Kazanie na IV  Niedzielę Wielkiego Postu A




Kazanie na IV Niedzielę Wielkiego Postu




A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}








strona
główna nowości   email  księga gości      ogłoszenia  dyskusja   
reklama-banery
chat




Kazania Pasyjne

  rok
A
IV Niedziela Wielkiego
Postu – Krzyż

 

Podczas odbudowy pałaców rzymskich na
Palatyńskim Wzgórzu odkryto szereg rysunków na piwnicznych murach. Jeden z
nich pochodzący prawdopodobnie z II w n. e. Przedstawiał przybitą do
krzyża ludzką postać z głową osła. Obok krzyża narysowano drugiego
człowieka ze wzniesionymi rękoma, a pod nim napis „Aleksamenos oddaje
cześć swojemu Bogu”.
Dla nas, ludzi
wierzących, tego rodzaju bluźnierstwo przyrównujące Chrystusa do osła jest
wstrząsające, ale nie jest to przecież zjawisko odosobnione. Bo krzyż
Chrystusa był od samego początku i pozostaje nadal znakiem sprzeciwu.

Już św. Paweł w 1
Liście do Koryntian pisze iż: „nauka krzyża jest głupstwem, dla tych co
idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy
zbawienia”.
Zabrali zatem Jezusa.
A on sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które
po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych
z jednej i z drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł
winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk,
król żydowski”
Tak krótko i
lapidarnie opisał nam św. Jan w swojej Ewangelii najważniejszy i
najboleśniejszy a zarazem ostatni etap odkupienia całej ludzkości.

Krzyż – znak hańby i
poniżenia; znak najcięższych tortur jakie wynalazł człowiek przeciw
drugiemu człowiekowi. Ten właśnie znak stał się odtąd godłem i najwyższym
odznaczeniem dla każdego ucznia Chrystusowego. Znak krzyża świętego
rozprzestrzenił się po całym świecie. Znajdujemy go dosłownie wszędzie.
Wystarczy się tylko rozejrzeć. Zawiera się w konstrukcji dachu, okna,
budynku, skrzyżowaniu ulic; stoi na rozstajach dróg, w kaplicach,
kościołach, wisi na ścianach naszych mieszkań. Noszony jest na piersiach –
nawet przez ludzi niewierzących, jako maskotka czy zabawka. Zawiera się w
odznaczeniach wojskowych, państwowych i w pierwszych nieporadnych jeszcze
rysunkach dziecka.. Jest obecny w naszym życiu zawsze i wszędzie. Jest
różnych rozmiarów, wartości artystycznej – ale jest obecny i będzie –
dzięki temu, że zawisł na nim Bóg, a zawisł z miłości do człowieka.

Zapytajmy dzisiaj
siebie: – Czym dla mnie jest ten znak? – znakiem sprzeciwu, pobożną
tradycją, przyzwyczajeniem, czy czymś więcej?
Aby lepiej zrozumieć
jaką powinien mieć dla nas wartość popatrzmy na niego oczami Barabasza.
Był mordercą. Został schwytany, osądzony i czekał na egzekucję. Trudno
powiedzieć czy żałował tego co zrobił. Czy widział zło swego postępowania.
Ale jedno jest pewne – żałował utraty wolności i tego, że musi żegnać się
z tym światem. Ale odwrotu już nie było. Cóż więc mu pozostało? Jedynie
rozpacz! Aż nagle – człowiek bez żadnej nadziei – zostaje wypuszczony na
wolność. Darowane mu zostają wszystkie winy. Nieoczekiwanie i
niezasłużenie otwierają się przed nim drzwi, które sam zatrzasnął. Dopiero
potem dowiedział się, że na wskutek ludzkiej nienawiści na śmierć poszedł
Chrystus. Dzięki śmierci Chrystusa on odzyskał życie.

A cóż powiemy my –
Barabasze XX w. – naszemu Wybawcy, który za nas umarł, aby nas ocalić?
Tak chętnie
widzielibyśmy Chrystusa jako króla i dobroczyńcę – podobnie jak faryzeusze
– ale bez krzyża. A Chrystus bez krzyża nie istnieje!!

