O trollu i czarodziejskich dzieciach 13

Rozdział 13


Snape spojrzał na siedzące przy stole dzieci. Zjadły podane im przez skrzaty naleśniki, ale zajęli się odgadywaniem kształtów na talerzach pozostawionych przez syrop. Miło było widzieć ich obu dogadujących się ze sobą.


Panowie, w tej chwili przestańcie bawić się syropem i wypijcie swoje mleko. Panie Malfoy, może pan wrócić do swojego dormitorium. Przez resztę dnia proszę się zachowywać zakomenderował nauczyciel tonem nieznoszącym sprzeciwu.


Tak jest, panie profesorze. Do zobaczenia później, Potter… Draco na odchodne machnął ręką w kierunku Gryfona.


Harry pomachał na pożegnanie Malfoyowi i obserwował jak blondyn wychodzi z komnat nauczyciela. Chwilkę później Snape wrócił do pokoju. Harry zaczął się zastanawiać, czy usłyszy kazanie za opuszczenie kwater opiekuna bez powiadamiania go o tym?


Snape usiadł na krześle i nalał sobie trochę więcej kawy do kubka.


Skończył pan, panie Potter? zapytał, bacznie przypatrując się podopiecznemu.


Harry zaprzeczył głową, po czym wypił ostatni łyk mleka.


Teraz tak, panie profesorze. Harry użył serwetki do wyczyszczenia mlecznego wąsa znad górnej wargi.


Za pół godziny mam spotkanie z dyrektorem, a później zebranie personelu, które zakończy się przed obiadem... oświadczył beznamiętnym tonem Mistrz Eliksirów.


Harry wolał, jeśli podczas szlabanu opiekun był w tym samym pokoju, ale nie chciał wyjść na biedną sierotę, potrzebującą nieustannej uwagi ze strony dorosłych.


Tak jakby nie wystarczyło mi, że Snape powiedział wczoraj, że mnie lubi?


Jeśli pan chce, to mogę w tym czasie zacząć czyścić kociołki, profesorze... powiedział cicho Harry.


Snape praktycznie widział kłębiące się w głowie chłopca myśli, ale nie chciał trzymać go tylko w lochach.


Nie, panie Potter. Nie chcę, żebyś dzisiaj szorował kociołki, ale będziemy rozmawiać… —Harry wzdrygnął się. Proszę żadnychwykładów, myślał, patrząc na Snape'a badawczo. Idź do swojego dormitorium i przebierz się wciąż nosisz wczorajsze ubranie. Weź także ze sobą kurtkę, bo po obiedzie w Wielkiej Sali spotkamy się i...


Kurtkę, profesorze? zdziwił się niepomiernie Harry, przerywając nauczycielowi.


Tak, panie Potter, kurtkę. Wyjdziemy na trochę z zamku opowiedział zdawkowo nauczyciel.


Tak jest. Do zobaczenia po obiedzie. Harry wstał od stołu i poszedł po swoją torbę z książkami. Panie profesorze...


Tak, panie Potter?


Dziękuję, że pozwolił mi pan przespać się w swoim łóżku... powiedział cicho Harry, patrząc Snape'owi w oczy wzrokiem przepełnionym wdzięcznością.


Bardzo proszę odpowiedział łagodnie Snape.


I… widziałem, że... Że ma pan zdjęcie mojej mamy w sypialni wydukał Harry, nie bardzo wiedząc, jak zareaguje nauczyciel na to oświadczenie i trochę obawiając się jego reakcji.


Snape poczuł, jak jego kawa zamienia się właśnie w lód.


Byłem jej przyjacielem, panie Potter... Razem zaczęliśmy naukę w Hogwarcie powiedział powoli Snape z namysłem dobierając słowa.


Naprawdę? W głosie Harry'ego można było usłyszeć niekłamany zachwyt.


Tak. Snape nie był w stanie udzielić jakiejkolwiek innej, oprócz tak lakonicznej, odpowiedzi. Harry uśmiechnął się i powiedział Miło było zobaczyć ją jak wstałem z łóżka, panie profesorze. Zastanawiam się... Ma pan może zdjęcie mojego taty?


Poszukam jakiegoś, panie Potter obiecał nauczyciel, przeklinając w duchu te zielone oczy Lily u chłopca, którym nie potrafił, jak dawniej, niczego odmówić, gdy patrzyły na niego w ten błagalny sposób.


Dziękuję.


Harry nawet nie myślał o tym, co robi. Podszedł do opiekuna i mocno się do niego przytulił. Snape położył dłoń na ciemnej głowie. Równie szybko, jak to się stało, Harry puścił starszego czarodzieja i zbierając swoje rzeczy rzucił:


Do zobaczenia później, profesorze.


