JAN BASZKIEWICZ
najwyższym, czyli parlamentom, bardzo stanowczo starano się wyperswadować ambicje polityczne, a przede wszystkim roszczenia do wywierania wpływu na królewskie ustawoda-wsto prży pomocy tak zwanych remonstracji (krytycznych uwag). Parlamenty usiłowały przekształcić prawo do remonstracji w prawo weta wobec ustaw, rząd jednak ukrócił te aspiracje. Kontroli rządowej poddawno również organy samorządowe miast: wywierano wpływ na ich skład i działania. Już po śmierci Richelieugo, w okresie Frondy, organy stanowe burzliwie odtwarzały swe uprawnienia i roszczenia polityczne. Parlament paryski odegrał nawet, w pierwszej fazie Frondy, rolę politycznego sztabu rewolty przeciw rządowi. Niemniej systematyczne podgryzanie sfery uprawnień stanowych torowało drogę absolutyzmowi; do tych działań nawiąże Korona natychmiast po stłumieniu Frondy.
Kolejnym osiągnięciem Richelieugo, ważnym dla postępów absolutyzmu, była rozbudowa „togi” rządowej i jej wkraczanie w sferę działania „togi” dziedzicznej. „Toga” rządowa to przede wszystkim mnożąca się nieustannie armia funkcjonariuszy rad królewskich. Na szczycie zarządu państwowego stała nieliczna ekipa członków tak zwanej Rady Spraw („Conseil d’En haut”). Z tej grupy sztabowej Richelieu usunął książąt krwi, arystokrację, kardynałów; jego najbliżsi współpracownicy to ludzie zdolni, lojalni, z reguły bez wielkich nazwisk, często wywodzący się ze świeżo uszlachconej burżuazji urzędniczej. Ale Rada Królewska, podzielona na różne sekcje, to także potężna maszyneria biurokratyczna z całym tłumem urzędników. Radcy i referendarze rad królewskich byli podporą rządu: sprawni, lojalni, zwolennicy monarchicznego ładu, wrogowie przywilejów ograniczających swobodę działań państwa, przywiązani do zasad racji stanu i praworządności. Królewscy radcy i referendarze uważali, że należy im się monopol na stanowiska intendentów, a te z kolei wiodły najzdolniejszych do dygnitarstw ministerialnych, am-basadorskich, gubematorskich.
Instytucja intendentów to najważniejszy przykład wdzierania się „togi” rządowej do sfery „togi” dziedzicznej. Znamienne, że Richelieu wcale nie był entuzjastą owej instytucji: rasowy konserwatysta, wolałby uniknąć takich drastycznych innowacji. Jednakże w obliczu opozycji, a choćby tylko niesprawności czy bierności tradycyjnych urzędów, nieuchronne było mnożenie intendentów, czyli nadzwyczajnych komisarzy króla, wysyłanych na prowincję i do armii. Nie tylko popędzali oni lokalne władze. Nieuniknione było ścieśnienie kompetencji urzędników dziedzicznych przez działania owych komisarzy nadzwyczajnych: niektórych funkcjonariuszy skarbowych intendenci wręcz wywłaszczyli z uprawnień. Intendenci miażdżą więc rewolty antyrządowe i plebejskie, prowadzą śledztwa, pilnują ściągania podatków, dbają o zaopatrzenie wojska, zaciągi, przygotowania obronne. Urząd jest nadzwyczajny, z misją czasową, a zatem ani nie sprzedawalny, ani nie dziedziczny. Występuje już jednak tendencja do jego utrwalania się jako ważnego instrumentu rządzenia.
Inwazja rządowej „togi” do sfery „togi” dziedzicznej postępuje jeszcze w innych płaszczyznach. Gdy szykuje się jakiś ważny proces polityczny, komponuje się trybunał sądowy ad hoc, umiejętnie dozując udział sędziów z parlamentu i referendarzy rad królewskich. Sporo zmian dokonuje się na urzędach gubernatorów, które są tradycyjną domeną arystokracji. Opozycyjni gubernatorzy prowincji wędrują do więzienia, na wygnanie, a nawet na szafot. Pojawiają się wśród gubernatorów bliscy współpracownicy Richelieugo.
Wszystko to jednak nie przypomina jeszcze wcale ogromnej, bezosobowej machiny biurokratycznej klasycznego absolutyzmu. Brak na szczycie władzy precyzyjnego rozgraniczenia kompetencji, „kreatury” Richelieugo kumulują wiele różnych funkcji, jedną dziedziną (sprawami zagranicznymi, finansami, wojskiem) zajmuje się kilku dygnitarzy jednocześnie, ministrowie z wielką łatwością zmieniają resorty. Olbrzymi wpływ na decyzje polityczne ma zaufany współpracownik kardynała, kapucyn ojciec Józef, choć dopiero pod koniec życia zostanie powołany w skład ścisłej Rady. Ale do najważniejszych sekretów państwowych dopuszczani są liczni inni ludzie z otoczenia eminencji: sekretarze, intendenci jego domu, a nawet medyk Richelieugo, mistrz lewatyw i puszczania krwi, doktor Citois. Ogromne szanse wielkiej kariery politycznej czy militarnej mają
241