SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 4
ROZDZIAŁ 4
Polowanie na i złe traktowanie polskich oficerów i żołnierzy
Sowieckim najeźdźcom towarzyszyły grupy operacyjne NKWD, aparatu bezpieczeństwa państwa, które nadzorowały polowania i aresztowania grup ludzi wcześniej zidentyfikowanych jako wrogowie Związku Sowieckiego, wśród nich osoby zajmujące stanowiska przywódcze w administracji państwowej i wojsku, członkowie inteligencji i systemu sądowego, i ci powiązani z polskimi służbami bezpieczeństwem państwa, w tym policji. Te grupy operacyjne NKWD ustanawiały też własne służby w większych miastach. Do 1 października 1939 udało się im aresztować niemal 4.000 ludzi w "zachodniej Ukrainie", i do połowy listopada 1939, prawie 6.000 ludzi w "zachodniej Białorusi". [225] Niemal wszyscy aresztowani byli rodowitymi Polakami.
Kluczowym elementem sukcesu tej operacji było werbowanie dynamicznej sieci informatorów, agentów i przypadkowych donosicieli spośród miejscowej ludności, zwłaszcza milicji i komitetów, które powstały spontanicznie, w zamian za lukratywne stanowiska w nowej administracji cywilnej. Wśród kolaborantów było wielu Żydów, którzy często tworzyli i szefowali samozwańczej milicji i komitetom dla pomocy wprowadzenia władzy sowieckiej.
Na polskich żołnierzy, szczególnie oficerów, polowali jak na zwierzęta, wyłapywali i zatrzymywali w dużych liczbach sowieccy najeźdźcy i ich kolaboranci. Po złapaniu ich, polskich jeńców często źle traktowano publicznie i dokonywano egzekucji. Tych którzy odmawiali oddania broni rozstrzeliwano. [226] Widok polskich jeńców wojennych często wywoływał jawną radość ze strony żydowskiej ludności, która ustawiała się przy drogach oglądać te spektakle. Niektórzy z nich kierowali obelgi i ataki ba schwytanych Polakach.
Duch nowej ery był bardzo widoczny dla zagrożonego polskiego personelu wojskowego. Zdjąwszy mundur, musieli przede wszystkim ukrywać się nie przed sowieckimi najeźdźcami, którzy nie byli w stanie ich odróżnić, a przed miejscowymi kolaborantami, wśród których Żydzi byli prominentni. Jak przypomniał jeden polski oficer:
Drogi były koszmarem. Ukraińcy i Żydzi potajemnie mordowali wracających do domu żołnierzy, albo przekazywali ich NKWD. Milicja czy policja była… w większości żydowska. Oni nosili czerwone opaski na rękawach i byli uzbrojeni. Oni gardzili wszystkim co było polskie… Kto tego nie widział i tego nie przeżył nie ma pojęcia jakie straszne piekło oni, Żydzi, wykreowali na okupowanych przez bolszewików polskich terytoriach. [227]
[225] Piotr Kołakowski, “Sowiecki aparat bezpieczeństwa wobec podziemia polskiego na Kresach Wschodnich 1939– 1941: Zarys problematyki,” w Hanna Konopka i Daniel Boćkowski, red., Polska i jej wschodni sąsiedzi w XX wieku: Studia i materiały ofiarowane prof. Dr. hab. Michałowi Gnatowskiemu w 70-lecie urodzin (Białystok: Uniwersytet w Białymstoku, 2004), 295–96. Liczba aresztów dalej się zwiększała w czasie okupacji, i zaczęła obejmować członków innych grup etnicznych, choć Polacy dalej byli nadreprezentowani. Do końca 1939, na "zachodniej Ukrainie" aresztowano 10.566 osób, w tym 5.406 Polaków, 2.729 Ukraińców, i 439 Żydów; w 1940, aresztowano 47.403 ludzi, w tym 15.518 Polaków, 15.024 Ukraińców, i 10.924 Żydów, tych ostatnich głównie za nielegalne przekroczenie granicy niemiecko-sowieckiej; do maja następnego roku, aresztowano kolejnych 8.594 ludzi, w tym 5.418 Ukraińców, 1.121 Polaków, i 801 Żydów. W sumie w okresie wrzesień 1939 – maj 1941 aresztowano 66.500 ludzi na "zachodniej Ukrainie", oprócz tych których deportowano do gułagu w dużej operacji deportacji. Zob. Grzegorz Hryciuk, “Zmiany liczebności Wołynia podczas okupacji radzieckiej w latach 1939–1941,” w Konopka i Boćkowski, Polska i jej wschodni sąsiedzi w XX wieku, 376; Grzegorz Hryciuk, “Zmiany ludnościowe i narodowościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1939–1948,” w Ciesielski, Przemiany narodowościowe na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej 1931–1948, 157; Gregorz Hryciuk, Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1931–1948 (Toruń: Adam Marszałek, 2005), 181–82.
[226] Na przykład polski sierżant został zabity za odmowę oddania Żydowi broni. Zob. Julian Grzesik, “Alija”: Martyrologia Żydów europejskich (Lublin: n.p., 1989), cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 60.
[227] Świadectwo Antoniego Baszkowskiego, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 119.
W okolicy Smorgonie, przed przybyciem sowietów, bandy żydowskie rabowały wojskowe kolumny dostawcze i rozbrajały grupki żołnierzy. [228] W Rakowie koło sowieckiej granicy:
Lokalni Żydzi histerycznie reagowali na widok rosyjskich "dobroczyńców": całowali czołgi, zdzierali z budynków polskie flagi i je deptali, pluli na schwytanych polskich żołnierzy i werbalnie ubliżali im. Złapali polskiego komendanta, kapitana Korpusu Obrony Pogranicza, i zaprowadzili go triumfalnie do sowietów. Cała grupa napadła na tę jedną bezbronną osobę, rozdzierając na nim koszulę i popychając go. Kiedy oglądaliśmy tę scenę byliśmy zdumieni i przerażeni. To byli w końcu nasi sąsiedzi, kiedyś zwykli, spokojni ludzie. Mieszkaliśmy razem od lat. Dzieci chodziły do tych samych szkół, bawiły się razem, i to było dla nas całkowicie naturalne. Nasi rodzice robili zakupy w ich sklepach… Nikt nie wtrącał się drugiemu… Nie było powodów wrogości czy konfliktu. Dlatego nie mogliśmy pojąć co ich opętało, skąd wzięła się ta nienawiść. [229]
Nowo utworzona żydowska milicja polowała na polskich policjantów i przekazywała ich sowietom. Zamordowano co najmniej 2 polskich oficerów policji: Łączaka i Wiszniewskiego. [230] Kiedy tylko do Nowogródka przybyli sowieci, Żydzi z czerwonymi opaskami na rękawach przyszli do domu posterunkowego Kazimierza Kosińskiego, który tego dnia wyjechał do Wilna. Nie znajdując go tam, zażądali by jego przerażona małżonka oddała im jego rower. [231] Inni Polacy nie mieli takiego szczęścia, jak wspomina Adam Szymel z Nowogródka:
Od momentu sowieckiej inwazji, rozpoczął się terror aresztowaniami polskich policjantów, personelu wojskowego i pracowników rządowych. Najeźdźcy chcieli wymazać wszystkich polskich przywódców i inteligencję by ułatwić sobie rządzenie. Mój ojciec [oficer rezerwy] padł ofiarą tego terroru. 19 września został aresztowany, ale po kilku godzinach przesłuchań pozwolono mu wrócić do domu… tej nocy, jeden z lokalnych Żydów wyniesiony na stanowisko władzy w komunistycznym rządzie, przyszedł z kilkoma sowieckimi rządami z gotowymi bagnetami na karabinach i go aresztowali. Byliśmy bardzo zrozpaczeni i bezradni.
Matka codziennie chodziła do więzienia z nadzieją zobaczenia ojca, ale nigdy już go nie widziała. Pozwalano nam dostarczać paczki z żywnością i odzieżą do więzienia, i głupio wierzyliśmy, że dokąd straznicy przyjmowali paczki dla ojca, to musiał być żywy. Po kilku tygodniach straznicy odmówili przyjęcia dla niego paczek, więc przypuszczaliśmy, że deportowano go do Rosji. Nie było żadnego śladu po nim, i nie mogliśmy niczego się dowiedzieć, a był w więzieniu cały czas; przyjaciel rodziny zobaczył go kilka miesięcy później, przywiązanego łańcuchem do innych więźniów, prowadzonego do stacji kolejowej. [232]
Nowo utworzona straż robotnicza w Pińsku, pod dowództwem Benjamina Dodiuka, i składająca się głównie z Żydów, wyłapywała polskich oficerów i policjantów w mieście i dokonywała na nich egzekucji. [233]
[228] Jarosław Wołkonowski, “ZWK-AK a problem mniejszości etnicznych na Wileńszczyźnie,” w Piotr Niwiński, red., Opór wobec systemów totalitarnych na Wileńszczyźnie w okresie II wojny światowej (Gdańsk: Instytut Pamięci Narodowej, 2003), 40.
[229] Świadectwo Stefana Malawskiego cyt. w Grażyna Dziedzińska, “’Wyzwalanie’ Rakowa,’” Nasza Polska, 20.02.2001.
[230] Świadectwo Władysława Ludwiński,ego w posiadaniu autora.
[231] Jacek Hugo-Bader, “A rewolucja to przecież to miała być przyjemność,” Gazeta Wyborcza, Magazyn Gazety (Warsaw), 15.11.1996.
[232] Bogusia J. Wojciechowska, komp. i red., Czekanie na wysłuchanie: doświadczenia Polskiej chrześcijanki pod niemiecką i stalinowską okupacją / Waiting To Be Heard: The Polish Christian Experience Under Nazi and Stalinist Ocupation, 1939–1945 (Bloomington, Indiana: AuthorHouse, 2009), 41.
[233] Rozenblat, “Evrei v sisteme mezhnatsionalnykh otnoshenii v zapadnykh oblastiakh Belarusi, 1939–1941 gg.,” Białoruskie Zeszyty Historyczne, no. 13 (2000): 94; Evgenii Rozenblat i Irina Elenskaia, Pinskie evrei (Brest: Brestskii gos. Universitet, 1997), 44–45.