Potem wybiegł z pokoju i nie zdążył już usłyszeć jak Snape mówi:


Do zobaczenia… Harry.


Harry znalazł przyjaciół jedzących śniadanie w Wielkiej Sali.


Harry! Hermiona aż zerwała się od stołu na widok przyjaciela.


Wszystko w porządku, stary? Ron przyglądał mu się badawczo.


Zostały jeszcze jajka i... mogę ci nałożyć… zaoferowała rozgorączkowana Granger.


Dziękuję, Hermiono, ale jadłem już śniadanie w kwaterach Snape'a uspokoił Gryfon dziewczynę.


Był na ciebie zły za to, że uderzyłeś Malfoya? Weasley wciąż przyglądał się uważnie kumplowi.


Trochę... Harry usiadł obok Rona.


Co było nie tak z twoim zadaniem domowym? zainteresowała się Hermiona.


Pomyliłem się i oddałem ten źle napisany esej. Mam jeszcze szlaban do odrobienia za to... wyjaśnił spokojnie Harry.


Jeszcze jeden? Ale byłeś tam już cały wieczór! Ron nie mógł uwierzyć, że znowu przez Snape'a nie spędzi czasu z przyjacielem.


Wiem, ale... Harry chciał im opowiedzieć, co się stało i że to nie był tak naprawdę szlaban, ale nie potrafił wyjaśnić, co to było. Czuł się również zawstydzony tym, że rozkleił się i płakał jak dziecko. A Snape był naprawdę dla niego dobry, pozwalając mu spać w swoim łóżku. Muszę się z nim spotkać po obiedzie w Wielkiej Sali.


Stary nietoperz! Jest sobota! Ron nie zamierzał kryć się ze swoim oburzeniem na nauczyciela eliksirów.


Ron, myślę, że nie należy przezywać profesora zmitygowała przyjaciela Hermiona.


Ale nie widzisz, co on robi? Cały wczorajszy dzień przetrzymywał Harry'ego w lochach, a dzisiaj nadal ma z nim szlaban! Weasley nie zamierzał słuchać dziewczyny był wściekły na Snape'a i już.


Ron, czasem lepiej jest zamilknąć... powiedziała cicho Hermiona patrząc znacząco na kolegę.


Cóż… Co jak co, ale twój cios był świetny... Ron aż uśmiechnął się na wspomnienie fretki, trzymającej się za rozbity nos.


Nie powinienem tego zrobić... Już go przeprosiłem... ostudził radość przyjaciela Harry.


I co powiedział? Założę się, że ten snob uznał, że twoje przeprosiny są nic nie warte parsknął drwiąco Weasley.


Nie, przyjął je. Mówiłem ci przecież, że w czasie przerwy świątecznej świetnie się razem bawiliśmy na śniegu... On... Nie mogę powiedzieć, że jest moim przyjacielem, ale jest koleżeński... Co o tym myślisz? zapytał, jednocześnie uważnie obserwując swojego najlepszego przyjaciela.


Nie chciałbym, żeby się z nami włóczył po szkole odpowiedział szczerze Ron, krzywiąc się na samo wyobrażenie sobie takiej sytuacji.


Nie sądzę, żeby tego pragnął, ale powiedział, że będzie dla ciebie milszy uspokoił go Harry.


Pożyjemy, zobaczymy… Miałem nadzieję, że pójdziemy razem polatać.


Możemy zrobić to w tej chwili... Pamiętaj, że muszę zobaczyć się ze Snape'em po obiedzie, ale możemy latać teraz.


Troje dzieci pobiegło na boisko do quidditcha, gdzie Harry pozwolił Ronowi latać na jego miotle, a sam z Hermioną zajął miejsca na trybunach. Po chwili podszedł do nich Malfoy z Vincentem Goylem u boku.


Podziwiasz widoki, Potter? zapytał, leniwie spoglądając w niebo, ale Harry poznawszy go już trochę, wiedział, że Draco tak naprawdę chciałby się do nich dołączyć, choć nigdy by się do tego nie przyznał.


Czekam, aż Ron zejdzie z mojej miotły odparł zdawkowo.


Draco usiadł dwa rzędy za nimi. Zaczął oglądać popisy Rona na miotle Harry'ego.


Chcesz spróbować, Malfoy? zagaił Harry.


A pożyczysz mi swoją miotłę? odparował momentalnie Ślizgon.


Jasne, jeśli tylko chcesz. Harry wzruszył ramionami.


Dzieci zaczęły latać na miotle. Chłopcy korzystali z niej na zmianę. Trochę dziwnie było, gdy była kolej Harry'ego na korzystanie z miotły, ale Draco i Ron postanowili się po prostu ignorować się nawzajem i rozmawiali z Hermioną i Vincentem. Przed obiadem wrócili razem do zamku i usiedli na swoich miejscach przy osobnych stołach.


