O trollu i czarodziejskich dzieciach 18

Rozdział 18


W niedzielę Harry obudził się w swoim pokoju w lochach. Był szczęśliwy, że tam jest -ostatnie tygodnie były bardzo męczące. A on mógł zobaczyć tatę tylko podczas eliksirów.

Musząc chodzić spać o dwudziestej miał bardzo mało czasu, aby go odwiedzić lub się pobawić. Zadania domowe był zmuszony mieć odrobione już przed kolacją, bo po posiłku musiał wykorzystać cały pozostały czas, aby pisać linie.

Żaden uczeń nie wiedział o smoku, ale każdy dowiedział się o pięciorgu dzieci, które zostały złowione po ciszy nocnej. I każdy dowiedział się o kłopotach, w jakich się znaleźli.

Nauczyciele w ogóle nie byli sympatyczni, przypisali im dodatkowe zadania i eseje, jak gdyby to były jedyne klasy, którymi Harry musiał się przejmować. Binns poprosił go o dodatkową pracę, ponieważ opuścił jego zajęcia, Nawet jego ojciec... Zmienił się w „złego drania z lochów” i poprosił o nauczenie się z tysiąca składników, których właściwości miały być badane na następnej lekcji, a następnie kazał im uwarzyć z pamięci Eliksir Śmiechu. Jakby było komukolwiek do śmiechu.

A ich domownicy byli bardzo źli z powodu utraty czterdziestu punktów, co spowodowało, że znaleźli się na końcu tabeli w konkursie o Puchar Domów. Gryfoni wciąż rzucali złośliwe uwagi na temat „niemowląt tracących punkty”. A prefekci Gryffindoru... Byli wredni udając sympatycznych. Harry wiedział, że zarówno jego ojciec, jak i profesor McGonagall dali prefektom obu Domów taki wykład, że o mało im uszy nie odpadły, a Mistrz Eliksirów kazał im ponadto przygotować najbardziej obrzydliwe z możliwych składników do eliksirów. Ale w sadystyczny sposób cieszyli się nadzorowaniem „głupich pierwszaków”, układając ich do snu każdej nocy.

Hermiona, Ron, Neville i Harry musieli pozostać w pokoju wspólnym przez większość czasu po kolacji, a o wpół do dwudziestej jeden z prefektów mówił: „Nadszedł czas, aby położyć nasze dzieci do łóżka”. Pomagali im spakować plecaki, a następnie prosili ich, aby udali się do swoich pokoi. Reszta Gryfonów niezmiernie cieszyła się z show, a niektórzy rzucali docinki typu „słodkie niemowlaki” lub uważali, że powinni nosić pieluszki. Harry pewnego dnia zaprotestował, a wówczas Percy Weasley przyniósł mu smoczek następnej nocy i umieścił go w ustach Harry’ego, zanim postawił mu wyznaczony przez profesor McGonagall znaczek.

Wówczas odprowadzał Hermionę i czekał, aż się przebierze w piżamę i przygotuje do snu. Wtedy dawał jej znak. To nie było jeszcze takie złe, ale Percy zawsze szedł z Ronem, Harrym oraz Nevillem i był naprawdę bardzo nieprzyjemny dla młodszego brata. Pewnej nocy kazał mu dwa razy zmienić bieliznę. I groził, że każe mu nosić pieluszki. Gdy byli w łóżku, zawsze pytał ich, czy chcą bajkę. Nie ważne, co by odpowiedzieli, zawsze siadał, otwierał książkę i czytał im historie o złych chłopcach, którzy byli zjadani przez giganty, potwory i dzikie zwierzęta, ponieważ byli nieposłuszni. Dopiero wówczas, gdy przeczytał im wszystkie najobrzydliwsze szczegóły, kładł ich łóżka, opatulał i dawał pieczątkę. A żeby tego było mało, to znaczki miały postać małych figurek smoka! Profesor McGonagall miała bardzo skrzywione poczucie humoru.