Patriotycznej polskiej młodzieży, która stawała w obronie swojego kraju, też nie oszczędzano. Często wydawali ich zwykli Żydzi, nawet kobiety, jak pokazuje poniższe świadectwo:
Znałem kobietę o imieniu Bashke, matkę 4 dzieci. Na początku wojny kobieta ukrywała się w sadzie przed atakami z powietrza. Przejeżdżającego na koniu rosyjskiego żołnierza ostrzelali 2 młodzi Polacy, ale nic mu się nie stało. Zszedł z konia by dowiedziec się kto strzelał. Kobieta wskazała na 2 młodzieńców i zostali aresztowani. [234]
Koło Pińska, Henryk Skirmuntt (niespokrewniony z wymienionym niżej Hrabią Skirmuntem), żołnierz polskiej armii, został złapany przez Żyda z czerwoną opaską i karabinem, który przekazał go sowietom. Kiedy prowadzono go na dziedziniec pełen polskich żołnierzy, został dwukrotnie uderzony w kręgosłup kolbą karabinu. [235]
Kiedy wycofywała się polska armia, Jan Radożycki był nad rzeką San, gdzie natknął się na grupę Żydów z czerwonymi opaskami wyrywającymi broń polskim żołnierzom i wrzeszczącymi: "To jest wasz koniec". Ich pogarda do Polski była oczywista i bolesna. [236]
W Lubieszowie gang żydowskich nastolatków zaatakował i pobił polskiego oficera kiedy wychodził z kościoła. [237] W całym regionie po zdobyciu broni i zorganizowaniu się w bandy "milicji ludowej", Żydzi terroryzowali lokalnych polskich urzędników i mieszkańców i ostrzeliwali i łapali polskich żołnierzy pokonanych przez wojska niemieckie. [238]
Po zwolnieniu z polskiej armii w Łucku na Wołyniu, po sowieckiej inwazji, Zenobiusz Janicki wracał do domu w miasteczku Przebraże, odległym o 25 km. Pojedynczych i małe grupki wracających z frontu żołnierzy często napadali Ukraińcy i Żydzi i okradali ich, a casem nawet zabijali. Janicki widział jak jego sąsiad, Żyd Dawid Gilden, właściciel sklepu spożywczego, który dostał stopień kaprala w polskiej armii, napadł z pistoletem na polskiego żołnierza na drodze i ukradł mu koc. [239]
Sierżant Aleksander Pluta był jednym z wielu żołnierzy chcących wrócić do domu po zwolnieniu z jednostki koło Równego na Wołyniu.
Kierowaliśmy się w kierunku Równego bo tam była stacja kolejowa. Próbowaliśmy ominąć miasto, więc szliśmy ścieżkami gdzie nie było budynków… Ale koło samego miasta musieliśmy wejść na jego obrzeże… Tam czekał na nas patrol składający się z ludzi NKWD i Żydów. Byli młodzi i nienawidzili Polaków. Złapali polskich żołnierzy którzy próbowali się wtopić. Rosjanie nie odróżniali oficerów od żołnierzy. Do tego potrzebni byli Żydzi. Oni też nosili broń. Koło większych miast i w ich centrum Żydzi spełniali te funkcje sami bez ludzi z Armii Czerwonej. Tych którzy rozpoznali jako, albo podejrzewali o bycie oficerami prowadzono gdzieś dalej. To oni [ci oficerowie] niewątpliwie zostali wysłani do Katynia i innych obozów śmierci. Szliśmy kilka dni i to samo miało miejsce codziennie. [240]
Po oddaniu broni w Busku i otrzymaniu przepustki na powrót do domów, bandy Ukraińców i Żydów i komitety komunistyczne na drodze kradli polskim żołnierzom rowery, pieniądze i wszystko co mieli przy sobie. W polskiej osadzie udało im się zdobyć cywilne ubrania. Kiedy dotarli do Włodzimierza Wołyńskiego zostali aresztowani przez Żydów i przekazani NKWD. [241]
[234] Nachum Boneh, Historia Żydów w Pińsku / History of the Jews of Pinsk, cz. I, Rozdz. 1 (Pierwszy miesiąc okupacji / “The First Month of the Nazi Occupation”); przekład Pinsk sefer edut ve-zikaron le-kehilat Pinsk-Karlin, vol. II (Tel Aviv: Former Residents of Pinsk-Karlin in Israel, 1977): www.jewishgen.org/yizkor/pinsk/pinsk.html. Według tego źródła, po niemieckiej inwazji "wszystkie rachunki między lokalnymi Żydami i różnymi Gojami zostały wyrównane… Kiedy przyszli Niemcy, odnaleźli kobietę i z pomocą polskiej policji przekazali ją Gestapo".
[235] Rowiński, Moje zderzenie z bolszewikami we wrześniu 1939 roku, 16.
[236] Jan Radożycki, “Nasze się skończyło,” Nasz Dziennik (Warsaw), 18.08.2001.
[237] Świadectwo Zbigniewa Małyszczyckiego z 23.11.1997 (w posiadaniu autora).
[238] Ibid.; Felicja Wilczewska, Nim minęło 25 lat (Toronto: Century Publishing Company, 1983), 18–19, 21.
[239] Janicki, W obronie Przebraża i w drodze do Berlina, 10. Później Lejbisz Gilden został zawodowym "agitatorem" za sowieckiej władzy. Ibid., 13.
[240] Świadectwo Aleksandra Pluty, cyt w. J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 73–74.
[241] Świadectwo no. 4488 w Żaroń, Agresja Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939, 124.
Rzeczywiście, wielu Żydów w miasteczku nosiło czerwone opaski i chętnie pomagali NKWD zidentyfikować wybranych Polaków i ich łapać. Polacy próbowali unikać ulic i często ukrywali się z obawy przed linczem. [242]
Stolica Wołynia, Łuck, była rządzona przez samozwańczych milicjantów, w większości Żydów, wyszukujących polskich żołnierzy, których rozbroili. [243] Łapali oficerów i przekazywali sowietom. Kiedy 2 młodzi polscy kadeci zwolnieni ze służby po inwazji sowieckiej wracali do domów, zatrzymywały ich grupy młodych Żydów z czerwonymi opaskami kiedy próbowali wejść do pociągu. Ci młodzi bandyci zdzierali z czapek kadetów polskie orły szydząc z nich. [244] Polowaniem na polskich oficerów w Kowel zajmowali się lokalni Żydzi. [245]
Podobne raporty pochodziły z Wiśniowca na Wołyniu, i pobliskiego Zbaraża w prowincji Tarnopol, gdzie
ustanowiono komitety rewolucyjne składające się przeważnie z młodych Żydów. W polskich mundurach i z czerwonymi opaskami, uzbrojeni w karabiny, pilnują budynków swoich komitetów. Zatrzymują też żołnierzy i zmuszają ich do wejścia do budynku. Tam poddawano ich rewizji osobistej, najczęściej szukając broni, i poniżają ich wyzwiskami. [246]
Mieszkaniec wioski Kościuszków koło Brody wspominał:
… niektórzy polscy Żydzi i Ukraińcy zaczęli kolaborować z NKWD i dołączyli do policji. Wybierali ukrywających się polskich oficerów, policjantów, urzędników rządowych i intelektualistów. Pamiętam w Beresteczku, 2 młodzi żydowscy policjanci prowadzili oficera policji ze sznurem wokół jego szyi do oficera NKWD. Zniknął i nigdy już go nie widziano. Dwaj Ukraińcy, Mykoła Hnatiuk i Dubyński, przyszli do mojego ojca żądając wydania im wszystkich dokumentów i legalnych pieczęci wioski Kościuszków… Władze sowieckie rozdawały antypolską propagandę i plakaty. Na jednym który utknął mi w pamięci był rosyjski żołnierz dźgający polskiego żołnierza bagnetem na karabinie. Niektóre z tych plakatów usuwano w nocy i polską ludność oskarżano (słusznie) o te czyny. [247]
Ale nie tylko młodzi "emancypowani" Żydzi nie noszący karty członkostwa Partii Komunistycznej uczestniczyli w takich wielokrotnie powtarzających się spektaklach we wschodniej Polsce. W miasteczku Skałat przy rosyjskiej granicy, 17 września, ortodoksyjni Żydzi tworzyli zbrojne grupy ścigające i wyłapujące Polaków w oczekiwaniu na przybycie sowietów.
Grupy ortodoksyjnych Żydów w długich czarnych albo ciemnoszarych chałatach z szerokimi czerwonymi opaskami, z głowami przykrytymi czarnymi jarmułkami spod których zwisały długie boczne loki, nosiły karabiny z długimi bagnetami. Kiedy taka uzbrojona grupa rozpięła swoje chałaty, z pod czarnych kamizelek zwisały białe ziziths [frędzle]…Na jednej z bocznych ulic zobaczyliśmy tę czarną bandę otaczającą 2 idących nieuzbrojonych polskich podoficerów. Ożywieni Żydzi odprowadzili zatrzymanych ludzi. Złapanych w ten sposób polskich żołnierzy przekazywali Armii Czerwonej albo NKWD, gdy tylko armia sowiecka wkroczyła do miasta.
[242] Świadectwo Bolesława Dorocińskiego w Biuletyn Informacyjny 27 Dywizji Wołyńskiej Armii Krajowej, no. 4 (64) (1999): 53.
[243] Żbikowski, Archiwum Ringelbluma, vol. 3, 686. Kariera Jerzego Pomianowskiego (Birnbaum), młodego komunisty aktywnego w lokalnej Straży Robotniczej w Łucku, jest pouczająca. Mógł dokończyć studia medyczne w Związku Sowieckim podczas wojny, publikować w czołowych komunistycznych czasopismach, i wrócić do Polski w 1946, gdzie zajmował szereg lukratywnych stanowisk. Zob. Romuald Bury, “Dajcie mu nagrodę, a powiem wam, kim on jest …,” <http://www.polskiejutro.com>, nos. 150–151, 21–28.03.2005.
[244] Świadectwo Mariana Fijała (w posiadaniu autora).
[245] (Nazwisko ukryte), “Kto czerpie korzyści,” list, Rzeczpospolita (Warsaw), 23.05.2000.
[246] Jan Zalewski, Stała się omyłka…: Wspomnienia z niewoli sowieckiej wrzesień 1939–sierpień 1941 (Warsaw: Kolejowa Oficyna Wydawnicza, 1994), 30.
[247] Edward Juszyński, W Dolinie Śmierci / “In the Valley of Death,” w Michael Carolan, red., Masowa deportacja Polaków na Syberię: narracja historyczna w oparciu o spisane świadectwa ocalonych z Syberii / The Mass Deportation of Poles to Siberia: A Historical Narrative Based on the Written Testimony of the Polish Siberian Survivors (Chicago: Siberian Society of U.S.A. and Classic Printing, 2009), 128–29.
Wielu z tych złapanych przez żydowską milicją później straciło życie w Katybiu i innych miejscach sowieckiego ludobójstwa. Polskich policjantów złapanych przez Żydów natychmiast zabijali ludzie z Armii Czerwonej.