Snape powiedział, że powinienem wziąć kurtkę. Jak myślisz, gdzie chce mnie zabrać? zapytał z pewną obawą Harry Rona.


Bliźniacy kiedyś powiedzieli mi, że Snape zabrał ich do Zakazanego Lasu, gdzie zbierali składniki do eliksirów, więc może tam cię weźmie. Weasley próbował uspokoić przyjaciela.


Harry zdał sobie sprawę, że ma na sobie nowe dżinsy i jasną kurtkę, a nie chciał ich wybrudzić. Miał nadzieję, że zdąży się przebrać przed spotkaniem z Mistrzem Eliksirów.


Muszę iść, mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce zażartował, puszczając im oczko.


W chwili, gdy zamierzał pobiec do Wieży, zatrzymał go jedwabisty głos.


Jesteś gotowy, panie Potter? Mistrz Eliksirów podszedł do chłopca.


Tak, panie profesorze, ale chciałem... Miałem zamiar się przebrać powiedział Harry, wskazując na swoje nowe ubrania.


Jesteś odpowiednio ubrany, nie przejmuj się. Snape machnął lekceważąco ręką na obawy podopiecznego.


Dobrze, proszę pana odparł Harry zastanawiając się, gdzie się udają, skoro najwidoczniej jest „odpowiednio ubrany".


Snape wyszedł z zamku. Mężczyzna był spokojny i Harry pomyślał, że lepiej będzie po prostu iść obok niego. Co było o tyle trudne, że gdy Snape robił dwa kroki, Harry był zmuszony zrobić trzy, przez co czuł się, jakby ciągle musiał podbiegać.


Myślał, że idą w kierunku lasu, ale Snape skręcił na drogę wiodącą do bram szkoły. Otworzył je za pomocą cicho wypowiedzianego zaklęcia i skomplikowanego ruchu różdżki. Harry pozostał nieco w tyle.


Pospiesz się, dziecko rzucił zniecierpliwiony Snape, spostrzegłszy, że podopiecznego nie ma przy jego boku.


Myślałem, że idziemy do lasu, panie profesorze tłumaczył się Harry podbiegając do nauczyciela.


Dlaczego mielibyśmy tam iść, dziecko? zapytał zaskoczony Ślizgon.


Harry wzruszył ramionami:


Nie wiem. Po prostu pomyślałam, że idziemy szukać jakiś ingrediencji.


Idziemy do Hogsmeade. Nauczyciel postanowił wyjawić cel ich wędrówki.


Ekstra, panie profesorze. Szeroki uśmiech zagościł na twarzy Harry'ego. Podbiegł do nauczyciela.


Spostrzegłszy kamienne ogrodzenie, ciągnące się wzdłuż drogi w kierunku wsi, zatrzymał się i zwrócił się do opiekuna:


Panie profesorze... zaczął proszącym głosem.


Tak, panie Potter? Snape spojrzał na chłopca, zastanawiając się czego też może chcieć.


Czy mógłbym po nim iść...? Harry wskazał na stary murek, który zauważył wcześniej.


Dlaczego akurat tamtędy, Potter? zdziwił się nauczyciel.


Pomyślałem, że to byłoby zabawne. Harry wzruszył ramionami.


Tylko uważaj... Nie spadnij. Snape pomógł mu się wspiąć na murek. Harry z entuzjazmem zaczął po nim maszerować, w niektórych miejscach balansując niczym linoskoczek. Snape podziwiał pomysłowość dziecka. Ogrodzenie zakończyło się około dwadzieścia metrów przed wioską, osiągając wówczas prawie trzy metry wysokości. Snape podał rękę dziecku, by mógł bezpiecznie zeskoczyć.


Po co idziemy do wioski, profesorze? zainteresował się Harry.


Muszę przygotować pokój, panie Potter. Mimo, że mam większość mebli, potrzebuję kupić pościel i kilka innych rzeczy do niego wyjaśnił nauczyciel.


Weszli do sklepu pełnego koronek i falbanek. Severus wziął głęboki oddech, wdychając unoszący się po wnętrzu zapach potpourri i zaczął rozglądać się za tym, co było mu potrzebne.


Gdzie jest ten pokój, profesorze? zapytał rzeczowo Gryfon.


W Hogwarcie, w lochach... Snape nie bardzo rozumiał, jakie znaczenie ma lokalizacja pokoju.


W lochach jest zimno. Musi pan pamiętać, żeby kupić wystarczającą ilość kocy wyjaśnił racjonalnie Harry.


Zmarzłeś dzisiejszej nocy, dziecko? zaniepokoił się Snape.


Nie, profesorze. Ale miałem przykryte ramiona... Jak się przez przypadek odkryłem, to było mi trochę zimno przyznał Harry.


