wykład HME 2 1


WYKŁADY Z HISTORII MYŚLI EKONOMICZNEJ

CZĘŚĆ II.

Wykład. EKONOMIA KLASYCZNA RICARDO, MALTHUSA I SAYA.

Po śmierci Smitha teorią ekonomii zaczęło zajmować się coraz więcej osób, na szczególną uwagę zasługują 3 postacie, których analizy pojawiły się niemal równocześnie i które udoskonaliły i rozszerzyły jego dzieło:

Za sprawą tych dwóch ostatnich „publiczność” dojdzie do przekonania, że ekonomia jest ponurą dyscypliną.

Jean Baptiste Say - młody Francuz, autor słynnego prawa rynków. Był przedsiębiorcą, najpierw zajmował się ubezpieczeniami na życie (był tu pionierem), potem profesorem w College de France. Jego zasługą było ujęcie części „Bogactwa...” Smitha w bardziej uporządkowaną formę. Pisał:

Dzieło Smitha jest dość zagmatwanym zbiorem najzdrowszych zasad ekonomii politycznej, popartych świetnymi przykładami i ciekawymi wiadomościami statystycznymi, pomieszanymi z trafnymi uwagami”.

Jego dzieło Traite d”economie zawiera najsłynniejszy element jego teorii - prawo rynku. Głosiło ono, że produkcja towarów przynosi efektywny (realizowany przez wydatki) popyt, wystarczający na zakup całej podaży towarów. Nie może więc w takim systemie istnieć nadprodukcja. Prawo to wskazywało też na sztuczność posunięć w postaci kreacji papierowego, dodatkowego pieniądza, zwiększającego siłę nabywczą. Swoje rozumowanie oparł na dwóch prostych przesłankach:

  1. pożądanie dóbr jest nieograniczone, a dotyczy to zwłaszcza dóbr trwałego użytkowania

  2. nieograniczony jest też popyt, ponieważ wytworzenie każdego dobra wiąże się z kosztami, które stają się dochodami czynników produkcji biorących w tym udział

Akceptacja prawa rynków stała się swoistym kryterium dzielenia ekonomistów na prawomyślnych i nie. Prawo to zostało obalone przez dopiero Keynesa w I połowie XX wieku.

Thomas Malthus. Prawo ludnościowe.

Malthus był synem ekscentrycznego członka angielskiej wyższej klasy średniej. Łagodny, przystojny, wysoki mężczyzna, późno się ożenił.

Wykształcony na uniwersytecie pod kierunkiem filozoficznie usposobionego ojca, poświęcił cale życie badaniom naukowym, nigdy nie posiadał większych pieniędzy. Jego zainteresowania sprowadzały się do rzeczywistego świata. Ponure wizje jakie stworzył, spowodowały, że ówcześni dostrzegali w nim piewcę złego, okrutnego świata, jego poglądy nie mogły być moralnie obojętne, a przez to akceptowane.

Ilu jest Anglików? Czy potencjał demograficzny Anglii jest wystarczający dla pokonania jej wrogów? Wiedza na ten temat pochodziła z opracowań statystyków amatorów, wśród których najbardziej wiarygodne były obliczenia Gregory Kinga (kartografa). Oparł je na zapisach podymnego i księgach metrykalnych i oszacował liczbę ludności Anglii i Walii w 1696 r. na 5,5 mln. Analizując dotychczasowy rozwój ludności przewidywał, że jej podwojenie nastąpi za 600 lat czyli w roku 2300. Liczbę 22 miliony Anglia miała osiągnąć około roku 3500 o ile świat potrwa tak długo - pisał King.

Oczywiście King się pomylił, jak zresztą inni, którzy biadali nad zbyt małym zaludnieniem Anglii. Odpowiedź na pytanie ilu jest Anglików dał pierwszy spis przeprowadzony w 1801 r., skądinąd odebrany przez angielską szlachtę jako „zniewolenie resztek angielskiej wolności”. Liczba populacji Anglii i Walii wynosiła 9,2 mln, dla porównania 100 lat wcześniej 5,8 mln. Podwojenie nastąpiło więc niemal po 100 latach, a nie jak przewidywał Kong po 600.

Pesymistyczny stosunek do problemu przyrostu liczby populacji Kinga uległ istotnej zmianie 100 lat później, kiedy zaczął być dostrzegany coraz wyższy przyrost ludności. Nowy obraz sytuacji też był pesymistyczny, ale z innego powodu - zbyt szybkiego przyrostu populacji. Problematyka ta przeszła do historii za sprawą Thomasa Roberta Malthusa i jego Prawa ludnościowego.

