198 Czas i imaginacja
kowite zagubienie się w tym przedmiocie i wskazuje, że człowiek
„zapomina o sobie właśnie jako o indywiduum, o swojej woli i istnieje już tylko jako czysty podmiot, niezmącone zwierciadło przedmiotu, tak jakby przedmiot istniał zupełnie sam, bez kogoś, kto postrzega, i nie można było w ogóle odróżnić tego, kto ogląda, od naoczności, ponieważ stali się tym samym. skoro cała świadomość wypełniona jest całkiem i opanowana przez jeden jedyny naoczny obraz"1.
Bezwolność ma zatem ten sens, że w postrzeżenie przedmiotu nie mieszają się żadne intencjonalne, te-leologiczne lub psychologiczno-prywatne akty. W tej absolutnej obecności (Prdsenz) przedmiotowego obrazu jego dziejowość też wygasa. „Zatem historia rodu ludzkiego, natłok zdarzeń, przemiana epok"2 jest tylko czymś zewnętrznym wobec tego absolutnego czasu teraźniejszego. Schopenhauer używa także pojęcia „wewnętrznego nastroju"3, który charakteryzuje bliżej jako „błogość oglądania bez woli"4. Ma przy tym już na myśli modus memoire inuolontaire:
„Skoro bowiem uprzytomniamy sobie minione dawno dni. przebyte gdzie indziej, fantazja nasza przywołuje tylko przedmioty, a nie podmiot woli (...). Nagle przypomnienie minionych, oddalonych scen przelatuje obok nas jak raj utracony"5.
Ma się wrażenie, że Schopenhauer rozwinął Schel-lingiańską figurę świadomości, a mianowicie „błogosławionej ciszy”, owego „namysłu w sobie samym" (O istocie ludzkiej wolności), która boską świadomość, o sobie samej nic nie wiedzącą i będącą tylko myśleniem bezprzedmiotowym, rozszerzyła właśnie o przedmiot szczególny, przedmiot estetyczny. W tej mierze Schopenhau-erowskie pojęcie kontemplacji teoretycznie pokrywa się z tezą o wyzbytej czasu ewokacji stanów uobecnianych (praserttischer), które znaleźliśmy u cytowanych reprezentantów klasycznej moderny: We wszystkich przykładach można dostrzec nie tylko rozpad czasu historycznego, ale również zniesienie subiektywnej świadomości i będących wynikiem woli aktów samozachowa-nia. I to znów Schelling, wcześniej niż inni, wymyślił tę strukturę władzy estetycznej jako władzy kontemplacyjnej w pojęciu „oglądu intelektualnego”, mówiąc, że jest w nas obecna
„tajemnicza, cudowna władza, która potrafi nas ze zmienności czasu cofnąć w nasze najgłębsze wnętrze, w jaźń odartą ze wszystkiego, co przychodzi z zewnątrz, i tam pod formą niezmienności oglądać w nas to, co wieczne. Ten ogląd jest najbardziej intymnym, najbardziej własnym doświadczeniem, od którego jedynie zależy wszystko, co wiemy o świecie nadzmy-słowym i w co wierzymy [...]. W tym momencie oglądu znika dla nas czas i trwanie: nie my jesteśmy w czasie, ale czas, a raczej nie on. lecz czysta absolutna wieczność jest w nas"6.
Nawiązywanie do Schellinga i Schopenhauera stwarza tu problem, postawa kontemplacyjna ma bowiem u nich uzasadnienie „metafizyczne”. Jeśli przez termin „metafizyczny" rozumiem ostateczną, uzasadniającą, leżącą poza zjawiskami i stanowiącą odniesienie właściwość, czy będzie to „rzecz sama w sobie", czy „prawdziwy byt" (Schopenhauer), lub „to, co wieczne” (Schelling), to założenie to popada w zasadniczy konflikt z Apriori nowoczesnej prozy, że takiego odniesienia w niej nie ma: Jak widzieliśmy, Virginia Woolf nawiązała wprost do tej problematyki zastanawiając się nad Moments of Being i podkreślała samoodniesienie swego języka!
To samo trzeba stwierdzić o trzech innych reprezentantach, a poważnym uwzględnieniem Becketa, zwłaszcza jeśli chcemy uchwycić element imaginacji w jego
Tamże.
Tamże. s. 289.
9:1 Tamże. s. 311.
9‘> Tamże. s. 313.
Tamże.
F. W. J. Schelling, Philosophtsclie Brieje Ober Dogmalismus und KrUizismus. w: „Philosophischcs Journal" Bd. 2. 1795.