustach Słowian (bez żadnej głębszej przeróbki, zgodnie z samymi tylko prawami głosowymi) dać wyraz Odra, pokrywając się w ten sposób idealnie ze słowiańską nomenklaturą rzeczną czy raczej w ogóle wodną (cf. m. i. błoto O d r na Polesiu). Jeszcze bardziej pogarsza rzecz okoliczność, iż w Europie mogły istnieć ludy indoeuropejskie, które dziś wyginęły doszczętnie i których języka nie znamy zupełnie. W szczególności między dawnym światem germańskim a dawną Słowiańszczyzną całkiem dobrze mógł się przed wielu wiekami mieścić jakiś lud trzeci, również indoeuropejski, ale ani germański ani słowiański. Głębsze badania porównawcze nad pierwotną kulturą Germanów i Słowian bezwzględnie nakazują nawet przyjęcie istnienia takiego ludu (czy takich ludów). Z racji swej językowej przynależności do tzw. Indoeuropej-o.7.vków rozt>orzadzałbv on (wzgl. rozporządzałyby one) słownictwem zbliżonym do germańskiego z jednej, zaś słowiańskiego z drugiej strony. Gdy później, ale w czasach bądź co bądź wcale dawnych, nawarstwili się na obszary owego ludu (czy owych ludów) Germanie oraz Słowianie, przejmując odeń poniekąd jego toponomastykę, zlała się ona z toponomastyką tych przybyszów w sposób nie do rozwiązania. Nawet precyzyjne studia nad geograficznym rozmieszczeniem nazw mogą zawodzić przy rozwiązywaniu zagadnień zahaczających o podobne procesy. Wemy bowiem, iż zasięgi pewnych wyrazów nieraz ogarniają sąsiadujące ze sobą części pokrewnych terenów różno] ęzycznych. Istnieją na przykład apelatywy znane wyłącznie na południowej Białorusi i północnej Małorusi a nie znane na Białorusi północnej i Małorusi południowej, albo, powiedzmy, znamy apelatywy właściwe wschodniemu Mazowszu czy ran. w. w ogóle Mazowszu i Rusi — nieobecne w reszcie Polski etc.
Im bardziej cofamy się wstecz dziejów, im dawniejsze zapożyczenia i przejmowania z ust dQ ust mogą wchodzić w grę, im przy tym starszymi i zwłaszcza pospolitszymi w językach indoeuropejskich rdzeniami oraz postaciami nazw operujemy, tym bardziej mętnieją dokoła nas wszystkie widnokręgi. W ogromnej ilości wypadków nigdy wtedy — wobec wszystkiego o czym wyżej — nie możemy mieć jakiejkolwiek pewności (o bezwzględnej pewności w ogóle mowy tu nie ma), którym ludom czy językom daną nazwę przyznać. Dlatego teź czczą fantazją w najściślejszym znaczeniu obu tych słów jest wywód jednego z patriotycznie usposobionych uczonych polskich, co na podstawie pewnych nazw rzek w Powiślu i Poodrzu dowodzi, jakoby kraje te między r. 5000—3000 przed Chr. zajęte były przez bezpośrednich przodków Słowian. Gdyby nie wyraźne przekazy starożytnych 1, z całą pewnością i śród Serbochorwatów znaleźliby się uczeni, z wielkim powodzeniem broniący rdzennej słowiańskości tego rodzaju nazw bałkańskich, jak serb.-chorw. Dunaj czy Dunav (porówn. liczne Dunaje i Dunajce, Dunavec oraz apelatywy: dunaj: u Słowian północnych a dunójus i dunavas u Bałtów: § 959), Drava (porówn. Drawę i Drwęcę w Polsce, Drowkę w Po-dnieprzu itd.), Drfna (cf. Drynę w dorzeczu Desny), Sava (porówn. w Podnieprzu: Saya, Savinka, Savenka, w Powiślu Sawa, w Poodrzu Sawka; w Podnieprzu Śev v. Śeva, Śeven-ka), tJ n a (cf. w Podnieprzu: Uńej v. Uńeja, Unov v. Unava, w Podniestrzu: Uńaya, w Powiślu: może — Uniejówka2, w Poodrzu: Unia) itd.
1 Danuvius itp., Apdoi/oę, ^pitvoq, Savus, Otvevq.
3 Dzisiejsza postać tej nazw}' powstała w oczywistej zależności od imienia osady Uniejów, leżącej u źródeł rzeki, o którą chodzi. Ponieważ jednak takie, tzn. leżące u rzecznych źródeł, osady nader często brały imię od nazwy rzeki, nad jaką