Snape poprosił o pokazanie wybranych kocy, pościeli i narzut.


Jakie kolory lubisz, panie Potter? zaciekawił się Mistrz Eliksirów.


Najbardziej… niebieski i zielony. Te rzeczy mają być dla chłopca czy mężczyzny? zapytał, sceptycznie przyglądając się niektórym towarom podanym przez sprzedawczynie.


Dla chłopca. Myślałem, że wybierzesz czerwony, czy też bordowy... Jakby nie było, to kolory twojego domu zaznaczył ironicznie nauczyciel.


Lubię czerwony, ale czasami jest go zbyt dużo, panie profesorze. Jakiego koloru jest pokój wspólny Ślizgonów? zapytał zaciekawiony Harry.


Różne odcienie zieleni, mahoń i trochę srebra wyliczył spokojnie Snape.


Czy jest w nim ciepło? Pokój Gryffindoru jest bardzo przytulny, ma wiele kotar i ognisko dopowiedział z uśmiechem Harry.


Również mamy kominek, ale bez centralnego ogrzewania.


A w którym Domu będzie ten chłopak, profesorze? spytał zaintrygowany Gryfon.


Słucham? Snape nie bardzo mógł zrozumieć pytanie.


To znaczy... Przepraszam... Pomyślałem, że chłopiec będzie musiał być przydzielony do jakiegoś Domu, prawda? Harry zastanawiał się, co było tak dziwne w jego pytaniu, że nauczyciel się wyraźnie zmieszał.


A jak tobie podobała się Ceremonia Przydziału, dziecko? zainteresował się Mistrz Eliksirów, zmieniając temat.


Fajnie było. Na początku, jeszcze zanim profesor McGonagall wprowadziła nas do Wielkiej Sali wszyscy się baliśmy, bo nie wiedzieliśmy o co w ogóle chodzi w przydziale. Ron miał stracha, że będzie musiał walczyć z trollem. Harry uśmiechnął się na tamto wspomnienie.


Nie powinien być taki zaniepokojony… w końcu walczyliście z trollem i wygraliście... prychnął nauczyciel.


To było naprawdę straszne, panie profesorze. Nie znałem wtedy żadnej magii. A co do ceremonii, to niektórzy mówili, że będziemy musieli wyjąć królika z kapelusza. Wciąż uśmiechnięty Harry pomyślał, że byłaby przy tym masa zabawy.


Tiara uznałaby to za pożałowania godne mrzonki zauważył sarkastycznie Mistrz Eliksirów.


Nie sądzę, ona ma poczucie humoru... nie zgodził się Harry.


Dlaczego tak uważasz? Pamiętam, że twój przydział zajął jej trochę czasu. Snape uważnie przyjrzał się chłopcu, zastanawiając się, czy powie mu dlaczego tak się stało.


Nie była pewna, gdzie powinna mnie umieścić wyjaśnił Harry.


Jakie były opcje? zapytał zaintrygowany Snape.


Nie jestem pewien, czy ona naprawdę brała to pod uwagę, ale... Tiara powiedziała, że pasowałbym do Slytherinu... Tylko, że ja nie chciałem być w tym Domu, więc przydzieliła mnie do Gryffindoru odparł szczerze Gryfon.


Co jest nie tak ze Slytherinem, panie Potter? Pomimo starań, w głosie nauczyciela można było usłyszeć nutkę oburzenia.


Tak naprawdę to nic, profesorze. Przepraszam... Po prostu... Ktoś mi powiedział, że czarodziej, który zabił moich rodziców był w Slytherinie i ja... Po prostu nie chciałem być w tym samym Domu, co on... Myślę, że to głupi powód... odpowiedział cicho Harry, spuszczając głowę.


Nie tak głupi, jak ten by nie lubić dziecka, bo wygląda jak cholerny James Potter, pomyślał Snape.


A co teraz sądzisz o Slytherinie, dziecko? zaciekawił się nauczyciel.


Myślę, że to tylko Dom, proszę pana. To znaczy... Tak jak w innych Domach są w nim dobrzy i źli ludzie. Dobrze jest gdzieś należeć... Ja... przerwał, spuszczając głowę, zawstydzony Harry.


Tak, panie Potter? indagował delikatnie Snape.


Został pan moim opiekunem, chociaż nie trafiłem do Slytherinu, więc chyba dobrze, że znalazłem się w Gryffindorze. Bardzo się cieszę, że jest pan moim opiekunem, profesorze dopowiedział cicho Harry.


Cieszę się z tego, dziecko odpowiedział ciepło Snape.