O tym, że na świecie istnieje krzyż naszych
udręk, cierpień, przeciwności, trudności, upadków nie potrzeba nikogo
przekonywać. A więc skoro istnieje krzyż to jest również na nim Chrystus,
bo krzyż bez Chrystusa nie ma sensu. Krzyż, na którym nie chce się
zobaczyć Chrystusa, to krzyż niewierzących, krzyż wiodący na
zatracenie!
Na naszym zaś jest
Chrystus, ale Chrystus, który był na nim tylko trzy dni. I nie łudźmy się,
ze spotkamy naszego Mistrza bez krzyża. Tu kompromis jest niemożliwy!
Chrystus i krzyż to jedno!
Pewien pisarz miał
kiedyś dość osobliwy zamiar. Pragnął mianowicie napisać księgę, która
miałaby tylko jedną kartkę, a na niej wydrukowane tylko jedno słowo, w
którym mieściłoby się jednak wszystko co chciałby powiedzieć. Jedno słowo
miało zawrzeć całą głębię jego myśli, miałoby być jakby streszczeniem jego
życia. Pisarz ten długo szukał takiego słowa w sobie i w słowniku ludzkiej
mowy lecz nie mógł znaleźć. Doszedł wreszcie do wniosku, ze jest to
szalony i niemożliwy do zrealizowania pomysł i porzucił go.

A tymczasem jest to
realne. My – chrześcijanie – moglibyśmy napisać taką książkę i na jej
jedynej stronie umieścić jedno słowo – Ukrzyżowany. Zawiera ono w sobie
wszystko: to co było przed nami, co jest teraz i co nas czeka w
przyszłości.
Ale krzyż Chrystusa to
nie tylko znak, godło, ale przede wszystkim cierpienie. Cierpienie i
szansa aby to nasze cierpienie nie było bezsensowne, bezowocne. Każdy
wzdryga się przed cierpieniem. Bronił się przed nim również Chrystus w
Ogrodzie Oliwnym. Broni się przed ni matka, która ma urodzić dziecko, ale
z chwilą gdy porodzi nie pamięta już bólu radując się swoim dziecięciem.
Żadne cierpienie nie pozostaje bezużyteczne, jeśli potrafimy je przeżyć
razem z Chrystusem.
Kiedy podczas
ostatniej wojny w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu o. Maksymilian Kolbe
wystąpił z szeregu by oddać swoje życie za obcego człowieka, komendant
obozu Hess nie mógł zrozumieć dlaczego tak postąpił. Kiedy musiano go
dobić w bunkrze głodowym zastrzykiem, a wykonywał zabieg bliski
współpracownik Hessa, przyszedł potem do komendanta i wywiązał się między
nimi rozmowa na temat tego tak dziwnego więźnia. W całej rozmowie
powracało jednak jak echo pytanie zadawane przez Hessa: – Dlaczego? Nie
mógł zrozumieć postępku o. Kolbe.
Jakże często my
również zadajemy to pytanie. Pytamy się Boga dlaczego, nas doświadczasz,
zsyłasz na nas cierpienie. Stawiamy to pytanie również tym, którzy znoszą
mężnie cierpienie, które im nałożył Chrystus, dlaczego nadal przy nim
trwają. A postawmy to pytanie samemu Chrystusowi: Dlaczego On cierpiał? Po
co?
Usłyszymy odpowiedź na
nasze pytanie, na pewno jeśli tylko wewnętrznie wyciszymy się i pozwolimy
Jemu mówić.
Patrzcie!

Ujął to, co Mu
pozostawało z życia
Ujął swoje ciężkie
serce
I z wolno,

Z trudem,

Samotny między niebem
a ziemią,
W okropnych
ciemnościach,
Szalony,

Szalony z
miłości,
Podnosi swoje
życie,
Podnosi grzech
świata
Aż do brzegu swych
warg
I w jednym
okrzyku
Oddał WSZYSTKO.

„Ojcze w ręce Twoje
oddaję ducha mego!”
 Ks. Piotr
Kufliński  


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kazanie na II Niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na III Niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na IV Niedzielę Wielkanocy A
Kazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu B
Kazanie na V Niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu C C
Kazanie na 2 Niedziele Wielkiego Postu A A
Kazanie na 5 Niedziele Wielkiego Postu AA
Kazanie na 1 Niedzielę Wielkiego Postu B
Kazanie na I niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na 4 Niedziele Wielkiego Postu A
Kazanie na 1 Niedziele Wielkiego Postu A
Kazanie na 1 Niedziele Wielkiego Postu BB
Kazanie na 5 Niedzielę Wielkiego Postu B
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu B
Kazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu AA
Kazanie na 1 Niedzielę Wielkiego Postu C
Kazanie na 3 Niedzielę Wielkiego Postu C
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu C

więcej podobnych podstron