Na szczęście sześć dni minęło, a Harry i jego przyjaciele w sobotni wieczór oddali znaczki wicedyrektorce.

McGonagall dała im mały wykład i przypomniała, że przepisy zostały ustanowione po to, aby zapewnić bezpieczeństwo uczniom. Potem pozwoliła im odejść, a Harry’emu udać się do lochów odwiedzić tatę, a nawet spać w ojcowskich kwaterach.

Harry przeciągnął się jak kot i stwierdził, że ma ochotę na naleśniki na śniadanie. Potem pomyślał, że fajnie byłoby być kotem. Przypomniał sobie, że jego kuzyn raz, kiedy mieli sześć lub siedem lat, powiedział przy śniadaniu, że będzie małpą. Ciotka Petunia spojrzała na niego z uwielbieniem i zapytała, co ma na myśli. Dudley odmówił mówić, tylko zaskrzeczał i próbował brzmieć jak małpa. Ciotka była bardzo zdumiona, ale powiedziała, że Dudley mógłby być przez dzień małpą, po czym podała mu banany i pomarańcze. A potem dała mu jeszcze lody i karmiła go zupą. Harry wiedział, że małpy nie jedzą lodów, ale nikt go nie pytał o opinię. Dudley udawał, że jest małpą aż do wieczora, kiedy kładł się spać. Stwierdził wówczas, że znowu będzie chłopcem, a ciotka Petunia powiedziała, że jest bardzo z tego powodu zadowolona, bo niezmiernie kocha swojego synka. Harry pomyślał wówczas, że to było zabawne, choć przebywanie z „małpą” i sprzątanie wszystkich rzeczy, które rozrzucała po domu było już trochę mniej śmieszne.

Ciekawe, co powiedziałby tata, jeśli przez jeden dzień zachowywałbym się jak kot? Harry ponownie się przeciągnął i postanowił się tego dowiedzieć. Wylegiwał się w łóżku, dopóki nie usłyszał brzdęku garnków z kuchni, co niechybnie oznaczało, że jego ojciec przygotowywał śniadanie. Wyszedł, aby poinformować go, że chce naleśniki, ale został przywitany zapachem owsianki.

— Owsianka! — Wykrzywił się oburzony Harry.

— Nie narzekaj, dziecko. Owsianka jest bardzo zdrowym śniadaniem — oświadczył Snape.

— Ale ja chcę naleśniki lub gofry albo...

Severus kategorycznie mu przerwał:

— Masz wystarczająco dużo cukru w dni powszednie. Chcę na własne oczy zobaczyć, jak przynajmniej raz w tygodniu jesz zdrowy posiłek.

— Ale mam już prawidłową wagę, nawet pani Pomfrey tak powiedziała… Nie potrzebuję więcej „tuczenia” — żachnął się Harry.

— Umyj ręce, śniadanie gotowe. Możesz dostać jajka i tosty, ale dopiero po skończeniu owsianki — oznajmił stanowczo Severus.

Harry posłuchał, wiedząc, że nie ma sensu kłócić się z ojcem, ani o śniadanie, ani przy śniadaniu. W połowie posiłku zapytał:

— Co zamierzasz dziś robić?

— Mam do załatwienia wiele spraw związanych z moimi lekcjami. Zbliżają się SUM-y i OWTM-y, w związku z czym po lunchu mam zaplanowane kilka spotkań z uczniami z piątego i siódmego roku. A jak tam twoje przygotowania do egzaminów, Harry? — zapytał Snape, uważnie przyglądając się synowi.

— Hermiona uczy się już od marca — odpowiedział wymijająco Gryfon, licząc, że ojciec odpuści dalsze wypytywanie.

— Niezmiernie mnie to cieszy, oznacza to, że jest dobrym uczniem, który umie sobie zorganizować pracę i nie uczy się na ostatnią chwilę. Ale ja pytałem o twoje przygotowania. — Severus nie dał się tak łatwo zbyć.

— Nie chcę się dzisiaj uczyć. Jest niedziela... — wyjęczał Harry, mając nadzieję, że tata nie każe mu zaraz siadać do książek.