Na początku się bałem, bo... Bo wygląda pan tak trochę strasznie... I myślałem, że jak będę nieposłuszny, to... Ale przecież byłem już niegrzeczny... Harry nie bardzo wiedział jak ma wyrazić swoje obawy, więc postanowił zapytać o to, co go niezmiernie zaciekawiło. Czy będzie pan również opiekunem tego chłopca? To znaczy, tego, który ma spać w lochach?


On nie zawsze będzie spać w lochach, panie Potter. Będzie spać w swojej sypialni w dormitorium, a w lochach... Może czasami w weekendy i święta... ponadto będę dla niego kimś więcej niż opiekunem... Zamierzam go adoptować wyjaśnił Snape, zastanawiając się nad reakcją dziecka na to oświadczenie.


Więc będzie pan kimś w rodzaju ojca dla niego, tak? upewnił się Harry.


Tak. On jest synem znajomej. Jego rodzice zmarli, a on potrzebuje domu wyjaśnił zwięźle Mistrz Eliksirów.


To dobrze. To znaczy… przyjaciele powinni tak postąpić. Chciałbym... To znaczy, kiedy dorosnę i, jeśli Hermiona lub Ron będą mieć dzieci, a coś się im stanie, to... Zadbałbym o ich dzieci oświadczył z przekonaniem Gryfon.


I traktowałbym je jako część mojej rodziny, a nie jak coś obrzydliwego, co przyniósł kot, pomyślał Harry. Czuł się coraz bardziej zazdrosny o „tego chłopca", ale...:


Gdzie on teraz jest, panie profesorze? Ciekawość jednak była silniejsza, niż lekka zazdrość.


Kto, panie Potter? Snape zaczynał nie nadążać za tokiem rozumowania podopiecznego, który według niego przeskakiwał z tematu na temat z szybkością Błyskawicy.


Ten chłopiec… wyjaśnił Harry takim tonem, jakby mówił do pięciolatka, który nie nadąża za sensem rozmowy.


On... on jest w szkole, dziecko. Zmieszany Mistrz Eliksirów nawet nie zwrócił uwagi na ton pytania.


Kiedy przybędzie do Hogwartu? W przyszłym roku? Przecież jeśli „chłopiec" miałby uczęszczać do szkoły dopiero od następnego roku, to Snape nie przygotowywałby mu pokoju już teraz.


Myślisz, że chłopak chciałby mieć biurko w swoim pokoju? Nauczyciel najwidoczniej nie zamierzał zdradzać wszystkich szczegółów odnośnie planowanej przez siebie adopcji.


Chyba tak. Do odrabiania zadań domowych i tego typu rzeczy. Ja wolę odrabiać lekcje przy stole kuchennym, panie profesorze... Jak uczę się w pokoju to bardziej przypomina mi to jakąś karę... wykrzywił się Harry.


Rozumiem. Cóż… W takim razie potrzebna będzie jeszcze biblioteczka na książki i podręczniki podsumował Snape, dopisując kolejną pozycję do listy dalszych zakupów.


Harry spojrzał na rzeczy, które trzymał.


Pościel ma różne rozmiary, proszę pana zdziwił się.


Zgadza się, panie Potter. Gdy chłopiec będzie ze mną żyć, będzie miał różne pokoje. Nie zawsze mieszkam w Hogwarcie... dodał rozbawiony zdziwioną miną Gryfona.


Nie pomyślałem o tym. Gdzie pan mieszka? zapytał, zanim zdał sobie sprawę z faktu, że to trochę niegrzeczne pytać nauczyciela o jego życie osobiste.


Mam dom pod Londynem, a czasem mieszkam w posiadłości po dziadkach. Harry tylko westchnął. Miło byłoby mieć jeden pokój specjalnie dla siebie, ale trzy!


Myślę, że mamy wystarczająco dużo rzeczy, nie sądzisz, panie Potter? Pytanie wyrwało Harry'ego ze świata marzeń, którym oddał się, gdy nauczyciel zaczął swą opowieść. Tak, panie profesorze.


Chłopak podziwiał ilość rzeczy zanim zostały zapakowane. Nauczyciel zapłacił, a sprzedawca je skurczył, dzięki czemu Snape spakował je do kieszeni.


Dokąd idziemy teraz, proszę pana? zapytał rozentuzjazmowany świadomością dalszej wędrówki.


Do księgarni. Chłopak powinien mieć jakąś ciekawą lekturę oprócz szkolnych podręczników, prawda? spytał się Mistrz Eliksirów z błyskiem rozbawienia w oku.


Jasne, że tak, proszę pana uśmiechnął się łobuzersko Harry.


Udali się do księgarni, gdzie Severus czuł się jak w domu. Drogę pomiędzy etażerkami znał na pamięć.


Jakie książki lubisz, Potter? zapytał ciekaw odpowiedzi.


Przede wszystkim książki przygodowe, ale… lubię też klasykę... odpowiedział z namysłem chłopiec.


