"Izwiestija" użyły Tuska
Nasz Dziennik, 2011-02-19
R
osyjski
dziennik "Izwiestija" zaatakował wczoraj Ewę Błasik,
wdowę po gen. Andrzeju Błasiku, dowódcy Sił Powietrznych RP, za
list do gen. Tatiany Anodiny, szefowej MAK. Gazeta powieliła przy
okazji absurdalne i nieprawdziwe zarzuty pod adresem gen.
Błasika.
Ewa
Błasik wraz ze swoim pełnomocnikiem mec. Bartoszem Kownackim
wysłała w tym tygodniu list do gen. Tatiany Anodiny, szefowej MAK,
z prośbą o usunięcie ze stron MAK ekspertyzy sądowo-medycznej
zwłok gen. Andrzeja Błasika. Mimo iż opublikowanie tych poufnych
danych stanowi złamanie postanowienia aneksu 13 konwencji
chicagowskiej, strona rosyjska nie zareagowała do tej pory na to
pismo. Pani Błasik i mecenas Kownacki zwracali się wcześniej z
oficjalną prośbą do premiera Polski Donalda Tuska o interwencję w
tej sprawie. Bez skutku. Nie pozostawało im nic innego, jak tylko
podjąć osobistą interwencję. - Skandaliczne jest to, że MAK
opublikował na swoich stronach dokumenty z sekcji zwłok męża.
Jest to niezgodne z kanonami naszej cywilizacji - komentuje Ewa
Błasik. W liście do Anodiny czytamy m.in.: "Nie było i nie ma
podstaw faktycznych ani prawnych, aby ujawnić tak szczegółowe
informacje dotyczące sekcji zwłok. Są one jedynie pożywką dla
mediów w Polsce i na świecie oraz przyczyną bólu i cierpienia dla
najbliższych śp. generała. (...) Upublicznienie takowego dokumentu
w całości, niezależnie od złamania zapisów umowy
międzynarodowej, narusza szereg przepisów prawa
polskiego".
Przekłamania
"Izwiestii"
List
"Izwiestija" zinterpretowały po swojemu. W artykule
zatytułowanym "Wdowa przestraszyła się szczegółów",
kpią, że pani Błasik jest zła, bo cały świat dowiedział się o
tym, że jej mąż był pijany podczas lotu do Katynia 10 kwietnia
2010 roku. "Polacy wciąż domagają się prawdy o katastrofie
smoleńskiej. Jednak nie cała prawda ich zadowala. Wdowie po zmarłym
dowódcy Sił Powietrznych Polski Andrzeju Błasiku nie spodobało
się, że wszyscy dowiedzieli się, iż we krwi jej małżonka
wykryto alkohol" - napisał moskiewski dziennik. Gazeta zaznacza
również, że premier Polski "nie wsłuchał się w argumenty
pani Błasik", i musiała ona przejść "do ofensywy za
pośrednictwem prasy", po czym przytacza nieprawdziwe informacje
na temat jej męża, dowódcy Sił Powietrznych, który zginął w
katastrofie smoleńskiej. Mimo że prokuratorzy polscy - o czym
przypomniano podczas wczorajszej konferencji Naczelnej Prokuratury
Wojskowej - nie dysponują żadnym materiałem dowodowym
potwierdzającym obecność gen. Błasika w kokpicie w końcowej
fazie lotu, "Izwiestija" nie omieszkały napisać: "Już
pierwsze rezultaty badania pokazały, że generał Błasik do samego
końca znajdował się w kabinie pilotów". Mało tego, autor
tego artykułu nie wahał się podawać wyssanych z palca informacji,
ewidentnych kłamstw o rzekomym przejęciu sterów przez gen. Błasika
10 kwietnia 2010 r., które już w tamtym roku zdementowała polska
prokuratura. "Przypuszcza się nawet, że Błasik mógł
siedzieć w fotelu II pilota. W każdym razie - jak twierdzą polscy
dziennikarze - miał taki zwyczaj. Bez względu na to, jak było
naprawdę, piloci 36. pułku specjalnego polskich sił powietrznych
czuli psychologiczną presję z powodu obecności swojego
zwierzchnika" - wskazują "Izwiestija". Najwyraźniej
gazeta nie zapoznała się nawet z wynikiem pracy rosyjskich
ekspertów, którzy ustalili, że w fotelu drugiego pilota siedział
przypięty pasami drugi pilot ppłk Robert Grzywna. - To, do czego
posuwają się Rosjanie, można nazwać aktem barbarzyństwa.
Odsuwają od siebie odpowiedzialność, zrzucając sprytnie winę za
katastrofę na mojego męża. Uważam, że jest to czysta propaganda,
charakterystyczna dla bizantyjskich wzorców sprawowania rządów.
Nasuwa mi się na myśl kłamstwo katyńskie - mówi Ewa Błasik. -
Nie wykluczam, że jeżeli polskie władze nie będą reagowały na
rosyjskie oszczerstwa pod adresem mojego męża oraz na to, co
rosyjskie media robią ze mną i z moją rodziną, będę zmuszona
zwrócić się o pomoc za granicą - dodaje.
Konsekwencje
braku reakcji Tuska
Dla
mecenasa Bartosza Kownackiego publikacja "Izwiestii" to
stek kłamstw, oszczerstw i przejaw wręcz nienawiści ze strony
rosyjskiej. - Gazeta "Izwiestija" podała wyssane z palca,
bezprawne oskarżenia, które nie są nawet potwierdzone w raporcie
MAK. Zarzut, że gen. Błasik siedział na fotelu drugiego pilota,
nie współgra w żaden sposób z tym, co było w raporcie MAK. Tam
jest tylko mowa o ewentualnej obecności generała w kokpicie -
zauważył mecenas Kownacki. Adwokat wskazał na fakt, że podobne
artykuły są konsekwencją braku działań premiera Tuska, który do
sprawy usunięcia opisu stanu zwłok gen. Błasika ze stron MAK w
żaden sposób się nie odniósł. - W gazecie stwierdzono, że
premier rządu polskiego nie zareagował na naszą prośbę, dlaczego
więc miałaby reagować pani Tatiana Anodiona? Zostaliśmy
postawieni w takiej sytuacji, gdzie polski rząd nie daje opieki
naszym obywatelom, konsekwencje tego są takie, że "wisi"
cały czas na stronach MAK bezprawnie zamieszczona opinia sekcyjna
gen. Błasika, a dziennikarze mogą atakować rodzinę zmarłej osoby
- dodaje Kownacki.
Piotr Czartoryski-Sziler