Na ulicach napotykaliśmy coraz więcej tych zorganizowanych grup w czarnych chałatach. W pośpiechu opuściliśmy Skałat… Kiedy kolumny sowieckich czołgów jechały przez miasto bez zatrzymania i dalej, Żydzi, którzy stanowili największą grupę mieszkańców Skałata, założyli własną czerwoną milicję. Aresztowali i więzili polskich żołnierzy i policjantów, a nawet przygotowali radosne, oficjalne powitanie armii sowieckiego najeźdźcy kiedy weszli do miasta. W ten sposób Skałat przejęli żydowscy irredentyści. [248]
W Złoczowie pasy czerwonej tkaniny zwisały z okien i balkonów, a polskich żołnierzy ostrzeliwano na ulicach. Polskich żołnierzy zatrzymywali i rozbrajali żydowscy komuniści i Ukraińcy. [249] Sierż. Janowi Bernardowi Solińskiemu z Korpusu Obrony Pogranicza wraz z kolegami 19 września kapitan Armii Czerwonej, Żyd, rozkazał opuścić kryjówkę i oddać broń. Polaków otoczył duży i podekscytowany tłum Żydów i Ukraińców, i wrzeszczeli i grozili Polakom mówiąc: "wasza Polska się skończyła. Teraz my będziemy rządzić". [250]
W Sasowie, miasteczku koło Złoczowa, nowo utworzona milicja, składająca się z Ukraińców i Żydów, zatrzymała ponad 20 polskich żołnierzy i policjantów, i przekazała ich armii sowieckiej. Po prowokacji (kiedy granat ręczny wrzucono do pomieszczenia w szkole gdzie ich przetrzymywano), sowieci dokonali egzekucji na Polakach. Jednym z głównych organizatorów czerwonej milicji był Lipa Halpern, przedwojenny komunista, którzy był kluczowy w deportacji ponad 12 polskich rodzin do gułagu w lutym 1040. Później Halpern pracował w regionalnej komendzie NKWD w Olesku. [251]
W Czortkowie żydowsko-ukraiński motłoch szedł za sowieckimi żołnierzami wokół miasta rozbrajając polskich oficerów i żołnierzy, których przeklinali i obrażali słownie. Schwytanych Polaków zapędzono do więzienia. [252]
W Nowym Brusno koło Rawy Ruskiej, Abraham Starkman wraz z bratem, których ojciec był majętnym żydowskim rolnikiem, kierowali milicją lokalnych robotników, która rozbroiła polskich żołnierzy i dokonała egzekucji na kilku polskich oficerach złapanych koło wioski. [253] Raporty Żydów i Ukraińców pomagających NKWD w schwytaniu polskich oficerów, policjantów i urzędników pochodziły z Jamelna/ej? koło Gródka Jegiellońskiego. [254]
W Jaryczowie koło Lwowa
Miasteczko przechodziło przez pierwsze spazmy rewolucji. Jacyś polscy oficerowie nazywani "szpiegami" – tylko Bóg wie dla kogo – zostali aresztowani. Ukraińscy nacjonaliści zorganizowali procesję z flagami i banerami chodzącą ulicami, z rewolwerami w rękach. Młodzi Żydzi utworzyli inną procesję z czerwoną flagą i portretem Stalina, niesionym jak świętą ikonę. Dwie te grupy w końcu spotkały się i pokłóciły, i rezultat był taki, że ograbili sklep Polskiego Monopolu Spirytusowego. Kiedy wszyscy się spili, chcieli zorganizować w mieście pogrom Polaków.
[248] Świadectwo Władysława Dymitrowskiego, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 25–26.
[249] Świadectwo no. 5085 w Żaroń, Agresja Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939, 125–126.
[250] Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 395. Takie tłumy i porywy były powszechne. Zob. też świadectwo Lesława Jurewicza z Czortkowa, w dziennikach Niepotrzebny (London: Polish Cultural Foundation, 1977), 19.
[251] Na Rubieży (Wrocław), no. 10 (1994): 15; Na Rubieży, no. 49 (2001): 28–29; Henryk Komański i Szczepan Siekierka, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939– 1946 (Wrocław: Nortom, 2004), 965.
[252] Świadectwo Wiesława Antochowa w Grzelak, Wrzesień 1939 na Kresach w relacjach, 357.
[253] Franciszek Gonczyński, Raj proletariacki (London: Gryf Publications, 1950), 43. Starkmana w końcu aresztowano we Lwowie po wyjściu z sowieckiej milicji; źle się czuł, że ktoś kto żarliwie wspierał reżim sowiecki, tak jak on, zostałby wrzucony do więzienia pełnego Polaków.
[254] Szczepan Siekierka, Henryk Komański i Krzysztof Bulzacki, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939–1947 (Wrocław: Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu, 2006), 240.
Na szczęście było tam zbyt wielu Polaków by ich skutecznie zaatakować, i w międzyczasie ktoś przyniósł plotkę, że nadchodza Niemcy.
Zamiast Niemców, po kilku godzinach pojawili się 2 bolszewiccy komisarze z plutonem żołnierzy. Ukraińscy liderzy stali się potulni i milczący, kiedy 2 z nich aresztowano. Wszyscy Żydzi poszli do domów i tam siedzieli, kiedy bolszewicki komisarz wypytywał o lokalną inteligencję. [255]
Sytuację we Lwowie opisali liczni świadkowie: polscy żołnierze, zwłaszcza oficerowie, byli rozbrajani, ubliżano im werbalnie i fizycznie, i wleczeni przez czerwoną milicję składającą się głównie z Żydów i Ukraińców, i przez zwykłych obywateli na sowieckie posterunki. [256] To zachowanie wobec współobywateli niekiedy wywoływało poczucie obrzydzenia ze strony zwykłych, przyzwoitych sowieckich żołnierzy.
Po przybyciu sowietów do Lwowa 23 września 1939, byłem świadkiem kilku incydentów ze strony Żydów wobec Polaków. Pierwszym było powitanie przybywającej sowieckiej armii. Żydzi odbierali broń polskim żołnierzom, kopali ich i z nich szydzili. Na lufach ukradzionych karabinów wiązali czerwone wstążki. Widziałem jak jednego polskiego żołnierza, już rozbrojonego, otoczył żydowski patrol składający się z 3 samozwańczych milicjantów z czerwonymi opaskami (to było kiedy armia sowiecka wkroczyła do Lwowa); zdarli mu z głowy czapkę wojskową i go popychali między sobą. Wtedy przyszedł sowiecki patrol, i kiedy zobaczyli co się dzieje, rozbroili żydowski patrol, potraktowali ich z buta i kazali im uciekać. Był to bolesny widok rozbrojonych polskich żołnierzy atakowanych przez polskich Żydów. [257]
Grupa Żydów z czerwonymi opaskami wyciągnęła z domu płk Tadeusza Praussa, dowódcę pułku lotnictwa, popychając go i bijąc po głowie i twarzy. Wrzucili go na wóz, paradowali publicznie jako "wroga ludu" i na niego pluli. [258] Umundurowanego polskiego oficera złapali na ulicy Meizels 2 Żydzi z czerwonymi opaskami i karabinami. Po dręczeniu go zaprowadzili go do więzienia Brygidki. [259] Byłego studenta znanego żydowskiego badacza Hugo Steinhouse'a o imieniu Borek aresztowano w domu kiedy Żyd doniósł na niego NKWD jako oficera rezerwy w polskiej armii. [260] Kiedy Witold Rapf poszedł by zamieszkać z inwalidą wujem, byłym pułkownikiem polskiej armii we Lwowie w listopadzie 1939,
W nocy przyszli dwaj oficerowie NKWD w towarzystwie 3 młodych Żydów z czerwonymi opaskami i aresztowali mojego wuja. Wypowiadali haniebne i obelżywe uwagi wskazując na obraz Jezusa i zdjęcie Piłsudskiego. [261]
Marszałek Józef Piłsudski był dyktatorem Polski od 1926 do śmierci w 1935. Był głową państwa i naczelnym wodzem polskiej armii w czasie wojny polsko-sowieckiej 1919-1920, i przez to wywoływał ogromną niechęć i nawet nienawiść wśród sowietów z powodu zwycięstwa Polski nad Armią Czerwoną.
[255] Wegierski, Wrzesień 1939 / September 1939, 126–27.
[256] Hryciuk, Polacy we Lwowie 1939–1944, 17, 29.
[257] Świadectwo Mieczysława Hampel w Lwów i Kresy: Biuletyn Koła Lwowian (London), no. 88 (grudzień 2000), 26.
[258] Grażyna Dziedzińska, “Jerzy Biesiadowski—wytrwały,” Nasza Polska (Warsaw), 9.06.1999, też cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 91.
[259] Świadectwo Tadeusza Czuby, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 117–18.
[260] Steinhaus, Wspomnienia i zapiski, 220. Pomimo jej doświadczeń, matka wydanego Polaka, po któymo wszelkie ślady zniknęły, nie myślała o zemście. Nawet zaproponowała Steinhausowi ukrycie się w jej domu w Borysławiu.
[261] Zob. Shimon Redlich, Razem i osobno w Brzeżanach: Polacy, Żydzi i Ukraińcy 1919-1945 / Together and Apart in Brzezany: Poles, Jews, and Ukrainians, 1919–1945 (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, 2002), 89.
Wskazywanie sowietom kierunku ruchów polskich żołnierzy i uciekających polskich żołnierzy stało się powszechną rozrywką. W Kutach koło Kołomyi, samozwańcza żydowska milicja szybko poinformowała sowieckich kierowców czołgów, że właśnie odjechała polska ciężarówka wojskowa w kierunku pobliskiej rumuńskiej granicy. Nie mogąc jej dogonić, czołg wystrzelił salwę z karabinów maszynowych w ciężarówkę, zabijając polskiego kwatermistrza o nazwisku Tadeusz Dołęga-Mostowicz, znanego polskiego pisarza. [262]
Witold Karpiński był jednym z grupy polskich żołnierzy schwytanych przez sowietów kiedy próbowali uciec do Rumunii. Żołnierzy którzy odmówili oddania broni zamordowano na miejscu. Pozostałych zabrano do Stanisławowa, gdzie pilnowały je uzbrojone miejscowe Żydówki. Później zabrano ich do Szepetówki koło sowieckiej granicy. [263]
W październiku 1939 koło Śniatynia złapano 3 polskich oficerów w cywilnych ubraniach przeprawiających się przez rzekę Prut do Rumunii. Zatrzymano ich i krótko więziono w Kołomyi, zanim deportowano ich do gułagu. Przesłuchanie przeprowadzono z pomocą lokalnych Żydów, wśród nich lekarza, którzy przysłużyli się jako tłumacze. W jednym przypadku sam lekarz ubliżał jednemu z polskich oficerów, którego oskarżył o szpiegostwo, i nazwał go "kłamcą". Kiedy zamierzał uderzyć polskiego oficera, jego nadgorliwość przerosła nawet zatwardziałych sowieckich funkcjonariuszy, którzy zrezygnowali z usług tego kolaboranta. [264]
Polski oficer w przebraniu za żołnierza usiłował dojść do granicy polsko-węgierskiej, kiedy złapali go ukraińscy milicjanci koło wioski Skole. Podejrzanego o bycie oficerem, zabrano go do wioski i przekazano 2 żydowskim milicjantom, którzy zabrali go do sowieckiego komisarza na przesłuchanie. Miejscowa Żydówka pełniąca funkcję sekretarki, tłumaczka rosyjskiego komisarza, "upiększała [spowiedź oficera] komunistycznym żargonem, oczywiście zaczerpnietym z ulotek propagandowych". Podczas przesłuchania milicjanci wprowadzili schwytanych polskich urzędników państwowych, policjanta i gajowych, i milicjanci ci entuzjastycznie wykonywali swoje obowiązki; i komisarz wysłał tych ostatnich do lokalnego więzienia. Ponieważ oficer miał fałszywą kartę tożsamościową, jego przebranie jako prostego żołnierza w końcu przyjęto i go zwolniono. [265]
25 września sowieci wymordowali personel i pacjentów w polskim szpitalu wojskowym w wiosce Grabowiec koło Zamościa. Niektórych rannych żołnierzy zastrzelono w szpitalu polowym, innych mających trudności z chodzeniem zastrzelono tuż obok budynku. Grupę około 20 żołnierzy grupa młodych Żydów z czerwonymi opaskami zaprowadziła na wzgórze na obrzeżach wioski, przepychali ich i przeklinali, i dokonali na nich egzekucji. Są pochowani we wspólnym grobie na lokalnym cmentarzu. [266]
Polski żołnierz z szokiem wspominał czego doświadczył i co czuł kiedy na obrzeża Lwowa przybyli pierwsi sowieccy żołnierze:
Około 17:00 usłyszeliśmy jakieś dziwne głosy i duży hałas z ulicy… Nie mogłem się oprzeć pokusie wyjścia i zobaczenia co się działo. Zobaczyłem bardzo dziwną scenę: grupka ludzi – w większości Żydzi, i najwyraźniej komuniści – otoczyli samotnego i wyglądającego na przerażonego sowieckiego żołnierza, wykrzykujący antypolskie hasła: "precz z polskim rządem!!... precz z Polską!!... Niech żyje Związek Sowiecki!!"
Nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Dlaczego ci ludzie są tak szczęśliwi? Dlaczego Żydzi mieliby być przeciwko polskiemu rządowi i Polsce? Mieli w Polsce dobre życie, i byli wolni. Z wyjątkiem małej mniejszości [nie-Żydów], nikt nie sprawiał im kłopotów przed wojną. Mogli robić co chcieli i większości z nich dobrze się żyło. Jakim nieprzyjemnym zaskoczeniem była dla mnie ta scena… Nie mogłem zrobić nic innego jak wyrazić przerażenie i obrzydzenie, kiedy zwróciłem się do wysokiego, w średnim wieku człowieka, i zapytałem go dlaczego ci ludzie byli tak szczęśliwi. Nie zdążyłem skończyć tego co chciałem powiedzieć, kiedy spojrzał na mnie groźnie i głośno powiedział: "Nie jesteś szczęśliwy, s…synu?! Ja ci pokażę!" Wtedy zaczął pokazywać mi nie tak przyjazne zamiary. Najwyraźniej nie uszczęśliwiłem go moimi uwagami i pytaniami, a mogłem tylko skorygować sytuację uciekając w kierunku bunkra gdzie czułbym się bezpieczny z przyjaciółmi.
"O mój Boże! Gdzie jestem?! Ci ludzie to zdrajcy" – mruczałem do siebie przez jakiś czas w rezultacie tego niefortunnego epizodu. [267]
[262] Świadectwo Stanisława Szuwarta, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 27.
[263] Wanda Wasicka, “Gimnazjalny kolega,” News of Polonia/Wiadomości Polonijne (Pasadena, California), wrzesień 2005: 18.
[264] Świadectwo Włodzimierza Tylkowskiego (w posiadaniu autora).
[265] Wegierski, Wrzesień 1939 / September 1939, 162–73.
[266] Krzysztof Czubara, “W Grabowcu Sowieci ‘polowali’ na polskich oficerów: Bój na Grabowieckiej Górze,” Tygodnik Zamojski, 29.09.2005.
[267] Julius F. Przesmycki, Sprzedane marzenie: wspomnienia polskiego bojownika o wolność / The Sold Out Dream: Memoirs of a Polish Freedom Fighter (Stevens Point, Wisconsin: Point Publications, 1991), 53. Demonstrację wkrótce rozpędzili polscy żołnierze, którzy strzelali do motłochu, raniąc kilku z nich. Ibid., 54.
W nocy 18-19 września 1939, kilka polskich oddziałów usiłowało bronić Wilna, ale rozkazano im wycofać się z policją. Obrona miasta pozostała w rękach słabych grup ochotników i kilku jednostek polskiej armii, bez wsparcia lotniczego ani czołgów. Po mniej więcej 12 godzinach walki sowieckie jednostki stopniowo zaczęły przejmować kontrolę nad poszczególnymi dzielnicami miasta. Obrońcy wycofali się w kierunku granicy polsko-litewskiej. Zwolennicy lokalnych komunistów czasami strzelali do wycofujących się żołnierzy. Jeden taki incydent miał miejsce przy Bułtupskiego, gdzie z budynku należącego do Żyda ostrzelano 3 polskich żołnierzy. Jeden z nich zginął, a pozostali dwaj rzucili granatami w okno budynku. Jeszcze przed przybyciem sowieckich wojsk, grupy młodych Żydów z czerwonymi opaskami pojawili się z karabinami na ulicach. Zdaniem Dova Levina, wśród żydowskiej młodzieży była "znaczna proporcja uzbrojonej Milicji Obywatelskiej w różnych dzielnicach" Wilna. Natychmiast rozpoczęli polować i aresztować polskich oficerów, policjantów, żołnierzy i innych ukrywających się w mieście. [268] W ich szeregach byli nie tylko żydowscy komuniści, ale i buddyści, i białoruscy i polscy komuniści. [269] Zdaniem jednego żydowskiego obserwatora, rozbroili polskich żołnierzy "brzydkim sposobem i z wielką satysfakcją". Żyd pluł w twarz polskiego żołnierza po zabraniu mu karabinu". [270] Zrywali epolety i insygnia z orłem z mundurów polskich żołnierzy. (Ale historyk Dov Levin podkreśla, że milicjanci odebrali żołnierzom broń "w tak przyjazny sposób, że pokonani Polacy uśmiechali się pomimo smutku". [271]) Polskie raporty sa podobne: młody Żyd podbiegał do przygnębionego polskiego żołnierza na przedmieściu Wilna, i uderzał go w twarz. [272] Inny naoczny świadek powiedział:
Na ulicach żydowskie dzieci przywiązywały się do sowieckich pojazdów wojskowych i radośnie witały nowych okupantów. Wszędzie były patrole milicji z czerwonymi opaskami, składające się głównie z wileńskich Żydów i komunistów. Nigdy nie zapomnę widoku
polskiego żołnierza idącego ulicą (najwyraźniej w drodze do domu) bez pasa i niosącego
plecak. Nagle grupa żydowskich małolatów oderwała się od sowieckiej ciężarówki, i niewątpliwie chcąc wykazać się duchem walki i wrogości wobec resztek polskiej państwowości, pluła na wychudzonego żołnierza i próbowała oderwać guziki z jego wojskowego płaszcza. I – wyobraź sobie to! – reakcja sowieckich żołnierzy była zupełnie inna od tej oczekiwanej przez nastolatków. Kazali im zostawić go w spokoju, tłumacząc: To tylko zwykły żołnierz. Nie dręczcie go". I ta żmijowata i bezduszna grupa smarkaczy odeszła ze wstydem. [273]
[268] Wierzbicki, Relacje [plsko-żydowskie w Wilnie i regionie zachodniego Wilna za sowieckiej okupacji / “Polish-Jewish Relations in Vilna and the Region of Western Vilna under Soviet Occupation, 1939– 1941,” in Polin, vol. 19 (2007): 491; Levin Żydzi w Wilnie pod sowieckim rządem / “The Jews of Vilna under Soviet Rule, 19 September–28 October 1939,” w Polin, vol. 9 (1996): 114; Janusz Potkański, Pożegnanie Wilna, manuscript. See also Stanisława Lewandowska, Życie codzienne Wilna w latach II wojny światowej (Warsaw: Neriton and Instytut Historii PAN, 1997), 17; Stanisława Lewandowska, Losy wilnian: Zapis rzeczywistości okupacyjnej. Ludzie, fakty, wydarzenia 1939–1945, wyd. 3 (Warsaw: Neriton and Instytut Historii PAN), 19. Lewandowska pokazuje, że po wycofaniu się sowietów i przekazaniu go Litwinom pod koniec października 1939, były spontaniczne manifestacje przeciwko nowym okupantom. Zdemolowano wiele żydowskich sklepów i było 23 osoby ranne. Litewska policja dokonała licznych aresztowań i złożyła oskarżenia przeciwko podejrzanym liderom gangów. Zob. Lewandowska, Losy wilnian, 33–34, 200–1. Zdaniem wileńskiego historyka, poważne zamieszki wybuchły 31 października, składające się z protestów Polaków przeciwko litewskiej okupacji, w większości żydowskie, prosowieckie wiece, utarczki z nowo przybyłą litewską policją i wojskiem, i gwałtowne konfrontacje między Polakami i Litwnami. Wojskom litewskim przy pomocy żołnierzy Armii Czerwonej udało się stłumić większość niepokojów na kilka dni, aresztując 66 buntowników, w tym 44 Polaków i 20 Żydów. Zob. Saulius Sužiedėlis, Historyczne źródła antysemityzmu na Litwie i relacje żydowsko-litewskie w latach 1930 / “The Historical Sources for Antisemitism in Lithuania and Jewish-Lithuanian Relations during the 1930s,” w Alvydas Nikžentaitis, Stefan Schreiner i Darius Staliūnas, Zaginiony świat litewskich Żydów / The Vanished World of Lithuanian Jews (Amsterdam and New York: Rodopi, 2004), 141–42.
[269] Wanda Krystyna Roman, “Litwini, Białorusini, Żydzi i Rosjanie w raportach komendanta wileńskiego okręgu SZP–ZWZ,” w Gnatowski i Boćkowski, Polacy–Żydzi–Białorusini–Litwini na północno-wschodnich ziemiach Polski a władza radziecka (1939–1945), 177–93, tu 190; Wierzbicki, Relacje polsko-żydowskie w Wilnie… /“Polish-Jewish Relations in Vilna and the Region of Western Vilna under Soviet Occupation, 1939–1941,” in Polin, vol. 19 (2007): 491–92.
[270] Musiał, “Stosunki polsko-żydowskie na Kresach Wschodnich R.P. pod okupacją sowiecką (1939–1941),” Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego, vol. 34, no. 1 (1999): 120.
[271] Levin, Wileńscy Żydzi pod władzą sowiecką 19.09-18.10.1939 / “The Jews of Vilna under Soviet Rule, 19 September–28 October 1939,” in Polin, vol. 9 (1996): 115.
[272] Helena Pasierbska, “Tak było na Kresach,” Nasz Dziennik, 22.06.2001. Autorka wspomina też, że rodzinę Horodniczy z Kościeniewicze Żydzi wskazali do deportacji.
[273] Janusz Hrybacz, “Panie Boże! …Zamień mi Niebo na Wilno,” Magazyn Wileński (Vilnius), no. 10 (2001): 35–51.
Grupa młodych uzbrojonych Żydów wpadła do IV komisariatu polskiej policji państwowej i kazali Polakom wyjść, i nawet próbowali usunąć ich fizycznie. [274] Główna stacja kolejowa w Wilnie była szczególnie niebezpiecznym miejscem, gdyż była pełna agentów NKWD i w większości żydowskiej milicji obywatelskiej, których głównym zadaniem było zatrzymywanie podejrzanych osób, szczególnie polskich oficerów w cywilnym ubraniu. Podejrzanych śledzono do ich domów i sprawdzano dokumenty. [275] Żydzi służący bolszewikom przeprowadzali też nocne przeszukiwania polskich domów, szukali broni. [276] Około 80% aresztowanych było Polakami. [277] Sowieckie raporty wyśpiewywały pochwały dla przeważająco żydowskiej Straży Robotniczej, która zachowywała "porządek" i konfiskowała broń: "Nastrój panujący wśród tych strażników jest podekscytowania – chętnie i z entuzjazmem wykonują każdy rozkaz". [278]
Liczne doniesienia mówią o obraźliwym traktowaniu polskich jeńców wojennych przez Żydów we wschodniej Polsce. (Wydaje się, że było to upodobanie mniejszości żydowskiej, gdyż nie ma doniesień o tym, żeby Ukraińcy i Białorusini brali udział w takich działaniach.) To zachowanie - przypominające z upodobaniem pokazy nienawiści skierowanej do polskich jeńców wojennych przez pronazistowskich cywilnych Niemców - zalicza się do najbardziej haniebnych epizodów w okupowanej Europie i o których Polacy całkiem zrozumiale zachowują gorzkie wspomnienia.