Przeglądnij tamte półki. Snape machnął ręką w kierunku rzędu regałów pełnego ksiąg.


Ile książek pan chce, profesorze?


Wybierz wszystkie, które chciałbyś przeczytać, a kiedy skończysz, to zdecydujemy, co kupić poinstruował go Mistrz Eliksirów.


Tak jest. Gryfon ochoczo udał się wypełnić zadanie.


Zadumany Severus spoglądał chwilę za chłopcem idącym w kierunku półek. Postanowił, że następnym przystankiem będzie sklep z zabawkami i wówczas to on zrobi porządne zakupy.


Zamierzał poczekać, aż do podwieczorku, by powiedzieć chłopcu o swoich planach. A może powinien to zrobić po powrocie do Hogwartu? Czuł się tak pewny siebie tego ranka, gdy rozmawiał z Albusem, a następnie na zebraniu personelu.


W jaki sposób opiekunowie mogą ochraniać Harry'ego, skoro on nie jest mile widziany w ich domu? zapytała Pomona, jakby czytając w myślach Snape'a.


Zebranie personelu jak zawsze zakończyło się omawianiem sytuacji Harry'ego. Minerva odpowiedziała na to pytanie:


Magia jest czasami wręcz dosłowna, Pomono. To tak jak z Wieczystą Przysięgą. Krew jego matki go ochroniła, krew jego ciotki go chroni. Nie ma znaczenia, czy go kocha czy nie. Tak więc Harry musi tam wrócić, jeśli chcemy by był chroniony.


Snape wybrał ten moment, aby wstać i zabrać głos:


Tak się nie stanie. McGonagall, Flitwick, Sprout i Pomfrey ucichli i spojrzeli na niego. Wiem, że... Przyznaję, że źle oceniłem Harry'ego na początku, ale w ciągu ostatnich trzech miesięcy, gdy miałem możliwość być z nim blisko i trochę go poznać, całkowicie zmieniłem o nim zdanie. To dziecko potrzebuje więcej niż bezpiecznego miejsca do życia. Powinien mieć dorosłego, który będzie o niego dbał, ale i pozwoli mu pozostać dzieckiem, a nie Chłopcem-Który-Przeżył czy zbawicielem czarodziejskiego świata. On musi czuć się kochanym i wiedzieć, że wolno mu popełniać błędy. Chłopak pojawił się w naszym świecie posiadając „tylko" pełny skarbiec. Jak możemy oczekiwać, że zachowa zdrowy rozsądek? Harry nie wie, że ma prawo do ciepłej odzieży czy własnego pokoju. Potrzebujemy odbudować w nim poczucie własnej wartości, bo jego lekkomyślność bierze się stąd, że nie uważa swojego życia za coś wartościowego. Cokolwiek mu dam, jest zawsze przyjmowane bojaźliwie, a Harry jest przekonany, że nie zasługuję na to. Jednocześnie jest przerażony, że straci to w chwili, gdy popełni pierwszy błąd. On musi zrozumieć jak bardzo wartościowym jest dzieckiem. Harry potrzebuje… rodziny. Kogoś, kto będzie go kochać tylko za to kim jest. Nie za to, że jest Wybawcą czy że jest nieprzyzwoicie bogaty. Reszta kolegów siedziała cicho. Są tak irytujący! Dodał więc dla pełnej jasności Jak wiecie miałem ostatnio swój udział w życiu dziecka, więc nie powinniście być zaskoczeni, że… wiem, czego potrzebuje. Byłem dobrym przyjacielem jego matki i złożyłem jej przysięgę, że będę chronił jej syna, gdyby został sierotą... W związku z tym… Chcę was poinformować, że mam zamiar adoptować Harry'ego Pottera. Poprosiłem już dyrektora o pomoc z papierkową robotą dla Ministerstwa Magii. Jako, że Harry potrzebuje pełnej i najlepszej ochrony, jaką może dostać, będę potrzebować waszej pomocy, aby usynowić go za pomocą starożytnych rytuałów.


Jesteś pewien, że tego chcesz, Severusie? zapytał mały czarodziej, uważnie przyglądając się młodszemu koledze.


Tak Filiusie, jestem tego pewien... Nie mógłbym nazwać się przyjacielem Lily, gdybym pozwolił jej synowi wrócić do tych mugoli. Czy też pozostać sierotą z zupełnym brakiem poczucia własnej wartości.


W takim razie… przyjmij proszę, moje gratulacje. Maleńki czarodziej uścisnął dłoń Severusa. Znajdę wszystkie rękopisy opisujące dawne rytuały magii krwi, Severusie.


Tylko błagam, Filius, bez przelewu krwi zaznaczył kategorycznie Minerwa. Ona również uścisnęła dłoń Snape'a Co pan Potter na te nowiny?