— Oczekuję, że będziesz mieć dobre stopnie, synu. Ale skoro nie chcesz się uczyć... To co chcesz robić? — dopytywał zaciekawiony Mistrz Eliksirów.

— Chcę... Chcę być kotem — wypalił szybko Harry.

— O czym ty mówisz, dziecko? — Snape przyjrzał się owsiance, jakby to ona była winna dziwnym pomysłom jego syna. Dosypał ktoś coś do niej? Niby jak?

— Nie chcę się przekształcić się w kota, jak profesor McGonagall, bo to jest dziwne, ale chcę udawać, że jestem kotem. — Harry zdawał sobie sprawę, że brzmi dziecinne, ale liczył na to, że ojciec mu nie wypomni, że ma jedenaście, prawie dwanaście lat. Spojrzał niespokojnie na rodziciela.

Severus bardzo uważnie przyjrzał się dziecku:

— Chcesz po prostu udawać, tak? — zapytał, bo wolał jednak wiedzieć, na czym stoi.

— Miau. — Snape był zaskoczony, Harry miał czasem najdziwniejsze pomysły pod słońcem.

— Więc masz zamiar miauczeć cały dzień?

— Miau — przytaknął Gryfon.

— A co kot robi dla zabawy? — Gryfon był niezmiernie zadowolony, że tata zdecydował się grać razem z nim. Harry’emu nie trzeba było powtarzać dwa razy. Poszedł do swojego pokoju, zabrał koc z łóżka, a następnie udał się do salonu i ułożył go na kanapie w taki sposób, aby tworzył niewielkie legowisko. Wtulił się w nie i uśmiechając powiedział: — Miau.

— Tak więc mój kot chce przez cały dzień leżeć wtulony w koc — skonstatował Mistrz Eliksirów.

— Miau.

— Jak chcesz, moje dziecko. Ja aż do lunchu mam zamiar przeglądać dokumenty.

Harry przytulił się i zamknął oczy. Co robi kot dla zabawy? Przypomniał sobie, że pani Figg miała wiele kotów, a większość z nich po prostu leżała na krzesłach lub wygrzewała się na słońcu. Inne z kolei lubiły biegać i rzucać się na siebie lub na różne małe rzeczy, którymi potem się bawiły. Gryfon otworzył jedno oko i spojrzał na ojca. Na biurku przed nim leżało kilka stosów papierów, ale Harry mógłby się założyć, że tacie nie spodobałoby się, gdyby Harry się na nie rzucił. Co jeszcze? Były tam też dwa koty, które zawsze chciały być głaskane i męczyły Harry’ego tak długo, aż się poddawał i drapał je po grzbietach. To byłoby miłe, jak w nocy, gdy ojciec głaskał go po plecach, aż zasnął... Harry zamknął oczy i próbował się zdrzemnąć, gdy zorientował się, że jest strasznie głodny.

— Miau! Miau!

Severus spojrzał znad papierów na dziecko.

— Widzę, że się przebudziłeś, leniwy kocie. To dobrze, już prawie pora lunchu. Chcesz trochę jedzenia dla kota?

Harry pokręcił głową:

— Miau!

— Szkoda, bo to wszystko, co koty powinny jeść. Ludzkie jedzenie sprawia, że są chore — orzekł Severus z przebiegłym uśmieszkiem na twarzy.

Harry pokręcił głową:

— Miau! — zaprzeczył gwałtownie, wzdrygnąwszy się na samą myśl o jedzeniu takiej paskudnej papki.

— Będę karmić dziecko, nie kota. — To był moment, w którym Snape postanowił być nieugięty. Chciał porozmawiać z synem, ale to miauczenie stawało się już pomału niezmiernie męczące.

Kolejne zaprzeczenie.

— Miau.

— Co myślisz o sałatce z tuńczyka? — ustąpił Severus.

— Miau! Miau! — Entuzjazm syna ostatecznie udobruchał profesora eliksirów.