Kiedy tworzył się duży tłum podczas prowadzenia przez sowietów polskich jeńców wojennych wzdłuż drogi do Monasterzyska koło Buczacza, młodzi żydowscy chuligani stojący wzdłuż drogi pluli na polskich żołnierzy i rzucali w nich kamieniami. Jak wspomina jeden świadek, Polacy którzy wyszli by zobaczyć prowadzonych swoich ukochanych byli przerażeni tym bezdusznym zachowaniem.
Rodzice musieli zachęcać ich do wykonywania takich podłych czynów. Moja matka nie mogła stać bezczynnie patrząc na to dłużej i postanowiła ich zbesztać. Kiedy to nie pomogło, chwyciła jednego z nich za kołnierz i nim potrząsnęła. Nagle znikąd pojawili się starsi Żydzi z czerwonymi opaskami na płaszczach i chcieli wepchnąć matkę do prowadzonego przez sowietów konwoju. Pewne ukraińskie kobiety, które znaliśmy, uratowały ją i mnie strasznym krzykiem. To musiało przestraszyć Żydów, bo uciekli. Niestety, młodzi Żydzi nadal rzucali obelgi na naszych żołnierzy.
Te incydenty na długo wbiły się w pamięć matki. Ale to nie zatrzymało jej przez ukrywaniem Żydów w czasie niemieckiej okupacji ryzykiem dla naszego życia. Może wśród nich byli ci, którzy w 1939 chcieli przekazać matkę sowietom. [279]
[274] Jarosław Wołkonowski, “ZWK-AK a problem mniejszości etnicznych na Wileńszczyźnie,” w Niwiński, Opór wobec systemów totalitarnych na Wileńszczyźnie w okresie II wojny światowej, 40; Wierzbicki, Relacje polsko-żydowskie w Wilnie i regionie zachodniego Wilna za sowieckiej okupacji… / “Polish -Jewish Relations in Vilna and the Region of Western Vilna under Soviet Occupation, 1939–1941,” in Polin, vol. 19 (2007): 492.
[275] Blum, “O broń i orły narodowe”… (Z Wilna przez Francję i Szwajcarię do Włoch), 102.
[276] Kazimierz Kucharski, Konspiracyjny ruch niepodległościowy w Wilnie w okresie od września 1939 r. do 25 maja 1941 r. (Bydgoszcz: Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej w Bydgoszczy, 1994), 7.
[277] Lewandowska, Życie codzienne Wilna w latach II wojny światowej, 147.
[278] To jest Raport sytuacyjny No. 43 Lavrenti Tsanava, Komisarza Ludowego ds. Zagranicznych sowieckiej Białorusi z 9.10.1939. Raport jest w “Zachodnia Białoruś” 17 IX 1939–22 VI 1941: Wydarzenia i losy ludzkie. Rok 1939, vol. 1 (Warsaw: Rytm, 1998), 183. Zob. też Musiał, “Stosunki polsko-żydowskie na Kresach Wschodnich R.P. pod okupacją sowiecką (1939–1941),” Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego, vol. 34, no. 1 (1999): 121.
[279] Juliusz Kierenko, “Uratowały nas znajome Rusinki,” Nasza Polska, 22.09.1999. Świadectwo Juliusza Kierenko cyt. też w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 88–89.
Kiedy sowieci prowadzili złapanych polskich żołnierzy, ze związanymi z tyłu rękami, ulicami Skały Podolskiej, zgromadziły się tłumy Żydów i Ukraińców żeby zobaczyć ten pokaz, wrzeszczący na nich: "Zabić polskie świnie!" i "Polska świnia zdechła!" [280]
Naoczny świadek widział jak Żydzi drwią i plują na rozbrojonych polskich żołnierzy i policjantów zgromadzonych na dziedzińcu komisariatu policji w Stanisławowie, zanim odprowadzono ich do miejscowego więzienia. Wielu Żydów stojących na ulicy Kamińskiego wraz ze swoimi dziećmi, nosili czerwone opaski i publicznie szydzili z przechodzących przed nimi Polaków. [281]
W Dolinie koło Stryju, gdzie Żydzi witali najeźdźcza armię sowiecką kwiatami i częstowali ich chlebem i solą (tradycyjne powitanie), polskiego oficera uderzył w twarz lokalny Żyd, który wrzeszczał: "nie będzie już Polski i Panów". [282]
Dzień po wejściu sowieckiej armii do Dubna na Wołyniu,
Dwaj młodzi Żydzi, komunistyczni milicjanci, wyprowadzili z domu 2 polskich oficerów, pułkownika i porucznika. Na targowisku otoczonym przez wielu milicjantów (oczywiście wszyscy uzbrojeni w karabiny), stał wysoki komisarz, młody człowiek o wyraźnie semickim wyglądzie. Przed nim postawiono 2 oficerów, i zwrócił się kilku słowami po rosyjsku do pułkownika – i mocno uderzył go w twarz. Pułkownik przyjął cios w milczeniu, i pochylił głowę… Komisarz rozkazał oficerom podnieść ręce, i przeszukano ich i zabrano im pasy. [283]
Późniejszy los polskich oficerów jest nieznany.
Ale w niektórych przypadkach polscy oficerowie nie mogli znieść publicznego upokorzenia. Polka wspomniała scenę jakiej była świadkiem po wejściu sowietów w Drużkopolu na Wołyniu:
Z tłumu jej własnego narodu [który zebrał się żeby przywitać sowietów] wyszła młoda Żydówka. Podeszła do polskiego oficera i z rozmachem uderzyła go w twarz… Polski oficer spokojnie wyciągnął z kabury pistolet (wywołując panikę w motłochu), przystawił go do skroni i pociągnął za spust. [284]
W Białozórce koło Krzemieńca widok długich linii polskich jeńców wojennych wywołał u Żydów i Ukraińców prowokacyjne okrzyki i śmiech. Polskich jeńców napotkała grupa młodych Żydów, wśród nich młoda kobieta, którzy wyszli z budynku polskiej policji państwowej ubrani w polskie płaszcze wojskowe pozbawione pagonów. Z czerwonymi opaskami na rękawach obrażali i szydzili z polskich oficerów: "Wy polskie świnie… koniec waszych rządów. Ściągajcie te koguty [obelżywe odniesienie do narodowego godła polskiego, białego orła] z waszych czapek!" Pierwszym oficerem którego uderzyli był generał, którego czapka poleciała w błoto kiedy uderzono go w głowę. Był to sygnał dla młodych Żydów by zbiorowo sponiewierać grupę polskich oficerów, których oddzielono od kolumny jeńców wojennych. [285]
[280] Na Rubieży (Wrocław), no. 47 (2000): 52.
[281] Janina Grygar, list, Głos Polski (Toronto), 4.10.1996.
[282] Grzegorz Mazur, Pokucie w latach drugiej wojny światowej: Położenie ludności, polityka okupantów, działalność podziemia (Kraków: Uniwersytet Jagielloński, 1994), 24, 25.
[283] Sledzinski, Mroczne żniwa gubernatora Franka / Governor Frank’s Dark Harvest, 11; Śledziński, Swastyka nad Warszawą: Dwa i pół roku pod okupacją niemiecką w Polsce, 6–7.
[284] Dzienniki Zofii Orłowskiej, “Mój Wołyń” (w posiadaniu autora). Wydane wspomnienia tego autora, Tajgo, pamiętna tajgo… (Wrocław: Polskie Towarzystwo Ludoznawcze we Wrocławiu, 1991), rozpoczynają się od deportacją jej rodziny w lutym 1940.
[285] Adolf Kołodziej, Ich życie i sny: Dzieje prawdziwe… (Pruszków: Ajaks, 1996), 74.
K. T. Celny, młody Polak towarzyszący ojcu, majorowi rezerwy korpusu medycznego w polskiej armii, napotkał na następujące przyjęcie w pobliżu Lwowa:
Kiedy zbliżaliśmy się do każdej ukraińskiej wioski, byliśmy ostrzeliwani. W miasteczkach ostrzeliwali nas młodzi żydowscy milicjanci, uzbrojeni w skradzione polskiej armii karabiny, i z czerwonymi opaskami na rękawach. Kiedy doszliśmy na obrzeża Lwowa, napotkaliśmy tragikomiczny spektakl: Na łące obok głównej drogi, około 10 żydowskich milicjantów pilnowali sporego szwadronu jednego z elitarnych pułków polskiej kawalerii. Sowieccy czołgiści rozbroili polski pułk i przekazali go swoim nowym "sojusznikom", Żydom, żeby pilnowali Polaków. Pamiętam poczucie bólu i obrzydzenia, żeby ci którzy byli polskimi obywatelami zachowywali się tak zdradziecko. [286]
Inny polski żołnierz powiedział o podobnym wydarzeniu w tamtym regionie: "Po złapaniu mnie przez sowieckich żołnierzy w 1939, pilnowali mnie żydowscy milicjanci, którzy często z największą brutalnością traktowali byłych polskich oficerów". Zdaniem Karlińskiego, zachowanie żydowskich strażników nawet wywołało interwencje ze strony sowietów. [287] Inny raport pochodzi od Stanisława Kurczaba, który, po złapaniu go przez sowietów, był pilnowany przez lokalnych Żydów w Tłumaczu. [288]
Dodatkowe przykłady nikczemnego zachowania żydowskich mas Lwowa wobec polskich jeńców wojennych, których zalewano obelgami, i którym zdzierano z mundurów orzełki i stopnie wojskowe, zauważył gen. Władysław Anders i inni. [289] Nawet u byłych znajomych nie można było liczyć na dobroć.
Kiedy Stanisław Milczarczyk, podporucznik rezerwy z Korpusu Ochrony Pogranicza został schwytany i przetrzymywany w wagonie towarowym pełnym polskich jeńców wojennych, zauważył Żyda o imieniu Szmul ze swojego rodzinnego miasta Ciechanowa, pilnującego stojący pociąg. Krzyknął do Szmula, teraz uzbrojonego czerwonego milicjanta, by przyniósł wodę dla 30 więźniów. Rozgniewany Szmul przybiegł do wagonu, obrzucił Milczarczyka wyzwiskami, i dźgnął go bagnetem. Bardzo niedawno Szmul sprzedał Milczarczykowi owoce, był właścicielem małego sklepu spożywczego w rodzinnym mieście. [290]
W miasteczku Ostróg na Wołyniu, już 17 wrzesnia 1939, lokalni Żydzi i Ukraińcy zaczęli z własnej inicjatywy zatrzymywać polskich żołnierzy. [291]
Koło Kostopola, tuż przed dokonaniem na nich egzekucji przez sowietów,
Kiedy kolumna maszerowała przez miasto, lokalni Żydzi pluli na polskich żołnierzy, obrzucali ich najgorszymi epitetami i kamieniami. [292]
Kiedy wczesnym rankiem ludzie z Armii Czerwonej prowadzili polskich jeńców wojennych niemal pustymi ulicami Włodzimierza Wołyńskiego, młody Żyd szydził z nich wrzeszcząc: "wy s…syny. Teraz dostaniecie to na co zasługujecie. Dobrze że was zabierają". Stojące w pobliżu Polki płakały. Kontrast był uderzający. [293]
[286] Richard C. Lukas, red., Z piekła: Polacy pamiętają holokaust / Out of the Inferno: Poles Remember the Holocaust (Lexington: The University Press of Kentucky, 1989), 39–40.