Nie powiedziałem mu jeszcze, ale... zrobię to dziś po południu. Wezmę go na wycieczkę do Hogsmeade, jeśli pozwolisz…


Nie bardzo podoba mi się informacja, że jeden z moich lwów nie będzie spać we własnym łóżku. Tym bardziej, że już ostatnią noc spędził poza swoją sypialnią. Nauczycielka transmutacji popatrzyła znacząco na Snape'a.


Przepraszam za wczorajsze niedogodności, Minerwo odpowiedział skruszony Severus.


Później omówimy, jak to wszystko będzie działało. Nie mieliśmy rodzica wśród pracowników od przełomu XIX i XX wieku dodała rzeczowo profesor transmutacji. Gdzie go zabierasz, Severusie?


Te są lepsze, panie profesorze. Są nieco droższe, ale mają fotografie i są lepiej wydane. Głos Harry'ego wyrwał Severusa z zamyślenia.


Dobrze, potem się na któreś zdecydujemy.


Jest szczęściarzem, panie profesorze powiedział cicho Harry.


Kto dziecko…? Snape nie bardzo zrozumiał wtrącenie protegowanego.


Chłopiec, którego zamierza pan adoptować… uściślił Gryfon.


Dlaczego tak uważasz? Ponieważ kupiłem mu te wszystkie rzeczy? Mistrz Eliksirów wnikliwie patrzył w oczy swojego podopiecznego.


Nie tylko… głównie dlatego, że będzie z panem… odparł Harry, odwracając wzrok.


Nie będzie tak szczęśliwy, gdy dowie się, że żyjąc ze mną będzie musiał przestrzegać oprócz szkolnych zasad również moich reguł zakpił Snape.


Sprawi mu pan lanie, jak będzie nieposłuszny? Harry szeroko otworzył oczy ze zdumienia.


Jak myślisz powinienem przetrzepać mu skórę, jeśli złamie zasady? Pytanie zostało zadane gawędziarskim tonem, ale nauczyciel był szczerze zainteresowany odpowiedzią ucznia.


Sam nie wiem. To boli… ale potem… zawsze mnie pan przytula… Wczoraj nie zrobił pan tego co prawda od razu, ale jednak przytulił mnie pan później i wybaczył mi odrzekł po namyśle Harry.


Lubisz być przytulany? zapytał miękko Snape.


Tak, proszę pana. Ciotka Petunia często w ciągu dnia przytulała Dudleya… choć nigdy nie sprawiła mu lania odparł zamyślony chłopak.


A czy twojemu kuzynowi się to podobało? indagował dalej nauczyciel.


Czasem mówił, że jest za stary... Ale zawsze się przytulał... zauważył Harry.


Pomylę się, jeśli powiem, że ciotka nigdy cię nie przytuliła? Snape starał się zachować neutralny głos, choć wszystko się w nim trzęsło na samą myśl o Petunii Dursley.


Nie, profesorze. Faktycznie nigdy tego nie zrobiła... ale przecież nie byłem jej synem. To i tak było wspaniałomyślne, że mnie przygarnęła. Wiem, że powinienem być wdzięczny wujostwu oznajmił cicho Harry.


Jeśli przyszłoby ci zadbać o dzieci twojego przyjaciela, przytulałbyś je? zapytał podchwytliwie Snape.


Oczywiście, że tak... Harry był oburzony, że opiekun w ogóle zadał tak głupie pytanie.


Myślę Harry, że twoi krewni powinni traktować cię lepiej. Jesteś przecież siostrzeńcem twojej ciotki. Strata rodziców nie jest winą dziecka, a obowiązkiem dorosłych jest traktować je z szacunkiem, ale i troskliwością przekonywał nauczyciel.


Myślę, że moi krewni mają inne zdanie na ten temat, profesorze. Czy będzie pan... To znaczy… Będzie pan go kochał?


Tak, dziecko. Już go kocham, ale mam zamiar sprawić, że poczuje się kochany odpowiedział z mocą nauczyciel eliksirów.


Jak to pan zrobi, profesorze? zaciekawił się Harry.


Nie jestem pewien, dziecko. Sądzę, że będę go często przytulał. Czy chcesz coś jeszcze? Gestem wskazał na półki sklepowe.


Nie, panie profesorze. Dziękuję, mam wszystko.


Masz ochotę na lody? zapytał niewinnie Snape.


Harry uśmiechnął się szeroko:


Zawsze, panie profesorze.


Dziękuję za pomoc, panie Potter.


Pomóc panu przygotować pokój? Harry wcale nie chciał jeszcze rozstawać się z opiekunem.


Nie. Dziękuję, Harry. Wciąż muszę stamtąd usunąć rzeczy i chcę to zrobić jak najszybciej podziękował chłopakowi za dobre chęci Mistrz Eliksirów.