— Dobrze. Dostaniesz też rosół, ale będziesz używać sztućcy.

— Miau — zgodził się chłopiec.

Harry wiedział, że jest głupi, ale to było zabawne! Jeszcze przed dokonaniem rytuału Snape przeczytał kilka książek o rodzicielstwie, wiedział więc, że Harry zachowuje się jak dużo młodsze dziecko, bo w dzieciństwie nie mógł się wygłupiać - jego krewni nie pozwalali mu się bawić. Ponadto Harry całkowicie mu ufał i nie bał się, że wystawi się na śmieszność czy w inny sposób będzie obrażony.

Dziecko-kot zjadło zupę i sałatkę, a Severus nalegał, że Harry powinien wypić również mleko do posiłku, a „milusiński” nie zaprotestował.

Gdy skończyli posiłek, Harry wziął ojca za rękaw i miaucząc pociągnął go na kanapę, gdzie usiadł mu na kolanach i położył głowę pod ręką Severusa.

— Czego chcesz kotku? — spytał Severus, zastanawiając się, co tym razem wpadło synowi do głowy.

— Miau, miau, miau... — dopominał się pieszczot chłopiec-kot.

— Chcesz być głaskany, tak? — upewniał się Severus.

Chłopiec kiwnął głową:

— Miau!

Snape spojrzał na niego:
— Jestem już zmęczony tym nonsensem, dziecko — westchnął, jednak zaczął go głaskać. Włożył rękę pod koszulkę piżamy Harry’ego i podrapał go lekko po plecach. Chłopiec prawie mruczał. — Ponadto wciąż jesteś w nocnych ubraniach, musisz się przebrać i zająć czymś innym. — Klepnął Harry’ego lekko w pupę. — Dobrze, dziecko, muszę teraz na chwilę iść do gabinetu. Jak chcesz to możesz tu zostać i dalej się bawić w kota, albo możesz wyjść polatać.

— Ale, tato… — wyjęczał Harry, schodząc ojcu z kolan. — Jak mam się bawić w kota, jeśli jestem sam?

— Słyszałem, że koty lubią być same. — Snape go połaskotał.

— Nie jestem takim gatunkiem kota, chcę być z tobą — zaprotestował chłopak.

— Niestety, jestem dzisiaj zajęty, synu. Nie możemy zatrzymać się na kanapie i leniuchować cały dzień. Oczywiście, jeśli chcesz, to możesz to robić. — Harry żachnął się. — W takim razie może wyjdę i polatam.

— Tylko najpierw się ubierz — przypomniał mu Severus.

— Mogę być kotem później? Na przykład po kolacji? — zapytał Harry z nadzieją.

— Dzisiaj śpisz w swoim dormitorium. Może twoi współlokatorzy będą mieli ochotę się pobawić? — podsunął Severus.

— Nie, nie sądzę... A w następnym tygodniu? — Harry postanowił drążyć temat, aż tata zgodzi się na jakiś konkretny termin.

— Dobrze, Harry. — Severus zmierzwił mu włosy. — Załóż kask.

Harry opuścił swój pokój ubrany i gotowy do lotu. Snape stał przy biurku.

— Przeglądam twój esej o smokach, Harry. — Gryfon wstrzymał oddech. Czyżby ojciec zauważył, że ktoś mu pomagał? — Dlaczego dodałeś rysunek? — Harry ostrożnie odetchnął.

— To dla Hagrida. Znalazłem taki rysunek w jednej z książek, które czytaliśmy podczas badań ... — wyjaśnił Harry.

— My? — Severus spojrzał podejrzliwie na syna.

— Hermiona mi trochę pomogła w badaniach, a także Draco... Ale tylko trochę.

— Rozumiem. Muszę powiedzieć, że praca jest bardzo dobra. Oczekuję, że od teraz utrzymasz ten poziom dokładności przy odrabianiu lekcji.

Severus nie musiał patrzeć na syna, aby wiedzieć, że ten się wzdrygnął.

— Tak jest.

