St w. Sliwoteska — KUka uioag do portretu polskiego spiskowca
m» jak iech poprzednicy, w celach swych wierzyli jeszcze w zwycięstwo. Milcząc ratowali coś ważniejszego niżli własną skórę. Nadzieja dodawała sił. Sytuacja zmienia się radykalnie po klęsce powstania. Mnożą się akty skruchy, pokajania, „szczere” zeznania, coraz częstsze są apostazje.
1 rzecz nie tylko w represjach, w sądach doraźnych i wyrokach śmierci. Decydował ów klimat beznadziejności, straconych złudzeń, społecznego marazmu. Zwabieni przez prowokatora z emigracji do Warszawy członkowie władz narodowych załamują się teraz niemal natychmiast, a po kolejnych „obróbkach” w śledztwie piszą na zamówienie Komisji Śledczej elaboraty o powstaniu, w których utożsamiają swój punkt widzenia z oficjalną interpretacją wydarzeń przez zaborcę.84 Wspominam o tym nie po to, by ich osądzać, lecz by zwrócić uwagę na mechanizmy śledztwa w różnych uwarunkowaniach społecznych, na ich skuteczność tylko w pewnych okolicznościach. Dopiero uwzględniając wszystkie te czynniki można w pełni zrozumieć ten tak ważny w biografii spiskowca epizod: etap śledczo--sądowy.
Miał on istotny wpływ na dalszy bieg jego życia. Z reguły ci, którzy z próby przesłuchań wyszli zwycięsko, pozostawali na zawsze niepoprawnymi buntownikami — po powrocie do kraju (jeżeli zdołali przeżyć) nie wyrzekali saę działalności „wywrotowej”: tak było z wspomnianymi uczestnikami spisków lat trzydziestych i czterdziestych: Aleksandrem Bielińskim, Rafałem Błońskim, Gerwazym Gzowskim, Ignacym Grudzińskim, Henrykiem Krajewskim — widzimy ich następnie w aparacie władzy narodowej, w oddziałach powstańczych 1863 i 1864 roku.
Epizod więzienno-katorżniczo-zesłańczy wpisany jest H większości biografii spiskowych. Ma swoją rozległą geografią syberyisko-kaukaską, szlisselbursko-kufsteinawską. Jak zapisał SB w życiu pokoleń pierwszej połowy XIX
■ NR Zmrps putpijgjmKj styczniowej© opracowany «o warszawskie) Cytef 40*, Wtm4tm m* Gem. Mf|» Z»iee«eweitie»oł.
wieku? Czy odegrał taką tylko rołę, jaką wyznaczały mu zaborcze sądy ferujące drakońskie wyroki? A więc wyizolowania spiskowej „gangreny” ze „zdrowego” społeczeństwa na czas wystarczająco długi, by odstraszyć ewentualnych następców, skazanym zaś wybić na zawsze z głowy marzenia o „wolnej i niepodległej”?
W jakimś sensie zapewne tak. Stosowany w Królestwie Polskim system represyjny okazał się doraźnie skuteczny, pozbawiał społeczeństwo elementu najbardziej aktywnego, przywódczego, inicjatorskiego, terrorem paraliżował resztę. Podobnie rzecz się miała w Galicji, gdzie polityka represyjna, początkowo raczej liberalna, stopniowo ulegała zaostrzeniu i w końcu lat trzydziestych i czterdziestych nieznacznie chyba różniła się od systemu rosyjskiego. Tendencja do bagatelizowania spisków ustąpiła miejsca ostrym sankcjom policyjnym. Doprowadziły one do rozgromienia spisków i wymierzenia surowych kar ich uczestnikom. Podobnie jak z Sybiru, z więzień austriackich wracali (jeżeli przeżyli) zarówno tacy — mniej liczni — którzy nie rezygnowali z walki (Lesław Łukaszewicz, Kacper Cięglewicz, Julian Goslar i inni), jak i — stanowiący ogromną większość -7- wyleczeni z aspiracji; niepodległościowych i radykalizmu społecznego (nie bez wpływu, rzecz jasna, „rzezi galicyjskiej”). Szeregi tych pierwszych z biegiem lat jeszcze bardziej topniały: ginęli na szubienicach, umierali za młodu, sterani kolejnymi pobytami w więzieniach, które opuszczali nierzadko jako inwalidzi, uchodzili na emigrację. Większość, która ostała się na miejscu, rezygnowała z walki, odsuwała od polityki; niektórzy zdobywali rozgłos na polu naukowo-literacko-pedagogicznym (Biełowski, Szajnocha, Schmitt, Zachariasiewicz i inni), bądź biorąc całkowity rozbrat ze spiskową młodością robili kariery w ck administracji państwowej: ministerialne (Kazimierz Grocholski i Florian Ziemiałkowski, ten ostatni zresztą po epizodzie powstańczym w 1863/1864 roku, kiedy to widzimy go wśród „białych”), w parlamencie we Wiedniu, gdzie — jak Franciszek Smolka — piastowali najwyższe godno-