CCF20091015011

CCF20091015011



zen. I ziszczy się wyczerpanie. Zapełniając wylękniony firnament i pobledłą przestrzeń zbliża się żółty pomarszczony szaman.

7.    Pieśni drwali niezamącone płaczem drwali mających uwiedzione córki, barbarzyński krok, najmniejszy skrawek błękitu, otoczą schodzącą z arystokratycznych dzielnic Marję, grzesznicę Egipską. Wszystkie zapachy niebios rostoczą woń słodyczy i much.

8.    Obszerna komnata. Robaczywy brzask. Don Juan z Laman-czu83 . Mój tragiczny przyjaciel i moja dobra przyjaciółka, hrabianka T. Plama na twoim czole, czy krwawa.

Obrós. Pół butelki kiessewateru84 i Skalam litanje serc naszych.

9.    W dal swe wyślę uszy — potężne rezerwuary burz czterech stron nocy. Władcy nieskrzepłej klamki wynurzą się z kling prze-mkłego tilbury85.

A JA — węszę.

AUTOPORTRET. Powieki i bez powieki, i bez, i bez, i poza.

I poza dumała cicho i ciepło a rostąż86 ramp skalała nieme bezusty. I smętne o ty! i ty kosujko87 wież chorych i klin bezwar-gich powiek.

Sztylet bez powieki. Wieki bez powieki. Powieki bez powieki. Kto powie czy, jako pawie, wie co wypowie.

ja Aleksander Wat młodzieniec o połamanym na płasko nosie w jaskrawożółtej kamizelce, o odstających uszach i ślepych oczach.

Studiosus philosophiae88 Niecała 8 m. 31 tel. 282-42.

2. Abiturjentki pytają się: czym posiadł syntezę.

Dobijają się do drzwi mego domu, gminne wrzeszczące.

Ponsowa i seledynowa ujrzały pająka i krzyczą: Fi, to on.

Biedny tłum dendy obnosi moje posążki po wszystkich rynkach kawiarniach kuluarach i lupanarach.

A we wnętrzu kasy ogniotrwałej siedzę ja — mały czarnoksiężnik, embrjon, przepalony niewiem już jaką miłością i ogląda fosforyczne kolana.

Z odrętwienia nie wyrwą go dobre dotyki twych rąk.

}**

j. Zmęczony łażeniem po wilgotnych facjatkach i lunatycznym skomleniem kładę się do łóżka. Przebudzenie jest cięższe pod prasą paraliżującego słońca. Potworne groteski malowane na księżycach już są znośniejsze.

Dobijają mnie gminna parszywa Manon Lescaut89 przeskakująca z jednej witki na drugą.

Psiakrew! W ostatnim wysiłku zrywam tą całą wstrętną kakofo-nję bazgranin straganów gdzie Buszmeni Solveigi, Cyganie aniołowie żydy, prostytutki hrabiowie, pluskwy cmentarzyska wyją gryzą krwawią piszczą, idjotyczne grymasy zwisające z spruchnia-łych ścian starożytnych łaźni, szatańskie Sodomje błękitniejących dźwięcznych lodowców i zmurszałych piersi poronionego kafar-skiego nieba.

Zerwałem zony zórz owrzodziałe rojące się od świńskich rył biesów i kawiarnianych splunięć i ukajałem się w właściwej swej naturze! bladego wyniosłego księcia na tle lodowców, zon ciemno--aksamitnego płaszczu.

Z ZIELONEJ OBERŻY. Kiedym wychodził z zielonej oberży było już bardzo późno. Kołujące na przedmieściu praczki podchwyciły mnie: Zgwałciwszy, rozwiesiły ciało moje, jako bieliznę, na grube sznury cmentarzyska. Jakieś salamandry90 śliniły moje stopy, wargi i powieki.

Z grobów wychodziły dzieci

poczęły ssać moje palce — a słońce opalało korzonki włosów.

Nadomiar gruba kelnerka staje przed oberżą i opierając ręce o biodra, wrzeszczy: Dobrze ci tak, chudy psie!

Nie mogłem już dłużej znieść beznamiętnego pejzażu i — bladoróżowy nosorożec, przeciągle rycząc pobiegłem na delikatne łączki modrych żon z Tahore91.

KOSMOGONJA. Kleszcze rąk pianisty zgarniają z nieba wszystkie chmury i wiatry.

Przed domem stoi król Kofetua92 i sprasza gości na wesele.

Idjota! nie wie że aktor grający w misterji Boga Ojca zwarjował, aktor przedstawiający Boga-Syna spił się, a aktorka łajdaczy się po kątach z czeladzią, jedynie rzeczywista.

3*9


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20090225072 opadały zeń i zdawało się, że nie bolał nad tym wcale.” 1 W Procesie Kafka przeciwst
CCF20090605058 organizacja stają się coraz bardziej skomplikowane i urzeczowione, coraz trudniej je
CCF20090701068 W seriiDAIMONION ukazały się dotychczas: L K. Ajdukiewicz, Zagadnienia i kierunki fi
CCF20090704063 128 Część I się ciągłość naszego bytowania, ulega rozdarciu. Inny zwraca się ku mnie
CCF20090831022 20 Przedmowa I;s się prostym pojęciem owej całości. •Ale rzeczywistość tej prostej c
CCF20090831052 80 Przedmowa się w treści. — Podobnie kiedy mówimy: to, co rzeczywiste^ jest ogólne
CCF20090831082 140 I
CCF20090831124 224 Sammmedza się jako pan zrealizował, osiągnął zupełnie co innego, niż samoistną ś
CCF20090831151 278 Rozum się to w jedną, to w drugą stronę, wpada w fałszywą nieskończoność^ mianow
CCF20090831211 398 Urzeczywistnianie się rozumowej samowiedzy te najbardziej pospolite czynności je
CCF20090831212 400 Urzeczywistnianie się rozumowej sammmedzy [2. Roch odwrotny zawarty w mchu samow
CCF20090831214 404 Urzeczywistnianie się rozumowej samowiedzy a celem, do którego dążą, jest substa
CCF20090831215 406 Urzeczywistnianie się rozumowej samowiedzy jej rzeczywistość. Samowiedza dąży te
CCF20090831216 408    Urzeczywistnianie się rozumowej samowiedzy siebie, jest świado
CCF20090831221 418 Urzeczywistnianie się rozumowej samowiedzy pragnie się utrzymać jako indywidualn
CCF20090831222 420 Urzeczywislniante się rozumowej samowiedzy formę absolutnej ogólności i prawo se
CCF20090831225 426 Urzeczywistniania się rozumowej san omiedzy w sobie oba te momenty: prawo i indy
CCF20090831227 430 Urzeczywistnianie się rozumowej samawiedzy rozpatrywaliśmy je w sposób przeciwst
CCF20090831229 434 Urzeczywistnianie się rozumowej samowkdzy [3. Indywidualność jako realność ogóln

więcej podobnych podstron