[287] Stanisław Burza-Karliński, Polacy mają odważną historię pomocy żydowskim uciekinierom / “Poles have brave record of aiding Jewish escapes,” list, Toronto Star, 25.07.1992. Opublikowanie tego listu napisanego oficjalnie do Kongresu Polonii Kanadyjskiej, wywołało nienawistną pocztę od kilku Żydów.
[288] Marek Dereń, “Niemy krzyk murów,” Nasz Dziennik, 17–18.11.2001.
[289] Piotrowski, Holokaust Polski / Poland’s Holocaust, 52–53, oparty na Krystyna Kersten, Polacy, Żydzi, komunizm: Anatomia półprawd 1939–1968 (Warsaw: Niezależna Oficyna Wydawnicza, 1992), 26, 31.
[290] Świadectwo Marka Jana Chodakiewicza (w posiadaniu autora).
[291] Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 985.
[292] Świadectwo Edmunda Zaremby w Jerzy Pelc-Piastowski, “Gdzie są ci jeńcy?” Niepodległość i Pamięć (Warsaw), no. 3 (1995): 104; też w Henryk Pająk i Stanisław Żochowski, Rządy zbirów 1940–1990 (Lublin: Retro, 1996), 56.
[293] Świadectwo Zygmunta K. Dąbrowskiego w Rowiński, Moje zderzenie z bolszewikami we wrześniu 1939, 199. Podczas zatrzymania tych polskich żołnierzy pilnował Żyd, który nabył maniery sowieckiej policji bezpieczeństwa. Ibid., 198.
Gen. Jan Lachowicz napisał następujący raport o więzieniu go w Kowel na Wołyniu:
28 września dostaliśmy rozkaz 'spakowania się' i opuszczenia naszej celi. Na podwórcu więzienia spotkaliśmy się z większością oficerów naszego plutonu i wielu innymi z różnych formacji wojskowych. Eskortowali nas w kolumnie do baraków cywilni straznicy z czerwonymi opaskami i byli polscy żołnierze – niestety, wszyscy byli polskimi Żydami. Wyszliśmy… Nasza eskorta składała się z tych samych (Żydów) z opaskami i polskimi karabinami… Po jakimś czasie po obu stronach kolumny zgromadził się tłum młodych Żydów, maszerujących z nami po chodniku i wykrzykujących na na obelgi. Co gorsze, wkrótce zaczęli pluć na nas, i tu i tam nawet rzucali w nas kamieniami. [294]
W Zaleszczykach koło rumuńskiej granicy, polski jeniec wojenny wspominał to zdarzenie, typowe dla wielu polskich żołnierzy:
19 września zapali mnie bolszewicy. Byłem ranny i zabrano mnie do szpitala w Zaleszczykach. Nasz los był straszny. NKWD przekazała nas Żydom uzbrojonym w karabiny i pistolety. Byli to polscy Żydzi w cywilnych ubraniach z opaskami. Rannych żołnierzy traktowali z niezwykłą brutalnością. Bili nas i kopali. Wyszukiwali oficerów i przekazywali ich NKWD. Wrzeszczeli na nas, że byliśmy sługusami burżuazji, którzy wysysali ich krew, i że teraz oni będą wysysać naszą krew. Obrzucali nas obelgami, których nie powtórzę bo są tak wulgarne. I przekleństwami. [295]
Postawy nie zmieniły się kiedy następnego lata przemoczonych polskich więźniów prowadzono w kolumnie przez Uman na sowieckiej Ukrainie: "Chodniki sa pełne Żydów. Niektórzy z nich wrzeszczą na nas 'Polscy panowie'… Patrzą na nas z wrogością". [296]
Traktowanie polskich jeńców wojennych przez zwykłą zydowską ludność cywilną w okupowanej przez sowietów Polsce wschodniej nie miało sobie równych nigdzie w okupowanej Europie. [297] Wtedy w Polsce okupowanej przez Niemcy na Żydów nie polowano w ten sposób (poza etnicznymi Niemcami [298]), a raczej, jak Polacy, mierzyli się z losowym terrorem. Tam sytuacja jeńców wojennych i uchodźców, bez względu na narodowość czy religię, wywoływała powszechną sympatię ze strony Polaków. Jak ujął to pewien Żyd który służył w polskiej armii:
" jakie idealne braterstwo istniało między Polakami i Żydami!... Jak hojnie i gościnnie polski chłop przyjął uchodźców!" [299] (Ale wśród Żydów we wschodniej Polsce rzadko taka solidarność wykraczała ofertę pomocy żydowskim uchodźcom ze strefy niemieckiej.)
[294] Liszewski, Wojna polsko-sowiecka 1939 r., 265–66; Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 2, 156.
[295] Świadectwo no. 3904 w Żaroń, Agresja Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939, 126.
[296] Wspomnienia Czesława Blicharskiego cyt. w as Musiał, “Stosunki polsko-żydowskie na Kresach Wschodnich R.P. pod okupacją sowiecką (1939–1941),” Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego, vol. 34, no. 1 (1999): 111. Blicharski wspominał też, że Żydówka pielęgniarka w Kijowie odmówiła zajęcia się poważnie chorym więźniem dlatego, że był Polakiem.
[297] Stosując metodologię Jana T. Grossa, trzeba zauważyć, że żydowska zdrada i donosy na Polaków są częstym tematem o długiej tradycji w polskiej historii. Sytuację we wrześniu 1939 nie tylko można porównać z tą w czasie bolszewickiej inwazji w 1920, ale porównania można też znaleźć we wcześniejszych okresach. Na przykład po fiasku polskiego powstania w Poznaniu (kolebka polskiej państwowości) w 1848, Żydzi dekorowali swoje domy pruskimi flagami, i pokazywali swoją lojalność uczestnicząc w antypolskiej retoryce i ubliżając polskim powstańcom maszerującym ulicami miasta. O tych scenach z głębokim obrzydzeniem mówił nawet niemiecki płk von Brandt. Zob. Antoni Chołoniecki, My, Żydzi i Kongres (Kraków, 1919), 18, który cytuje badanie J. Moraczewskiego, Wypadki poznańskie w roku 1848. Książę Otto von Bismarck, kanclerz Niemiec 1871-1890, niewątpliwie autorytet w tej kwestii, powiedział A. Tatishchev: "Dlaczego Bóg stworzył polskich Żydów, jeśli nie po to żebyśmy wykorzystywali ich do szpiegowania?"
[298] W swoim dzienniku Żyd z Łodzi 9.09.1939 napisał co następuje: "Lokalni niemieccy chłopcy leżą przyczajeni czekając na orzechodzących Żydów, bezlitośnie ich atakując, obcinają brody, wyrywają włosy aż pokaże się krew, promieniują sadystyczną przyjemnością w swoim dzikim sporcie. To stalo się ich misją narodową, i wykonują ją z przysłowiową niemiecką dokładnością". Hashomer Hatzair Organization, Młodzież pośród ruin: kronika wojenna żydowskiej młodzieży / Youth Amidst the Ruins: A Chronicle of Jewish Youth in the War (New York: Scopus Publishing Company, 1941), 14.
[299] Calel Perechodnik, Czy jestem mordercą?: testament policjanta z żydowskiego getta / Am I a Murderer?: Testament of a Jewish Ghetto Policeman (Boulder, Colorado: Westview Press/HarperCollins, 1996), 1. Perechodnik maszerował ponad 8 dni na zachód, aż doszedł do Słonimia we wschodniej Polsce.
Ani nie ma żadnego zapisu o publicznym nękaniu i dręczeniu żydowskich zatrzymanych przez Polaków, kiedy Polacy byli w sowieckiej strefie. [300] Kiedy Żydzi, czy to żołnierze czy cywile, byli więzieni albo wyrzucani z domów przez Niemców, wielu Polaków przyszło im z pomocą. [301] Ponadto, są liczne żydowskie źródła ze strefy niemieckiej z tego samego okresu, potwierdzające, że żydowskich żołnierzy często chronili bracia polscy żołnierze, kiedy Niemcy pytali ich o tożsamość. [302] (Ale ogromna większość Żydów w polskiej armii identyfikowali się Niemcom jako Żydzi. Ich natychmiastowy los nie okazał się być gorszy niż polskich żołnierzy – prawie wszystkich Żydów wkrótce zwalniano i pozwalano wracać do domów. Natomiast wielu polskich żołnierzy trzymano jako więźniów przez całą wojnę.)
To trwało przez długo w czasie sowieckiej okupacji. Polowania i donosy na polskich oficerów i urzędników przez lokalnych kolaborantów nie ustało po nadejściu sowietów. Dalej trwały w czasie sowieckiej okupacji, jak pokazują poniższe przykłady.
[300] Zanotowano też przypadki o Żydach w strefie niemieckiej otwarcie dręczacych polskich jeńców wojennych. Kiedy Jan Żuk, podporucznik z 17 Plutonu Artylerii został schwytany po kapitulacji Warszawy 27 września 1939, na polskich oficerów prowadzonych przez miasteczka poza Warszawą w drodze do obozów zatrzymań pluli Żydzi. W oparciu o świadectwo Leona Żuka (w posiadaniu autora). Takie fakty podkreślają, że podobne incydenty w strefie sowieckiej nie miały nic wspólnego z wdzięcznością za "ratowanie" przed Niemcami.
