88 Powtórzenie mitu jako estetyka grozy
Kolejna, ostrzejsza faza dialogu o tańcu brzmi: „Czyż nie musimy się lękać, kiedy słońce wczesnym rankiem jest tak małe, kiedy czasem wczesnym rankiem niby jakaś zabawka, którą dzieci podrzuciły, wisi w gałęziach drzewa figowego, a potem wspina się w górę? Ale co nie budzi lęku? 1 czymże byłoby to, co nam każe tańczyć, jeśli nie bojaźnią? To ona trzyma wysoko sznurki, przypięte do naszego ciała, i poiywa nas to w tę, to w tamtą stronę i sprawia, że nasze członki fruwają. Myślisz, że to jest rozkosz, kiedy jak menada podrzucam stopy, a moje ramiona i moje włosy lecą do gwiazd? Czy nie widzisz, że to lęk każe mi skakać?"46.
W ostatniej fazie monolog doświadczonej w tańcu mcnad tancerki przechodzi w sceniczny opis jej tańca. Brzmi to tak:
„Zaczyna kołysać biodrami. Można jakoś odczuć, żc nie jest sama. że otacza ją wiele takich jak ona i że wszystkie tańczą pod okiem swych bogów. Tańczą i krążą, aż nastaje zmierzch: od drzew odrywają się cienie i zapadają w mrowie tancerek, a z wierzchołków podnoszą się wielkie ptaki, w których mieszkają zmarli, i także krążą, a wyspa chwieje się pod nimi wszystkimi jak lódż pełna pijanych żeglarzy. I nic na wyspie nie może oprzeć się mocy tancerek; są one w tym momencie silne jak bogowie; ramiona, biodra i plecy bogów wtopiły się w ich ruchy: znikąd nic może spaść na nie niebieska sieć śmierci ani czerwony jak korale miecz bogów. To one są rodzącymi i zrodzonymi na tej wyspie, są nosicielkami śmierci i życia.
Laidion w tym momencie jest niepodobna do siebie. W jej napiętych rysach jest coś strasznego, groźnego, wiecznego: to oblicze barbarzyńskiego bóstwa. Jej ramiona wznoszą się w niepokojącym rytmie i znów opadają, grożąc śmiercią, niby maczugi. Zda się, że jej oczy przepełnia trudne do zniesienia napięcie wewnętrznego szczęścia. Oto leży już, krótko i gwałtownie oddychając, na łożu, w niewielkim pomieszczeniu, gdzie nie ma ludzi, jest tylko rzeczywistość i hymnis, która przykrywają małą czerwoną tkaniną"47.
Pominiemy bezpośredni komentarz do tej sceny, w której dramaturgiczna sytuacja tancerki, w estetyzujący
46 Tamże, s. 317.
47 Tamże. s. 318 n.
sposób dystansującej się od tego, co przeżyła, jest wygrywana przeciwko lakoniczności mitycznego momentu. Odnotujemy natomiast fakt, że tancerka charakteryzuje swoje przeżycie jako „stan szczęścia bez nadziei" i oferuje je jako najwyższą nową formę wolnego od idei doświadczenia siebie. Tę puentę należy wydobyć przede wszystkim z uwagi na ukryte tutaj ideologiczne rozszerzenie motywu szaleńczego tańca menad. Dla mitycznego aspektu Elektry znaczenie ma jednak tylko transformacja tancerki w „barbarzyńskie bóstwo", przemiana indywidualnej twarzy w przedosobową „straszli-wość", wniknięcie temporalncgo Ja należącego do Tutaj i Teraz w coś „wiecznego”. Wyprowadźmy wniosek: Teoretyczne wypowiedzi Hofmannsthala na temat figur rytuału ubojnego i tańca, które strukturują dramat o Elektrze, dowodzą, że w archaicznym micie poszukuje on życiowo-praktycznych utożsamień, że mit nie ma tu bynajmniej wykładni tylko alegorycznej lub symbolicznej, a już z pewnością nie jest ujmowany jako zawsze immanentne i niezmienne pojęcie stylu.
IV. Powtórzenie mitu jako estetyka grozy?
Należałoby teraz zapytać, czy i w jaki sposób obydwie te jednoznacznie recypowane mitycznie figury — rytualnego mordu i tańca — rzeczywiście tworzą w obrębie Elektnj związek, który pozwala mówić o teatralnym powtórzeniu mitu w rozumieniu Bataille'a albo teatru horroru (Grausamkeil), albo czy figury te funkcjonują w ramach estetyzująco i antropologicznie podbudowanej estetyki grozy, tzn. estetyki nagłej epifanii, czyli w ostatecznym rachunku niezależnie od regre-sywnej oferty. Musimy przy tym najpierw rozpatrzyć dwie wstępne decyzje: Przyjmując, że postać Elektry ma się rozwijać jako figura tańcząca —jako egzystencja o charakterze menady, jest ona już tak założona w pierwszej bitewnej pieśni (Schlachtgesang) dramatu — Hofmannsthal zredukował czysto strukturalnie kia-