— Możesz zanieść rysunek Hagridowi tego popołudnia — zgodził się chcąc załagodzić stanowczość poprzedniego oświadczenia.

— Dzięki, tato. — Harry uśmiechnął się szeroko na myśl o tym, że znowu zobaczy gajowego.

— Masz wrócić na kolację i być ostrożnym wokół jego zwierząt — zaznaczył surowo Snape.

***

Harry zabrał miotłę, hełm oraz rysunek dla Hagrida i udał się na boisko do quidditcha. Ron poprosił, by mógł latać pierwszy. Hermiona usiadł na trybunach i zaczęła czytać książkę. Harry usiadł za nią i zadał kilka pytań na temat książki. Po chwili wstał.

— Gdzie idziesz? Nie będziesz latać? — Hermiona zamknęła książkę.

— Ronowi to chwilę zajmie... Mam zamiar w tym czasie odwiedzić Hagrida. Idziesz ze mną?

— Ma kolejną niespodziankę? — zapytała ostrożnie dziewczyna.

— Nie... Chce mu tylko dać rysunek Norberta, który namalowałem — uspokoił ją Harry.

Dwoje przyjaciół ruszyło w kierunku chaty gajowego, by znaleźć go robiącego drewno.

— Cześć dzieciaki! Co słychać?

— Jesteśmy uziemieni — odpowiedział Harry. Hermiona trąciła go łokciem. Hagrid niczego nie zauważył. Położył czajnik na ogniu i usiadł przy nich.

— Dostałem list od Charliego. Pisze, że… — Pół-olbrzym wyciągnął chusteczkę wielkości obrusu i osuszył oczy. — Pisze, że mały Norbert jest w porządku i że ma wielu przyjaciół... Chciałabym go odwiedzić...

Harry wstał i podał mu rysunek, mówiąc:
— Mam coś dla ciebie, Hagrid.

— Och, Harry! To jest wspaniałe! Och! Przykleję go na ścianie... Będzie mi przypominał Norberta... — Mężczyzna wydmuchał nos. — Smoki są moimi ulubionymi stworzeniami. Odkąd byłem dzieckiem chciałem mieć jednego... Możecie się zatrzymać na herbatę?

— Tak. — Dzieci pomogły Hagridowi umieścić filiżanki na stole. Widzieli, że gajowy magicznie zreperował część spalonych mebli, ale zamierzali trzymać to w sekrecie.

Podczas, gdy woda się gotowała, Hagrid znalazł pinezkę i umieścił rysunek na ścianie obok swojego łóżka.

— Teraz będę mógł go codziennie widywać.

***

— Dobrze się bawiłeś u Hagrida? — spytał Severus zastanawiając się, czy syn nie wplątał się znowu w jakieś kłopoty.

— Tak, zatrzymaliśmy się na herbatę — odparł Harry, uśmiechając się szczęśliwie.

— Skończyłem z papierami, chcesz iść ze mną do Wielkiej Sali?

— Tak. — Harry wydał się nagle Severusowi czymś zafrasowany.

— Co się stało? Wyglądasz na zmartwionego — dopytywał się zdenerwowany.

— Jestem trochę zaniepokojony — odpowiedział cicho Harry.

— Mam nadzieję, że nie ilością pracy domowej, której nie odrobiłeś? — zauważył cierpko Mistrz Eliksirów, mierząc syna surowym spojrzeniem.

— Nie.. Nie wiem jak, ale nawet z tymi karnymi liniami i dodatkowymi zadaniami, udało mi zrobić wszystkie, nawet te, których nie mamy na jutro... — odpowiedział Harry obrażonym tonem. Jakby nie wiedział, że tata użyje go jako składnik eliksiru, jeśli tylko przestanie się uczyć czy odrabiać zadania domowe.

— To o co chodzi? — drążył temat coraz bardziej niespokojny Snape.

— O nic, tato. — Harry wzruszył jedynie ramionami.

— Harry, to nie jest sposób, żeby rozwiązać problem, który najwidoczniej cię trapi — próbował perswadować mu Severus.

