150
' RECENZJE, OMÓWIENIA, NOTY
DZIECKO I TELEWIZOR
dujące swoje uzewnętrznienie w zawartości pisma, raczej ułatwia badaczowi w miarę dokładną rekonstrukcję programu literackiego i artystycznego. A poza tym to i owo na ten temat napisano; nie znalazło to jednak odbicia w literaturze przedmiotu.
Pretensje można by mnożyć. Nie bardzo jest zgodne z prawdą stwierdzenie: „Jemu to (tzn. M. Eilemu — przyp. mój) Jerzy Borejsza powierzył funkcję naczelnego redaktora Przekroju”. Równie niefortunne jest inne stwierdzenie: redakcja posiadała drugą redakcję w Warszawie. Chodzi tu o oddział redakcji, który też chyba nigdy nie zatrudniał 5 osób.
Również razi powierzchownością stwierdzenie w art. Marii Zielińskiej o „Problematyce literacko--kulturalnej na łamach Polityki w latach 1957—1966”: „W sytuacji, jaka wywiązała się po 1956 r. w Polsce, istniała potrzeba stworzenia tygodnika politycznego. Polityka musiała się wcisnąć między inne istniejące czasopisma, musiała pokonać wiele uprzedzeń i zdobyć zaufanie czytelnika”. Nie widzę specjalnego tłoku na rynku wydawniczym w momencie ukazania się Polityki 1; odwrotnie — istnieje duże ożywienie życia społecznego i politycznego, które — obiektywnie rzecz biorąc — powinno sprzyjać rozwojowi pism typu Polityka. A że tak się nie stało, to jest inna sprawa. Okoliczności narodzin pisma są zupełnie inne, niż przedstawia autorka. Bardziej poważne.
Charakterystyka materiałów literacko-kulturalnych zajęła w tej publikacji niespełna 9 stron; w przeciwieństwie do studium o Przekroju są tu próby wyraźniejszych uogólnień typu: „Polityka poświęca stosunkowo
wiele miejsca kulturze, sztuce, teatrowi i filmowi. Literatura prezentowana jest również, chociaż nie jest to głównym założeniem tego tygodnika, lecz stanowi raczej sfery działalności ubocznej. Publikowane teksty są starannie dobrane. Więcej jest tu popularyzacji literatury. Czyni to Polityka przede wszystkim za pomocą recenzji, która jest bogatym źródłem informacji o nowościach wydawniczych. Dobór recenzji bądź omówień określony jest zasadniczą linią programową pisma. Literatura piękna stanowi tylko połowę wszystkich recenzji książkowych”. Choć brak stwierdzeń, że na jej łamach pojawiały się (z literatury pięknej) głównie te pozycje i ta problematyka, która dopiero z biegiem czasu będzie uzyskiwać prawo obywatelstwa na łamach właściwej prasy kulturalno-literackicj.
W podobnym tonie można by utrzymać ocenę pozostałych publikacji na łamach „Studiów Bibliologicznych”. Ale bądźmy wyrozumiali: jest to przecież debiut bydgoskiego środowiska bibliotekoznawczego na niwie prasoznawczej.
Józef S. Waluś
Jadwiga Izdebska: MIEJSCE I FUNKCJE WYCHOWAWCZE
SRODKOW MASOWEGO ODDZIAŁYWANIA W CZASIE WOLNYM DZIECI. Rozprawy Uniwersytetu Warszawskiego. Sekcja Wydawnicza Filii UW w Białymstoku, Białystok 1981. Nakład 250 + 30 egz. S. 385.
Znajoma z Londynu powiedziała mi, że plaga bocznych ulic jej miasta — watahy wrzeszczących dzieci — znika niemal co do jednej osoby w porach, w których telewizja nadaje ich ulubione programy (na które zresztą mody zmieniają się co jakiś czas). Ale też angielskie badania udowodniły, że aż 2/s stałych odbiorców programów tv to właśnie dzieci w wieku szkolnym. Nie dysponuję odpowiednimi polskimi danymi, ale wiem, że są o wiele niższe. Równocześnie Anglicy twierdzą, że telewizja nie pobudza zainteresowania uczniów żadnym szkolnym przedmiotem, nie rozwija zainteresowań kulturalnych, nie przynosi większych korzyści intelektualnych.
Jadwiga Izdebska, cytując te dane, podkreśla równocześnie odmienny charakter programów telewizji polskiej, w której znacznie mniej pokazuje się gwałtów, okrucieństwa, aktów przemocy — więc też, jak sugeruje autorka — destrukcyjna rola tv wobec dzieci jest zapewne mniejsza. Mniejsza, lecz niewątpliwie także ma miejsce, tyle że — co autorka słusznie zauważa — byłby to temat dla całkiem innych i bardzo rozległych badań.
Redakcja ZP to twierdzenie recenzenta uważa za nieprawdziwe.