18
Zagadnienie.
praktycznej eugeniki, to samo można o niem powiedzieć, co o rodzinie w poprzedniem znaczeniu. Małżeństwo jest przykładem godnym uwagi ze względu na to, że środki rozrodczo-higjeniczne muszą się stosować do porządku społecznego, jaki się wykształcał w ciągu tysiącletniego rozwoju, a nie naodwrót. Monogamiczny, trwały związek małżeński jest ostatnim wyraźnie zarysowanym stopniem rozwoju prawnie uregulowanego współżycia mężczyzny z kobietą i wykazuje swą przewagę nad innemi możliwemi postaciami współżycia. Nawet i te wielkie narody azjatyckie, które dopuszczały i inne formy współżycia, dążą obecnie do zniesienia tamtych na rzecz wyłącznego panowania trwałego małżeństwa monogamicznego. Z pewnością i obecna instytucja małżeństwa będzie ulegała w przyszłości zmianom, ale obecnie eugenika musi się pogodzić z nią, jako najważniejszym punktem zaczepnym działalności rozrodczo-higjenicznej, nie negując bynajmniej jej strony dysgenicznej, polegającej na tem, że małżeństwo monogamiczne, trudno dające się rozwiązać, wiąże i wtedy nawet jedną ze stron, gdy się druga okaże niezdatna albo tylko warunkowo zdatna do rozrodu.
Instytucja małżeństwa nie pozwala nam też uciec się do skutecznej zasady hodowcy zwierząt, aby dać płodzić potomków przez nielicznych, wybranych i we wszystkie dobre zalety gatunku zaopatrzonych samców, aby kazać je-donosić i rodzić licznym samicom. Już Ta uwaga niech starczy, by wskazać na to, że z doświadczeń hodowli zwierząt nieco wprawdzie skorzysta może teoretyczna nauka dziedziczności, ale praktyczna eugenika bardzo mało. Gdzie się na to nie zważa, jak n. p. w projektach Chr. v. Ehrenfelsa, rodzą się absurdy socjologiczne, bo fałszywy punkt wyjścia znosi wszelką wewnętrzną logikę eugenicznego myślenia19). Ale podkreślając stanowczo niemożliwość przenoszenia najważniejszych zasad hodowli zwierząt na człowieka, nie nań ży tych zasad zupełnie pomijać. Bo jedną naukę musi praktyczna eugenika zapożyczyć także z dziedziny hodowli, jeśli chce rozwjnąć masową działalność, tę mianowicie, że jednostki rodzicielskie należy różniczkować według ich zdatności do rozrodu. Hodowla zwierząt dzieli je na takie, które wogóle nie powinny rodzić i na takie, które powinny mieć potomków aż do zupełnego wykorzystania ich fizjologicznej płodności. Eugenika tak surową być nie może, ze względu na monogamję i inne społeczne instytucje, ale i ona także może i musi rozróżniać ludzi, na takich mianowicie, którym się wolno roz> mnażać tylko słabo, na takich, którzy to mogą robić bez ograniczenia i na takich wreszcie (nielicznych zresztą), którzy nie powinni mieć dzieci, jako zupełnie niezdatni do rozrodu. Ze związania eugeniki praktycznej z istniejącemi instytucjami społecznemi staje się też łatwo zrozumiałe, że nie można się u ludzi spodziewać szybkich skutków, które hodowca zwierząt osiąga po kilku pokoleniach. Tylko stopniowo higjena rozrodu może przeniknąć do opinji publicznej i pobudzić mia-
10) Chr. v. Ehrenfels, Zuchtwahl und Monogamie. Politisch-antropolo-gische Revue 1902, Ns 11 i 12; Die konstitutive Verderblichkeit d. Monogamie. Archiv. f. Rassenbiologie u. Rassenhygiene 1907, Heft 5 u. 6.