Stare oczy widzą dalej
Agnieszka wpadła do mieszkania Janielskich jak burza.
-Muszę pogadać z Magdą - wykrzyknęła omijając w progu panią Janielską.
- Stało się coś ?- zaniepokoiła się pani Janielska .
- Jeszcze nie wiem - zachlipała Agnieszka .
- Chodźmy do pokoju - Magda zagarnęła przyjaciółkę do siebie.
Ale choć Agnieszka próbowała mówić cicho jej głos słychać było w całym mieszkaniu.
- Magda, ty musisz ze mną tam do niej pójść. Wszyscy do niej chodzą. Ta wróżka mi powie prawdę co dzieje się z moją mamą i tatą. Z nimi się cos niedobrego dzieje. Ja to słyszę w ich głosach jak do mnie dzwonią. Babcia też zrobiła się jakaś dziwna, popłakuje, wzdycha, nie ogląda seriali, a jak ją pytam dlaczego to milczy jak grób. Błagam cię Magda pomóż mi, zrozum, że to jest moja ostania nadzieja.
- Przepraszam cię Agnieszko - pani Janielska nie mogła się powstrzymać, by nie otworzyć drzwi - ja nie podsłuchuję, ale trudno nie słyszeć tego o czym mówisz. Naprawdę chcesz pójść do jakiejś nieznanej wiedźmy i zaufać jej słowom?
Agnieszka poczerwieniała jak burak
- Ale ja już dłużej tak nie mogę, ja się tak o mamę i tatę martwię.
Pani Janielska pogłaskała ją po włosach
- Mam lepszy pomysł - powiedziała - znam kogoś kto ci pomoże lepiej niż wróżka.
I Pani Janielska wyszła do kuchni i z kimś porozmawiała przez telefon a później zawołała do Agnieszki
- Chodźmy, ten Ktoś już na ciebie czeka
Poszły więc zaraz, najpierw minęły bloki, przeszły przez park później skręciły w lewo, przeszły przez bramę kościoła i zatrzymały się przed plebanią. Agnieszka niepewnie przestępowała z nogi na nogę, jakby chciała uciec. Ale pani Janielska już nacisnęła na guzik dzwonka . Ksiądz, który otworzył im drzwi był bardzo stary, siwy i miał okulary na nosie.
- To jest ta dziewczynka, która martwi się o rodziców - powiedziała mama
- Ach tak - ksiądz zmrużył oczy, by lepiej przyjrzeć się Agnieszce - martwisz się o rodziców? To dobrze, trzeba martwić się o bliskich zwłaszcza jak się cos złego dzieje -ksiądz poprowadził ich do salonu i zaprosił, by usiadły - pomódlmy się za nich, to najlepsza broń w takich chwilach.
I ksiądz wyjął różaniec a później popatrzył do góry i uśmiechnął się jakby tam zobaczył kogoś bardzo drogiego.
Później pogłaskał Agnieszkę po głowie
- Zaufaj Panu Bogu dziecinko, ofiaruj Mu swoją modlitwę, ona i Komunia święta potrafią zdziałać cuda. Wtedy zło w dobro się zmienia.
Agnieszka popatrzyła w oczy księdza, były takie mądre i takie jasne. Od razu zrobiło się jej na sercu lżej, zapragnęła nagle pobiec do kościoła, klęknąć przy konfesjonale a później przyjąć Pana Jezusa do serca. Ksiądz chyba to wszystko odczytał z jej twarzy, bo wciąż się uśmiechał a później podał jej rękę i uważnie patrząc pod nogi poprowadził w kierunku kościoła. Pani Janielska pomachała im ręką na pożegnanie i jak na skrzydłach wróciła do domu.
A wieczorem Agnieszka znów stanęła na progu mieszkania Janielskich.
- Bo ja chciałam wam powiedzieć, że jak wróciłam z kościoła zadzwonił Tata i powiedział, że Mama była cały miesiąc w szpitalu, bo ona jest w ciąży - twarz Agnieszki tryskała szczęściem - i ta ciąża była zagrożona. I godzinę temu , właśnie wtedy gdy się modliłam, lekarz powiedział, że kryzys minął i że za kilka miesięcy urodzi się nam zdrowe Maleństwo, ale to już w Polsce, bo rodzice niedługo wracają do domu ! - Agnieszka rozszczebiotała się jak ptaszek który buduje sobie gniazdko
- To najpiękniejsza nowina dzisiejszego dnia - powiedziała pani Janielska ściskając Agnieszkę
- Tak - westchnęła radośnie dziewczynka - ksiądz mi mówił, że dziś wydarzy się coś niezwykłego. Tylko skąd on o tym wiedział?
- Pewnie zajrzał do nieba i porozmawiał z Panem Bogiem i Aniołami - roześmiała się pani Janielska - starsi ludzie tak mają, bo choć oczy u nich stare i słabe to widzą więcej niż niejeden młody i na pewno lepiej niż jakaś wróżka.