IV. Drwini
(owych dla ludowych nauczycieli, kursach będących zarazem oSrodkian-a modnej w tych lalach, także w literaturze — idei regionalizmu. Dodatfakp Przclęcki zdołał rozentuzjazmować okolicznq księżniczkę, która ofiaro** jego celów zrujnowany, ale dający się odbudować zamek: wicloinlnpRUejj* łpolec/no-narodowy symbol. Na całą tę imprezę machnąć ręką w mą u maksymalinyczDcj. że już niemal absurdalnej lojalności wobec drogiego cA** ka. o przy tym—co w pewnym sensie najważniejsze — nic bardzo zdawał ut* sprawę ze społecznych konsekwencji własnej decyzji — wszystko to budzi wic bohatera Przepióreczki, a w konsekwencji i walorów dramatu pewien bywoa Notabene, krytycyzm dodatkowo spotęgowany po lekturze Powrotu Pnetyti,p (wysL 1937, prwdr. 1960). sztuki, której autor, Jerzy Zawieyski, pdanią o niezwykły eksperyment — kontynuację utworu innego pisarza. Nic tran a takiej jak u Żeromskiego urody pisarskiej, ani owego zniewalającego sdoth który zmusza do niedostrzegania wad Przepióreczki, jest za to — potredae-wytknięcie owych wad właśnie: wielkie dzieło Przełęckiego numicje. a cór. jego i tak nie przydała się na nic: Smugoniowa rychło przejrzała cały podsłęp Zawieyski ukazał Porębiony po dziesięciu lutach: już teraz nie ksifaiob patronuje oświatowym imprezom, lecz rwie się do nich młody nich ludny Idealista izlachecko-inteligencki, Przełęcki, odchodzi po raz drogi, zostawił# tym razem następcę, dynamicznego chłopskiego entuzjastę Gabrysia Budno nunuenna zmiana warty dla przemian, jakie zaszły między początkiem a kicia Dwudziestolecia.
Już w początkach w. XX ducha tragedii greckiej najłatwiej było wywelka wsi. sięgając do mentalności tej warstwy społecznej, której kultura rebpo zachowała najwięcej cech archaicznych i której warunki bytowania sęnypd) jawności konfliktów, kierowaniu się gwałtownymi emocjami, rodzeniu « prostych i głębokich namiętności. Wskazał już na to Wyspiański — Kląną i Sędziami. W Dwudziestoleciu przypomnieli o tym Staff, Zcgadtońt Rostworowski, po trosze i Szaniawski.
Staff — ostatnim swoim dramatem, jedynym, jaki napisał w lej cpw — Południcą (wyst. i prwdr. 1920). Jest to. inspirowana przez antyczną trahej: i czerpiąca z pogańskich wierzeń ludowych, tragedia przeznaczenia, w) i kary. w której główny motor działania stanowi chłopska chciwofć ziemi pr^rciyna krzywoprzysięstwa, krzywd i zbrodni, z ojcobójstwem włąaae Sekundują jej: namiętna zazdrość miłosna i obłęd, i to one właśnie dotaojt ostatecznej katastrofy.
Południca by ła tragedią lege artii i nie mieli słuszności krytycy odnnujn 414 Staffowi zmysłu dramaturgicznego, glosy, które — być może — wpłynęły■»
dgkie poety od teatru. Ale nie była lei d/iełem wybitnym: poruszając kię t obrębie probkmaiyki wyeksploatowanej i już stereotypowej. Staff nie jej ani mc /aktualizował. Wręcz przeciwnie: dodatkowo skonwen-ijeilitoaiL każąc swoim chłopom przemawiać gładkim i ozdobnym, in-dpodofoetyckim językiem.
ZlóaMk większą jaskrawością i siłą — eonie musi znaczyć, te w sposób rt»fc*»łzy artystycznie — przedstawił wieś Emil Zegadłowicz w swoich jtóh drumlach eksprcsjonizująco-naturalistyeznycb: Lampka olinra i Gloz gMiian. Należą one w zasadzie do innego niż omawiany tutaj nurtu mbego, stosunkowo jednak blisko z nim sąsiadują, zwłaszcza lampLi dam
łłdd uę ona w kręgu tych samych konfliktów i namiętności co Pobukóca Saói Kcofliktów i namiętności, które, notabene, zaczęły jur niecierpliwić cyntę .Zawsze jakiś ojciec rzęzi, przeklina, synowie dybią tu grant, mn)n ządbwia dziecko, rywal pchnął rywala nożem etc." — piał itkskn ironią Boy. Tym razem dziewczyna nie zadławiła dziecka, lecz tak \i«ł! kochanka, te przewrócił się i zabił. Popełniła też ojcobójstwo i ukorzyła dramat pożarem i samobójstwem. Lampka olinna jest na-ąwAaiem zbrodni i brutalności, nic zawsze tłumaczących się dramtfyczaą kaccinołciy. Jej potępieńczy naturalizm 'kontrastowany został zc sferą jem, reprezentowaną przez tytułową lampkę i — cudownie ożywione - świątki domowe. Ale pochodzą one jak gdyby z innej sztuki. Podtytuł [npb olmnej określa ją jako „tragedię". Wydaje się jednak, iż w większym ■pin niż tragedią nazwać ją można —■ podobnie jak „ziemiańskie" sziuld tarnik go — czarnym melodramatem.
Prawdziwie nowe słowo powiedział tu dopiero Rostworowski. Jego Nie-tabuta (wysi. i prwdr. 1929), jeden z nujlcpszych w ogóle dramatów tadńettołecia. ukazuje ówczesną wieś i jej nędzę w sposób realistycznie magóbuioay i językowo autentyczny. Pisana jest gwarą, a w kwestiach Uuuaii Abnmka — znakomicie podsłuchanym ży dowskim przekręcaniem ńszyzay. Niezwykle sugestywna w dialogach i w kreacji głównych tfetofcr, obojga Szywałów (po trosze .jnakbetowskie" sceny, w których nto «c i rośnie między matką i ojcem myśl o morderstwie». mistrzowsko hbniu (świetna retardacja w akcie Ul) — stanowi świadectwo kunsztu hruKfbarskiego wielkiej miary. Także i ona sięga do wzorów antycznych, fetagedii losu czy przeznaczeniu, wypełniającego się z okrutną —jak w Krdu Ug\t — ironią ,rodzinnej niespodzianki". Każe zaglądać w przepaść, którą ab bo odważyłby się pokazać.
Iijtyta zarzucała Rostworowskiemu, że jak gdyby obniżył zbrodniczo# ^lkfo morderstwu: cala rozpacz, skrucho, darcie zrabowanych dolarów 415