458 Rezenzje i noty recenzyjne
Podkreślić trzeba wagę przykładaną przez autora do wyjaśnienia zawiłości terminologicznych i trudności klasyfikacyjnych, z jakimi spotyka się każdy badacz zajmujący się niekonwencjonalnymi metodami leczenia, niezwykle różnorodnymi, o rozmaitej proweniencji i pozycji w stosunku do biomedycyny1, poczynając od terapii opartych na „uzdrawianiu duchowym", poprzez ziołolecznictwo i bioenergoterapię, do akupunktury, osteopatii czy homeopatii - by wymienić tylko kilka. Uporządkowanie tego szerokiego wachlarza zjawisk jest niezmiernie trudnym zadaniem, a pamiętać należy ponadto o ogromnym znaczeniu samolccznictwa, którego Piątkowski również nie traci z pola widzenia. Znaczna część książki jest poświęcona realizacji tego właśnie zadania, przy czym autor słusznie podkreśla, jak ważne jest ujednolicenie terminologii i systematyzacja badanych zjawisk. Z tego powodu, rozpatrując omawiane kwestie głównie w rozdziale 1 (cz. I), wraca do nich także w innych częściach pracy.
Włodzimierz Piątkowski pozostaje wierny terminowi, który obrał już ponad 20 lat wcześniej, nazywając obszar swych badań „lecznictwem nicmcdycznym". Termin ten chciałabym poddać (zresztą nie po raz pierwszy) dyskusji, oczywiście z perspektywy antropologii medycznej. Z punktu widzenia antropologa nie jest uprawnionym zabiegiem arbitralne, z odniesieniem do paradygmatu biomedycyny, oddzielanie „medycyny" i „nie-medycyny", która może być nazwana jedynie „lecznictwem", bo zdaniem autora - na miano medycyny nie zasługuje (jako że nie jest evidence-ba-sedmedicine). Antropologiczną krytykę wzmacniają ustalenia historyków medycyny dotyczące zmienności w czasie zakresu wiedzy i praktyk biomedycyny, braku ściśle wyznaczonych granic między nią i innymi formami leczenia. Na to zwraca uwagę sam autor, pisząc o zmiennych kryteriach „bycia lub niebycia medycyną" (s. 35). Ponadto termin „lecznictwo nicmcdycznc" wydaje się niezręczny wskutek zastosowania „podwójnego zaprzeczenia". Po pierwsze, neguje się zasadność nazwania niekonwencjonalnych terapii „medycyną", a po drugie, jakby dla dodatkowego zaakcentowania tego stanowiska, nazywa się je „nicmcdycznymi". Czyli, jak można wnioskować, biomedycyna mogłaby być nazwana „lecznictwem medycznym"?
Moim zdaniem, mimo wszystkich kłopotów z terminami „medycyna komplementarna" i „medycyna alternatywna", których nie mogę tu omawiać, lepszym rozwiązaniem jest zaakceptowanie tych określeń i stosowanie ich odpowiednio do kontekstu. Ogólnie biorąc, można mówić o „medycynie komplementarnej i alternatywnej", bowiem w różnych kontekstach społeczno-kulturowych różne terapie z tego szerokiego zakresu sytuują się odmiennie wobec dominującej biomedycyny. Właśnie ten złożony termin (ang. completnentary and alternative medicine, w skrócie CAM) jest szeroko stosowany w światowej literaturze, zarówno antropologicznej, jak i socjologicznej. Włodzimierz Piątkowski jest badaczem doskonale zorientowanym w najnowszej literaturze przedmiotu, o czym świadczy także używanie określenia CAM we fragmentach pracy omawiających publikacje badaczy z kręgu anglosaskiego, jest też zapewne w pełni świadomy problemów, które wiążą się z nieprzekładalnością terminu „lecznictwo niemedyczne" na język angielski. Dodam jeszcze, że restryk-
Tak w antropologii medycznej przyjęto określać medycynę „akademicką” „naukową”.