i <n Rozdział 13
pi h t(\\ .il / indywidualnym pacjentem, ale w paradygmacie interakcyjni! kumunikacyjno-strategicznym. Ostatnio coraz więcej terapeutów systemowych pracuje z jednostką, a część z nich wręcz mówi jak Selvini-Palazzoli (1989) o „ponownym odkryciu jednostki”. Forma pracy, a zwłaszcza techniki są podobne i często oparte na pytaniach cyrkularnych zmodyfikowanych do pracy z jedną osobą. Ponieważ w życiu tych osób zawsze istnieje znaczący system rodzinny, to nawet (a czasami zwłaszcza) jeśli nie utrzymują one z nim kontaktu, poświęca się mu dużo czasu przeznaczonego na terapię. Szczególnie dobrym sposobem pracy z jednostką jest posługiwanie się genogramem, ponieważ nie traci się z oczu systemu rodzinnego i jego znaczenia. Jako przykład możemy podać przypadek młodego chłopca, syna alkoholika, który nie zgodził się na sesję terapii rodzinnej. Ponieważ rola rodziny w problemach chłopca była kluczowa, postanowiliśmy pracować z nim samym systemowo, posługując się genogramem. Praca ta okazała się bardzo skuteczna, pozwoliła mu zobaczyć stopień jego włączenia w alkoholowy system rodzinny i rolę innych, poza ojcem, członków rodziny. Zaczynał on terapię z mocnym przekonaniem, że jedynym członkiem rodziny odpowiedzialnym za to, co dzieje się z nim samym, jest wyłącznie jego ojciec. Terapia pomogła mu także zobaczyć ojca w innym świetle w związku w transgeneracyjnymi uwarunkowaniami jego problemów. Największe jednak wrażenie wywarła na autorce indywidualna sesja z jedną z kursantek szkolących się wraz ze mną w Instytucie Ackermana. Szkolenie w indywidualnej terapii systemowej prowadziła Olga Silverstein. Poprosiła, aby ktoś z kursantów zechciał opowiedzieć o dręczącym go ostatnio problemie.
Zgłosiła się jedna z osób, która opowiedziała, że od kilku dni przeżywa duży niepokój i źle sypia w związku z pozornie błahą sprawą. Kilka dni temu starszy kolega psychoanalityk poprosił ją, aby zajęła się jednym z jego pacjentów, którego on sam nie może przyjąć w związku ze zbliżającym się urlopem. Dodał też, że prawdopodobnie zajmie się ona tym pacjentem lepiej niż on sam. Kursantka chętnie przyjęła tę propozycję, bez większego wahania, sama bowiem była już wyszkolonym terapeutą. Poczuła się też usatysfakcjonowana propozycją starszego, znanego terapeuty. Następnego dnia pojawiły się opisane powyżej objawy, których nie potrafiła z niczym innym powiązać, poza tym niejasno czuła, że są związane z tą właśnie propozycją. Olga SiWerstein szybko ustaliła, że powodem niepokoju nie jest niepewność kursantki w roli zawodowej. Następnie przystąpiła do konstruowania genogramu w sposób absolutnie mistrzowski, zadając prawie wyłącznie pytania cyrkularne, szczególnie już po naniesieniu na drzewo rodzinne podstawowych informacji. Dość szybko udało się ustalić, że w rodzinie kursantki z pokolenia na pokolenie przekazywany był mit rodzinny, że kobiety są gorsze od mężczyzn, wręcz głupsze. Mit był tak silny na poziomie obecnej rodziny, że kursantka mimo wyjątkowo dobrej pozycji zawodowej i całkowitej niezależności finansowej była stale porównywana ze swoim bratem. Trzeba było kilku pytań terapeutki, aby ustalić, że brat nie tylko nie jest przykładem sukcesów, jak przedstawiła go siostra, ale przeciwnie, ostatnio stale miewa kłopoty finansowe. Ten inny opis brata był zaskoczeniem dla samej kursantki i sprawiała wrażenie bardzo poruszonej. W tej samej chwili znalazła brakujące części rodzinnej układanki i zrozumiała, co oznaczała dla niej propozycja starszego od niej (mniej więcej w wieku brata) terapeuty. Przyjmując ją przeciwstawiła się mitowi rodzinnemu. Na zakończenie prowadząca zajęcia poleciła nam znalezienie zadania i pytania dla przedstawiającej swój problem osoby. Po długich dyskusjach wymyśliliśmy wspólnie, za aprobatą prowadzącej zajęcia, żeby kursantka zaprosiłą swoją rodzinę wraz z bratem do bardzo wytwornej restauracji i tam opowiedziała jakby przypadkiem o ostatniej propozycji i zapytała brata o zdanie. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że bezpośrednio po tych zajęciach całkowicie ustąpiły jej objawy.
Ważnym czynnikiem, na który terapeuci systemowi pracujący z indywidualnymi pacjentami (klientami) powinni zwracać uwagę, jest problem relacji pomiędzy terapeutą a pacjentem. Jakkolwiek analiza tej relacji nie jest przedmiotem pracy, tak jak w psychoanalitycznie zorientowanej psychoterapii a zwłaszcza w psychoanalizie, to jednak nie można tego zjawiska zaniedbywać. Sesje indywidualne są z konieczności częstsze niż sesje z całą rodziną, a spotkania twarzą w twarz stwarzają większą szansę ujawniania się przeniesienia i przeciw-przeniesienia. Co najważniejsze jednak, systemowa terapia nie stworzyła teorii funkcjonowania indywidualnego tak dobrej jak inne teorie, np. psychoanaliza. Prosta ekstrapolacja teorii i zasad pracy z rodziną na terapię indywidualną nie jest do końca możliwa, ani też łatwa.