Część trzecia — Dyskurs bez twarzy 103
niejącej wypowiedzi. Imię żąda zatem niemożliwego. Wymaga, z milczącym wyrzutem właściwym rzeczom, aby ten, który' ma glos. dokonał anihilacji siebie i w absolutnej mimesis przeczuł i przechwycił świat osoby otwarty tym imieniem.
Postacie u Parnickiego mają, w ogromnej większości, swoich autentycznych protagoni-stów. To źródłowe ugruntowanie jego fikcji nic stanowi jednak niewzruszonego fundamentu właściwej tej twórczości koncepcji postaci. Przeciwnie, jest polem walki i podejrzeń skierowanych wf stronę własnych prób mówienia „w ich imieniu”.
Wszak to imię być może osoby całkowicie zmyślonej, jeżeli zaś nawet ten ktoś to osoba rzeczywista. tysiąc tysięcy było i jest. i będzie osób rzeczywistych na krańcach najrozmaitszych Ziemi podniebnej. Jak sprawdzę, iż na przykład Damazjos syn Memnona, które to imię właśnie u dołu tekstu odczytałem przed chwilą, istotnie żył współcześnie z Konstantynem kaisarem i papieżem Sylwestrem? (...) Damazjosów wielu mogło żyć wówczas, nawet Damazjosów synów Memno-nów. [3, 5601
Słowo w historii jest bezradne wobec własnej zdrady, wycofania się wf obliczu wielości i złożoności rzeczywistości, która je powołała na św iadka. Ponaw iane działania naśladowcze nie otrzy mują stamtąd potwierdzenia, gdyż imię postaci zatrzy mane w historii jest tylko milczącym emblematem widniejącym nad przedstawieniem. Wobec niemożliwości potwierdzenia jego udatności, podmiot wypowiedzi nic może się zjawić w tekście dany bezpośrednio, „przychodząc” do czytelnika, ale potwierdzenie jego tożsamości zostaje wytworzone wyłącznie w lekturze, bez wyjścia poza — zawsze zbyt ograniczone — tekstowe komponenty postaci historycznej.
Roman Ingarden, wyprowadza na tej podstawie istotę różnicy między historiografią naukową a fikcją historyczną. Według niego, w' tej ostatniej „czysto intencjonalny przedmiot
— jako rzekomo «realny» — wysuwa się na pierwszy plan i usiłuje niejako zakryć sobą odpowiedni, reprezentowany przedmiot realny, podając się za niego”30.
Parnicki nie zachowuje ostrości rozróżnienia Ingardena. Byt historii nie odpowiada ani jednym, ani drugim intencjom. Z tą jednak różnicą, że tam, gdzie historia milknie — poprzestając na analizie i komentarzu źródeł, porządkowanych następnie w narracji historyka
— powieść wypełnia milczenie dziejów przepisywaniem źródeł oraz tworzeniem ich literackich apokryfów. Niemy byt przeszłości, który' nic odpowiada na tworzone wyjaśnienia historyka i przedstawienia pisarza, nie wywołuje jednak anarchii w powieściowej konstrukcji przeszłych zdarzeń. Ugruntowanie w źródle oraz wewnątrzpowieściowy układ, który potwierdza trafność rekonstrukcji świata przedstawionego sprawiają, że fikcyjne uzupełnienie postaci podlega restry kcjom płynącym z tekstu, a nic z jakiejś zewnętrznej rzeczywistości. Słowo fikcji poddane zostaje gnintownemu badaniu wewnątrz powieści — badaniu jego możliwości mimetycznych.
Potwierdzają ten model przedstawienia liczne w powieści fragmenty odnoszące się do językowego bytu postaci i zdarzeń. Cechuje je pozorna beztroska o prawdziwość przedstawień. W dnigicj części Twarzy księżyca taki indyferentyzm poznawczy reprezentuje Syko-riusz Probus, który':
...nic troszczył się o zgodność między treścią opowiadania a rzeczywistością; nie domagał się dowodów takiej zgodności, nie ujawniał ni podejrzliwości, ni czujności; tym była dla niego Mi-troania, jaką ją opowiadania te przedstawiały mu. Uznawał widocznie bez zastrzeżeń słuszność wyznawanej przez nią samą ongiś zasady, iż nie jest w żadnym sensie istotna różnica między tym. za co człowiek się podaje, a czym naprawdę jest; tylko jednego zdawał się wymagać: jeśli na przykład ktoś, będąc naprawdę Lucjuszem, chce, by go świat miał za Publiusza, może sobie
30
R. Ingarden. O dziele literackim, s. 315