— Jestem trochę zaniepokojony czymś, co powiedział Hagrid — odpowiedział cicho Gryfon.

— A co, planuje przyjęcie tyranozaura? — zażartował Severus, próbując rozweselić syna.

— Nie, tato! Powiedział, że facetowi, który dał mu smocze jajko wyjaśnił, jak ominąć Puszka... A przecież Puszek pilnuje Kamienia... i... Ktoś atakuje jednorożce... — Gryfon wyrzucał z siebie informacje na jednym wydechu.

Przechodzili właśnie obok klasy eliksirów. Severus wyciągnął do niej Harry’ego, posadził go na jednym ze stolików i stając przed nim, zapytał:

— Skąd wiesz o Kamieniu? Czy nie kazałem ci się trzymać z daleka od korytarza na trzecim piętrze?— Severus bardzo surowo spoglądał na syna.

— Od zeszłego roku nie byłem nawet w pobliżu trzeciego piętra... My... dowiedzieliśmy się, kim jest Flamel i... pomyśleliśmy, że to, czego pilnuje Puszek, to Kamień Filozoficzny, a... A teraz ktoś wie jak ominąć Puszka... — Harry z minuty na minutę był coraz bardziej przestraszony.

Severus ukrył twarz w dłoniach. Każde dziecko, czy tylko jego jest tak skomplikowane?

— Synu, wiesz, że nie akceptują twojego wściubiania nosa...

— Nie wściubiałem nigdzie nosa, ja tylko... — przerwał mu Harry, ale natychmiast zamknął usta na widok spojrzenia, jakie rzucił mu ojciec.

— Masz rację, to zwierzę pilnuje Kamienia. Ale Puszek nie jest jedyną ochroną tego miejsca, istnieje jeszcze wiele innych zabezpieczeń.

— Jak... Jak na przykład, co? — zapytał niezmiernie zaciekawiony chłopak.

— Nie zamierzam z tobą o tym dyskutować, ale chcę żebyś wiedział, że Kamień jest bezpieczny. Poinformuję profesora Dumbledore’a o tym, co mi powiedziałeś. Nie tylko chcemy chronić Kamień, ale również złapać tego, kto próbuje go ukraść — oświadczył stanowczo Severus mając nadzieję, że tym samym rozwieje niepokój syna.

— Więc to jest taka pułapka, prawda? — zapytał Harry tonem, który jasno dawał do zrozumienia, że podobałby mu się udział w takiej przygodzie.

— Tak, jest. Nie chcę cię widzieć nigdzie w pobliżu. Nie tylko korytarz jest dla ciebie zabroniony - całe piętro jest poza twoim zasięgiem, a ja nawet nie chcę, żebyś o tym wspominał. Czy wyrażam się jasno? — Ton Snape’a zapowiadał przerażająco surowe konsekwencje nieposłuszeństwa w tej sprawie.

— Tak, tato — mruknął posępnie Harry.

— Dobrze. Teraz powtórz, co powiedziałem, ale własnymi słowami — nakazał mu Severus, chcąc się upewnić, że Harry zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.

— Kamień jest bezpieczny, ponieważ chroni go nie tylko Puszek. Nie tylko chcecie zachować go bezpieczny, ale chcecie też złapać tego, kto chce go ukraść... Nie powinienem zbliżać się do trzeciego piętra lub o tym mówić… — wyrecytował Harry posłusznie. — Ale Ron i Hermiona już wiedzą... Mogę im powiedzieć?

— Możesz im tylko powtórzyć to, co właśnie mi powiedziałeś. Oni również mają zakaz zbliżania się do trzeciego piętra. — Snape postawił sprawę jasno.

— Tak, tato. — Harry spojrzał na swoje ręce. Severus przypomniał sobie o jeszcze jednej sprawie, o której wspominał chłopak…

— O co chodziło z tym jednorożcem?