[301] Abraham Lewin, warszawski rabin, zanotował: "Słyszałem wiele historii o Żydach, którzy uciekli z Warszawy w tym przełomowym dniu 6 września 1939, i dali im schronienie, gościnność i jedzenie polscy chłopi, którzy nie prosili o żadną zapłatę za tę pomoc". Zob. Abraham Lewin, Kielich łez: dziennik z warszawskiego getta / A Cup of Tears: A Diary of the Warsaw Ghetto (Oxford and New York: Basil Black przy współpracy Institute for Polish-Jewish Studies, Oxford, 1988), 124. W Sandomierzu, na przykład, bp Jan Kanty Lorek, w porozumieniu z polską radą miasta, wysłał ks. Jana Stępnia by wstawił się w imieniu dużej liczby Żydów zabranych z Sandomierza i przetrzymywanych w obozie na powietrzu w Zochcinku koło Opatowa. Po zapłaceniu wkładów zebranych od ludności miasta, Żydów zwolniono. "Pamiętam ten jesienny wieczór kiedy długie kolomny Żydów przechodziły obok mnie" – wspomniał ks. Rępień. "Choć było ciemno, oczy tych ludzi błyszczały szczerą wdzięcznością. Przez tydzień odbywały się modlitwy w mojej intencji i bpa Lorka w sandomierskiej synagodze". Zob. Udział kapelanów w drugiej wojnie światowej (Warsaw: Akademia Teologii Katolickiej, 1984), 282. Tę informację potwierdzono w Eth ezkera – zawsze kiedy pamiętam: księga pamięci wspólnoty żydowskiej w Sandomierzu / Eth ezkera - Whenever I Remember: Memorial Book of the Jewish Community in Tzoyzmir (Sandomierz) (Tel Aviv: Association of Tzoyzmir Jews, 1993), 565–66: "Po zwolnieniu nas, usłyszeliśmy, że Nuske Kleinman i Leibl Goldberg, którzy cudem uniknęli marszu do Zochcina, poprosił polskiego księdza, prof. Adama Szymańskiego, rektora seminarium diecezjalnego, znanego jako przyjaciel Żydów, o interwencję u Niemców w naszym imieniu. Natychmiast skontaktował się z władzami niemieckimi w mieście. Słyszeliśmy też, że bp Jan Lorek interweniował u władz w naszym imieniu". W Rzeszowie polskie zakonnice otwarcie pokazywały sympatię dla uciskanych jeńców wojennych, zarówno Polaków jak i Żydów, wziętych w czasie kampanii wrześniowej, przynosząc kotły z jedzeniem na szkolne podwórko, gdzie pilnowali ich Niemcy. "Żydowscy zakładnicy z Kolbuszowej odmówili jedzenia nie-koszernych pokarmów i dosłownie głodowali. Miałem kilka złotych i poprosiłem zakonnice żeby kupiły mi czekoladę w mieście. Spełniły moją prośbę i ta czekolada była jedynym produktem który zakładnicy żydowscy jedli. Zakonnice powiedziały mi o strasznym nieszczęściu jakie spadło na Żydów w Rzeszowie wywołane przez armię niemiecką po rozpoczęciu inwazji". Zob. świadectwo Chaima Banka w Pomnik dla wspólnoty w Brzozowie / A Memorial to the Brzozow Community, Abraham Levite, red. (Israel: The Survivors of Brzozow, 1984), 95–96. Klasztor Franciszkanów w Niepokalanowie koło Warszawy, kierowane przez o. Maksymiliana Kolbego, przyjął i dbał o około 1.500 Żydów wypędzonych z Zach. Polski w 1939-1940, z pomocą lokalnych mieszkańców. Zob. Patricia Treece, Człowiek za innych: Maksymilian Kolbe, święty z Aushwitz / A Man for Others: Maximilian Kolbe, Saint of Auschwitz (New York: Harper & Row, 1982; reissued by Our Sunday Visitor, Hutington, Indiana), 91–93, a zwłaszcza słowa pochwały od żydowskich gości. 2 stycznia 1940, Emanuel Ringelblum napisał w dzienniku Kronika getta warszawskiego: Wrzesień 1939–styczeń 1943 (Warsaw: Czytelnik, 1983), na s. 68: "W Limanowej, zachowanie Franciszkanów wobec 1.300 żydowskich uchodźców (500 z Kalisza, 500 z Lublina i ok. 300 z Poznania) było bardzo przychylne. Dali im zakwaterowanie w swoich budynkach i pomagali im [na rózne sposoby]… nawet dając im do zabicia cielaka". Latem 1940, kiedy Niemcy wypędzili Żydów z miasteczka Konin do Generalnej Guberni, jeden z wypędzonych wspominał: "Powinno się podkreślać pomoc jaką otrzymaliśmy od księdza w Grodźcu, który sam podawał nam herbatę i kawę, i mleko dla dzieci. Do późna w nocy były gorące czajniki na placu. Dawano nam też chleb. Oprócz tego, ksiądz chodził zwracając się do chłopów by dawali uchodźcom mieszkanie, i pomoc dla bezdomnych… Niemcy szukali okazji by go aresztować i to miało miejsce kiedy pomógł Żydom w Grodźcu. Wkrótce potem przyszła wiadomość o jego śmierci". Zob. Theo Richmond, Konin: poszukiwanie / Konin: A Quest (London: Jonathan Cape, 1995), 163. Henryk Lubraniecki, który był zamknięty w getcie w Krośniewicach koło Kutna, oświadczył: "Chcę podkreślić to, że Polacy bardzo nam pomagali". Zob. Dorota Sierpacka, “Postawy Polaków wobec ludności żydowskiej w Kraju Warty,” w Aleksandra Namysło, red., Zagłada Żydów na polskich terenach wcielonych do Rzeszy (Warsaw: Instytut Pamięci Narodowej– Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2008), 201, n42. Takie pokazy solidarności, które można by mnożyć, trwały przez całą wojnę, niezrażone raportami o żydowskim zachowaniu w strefie sowieckiej. Rabin Shimon Huberband, więzień obozu pracy w Kampinosie koło Warszawy, w kwietniu i maju 1941, wspomiał w swojej książce Kiddush Hashem: życie religijne i kulturowe Żydów w Polsce podczas holokaustu / Kiddush Hashem: Jewish Religious and Cultural Life in Poland During the Holocaust (Hoboken, New Jersey: Ktav Publishing House, and Yeshiva University Press, 1987), s. 95 i 101: "ksiądz w Kampinosie wygłaszał ogniste kazania o nas w kościele co niedzielę. Z całą siłą wzywał ludność chrześcijańską by pomagała nam na wszelkie możliwe sposoby. I atakował też strażników i chrześcijańskich administratorów obozów, nazywając ich antychrystami. Ostro potępił strażników, którzy tak bezlitośnie bili i mordowali nieszczęsnych żydowskich więźniów… Maszerowaliśmy przez wioskę. Cała chrześcijańska ludność ciepło nas żegnała… Bardzo dużo zawdzięczaliśmy księdzu z Kampinosu. Wielu z nas zawdzięczało życie ciepłym i ognistym kazaniom tego świętego człowieka". W Poznaniu, twierdzy Narodowej Partii Demokratycznej (Endeckiej), relacje z Żydami uwięzionymi w obozie pracy w Stadionie w 1941-1943, były przyjazne. Samuel Bronowski, świadek na procesie Arthura Greisera, Gauleitera z tzw.Wartheland, złożył następujące zeznanie przed krajowym Sądem Najwyższym: "Jedyną możliwą pomocą w naturze było dostarczanie żywności. W obozie dostawaliśmy 200 g chleba i litr zupy z rzepy dziennie. Oczywiście, ci którzy nie mieli pomocy z zewnątrz musieli w krótkim czasie umrzeć. W Poznaniu utworzono komitet do zbierania żywności. Wielokrotnie dpostawaliśmy większe paczki, które docierały do nas potajemnie na miejscach budowy gdzie pracowaliśmy i spotykaliśmy Polaków. Paczki wrzucano też do obozu w nocy. Niełatwo jest opisać postawę ludności cywilnej poza obozem – powiedzieć, że była przyjazna to za mało. Było wyraźne współczucie. Nie było ani jednego przypadku w Poznaniu żeby Polak wydał Żyda uciekającego z obozu. Nie było ani jednego przypadku na budowie żeby majster uderzył Żyda bez natychmiastowej reakcji części polskich pracowników. Żydzi którzy przeżyli zrobili to tylko dzięki pomocy polskiej ludności w Poznaniu". Maks Moszkowicz, inny więzień obozu pracy w Stadionie, tak zeznał w Yad Vashem: "Chcę podkreślić, że zachowanie polskiej ludności w Poznaniu wobec nas, żydowskich więźniów, było bardo przyjazne, a kiedy nasze bataliony robotnicze wychodziły z obozu, ludzie – w większości kobiety – czekały na nas na ulicy żeby rzucić nam żywność pomimo ostrych zakazów i kar". Zob. Władysław Bartoszewski, ŁLączy nas przelana krew: strony z historii pomocy Żydom w okupowanej Polsce / The Blood Shed Unites Us: Pages From the History of Help to the Jews in Occupied Poland (Warsaw: Interpress, 1970), 225. Polacy zmuszeni do pracy jako strażnicy w niemieckich obozach pracy na zachodnich obszarach Polski włączonych do Rzeszy byli znani z luźnego zachowania wobec żydowskich więźniów, jak pokazują niemieckie raporty policji, i pozwalali polskim chłopom dawać żywność dla żydowskich patroli robotniczych. Zob. Dorota Sierpacka, “Postawy Polaków wobec ludności żydowskiej w Kraju Warty,” w Namysło, Zagłada Żydów na polskich terenach wcielonych do Rzeszy, 206. Szejndla Gutkowicz, więzień w obozie w Poniechówku koło Modlina, wspominał: "Polska ludność gromadziła się za ogrodzeniem obozu z chlebem i owocami, ale strażnicy nie pozwalali nam dochodzić zbyt blisko nich. Więźniowie których wysyłano po wodę zbierali też żywność: chleb, mleko i wszystko co mieli chłopi". Zob. Michał Grynberg, Żydzi w rejencji ciechanowskiej 1939–1942 (Warsaw: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1984), 134. Ruth Cytter Stern wspominała pomoc otrzymywaną przez żydowskich więźniów od Polaków w obozie Hasag koło Częstochowy. Zob. Denise Nevo i Mira Berger, red., Pamiętamy: świadectwa 24 członków Kibucu Meggido, którzy przeżyli holokaust / We Remember: Testimonies of Twenty-four Members of Kibbutz Megiddo Who Survived the Holocaust (New York: Shengold, 1994), 177, 179. Eugenia Biber wspominała pomoc jaką otrzymywali młodzi żydowscy więźniowie od polskiej ludności w obozie nad Dźwiną. Zob. Eugenia Biber, “Moje Wilno,” w Jasiewicz, Europa nieprowincjonalna, 381. Leon Borkowski, Który przeżył obozy ciężkiej pracy w Küstrin i Libiążu Małym, opowiadał o wielu pomagających polskich robotników których spotkał on i inni żydowscy więźniowie. Zob. Wroński i Zwolakowa, Polacy Żydzi 1939–1945, 304–306. Janka Altman, Żydówka która przeżyła Janowski obóz koncentracyjny we Lwowie i została uratowana przez Polaków (dali jej schronienie, między innymi, w sierocińcu w Poroninie koło Zakopanego razem z wielu innymi żydowskimi dziećmi), w 1978 wyraziła następującą obiektywną ocenę: "Dzisiaj, z perspektywy czasu, jestem pełna podziwu dla odwagi i poświęcenia… wszystkich tych Polaków, którzy w tamtych czasach, dzień w dzień, ryzykowali życiem. Nie wiem czy my Żydzi, w obliczu tragedii innego narodu, bylibyśmy tak samo zdolni na tego rodzaju poświęcenie". Zob. Marek Arczyński i Wiesław Balcerak, Kryptonim “Żegota”: Z dziejów pomocy Żydom w Polsce 1939–1945, wyd. 2 poszerzone (Warsaw: Czytelnik, 1983), 264. Natomiast troska Żydów nie szła dalej niż własna wspólnota. Kiedy we wrześniu 1939 zorganizowano obóz dla jeńców wojennych, m. in. Żydów, koło Szydłowca, "Wspólnota żydowska… była bardzo zatroskana; najważniejszą wtedy sprawą było wydostanie ich [tzn. Żydów] z obozu. Kiedy jeden z nich pojawił się w mieście w brygadzie robotników, szybko dawano mu cywilne ubranie, żeby mógł uciec… Kiedy jeńców wojennych w końcu przeniesiono z Szydłowca, wśród nich nie było ani jednego Żyda". Zob. Isaac Milstein, Kronika zniszczenia / “Chronicle of Destruction,” w Berl Kagan, red., Księga pamiątkowa Szydłowca / Szydlowiec Memorial Book (New York: Shildlowtzer Benevolent Association in New York, 1989), 96.
