Smoleńskie żniwa Tuska Nasz Dziennik, 2011 02 12

Smoleńskie żniwa Tuska

Nasz Dziennik, 2011-02-12

Z senator Alicją Zając, wdową po senatorze Stanisławie Zającu, który zginął w katastrofie rządowego Tu-154M, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Po 10 miesiącach od katastrofy smoleńskiej wciąż nie ma decyzji co do rzeczy ofiar. Jak odbierają to rodziny smoleńskie?
- Są to rzeczy pozostałe po naszych najbliższych i bezwzględnie powinny być zabezpieczone. Dotychczas nikt z nas nie miał do nich wglądu, poza instytucjami czy służbami, które rzeczy te zabezpieczały. Owszem, część przedmiotów została nam okazana przed kilkoma miesiącami w Centrum Szkolenia Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim, natomiast co do pozostałych - nic nam nie wiadomo. Przede wszystkim zaś nie wiemy, co tam jest. Nie daj, Boże, żeby były tam również fragmenty ludzkich ciał, czego także nie można wykluczyć.

Skąd takie przypuszczenie?
- Nie mamy co do tego żadnej pewności, ale takie wątpliwości mogą być uzasadnione, zwłaszcza kiedy pojawiają się informacje, że rzeczami naszych bliskich będą zajmować się przedstawiciele służb zabezpieczenia chemicznego i biologicznego. To z kolei może być podyktowane faktem, że przez wiele miesięcy rzeczy te są przechowywane nie wiadomo w jaki sposób. Pamiętajmy, iż część z nich została wydobyta z miejsca tragedii pod Smoleńskiem, inne zaś zgromadzono podczas sekcji zwłok naszych bliskich w Moskwie. Żadnych szczegółów nie znamy, bo nikt nas nie raczył poinformować. Chcę też powiedzieć, że gdyby nie nasza interwencja po kilku miesiącach od katastrofy, rzeczy te zostałyby już dawno spalone.

Zwrócono Pani jakiekolwiek rzeczy należące do męża?
- Owszem, ale było ich bardzo niewiele. Otrzymałam paszport dyplomatyczny, saszetkę z dokumentami (dowód osobisty i prawo jazdy). Ponadto zwrócono mi dwa obrazki z wizerunkami Ojca Pio i Miłosierdzia Bożego z modlitwą i pewną kwotę pieniędzy, które do domu dostarczyła żandarmeria wojskowa. Natomiast do tej pory nie odzyskałam ani telefonu komórkowego, ani aparatu fotograficznego, ani części garderoby, zegarka, paska czy chociażby bardzo charakterystycznych butów, które nosił mąż. Podobne sytuacje dotyczą zwrotu telefonów komórkowych i aparatów fotograficznych innym rodzinom, o czym dowiedziałam się w ubiegłym miesiącu podczas spotkania w Warszawie.

Jakie są Pani oczekiwania?
- Oczekuję zwrotu naszej własności - mam tu na myśli telefon i aparat fotograficzny, a także rzetelnych informacji od instytucji odpowiedzialnych za zbadanie rzeczy naszych bliskich, co dalej z nimi będzie i czy jest szansa na ich odzyskanie. Jestem bardzo ciekawa, czy wobec faktu, że polscy prokuratorzy, którym po rozmowach w Moskwie wciąż nie udało się uzyskać dostępu do dowodów, m.in. czarnych skrzynek czy wraku samolotu, prowadząc polskie śledztwo, chcą się posiłkować właśnie rzeczami naszych bliskich. Szczerze mówiąc, nie zazdroszczę tym, którzy będą pracować nad tymi materiałami.

Zadziwiające, że dopiero po 10 miesiącach od katastrofy próbuje się zbadać ten materiał...
- Pocieszające jest jedynie to, że nie zrobiono tego w kolejną miesięcznicę katastrofy. Przecież dziwnym zbiegiem okoliczności od pewnego czasu po katastrofie każdego 10. dnia miesiąca podawane są tzw. nowe fakty medialne znaczące dla sprawy. Tak naprawdę czas i sposób ogłaszania różnych wieści służy jedynie wprowadzeniu zamieszania i podziału między rodzinami, jak było to chociażby w przypadku odszkodowań i zadośćuczynień, o czym rodziny dowiedziały się z mediów. Taka forma komunikowania państwa z rodzinami katastrofy smoleńskiej jest nie do przyjęcia. Do nas, choć też nie do wszystkich, zwrócono się jedynie za pośrednictwem e-maili. Była to prośba o wyrażenie opinii odnośnie do odszkodowań, ale nastąpiło to dopiero po przekazach medialnych, kiedy z oburzeniem mówiliśmy głośno, że nikt z władz nas nie informuje.

Jaka jest Pani opinia na temat zadośćuczynień proponowanych przez Prokuratorię Generalną?
- Uważam, że rozmowa na ten temat jest zdecydowanie przedwczesna. Dlatego do dziś na tego e-maila nie odpowiedziałam. Natomiast z niecierpliwością czekam na szczegóły raportu komisji ministra Millera.

Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że jego powstanie przesunie się o kolejnych 6 tygodni.
- W mojej ocenie, jest to działanie celowe. Nie wiem, czemu ma to służyć, a już na pewno nie przybliżeniu prawdy. To kolejny dowód na to, że odpowiednie organa państwa kierowanego przez koalicję PO - PSL nie radzą sobie z rządzeniem państwem i ze skutkami raportu MAK, nie bardzo też wiedzą, jak w tej sytuacji się zachować. Jest to wynik oddania całkowitej kontroli nad śledztwem w ręce Rosjan. Myślę, że rząd Donalda Tuska coraz bardziej zdaje sobie sprawę, iż mataczenie wokół sprawy rzetelnego wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej już wpływa, a z czasem jeszcze bardziej wpłynie na krytyczną ocenę i spadek poparcia społecznego dla tej formacji politycznej. Jeżeli manipuluje się faktami, jeżeli podejmuje się działania w celu ukrycia prawdy, a więc postępuje - mówiąc po ludzku - w sposób nieetyczny i niemoralny, a w obliczu tej katastrofy właśnie tak rząd postępuje, to należy się liczyć z konsekwencjami. Społeczeństwo ma prawo pytać i pyta: komu powierzono najwyższe urzędy w państwie i czy ludzie ci spełniają oczekiwania? Odpowiedź na to pytanie jest prosta.

Gdzie będzie Pani 10 kwietnia?
- Nie zajmuję się uroczystościami centralnymi, ponieważ od początku miałam przekonanie, że gdyby mój mąż nie zginął przy pełnieniu obowiązków służbowych, nie zgodziłabym się na pogrzeb państwowy. Pogrzeb Staszka odbyłby się w gronie rodziny i najbliższych przyjaciół, byłaby to skromna uroczystość, bo tak mój mąż żył. Jednak w związku z tym, że leciał do Katynia z pewną misją i zginął w tym czasie, podporządkowałam się tym okolicznościom. Rocznicę tej tragedii chcę spędzić w Jaśle wśród rodziny i przyjaciół, bo nie będzie to dla nas łatwy czas. Mogłoby się wydawać, że z biegiem czasu będzie łatwiej zaakceptować to, co się stało, ale nic z tych rzeczy: ból i żal wciąż są obecne. Może byłoby inaczej, łatwiej, gdyby nam, rodzinom ofiar, pozwolono trochę odpocząć. Tymczasem pełno wokół nas szumu, informacji często fałszywych. Nie daje się nam odpocząć ani na moment. W Jaśle odbędą się dwudniowe obchody: 9 kwietnia zaplanowaliśmy uroczystą konferencję poświęconą śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i senatorowi Stanisławowi Zającowi. Prelegentem będzie Andrzej Duda, minister w Kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego. Drugą część uroczystości wypełni koncert muzyki poważnej. Natomiast 10 kwietnia o godz. 9.30 w jasielskiej farze zostanie odprawiona Msza Święta w intencji mojego męża i wszystkich, którzy zginęli w katastrofie Tu-154M.

Dziękuję za rozmowę.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jak Rosjanie pozbawili mjr Protasiuka licencji Nasz Dziennik, 2011 02 12
Pogoda załamała się już po lądowaniu Nasz Dziennik, 2011 02 12
Izwiestija użyły Tuska Nasz Dziennik, 2011 02 19
Piszecie o Smoleńsku Oddajcie laptopy Nasz Dziennik, 2011 02 10
Major Protasiuk nigdy nie ulegał panice Nasz Dziennik, 2011 02 12
Koalicja brnie w kłamstwo smoleńskie Nasz Dziennik, 2011 02 03
Kosaczow Smoleńsk to temat drażliwy Nasz Dziennik, 2011 02 22
Smoleński biznes Nasz Dziennik, 2011 02 01
Przyzwolenie na kłamstwo smoleńskie Nasz Dziennik, 2011 02 25
Atakowani za pytania o Smoleńsk Nasz Dziennik, 2011 02 24
Nie należy odpuszczać tematu Smoleńska Nasz Dziennik, 2011 02 26
Smoleńsk w kilkunastu akapitach Nasz Dziennik, 2011 03 11
Zimowe żniwa Znaku Nasz Dziennik, 2011 03 10
Kiedy odwołanie Premier obiecał Nasz Dziennik, 2011 02 28
Korsarz bez identyfikacji radarowej Nasz Dziennik, 2011 02 22
Liczyli, liczyli, aż wyszło za dużo Nasz Dziennik, 2011 02 01
Dziesięć milimetrów różnicy ciśnienia to sto metrów różnicy wysokości Nasz Dziennik, 2011 02 26
Chcemy ulicy generała Błasika Nasz Dziennik, 2011 02 16
Posłowie chcą komisji nadzwyczajnej w sprawie Naszego Dziennika Nasz Dziennik, 2011 02 18

więcej podobnych podstron