— Hagrid martwi się, bo ktoś zabił jednorożca, a Hermiona powiedziała, że jeśli ktoś wypije krew jednorożca... Domyśliliśmy się, że to ta sama osoba, która próbuje dostać Kamień... — wyjaśnił Harry.

Severus zaczynał czuć nadchodzący ból głowy. Nigdy nie mógł zrozumieć, w jaki sposób pracują młode umysły i wysnuwają własne wnioski.

— Poproszę Hagrida, aby przekazał swoje odkrycia dyrektorowi — powiedział cicho.

— Więc myślisz, że jesteśmy zupełnie bezpieczni? — upewniał się Gryfon, przypatrując się uważnie ojcu.

— Tego nie powiedziałem... W lesie żyje wiele niebezpiecznych stworzeń, Harry, dlatego również tam masz bezwzględny zakaz zbliżania się, rozumiesz?

— Wiem, że to jest zabronione... — obruszył się Harry. Doprawdy tata czasami traktował go jak małe dziecko.

— Ta wiedza jakoś nie zatrzymała cię w przeszłości. — Snape wziął go za ramiona i postawił go na podłodze. — Chodźmy na kolację. A ty przestań martwić się o Kamień, zadbamy o niego.

— Dobrze, tato.

***

— Severusie... Myślałam, że dziś wieczorem jest kolej Filiusa na patrolowanie korytarzy. — Minerwa zobaczyła go z otwartych drzwi jej kwater.

— To jest jego kolej, ale musiałem pomyśleć... — odpowiedział Severus, wzruszając ramionami.

— O czym zamierzasz tak strasznie myśleć? — Profesorka transmutacji uważnie przyjrzała się młodszemu koledze.

— O dociekliwości pewnego zielonookiego dziecka — odparł zmęczonym tonem Severus.

— Co tym razem? — zapytała zaniepokojona Minerwa.

Severus opowiedział Minerwie o jego najnowszej rozmowie z Harrym, o Kamieniu oraz o jednorożcu.

— Jeśli te dzieci równie mocno skupiłyby się na nauce, co na szukaniu kłopotów... — zaczęła, po czym zamilkła zaciskając usta w cienką linię.

— Wiem — westchnął znużony nagle całą sytuacją Mistrz Eliksirów.

— Martwisz się, że cię nie posłucha? — spytała Minerwa, przypatrując się współczująco koledze.

— Wiem, że Harry nie przestanie się martwić, ale wierzę, że mnie posłucha — odpowiedział Severus z mocą.

— Przeszliście długą drogę. — Współczucie w spojrzeniu wicedyrektorki zostało wyparte przez niekłamany podziw.

— Jestem pewien, że to tylko kroki dziecka. Ja tylko wciąż się martwię — przyznał się Snape.

— Słyszałam, że to część bycia rodzicem — uśmiechnęła się porozumiewawczo Minerwa.

— A ja dopiero zaczynam. Chociaż wierzę, że Harry nie ma mi nic do zarzucenia. Coś mrocznego się zbliża. — Severus nie mógł się oprzeć wrażeniu, że coś jest nie tak. Bardzo nie tak.

— Postaraliśmy się o najlepsze zabezpieczenia, Severusie. Kamień jest bezpieczny — uspokoiła go starsza koleżanka.

— Mam co do tego spore obawy, ponieważ jeden z naszych kolegów... — Severus nie zdążył dokończyć, gdyż Minerwa mu przerwała:

— Quirrell?

— Człowiek jest obcy i ma obsesję na punkcie Kamienia. Staram się być ostrożny i nie używać nawet toalety, jeśli on tam jest.

— Co o tym myślisz? — zapytała zaniepokojona nagle McGonagall. Jeśli Severus Snape czegoś się obawiał, to znaczyło, że naprawdę grozi im niebezpieczeństwo.

— Myślę, że... Mogę mieć urojenia jak mój syn, ale myślę, że ktoś każe Quirrellowi zadawać zbyt wiele pytań — odpowiedział Severus powoli, myśląc nad czymś intensywnie.