Wracając do domu na Wołyniu w październiku 1939, 2 żołnierze z Korpusu Ochrony Pogranicza zostali zatrzymani przez 2 żydowskich milicjantów z polskimi karabinami w Busku, na północ od Lwowa. Wiedząc jaki czeka ich los w lokalnym komisariacie, zabrali karabiny i pobili ich zanim uciekli. Jeden z Polaków nie mógł zostac długo w swoim miasteczku Klewań, albo później we Lwowie, gdyż był śledzony przez NKWD i żydowską milicję. W końcu złapano go koło Małkini w marcu 1940, kiedy próbował przejść do strefy niemieckiej. Kiedy Polaka przetrzymywano w więzieniu NKWD, młody żydowski tłumacz pokazał wielką gorliwość w wymuszaniu informacji od niego w czasie przesłuchania. [303]
Grupę 14 członków powstałego polskiego podziemia, Związku Walki Zbrojnej (prototypu Armii Krajowej), aresztowano we Lwowie w marcu i kwietniu 1940. Po pokazowych procesach, na wszystkich poza jednym dokonano egzekucji w lutym 1941. Ich rodziny deportowano w głąb sowietów. Główny przesłuchujący, który poddawał ich brutalnym torturom podczas zatrzymania we Lwowie, był Żyd E. M. Libenson (Liebenson), starszy porucznik NKWD. [304] Nazwisko Libensona pojawia się też w świadectwach innych więźniów jako sadystycznego oprawcy. [305] Mieszkaniec Maciejowa na Wołyniu, Żyd , tak opisał skutki złego traktowania więźniów przez policję na zwykłych obywateli, którzy słyszeli krzyki ofiar:
Mieszkaliśmy w naszym domu dwu-rodzinnym wybudowanym pod koniec lat 1920. Po przybyciu sowietów lokatora wynajmującego mieszkanie wykwaterowano i lokalna rada przeniosła tam na krótki okres swoje biuro, i nie płaciła czynszu. Później wprowadziła się tam policja na 6 miesięcy. Oficer dowodzący ostrzegł nas byśmy patrzyli, słuchali i milczeli. W przeciwnym razie zostaniemy wyrzuceni z własnego domu.
Biuro przesłuchującego policjanta przylegało do naszego pokoju. Przesłuchania podejrzanych wrogów sowieckiego reżimu, zarówno Żydów jak i nie-Żydów, odbywały się późno w nocy. Przesłuchania prowadzono agresywnie z biciem aż do krwi. Wrzaski, obelgi, wyzwiska i płacz słyszeliśmy kiedy przesłuchiwany nalegał iż był niewinny. Jednej nocy obudziły mnie wrzaski i usłyszałem podejrzanego błagającego przesłuchującego by przestał go torturować i go powiesił. Odpowiedź była: "Nie wieszamy naszych wrogów, rozstrzeliwujemy ich jak psy". Nie mogłem dłużej znieść grozy tej nocy i wybiegłem z domu.
I trzymaliśmy się ostrzeżenia i milczeliśmy. Po 6 trudnych miesiącach milicja wyprowadziła się i połączyła biura z NKWD. [306]
[302] Kiedy jednostkę wojskową por. Stanisława Strzałkowskiego schwytali Niemcy koło Tomaszowa Lubelskiego, otwarcie zaprotestował przeciwko niemieckiemu rozkazowi rozdzielenia żydowskich jeńców wojennych od chrześcijańskich. Oficer dowodzący niemieckiego Wehrmachtu powiedziałmu, że miał szczęście, że nie rozmawiał z oficerem SS, bo zostałby zabity na miejscu. Zob. “Krzyż powinien pozostać tam, gdzie jest,” Gazeta (Ontario), 21–27.08.1998. Martin Zaidenstadt, Żyd w polskiej armii schwytany na początku wojny i przeniesiony z obozu dla jeńców wojennych do Dachau, wspominał: "Kiedy nazistowski strażnik powiedział: 'wszyscy Żydzi wystąp', moi polscy koledzy zatrzymali mnie i chronili". Zob. Alan Cowell, Ocalony z Dachau który nie zapomni / “A Dachau survivor who won’t forget,” Gazette (Montreal), 27.10.1997 (źródło: New York Times). Zob. też Timothy W. Ryback, Ostatni ocalony: poszukiwanie Martina Zaidenstadta / The Last Survivor: In Search of Martin Zaidenstadt (New York: Pantheon Books/Random House, 1999), 123; ta książka pokazuje kolejny przykład na 161. Giterman, który zajmował stanowisko władzy w warszawskim getcie, wspominał Polaków, z którymi był internowany w niemieckim obiozie dla jeńców wojennych z wielkim podziwem: ich solidarność i przyjaźń wobec żydowskich współwięźniów była powszechna. Zob. Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, 520. Sydney W., który został ranny w walce we wrześniu 1939 i był internowany w obozie dla jeńców wojennych w Radomiu, został ostrzeżony przez polskiego oficera by nie Niemcom ujawniał żydowskiego pochodzenia. Jego sąsiad z przed wojny w Pułtusku, z pomocą członka Endecji, przemycił go do szpitala na pilną operację. W szpitalu katolicki ksiądz pomógł go ukryć zabierając go na chór. Sydnej W. w końcu został zwolniony wraz z innymi więźniami, kiedy rozwiązano obóz. Zob. Schoenfeld, Dzienniki z holokaustu / Holocaust Memoirs, 293–95. Ks. Józef Czach, kapelan 54 batalionu polskiej armii stacjonującego w Tarnopolu, poręczył za Mendel (Martin) Helichera, żydowskiego oficera w polskiej armii, którego uwięzili Niemcy we wrześniu 1939 i przetrzymywali w obozie dla jeńców wojennych w Gorlicach. Po badaniu medycznym helichera uznano za Żyda i uwięziono. Dwaj polscy oficerowie z Tarnopola i ksiądz wstawili się za nim u urzędników obozu. Kapelan twierdził, że Helicher był katolikiem, którego obrzezano w rezultacie operacji, i to dało mu zwolnienie z więzienia. Haim Preshel, red., Mikulince: Sefer yizkor (Israel: Organization of Mikulincean Survivors in Israel and in the United States of America, 1985), 104–13. Innym żydowskim żołnierzem, który został ranny kiedy jego jednostkę złapali Niemcy 5.10.1939, opiekowały się polskie zakonnice w Szpitalu św. Kazimierza w Radomiu. Jedna "bardzo dobra" zakonnica pomogła mu skontaktować się z matką w Łodzi i dała mu adres emerytowanej Polki we Lwowie, dokąd się udał, "która była biedna ale bardzo obowiązkowa". Pomimo pożegnalnej rady zakonnicy - “‘Bądź Polakiem’, z niewypowiedzianym domyślnikiem 'Walcz o Polskę'", ten młody człowiek z żydowskiej rodziny postanowił zapisać się do komsomołu. Zob. K.S. Karol, Między 2 światami: życie młodego Polaka w Rosji 1939-46 / Between Two Worlds: The Life of a Young Pole in Russia, 1939–46 (New York: A New Republic Book/Henry Holt and Company, 1986), 19–24. (Mimo że rodzice autora byli Żydami i ateistami, wysłali go do katolickiej szkoły średniej kierowanej przez księży, gdzie był wykluczony z lekcji religii. Katol twierdzi, że "nigdy nie pobito go jako 'brudnego Żyda'", co należy zauważyć, że w Toronto na przykład, w latach 1930 i 1940, uczniowie żydowskiej szkoły średniej wracający do domu przez chrześcijańskie dzielnice często byli atakowani. Międzynarodowo znany architekt Frank Gehry, który dorastał we wtedy protestanckim Ontario, wspominał: "W Kanadzie, kiedy byłem dzieckiem, pamiętam wchodziliśmy z ojcem do restauracji gdzie były znaki WSTĘP DLA ŻYDÓW ZABRONIONY. Byłem bity za zabicie Chrystusa". Zob. Przeżycia Franka Gehry / “The Frank Gehry Experience,” Time (Magazine), 26.06.2000, 52. W przypadku Polski takie incydenty potęgują się przez pryzmat ubóstwa i braku możliwości, z którymi zmagali się wszyscy jej obywatele.) Jerzy Mirewicz, ksiądz jezuita, był kluczowy w ucieczce 17 żydowskich jeńców wojennych z obozu przy Lipowej w Lublinie w 1940: tym Żydom udało się ujść do względnego bezpieczeństwa w strefie sowieckiej, i niektórzy wrócili do Lublina z sowieckim wojskiem w 1944. Dwaj z tych, których uratował ks. Mirewicz nie chcieli mieć z nim nic wspólnego, obawiając się wypędzenia na Syberię przez komunistyczny rząd w Lublinie podejrzewając o kolaborację z sympatyzującym z polskim rządem na uchodźstwie. Zob. Vincent A. Lapomarda, Jezuici i Trzecia Rzesza / The Jesuits and the Third Reich (Lewiston/Queenston and Lampeter: The Edwin Mellen Press, 1989), 129–31. Trudno byłoby znaleźć podobny zbiorowy przejaw solidarności Żydów wobec Polaków w strefie sowieckiej, choć pojedyncze czyny współczucia miały miejsce, czego przykłady pokażę w dalszej części. Kiedy sytuacja zmieniła się w 1941, postawa polskiej ludności wobec sowieckich jeńców wojennych była też przyjazna, i jak było możliwe, pomocna. Polacy wstawiali się, zwykle bez sukcesu, za sowieckimi więźniami, których Niemcy rutynowo traktowali brutalnie, i ukrywali wielu sowieckich więźniów którym udało się uniknąć pewnej śmierci z rąk Niemców. Zaalarmowani Niemcy wydali rozkaz zabraniający udzielania wszelkiego rodzaju pomocy pod karą śmierci albo dożywotniego więzienia. Zob. Tomasz Szarota, Życie codzienne w stolicach okupowanej Europy: Szkice historyczne; Kronika wydarzeń (Warsaw: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1995), 173–74.
Polak którego resztkę pokonanej grupy polskiej armii złapali sowieci w lutym 1940, wspomniał internowanie w Białymstoku i Brześciu, gdzie żydowski major NKWD powiedział mu, że Polska nigdy się nie podniesie. Nastrój wśród strażników, kiedy dowiedzieli się o klęsce Francji w czerwcu tego roku, pokazywał po której stronie i jakie wartości wyznawali:
Nie do opisania była radość NKWD składającej się w większości z Żydów którzy nas przesłuchiwali. Byli podekscytowani. Związek Sowiecki podzieli się teraz Europą z Hitlerem… Podnieceni pili przez kilka dni aż do nieprzytomności. Dla nas był to najtrudniejszy okres. Odeszła wszelka nadzieja. [307]
[ 303] Henryk Jerzewski, “Szalała NKWD i policja żydowska …,” Nasza Polska, 8.09. 1999.
[304] Elżbieta Kotarska, Proces czternastu (Warsaw: Volumen, 1998), 49, passim.
[305] Świadectwo ks. Włodzimierza Cieńskiego, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 125.
[306] Przetrwanie Avrum Aryeh Bejell w II wojnie światowej / “The Survival of Avrum Aryeh Bejell during World War II,” Israel Resource Review, January 4, 2010, Internet:
<http://www.israelbehindthenews.com/bin/content.cgi?ID=3856&q=1>.
[307] Świadectwo Stanisława Karolkiewicza w “Honor musi mieć swoją wartość,” (wywiad Andrzeja Kumora z prezesem Światowego Związku Żołnierzy AK) Gazeta (Toronto), 2–4.10.1998 (no. 190): 18.