Więc... Myślę, że powinienem już iść. Harry miał nadzieję, że Snape zapomniał o kociołkach, które miał szorować.


Jeszcze chwileczkę, panie Potter. Potrzebuję twojej pomocy przy czymś innym. Muszę opróżnić regał przy drzwiach. Trzeba przenieść książki i zostawić puste półki objaśnił meritum sprawy nauczyciel.


Tamten, panie profesorze? Harry wskazał głową na półkę pełną książek.


Tak. Gdy pozdejmujesz książki, to umieszczę je na biblioteczce w moim pokoju.


Tak jest.


To już ostatnia książka, profesorze poinformował Harry, trzymając w ręku opasłe tomisko.


Dziękuję, Harry…


Znowu pan to zrobił, profesorze zauważył Gryfon.


Co takiego, dziecko? zapytał zaskoczony Snape.


Nazwał mnie pan Harrym odparł wciąż zdziwiony tym faktem chłopak.


Nie podoba ci się? Mistrz Eliksirów uważnie obserwował swojego podopiecznego.


Podoba mi się, nawet bardzo. Może pan to robić częściej. Niemal natychmiast na twarzy chłopca pojawiło się zmieszanie. Przepraszam... Nie chciałem tego powiedzieć...


Harry, zawsze możesz mi powiedzieć, co czujesz. Nauczyciel położył opiekuńczo dłoń na ramieniu chłopca.


Dziękuję, profesorze. Lubię, gdy mówi pan do mnie po imieniu i bardzo podobała mi się wycieczka. Myślę, że będzie pan teraz zbyt zajęty, aby zrobić to ponownie, tym bardziej, że kupiliśmy wszystko, co było panu potrzebne... Harry spojrzał z żalem na profesora.


Nie będę miał więcej pracy niż zwykle, więc możemy zrobić to raz w miesiącu uspokoił chłopca Mistrz Eliksirów.


Ale będzie pan musiał dbać o swój Dom i… zająć się lekcjami…i swoim adoptowanym synem… i jeszcze mną... wyliczał gorączkowo Gryfon.


Nie sądzę, żeby tak trudno było o ciebie zadbać, Harry zauważył spokojnie Snape.


Ale będzie pan musiał zadbać o swojego syna. Nie będzie pan już miał czasu dla mnie, pomyślał Harry.


Niczego się jeszcze nie domyśliłeś, Harry? Snape wnikliwie spojrzał na podopiecznego.


Czego, panie profesorze? Gryfon czuł, jak budzi się w nim iskierka nadziei.


Nie robiliśmy zakupów dla innego chłopca... oświadczył łagodnie nauczyciel.


Nie? To... dla kogo? Proszę, powiedz, że to dla mnie, pomyślał Harry, czując jak oczy wypełniają mu się łzami.


Nie wiesz? indagował wciąż miękkim tonem Snape.


Czy pokój, który pan przygotowuje... jest dla mnie? A pan...? To znaczy ja…? jąkał Harry czując, że zaraz zacznie płakać.


Podpisałem papiery adopcyjne dzisiaj rano, Harry. Odkąd wróciliśmy do Hogwartu przestałeś być moim podopiecznym, a stałeś się moim synem. Mistrz Eliksirów postanowił rozwiać wszelkie wątpliwości Harry'ego.


Harry nie mógł w to uwierzyć… Przecież przez całe popołudnie sobie tego życzył… Nauczyciel zauważył, że chłopiec trawi jego słowa, jakby nie mógł uwierzyć w ich prawdziwość.


Chcesz się przytulić, Harry?


Chłopak nie odpowiedział tylko mocno wtulił się w otwarte ramiona Snape'a.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
O trollu i czarodziejskich dzieciach 16
O trollu i czarodziejskich dzieciach 20
O trollu i czarodziejskich dzieciach 12
O trollu i czarodziejskich dzieciach 17
O trollu i czarodziejskich dzieciach 18
O trollu i czarodziejskich dzieciach 11
O trollu i czarodziejskich dzieciach 5
O trollu i czarodziejskich dzieciach 8
O trollu i czarodziejskich dzieciach do 2
O trollu i czarodziejskich dzieciach do 11
O trollu i czarodziejskich dzieciach do 7
O trollu i czarodziejskich dzieciach 15
O trollu i czarodziejskich dzieciach 9
O trollu i czarodziejskich dzieciach 14
O trollu i czarodziejskich dzieciach 3 i 4
O trollu i czarodziejskich dzieciach do 15
O trollu i czarodziejskich dzieciach 6
O trollu i czarodziejskich dzieciach 10
O trollu i czarodziejskich dzieciach 7

więcej podobnych podstron