— Chciał, żebym mu szczegółowo wyjaśniła uroki umieszczone w komnacie... — rzuciła zamyślona Minerwa.

— Naprawdę? Zrobiłaś to? — spytał zaintrygowany Severus.

— Oczywiście, że nie. Powiedziałam mu, że transmutacja to bardzo szeroki zakres magii, który może zrobić wiele rzeczy. Być może zasugerowałam mu, że użyłam zbroi... — przyznała zawstydzona czarownica.

— Niepokoi mnie wypytywanie o moją część ochrony... Spytałem go, czy słyszał o projekcie życia po śmierci...

— Zombie? — wyszeptała przerażona profesorka.

— Nie wyjaśniłem do końca o co mi chodzi, a on...

— Czy myślisz, że on jest pod jakimś przymusem? — Minerwa uważnie przypatrywała się koledze. Kto jak kto, ale Snape powinien się na tym poznać, biorąc pod uwagę jego doświadczenia i zainteresowanie Czarną Magią.

— Nie wiem, czasami drży jak osika, a innym razem przy śniadaniu wygląda na pewnego siebie typa — odpowiedział rozdrażniony swoją niemocą Severus.

— Czy Harry wie, że Quirrell zadaje te pytania?

— Nie. Jest nieufny wobec niego od Nowego Roku. Ten człowiek powoduje u niego czasami ból głowy — wyjaśnił ponuro Snape.

— Ból głowy? — powtórzyła zaintrygowana McGonagall.

— Poppy uważa, że to jakiś rodzaj alergii. W każdym bądź razie Harry nie mówi z Quirrellem poza klasą.

— Wspominał coś o ograniczeniu w ramach kary? — Minerwa postanowiła zmienić temat.

— Tyle tylko, że jest bardzo zadowolony, że już się skończyło. Usłyszałem jego rozmowę z pozostałymi spiskowcami i wspominali coś o smoczkach, pieluszkach oraz bajkach na dobranoc. Nie sądzisz, że pan Weasley był zbyt gorliwy w kontaktach z twoimi lwiątkami? — rzucił Snape.

— Uważasz, że powinnam się temu bliżej przyjrzeć?

— Dosłyszałem również coś o zemście, więc myślę, że... jakby to ująć... Może być ciekawie. — Severus uśmiechnął się złośliwie.

— Dopóki nie zrobią bałaganu w pokoju wspólnym lub na korytarzach... wszystko jest fair play. — Minerwa odwzajemniła uśmiech.

— Chciałbym tam być. — Severusowi aż oczy zabłysły na samą myśl o takiej okazji.

— Nie możemy tego popierać. — Czarownica próbowała przybrać minę surowe dezaprobaty dla samego pomysłu, ale nie bardzo jej się to udało.

— Szkoda... No cóż... Cieszę się, że mogliśmy porozmawiać. — Severus skinął koleżance głową i odszedł korytarzem, by móc dokończyć patrolowanie zamku.

Minerwa uśmiechnęła się jedynie nieznacznie na tę deklarację.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
O trollu i czarodziejskich dzieciach 16
O trollu i czarodziejskich dzieciach 20
O trollu i czarodziejskich dzieciach 13
O trollu i czarodziejskich dzieciach 12
O trollu i czarodziejskich dzieciach 17
O trollu i czarodziejskich dzieciach 11
O trollu i czarodziejskich dzieciach 5
O trollu i czarodziejskich dzieciach 8
O trollu i czarodziejskich dzieciach do 2
O trollu i czarodziejskich dzieciach do 11
O trollu i czarodziejskich dzieciach do 7
O trollu i czarodziejskich dzieciach 15
O trollu i czarodziejskich dzieciach 9
O trollu i czarodziejskich dzieciach 14
O trollu i czarodziejskich dzieciach 3 i 4
O trollu i czarodziejskich dzieciach do 15
O trollu i czarodziejskich dzieciach 6
O trollu i czarodziejskich dzieciach 10
O trollu i czarodziejskich dzieciach 7

więcej podobnych podstron