XCVI1I CZ Ili TEKST .TADE-MECUM”
rta obcowanie. z „ramą” YM Dodajmy., żę uzupełnieni* ~ proponowane przez Gomuhckiego - nie są bezdyskusyjne. Toteż doceniane trudy odkrywcy, me możemy jednak zamykać oezp na bipoietycznok tego rodzaju uzupełnień zarówno co do miejsca w zbiorze., jak i taktycznej- do niego przynależności Tym bardziej me powinniśmy zacierać zasadniczej — acz nie zamierzonej pierwotnie przez autora — fragmentaryczności cyklu.
Konrad Gorsie polemizując z niektórymi rozstrzygnięciami edytorskimi Gomulkkiego, powiada:
słuszniej byłoby po zesrać przy czystopisie, ponieważ w chwili jego przygolo*an.4 eo druku stanowił on pewną wykończoną i /harmonizowaną całość-.
Od dawca publikuje się utwory wybierane z VM, niekiedy nie dając jakichkolwiek informacji o ich przynależności do zbioru. Praktyka samego autora, zda się, uchyla zastrzeżenia w tym miejscu: wszak Norwid nie tylko ogłosił drukiem kilka wierszy wyłączywszy je z cyklu i zatarłszy ich związek z „całości.; ale pewne części swego „pamiętnika artysty” powiązał z innymi utworami, powstałymi już po zredagowaniu VM. np. z ...4 Dor to ad PhrygM*m~ czy Co słychać* i co począć* A może nawet to ob jest odpowiedzialny za wydarcie kilku kart z tego „albumu poetyckiego".’ Taić ale Norwid całe życie posługiwał się specjalnymi metodami upowszechniania swych utworów - w całości lub we fragmentach. Bardzo często wysyłał wiersze w listach, wiek utworów recytował w salonach, kilka tekstów wygłosił aa publicznych posiedzeniach, m. in. Rzecz o wolno ci słowa. Można przy tym bez trudu stwierdzić, że choć do wydawców odnosił się 2 nieufnością, a obecność na ówczesnym „rynku wydawniczym” dostarczała mu raczej gorzkich doświadczeń niż satysfakcji, to pncod doceniał wartość rozwoju druku, znal wagę publikacji, szczególnie prasowej Cieszył się równocześnie
U K. Górski, 00 ci:.. 1 620.
niemałym powodzeniem jako prelegent czy deklamator'^; głęboko przemyślał zagadnienie ..sztuki żywego słowa” i niejednokrotnie mówił na ten temat publicznie. Tak więc publikował — „siłą płuc” ~,.wybrane" przez siebie utwory i dokonywałwyborów”, m. in. z VM. Ale przecież VM to jedyny autorski zbiór liryki -pozostały po Norwidzie! Tom jego utworów ogłoszony w ramach Biblioteki Pisarzy Polskich napiętnowany jest pewnym pośpiechem i przypadkowością. Jest to poza tym „wybór z pism” (liryka, epika, dramat, publicystyka) i mimo że poeta wysoko cenił to . swoje „pierwsze wydanie zbiorowe”, to jednak w projektowanym tomie II nie nawiązał do niego, a przynajmniej nie w całym zakresie. Dość szybko wyłączył dramaty i' skoncentrował się na poszukiwaniu wydawcy dla samego VM (np. pertraktacje z Merz-baehem). Dziś obcujemy z publikacjami zachowanej całości VM -(faksymile zbioru, wydanie Sowińskiego,' edycje Gomiilickiego) lub utworami wybranymi z VM, zamieszczanymi w rożnych antologiach lub drukach okazjonalnych — w ten sposób zresztą przywracał dzieło naszej kulturze sam jego odkrywca, Przesmycki.
1 sam Gomulicki w pięciotomowej edycji Pism wybranych Norwida14 zburzył „całość” zbioru z -takim pietyzmem opisaną a Dziełach zebranych. Naturalnie, dzieło Norwida — jakby zgodnie z jego przepowiednią w Liście do Jana Kożmiaia (st. poczt.
2 kwietnia 1850):
n powiedziałem, że uboga jest szata pieśni naumyślnie Al war taki zrobiłem — ale — ale — o! praktyczni pisarze — jak ona się rozsypie a przysłowia, to będzie moja pieśń! (PWsz VIII 90)
- rzeczywiście rozsypuje się na naszych oczach „na przysłowia”. Dramatycznych selekcji w obrębie .VM dokonało się już
,ł Zob. W. Górny, Jedna z zagadek niezrozumiałości. ^Tygodnik Powszechnym, 6 lipca 1958, nr 27, s. 4—5..
14 C. Norwid, Pisma wybrane, wybrał i objaśnił J. W. Domulickk Warszawa 1968; wyd. II: Warszawa 1980.