Część trzecia — Dyskurs bez twarzy 89
liczności nic celu, ale czasu.”). Niezdolne do bezpośredniej referencji słowo powieści używa gramatyki dla stworzenia negatywnej mimelyczności, przedstawienia całej słabości języka: jego odniesienia do systemu gramatyki i leksyki, do referencji samozwrotnej. Ten ostentacyjnie suchy, wręcz obojętny wywód kontrastuje z sugerowanym, a nieobecnym odniesieniem modelu gramatycznego: „Póki w ogóle będą odwody, póki istniał będzie klin, czyli tak długo, póki nie zostaniecie wszyscy zabici albo ciężko ranni.”
Efekt jest zaskakujący, przedstawienie gramatologiczncj narracji Konstantyna, która modeluje zbiorową śmierć Mitroanidów, wywołuje u czytelnika sprzeciw, dramatyczną odmowę, wysiłek rozbicia syntaktycznego modelu umierania, jego siły niwelującej tragedię postaci. Dystrybucja tej samej funkcji syntaktycznej upodabnia mechanizm rządzący wypowiedzią do modelu strategii wojennej, grę językową do gry' wojennej, uwyraźniając dramat powtarzalnej śmierci, w której podmiot ukrywa pod maską swoją osobowość i historię, własną, indywidualną diachronię. Parnicki dzieli się w ten sposób z czytelnikiem wysiłkiem walki o odzyskanie wiarygodności literackiego przedstawienia, które należy zdobyć, rekonstruując jego niepewny kształt.
Wrogiem tej koncepcji słowa jest wszy stko, co może powodować semantyczny bądź narracyjny bezruch, stygnięcie przedstawienia. Stąd ofiarą tej strategii pada przede wszystkim opis, zredukowany u Parnickiego do minimum. Wzorem epiki starożytnej, opis ciąży już na zawsze na wartkości akcji, wtrącając przedstawienie zdarzeń w mniejszy' lub większy bezruch.
...opis jest miejscem, w którym narracja zatrzymuje się w zawieszeniu, lecz również niezbędnym miejscem „składowania”, „utrwalania” informacji, miejscem zawiązania i powielenia intrygi, miejscem, w którym postacie i sceneria, uprawiając rodzaj gimnastyki semantycznej (według określenia Va!ery'ego) wchodzą w redundancję1.
Opisywany ciężar tarczy, jako cecha przedmiotu, zyskuje dodatkowy' metatekstowy wymiar. Unieruchamia postacie — dosłownie — na polu bitwy' i jako aktanty w ich funkcji fabularnej. Słowo bezradne wobec wyzwania przedstawienia mchu, rekompensuje tę słabość ruchliwością znaczenia. Kiedy Konstantyn wyjawia w nocnym zapisie skierowanym do ukochanej kobiety swoją funkcję na polu bitwy, zapewnia, że nie ucieknie przed obowiązkiem ofiary i poświęcenia siebie:
nie wymknę się pokuty obowiązkowi. Ty chyba wierzysz mi, gdy powiadam właśnie tak, nie wymknę się. Powtórzę raz jeszcze: nie wymknę się. |3. 3211
Na pozór ta dekłaracja prosi się, aby umieścić ją w obrębie retory ki teologii pokuty i zadośćuczynienia. a postać Konstantyna wpisać w typ heroiczny, bohatera spełniającego rycerski etos, ofiarowując swe życie w imię miłości do kobiety i obrony chrześcijaństwa. I częściowo mielibyśmy rację, ale tylko częściowo, bowiem u Parnickiego nawet najszlachetniejsza postać nie umyka trywialności bycia. Ciało, które — obok języ ka — jest podstawowym parametrem determinującym działania postaci, nie pozwala na taką redukcję:
...ja — choćbym nawet pragnął bardzo uciec, a w toku działania klina naszego nieraz zapragnę, podejrzewam — mocy biegania, czy choćby nawet tylko chodzenia jako tako szybkiego, zostałem dawno temu już wyzbyty, wraz z innymi jeszcze — a wstydliwszymi — mocami cielesnymi.
Iście słusznością najdoskonalszą słowa były wczorajsze o mnie maski siódmej: jestem workiem ciała. Wielkim workiem. Ciężkim workiem Nieruchawym doskonale omal że. Ale więc też nie do udźwignięcia omal że.
A skoro nie do udźwignięcia, to w tym samym stopniu i nie do odepchnięcia też z miejsca, na którym raz stanąłbym, mówiąc sobie, a i nie tylko sobie: tu stoję i stąd się już nic ruszę! [3, 434]
Dopiero po lekturze tego fragmentu możemy wrócić do zapisu przesłanego królewnie Czicziak i dostrzec jego heroiczno-groteskową dwuznaczność. „Ty chyba wierzysz...”. Kto
Ph. Hamon, Czym jest opis ? przełożyły A Kuryś i K. Rytel. „Pamiętnik Literacki” 1983, z. 1, s. 217.