1632 i. MOSZYŃSKI: kultura ludowa słowian
987. Kończąc ustęp o znakach własnościowych chciałbym jeszcze napomknąć o dwu wypadkach szczególnych, a mianowicie o zastosowaniu ich podczas rzucania losów oraz o piętnowaniu nimi wyrobów garncarskich itp. przez wytwórców. Tak więc, powiedzmy, zniemczeni Słowianie, zamieszkujący wyspę Rugię, używają losów „zamerkowanych“ znamionami uczestników losowania. Nie umiem w tej chwili powiedzieć w sposób pewny, czy identyczny zwyczaj jest uprawiany w obrębie Słowiańszczyzny dzisiejszej; spośród dostępnych mi danych prawie zupełnie (ale jednak nie zupełnie) jasne jest w tej mierze tylko świadectwo V. Bogdanova, dotyczące b. guberni twerskiejŁ. Niedawne istnienie wspomnianej praktyki na Wielkorusi byłoby w każdym razie całkiem naturalne wobec częstych i doniosłych dla włościan losowań, odbywanych w tym kraju przy okresowo powtarzanych podziałach gruntów ornych, sianożęci etc., stanowiących wspólną własność wsi (ob. cz. III). Wiemy zresztą, że w niektórych stronach Wielkorusi, gdzie klejma już zatracono, ale losowanie przetrwało, czynią sobie chłopi znaki dowolne (jaki kto chce) na zrębach (wkrus. źerebej), tzn. na ^drewienkach służących jako losy. Ta ostatnia praktyka jest może pierwotna (a w każdym razie na pewno od nacinania owych żrebnych drewienek poszła prasłowiańska nazwa losu: *źerbi,, *żerbtjB; cf. ideur. *gerbh-, *gerobh- w st.-prus. girbin 'liczba’, gr. Ypaęco 'piszę’ [właściwie: 'robię rysy’], nmc. kerben 'robić nacięcia, krajać’, Kerbstock 'kij z karbami [ob. § 979]’).
Co do znaków na wyrobach glinianych itp., które by to znaki wskazywały na wytwórcę, a nie na właściciela, to specjalnych poszukiwań w tym zakresie nie prowadziłem. Ograniczę się więc tyjko do przypomnienia, że podobne znaki „fabryczne" czy raczej „rękodzielnicze" zdają się być stosunkowo wcale rozpowszechnione u różnych ludów, wywodząc się zapewne w prostej linii od własnościowych gmerków wytwórców. Słowianie znać je musieli od dawna, podobnie zresztą jak np. Litwini, Germanie etc., tu bowiem, powiedzmy, zdają się m. i. należeć charakterystyczne i nieraz wcale pomysłowe gmerki na dnach dawnych kopalnych (toczonych na kole) naezyfi glinianych, znajdowanych na Rusi, w Polsce, w Czechach itd., a poza tym także na Litwie, w krajach germańskich i innych. Gmerki te porównał i zestawił z własnościowymi znamionami już A. Kotlarevskij przed przeszło siedmdziesięciu laty (r. 1867)1 2. Dziś najciekawiej przedstawiają się analogiczne szczegóły u zamieszkałych śród Słowian wielko-ruskich i niewątpliwie ogromnie od nich zależnych pod względem kultury^Zyrian. U tego mianowicie ludu naczynia gliniane, zwłaszcza wielkie garnki do warzenia obrzędowego piwa,«namionuje się gmer-kiem, wyrytym w surowej jeszcze glinie, na odległości 1 do 5 cm od górnej krawędzi. Nie jest to jednakowoż, jak się zdaje, znak „rękodzielniczy", lecz zwykłe znamię własnościowe. Czasem znamiona takie, zarysowane^rzędem, jedno obok drugiego, tworzą cały jakby szlak dookolny, sytuowany poniżej krawędzi, dając w ten sposób oryginalny ornament. Mamy więc tu przed sobą ciekawe przeobrażenie się elementu o funkcji czysto społecznej w element zdobniczy1.
988.2 Podobne przejście dokonało się na wielką skalą w zupełnie innej dziedzinie: w zakresie tzw. znaków magicznych. Czytelnik „Kultury", któremu nie są obce muzea etnograficzne słowiańskie, przypomina sobie zapewne owe charakterystyczne, bogato „zdobione" okazy obrzędowego pieczywa, wystawione czy to w oryginałach, czy też w postaci odlewów gipsowych za szkłem szaf lub gablot. „Zdobienie" składa się tu zazwyczaj z przerozmaitych nalepek wykonywanych z ciasta. TJ Słowian północnych posiada ono dziś już nawet w oczach włościan przeważnie lub wyłącznie walory estetyczne, o ile — naturalnie — nie wyszło całkiem z użycia, względnie o ile w ogóle nie jest li tylko niewolniczym naśladowaniem wzorów dawnych, nie motywowanym poza tym żadnym celem. Wskazówki etnografii porównawczej stwierdzają jednakowoż stanowczo, że niegdyś było inaczej i że dawniejszymi czasy również Słowianie północni — jak do ostatnich jeszcze lat znaczna Część południowych — przypisywali podobnym znakom-nalepkom pewne szczególne znaczenie. W etnologii nazywane ono bywa zazwyczaj magicznym. Ale nie wiem, czy to jest słuszne w każdym poszczególnym wypadku. Jak mi się zdaje, przesłanki tzw. magicznego myślenia współdziałały co prawda przy tworzeniu się nalepek; nie one jednak może odegrały tu rolę decydującą. Należy przypuszczać, źe człowiek, z samej natury rzeczy nie mogąc — w czasie wznoszenia modłów i składania ofiar — porozumiewać się w sposób dlań zupełnie oczywisty z istotami czczonymi, z dawien dawna wpadł na myśl stosowania czynności i znaków, które miały szczególnie wyraziście pokazywać bogom, o co mu chodzi. Podniosłem już ten ważny szczegół omawiając magię (ob. s. 248 w. 9 sq. od góry); gdyby zaś dalsze badania wykazały, że i pieczywo obrzędowe — co do genezy w znacznej mierze niewątpliwie ofiarne — pełniło poniekąd funkcję, że się tak wyrażę, „próśb pisanych do bogów", tedy znaki-nalepki, jakie na nim można widywać, byłyby oczywiście nie wyłącznie magiczne, lecz również symboliczne. Okazałyby się one w tym
5. 333.
EO, r. 1916, nr 1—2, s. 27.
Ob. przedruk jego rozprawy: „Zametki o gonSarnych znakach" w wyda-
JSFou, t. 14, r. 1932, A. Sidorov, s. 8.
r^ł-aorrafu 0b. też wyżej s. 332 sq. i fig. 7—10 na s