JAN BASZKIEWICZ
u Bodina, miała niewielkie wzięcie. Potoczna świadomość dopatruje się we Francji „monarchii mieszanej”. Silna władza króla jest rzeczą potrzebną i użyteczną, bo stanowi zaporę przed anarchią i symbolizuje potęgę kraju wśród innych państw Europy. Ale oprócz sfery praw i prerogatyw Korony istnieje jeszcze sfera praw stanowych. Po to dane są stanom ich przywileje, aby władza je respektowała. Nie żyjemy przecież w Konstantynopolu ani w Moskwie, król Francji to nie despotyczny sułtan ani car-samodzierżca —powtarzają chętnie Francuzi. Koncepcja „ustroju mieszanego” Francji ma wybitnych teoretyków, takich jak Seyssel, Dumoulin, Du Haillan. Tak było w XVI wieku, ale ów stan świadomości potocznej występuje wyraźnie i w początkach następnego stulecia.
Nie tylko zresztą w społecznych wyobrażeniach, ale i w ustrojowej praktyce zaznaczy się siła owego dualizmu: sfery praw Korony i sfery praw stanowych. Okres rządów Henryka IV przyniósł, to prawda, ofensywę króla. Zacny król Henryk wprowadził do praktyki silną nutę rządów osobistych. Decydował o wielu ważnych sprawach sam, aktami suwerennej woli, nie pytając o zdanie różnych ciał stanowych: stanów prowincjonalnych, władz miejskich, zgromadzeń kleru, korporacji urzędniczych, sądów najwyższych, czyh parlamentów. Łagodził arbitralność owych decyzji swą paternalistyczną dobrodusznością. Wolał ironię od krzyku; im bardziej imponował swym poddanym, tym mniej musiał ich tyranizować. „Był ludzki” — powtarzali po jego śmierci poddani z różnych sfer i klas społecznych.
Wszelako po tym „absolutyzmie o ludzkim obliczu” przyszedł regres w dobie rządów królowej-wdowy Marii Medycejskiej (1610—1617). Roztrwoniła ona nie tylko kufry złota, zgromadzonego zapobiegliwie w piwnicach paryskiej Bastylii, lecz także sporą część monarszego autorytetu. Gdy w 1624 roku król Ludwik XIII powołał do swego rządu kardynała Richelieu, monarchia wiele swych praw musiała odtworzyć, wiele utraconego terenu odzyskać — i dopiero później pójść naprzód.
Można sądzić, iż w tym kluczowym momencie dalsza ewolucja polityczna Francji bynajmniej nie była przesądzona. Ustrój jest ciągle na tyle „mieszany”, monarchiczny, ale
i stanowy, że kraj może obrać jedną z dwu dróg: stopniowego utwierdzania absolutyzmu królów lub ewolucję ku monarchii „temperowanej”, konstytucyjnej — takiej, jaka u schyłku XVII wieku zostanie zapoczątkowana w pobliskiej Anglii. W tym zwrotnym momencie monarchia jest znów, jak za Henryka IV, paternalistyczna. Ludwik XIII odziedziczył po swym ojcu niewiele politycznych talentów, co zresztą dla ewolucji ku absolutyzmowi stanowi handicap. Odziedziczył wszelako po Henryku IV umiejętność kontaktu z ludźmi prostymi. Ludwik XIII nie oddziela się jeszcze od swych poddanych, jak jego następcy, całym rytuałem etykiety. Jego dwór ze swą prostotą, oszczędnością, familiamością — nie zapowiada w niczym monarchicznej pompy Ludwika XIV.
Monarchia w 1624 roku jest nadal ograniczona „starodawnymi zwyczajami”. Poddani oczekują od swego króla szanowania ich majątków, godności, przywilejów. Nadal powtarza się, że władca Francuzów to nie sułtan Turków. Święte prawa Boże i przywileje Kościoła muszą być respektowane. I tak samo muszą być chronione przywileje szlachty i parlamentów, miast i prowincji, stanu urzędniczego i korporacji zawodowych. Są one solidną zaporą przed despotyzmem króla, jego faworytów i ministrów.
Czy początek XVII wieku stanowi więc dla Francji skrzyżowanie dróg politycznego rozwoju? Być może. Ale szanse dwu członów politycznej alternatywy — absolutyzm albo monarchia konstytucyjna—nie są jednak równe. Bo też Francja nie jest Anglią. Zauważmy, iż Anglia, która wśród zamętu rewolucji i kilku przewrotów politycznych doszła wreszcie u schyłku stulecia do monarchii konstytucyjnej, to kraj od Francji dużo mniejszy — tak obszarem, jak i ludnością. Kraj wewnętrznie bardziej jednolity, na wyższych piętrach społecznej struktury lepiej wyrównany. We Francji te społeczne siły, które mogłyby przesądzić o wyborze drogi do monarchii „po angielsku”, były mniej dojrzałe, skłócone, niezdecydowane. Ujawniły to już obrady ostatnich przed rewolucją Stanów Generalnych (1614—1615), Jeszcze wymowniej, w połowie stulecia, pokaże to Fronda. Absolutyzm natomiast potrafił wykorzystać zręcznie swoje szanse.
Do lepszego zrozumienia tych szans użyteczna chyba będzie krótka analiza owej „sfery praw stanowych”, która
223