W wydanym w 1798 r. esejach na temat praw ludności i jego wpływie na przyszły postęp społeczeństwa Malthus przedstawił ponurą wizję. Stwierdził, że w naturze pojawia się tendencja do wyczerpywania przez ludność środków utrzymania. Społeczeństwo znalazło się w pułapce - pęd do rozmnażania prowadzi ludność do katastrofy. Wzrost populacji wyczerpie zasoby.

„Szczegółowe dane co do liczby ludności Irlandii są mało znane, Powiem więc tylko, że zwiększone spożycie ziemniaków pozwoliło na szybki jej wzrost w ostatnim stuleciu. Ale taniość tej pożywnej rośliny i niewielki rozmiar gruntu, który przeznaczony pod tę uprawę może w ciągu przeciętnego roku wyżywić rodzinę, w połączeniu z ignorancją i nędzą ludzi, które ich skłaniają do ulegania swym instynktom, mimo braku innych perspektyw poza samym utrzymaniem się przy życiu, zachęcały w takim stopniu do małżeństwa, że liczba ludności znacznie przekroczyła możliwości gospodarki i zasobów kraju”.

Malthus zakładał, że liczba ludności podwaja się co 25 lat, dowodził tego na przykładzie Ameryki. Tymczasem zasoby ziemi pozostawały stałe Oczywiście można było kosztem ciężkiej pracy powiększać obszar ziemi uprawnej, ale to miało swoje granice, ponadto przyrost żywności był wolniejszy niż przyrost ludności. Zdaniem Malthusa ludności przybywało w postępie geometrycznym, żywności arytmetycznym. Przeprowadzając stosowane obliczenia pokazywał jak bardzo liczba ludności i żywności będą się coraz silniej rozchodziły, a po 225 latach stosunek liczby ludności do żywności będzie jak 50:1. To oznaczało, że większość ludności zostanie skazana na nędzę. Zauważył, że w takich sytuacjach ludy pierwotne zabijały niemowlęta, gdzie indziej były wojny o żywność.

„Głód jest ostatnim najstraszniejszym instrumentem natury. Siła wzrostu ludności jest o tyle większa od siły produkcyjnej ziemi, że przedwczesna śmierć musi w pewnej mierze w jakiś sposób dotknąć rasę ludzką. Występki ludzkie są czynnymi i skutecznymi środkami depopulacji. [...] Jeśli nie dopisują - choroby, epidemie, zarazy i plagi posuwają się w strasznym pochodzie i sieją zniszczenie. Jeśliby zniszczenie było jeszcze niewystarczające, wówczas wkracza można i nieuchronna klęska głodu. Swym potężnym naciskiem utrzymuje w równowadze ilość ludności z ilością żywności na świecie”.

Ta porażająca wizja nieuchronności głodu mogła być zażegnana tylko w jeden sposób - moralną powściągliwością, a więc okiełznaniem potęgi namiętności płci. Malthus zalecał późne wchodzenie w związku małżeńskie, narzucał światu „moralną powściągliwość”, nalegał że nie należy udzielać pomocy biednym, sprzeciwiał się programom mieszkaniowym dla mas pracujących. Robił to w trosce o ich interesy, nadmierny wzrost ludności nieuchronnie prowadził bowiem do nędzy najuboższych, najsłabszych.

Malthus był prorokiem tzw. eksplozji demograficznej. W biednych krajach okazała się ona bombą ludnościową, kraje uprzemysłowione z problemem przeludnienia sobie poradziły.

Do lat 70 XX wieku demografowie tworzyli wizje grożącego przeludnienia ziemi, nie wskazywali oczywiście środków naprawczych tak jak Malthus. Dziś tak ponurych wizji nie ma, raczej zaczęto mówić o szkodliwych następstwach ujemnego przyrostu naturalnego. Niemniej kwestia konieczności zrównoważenia podażowej strony żywności z popytem na nią pozostaje aktualna.

Malthus dostrzegał jeszcze jeden problem - ogólny przesyt, czyli zalew towarów bez nabywców. Znajdował błędy w rozumowaniu Saya. Wskazał bowiem, że popyt może być mniejszy od podaży z powodu oszczędzania. Krytyka Ricarda spowodowała, że nie był przekonany do słuszności tego rozumowania i przyznał rację Ricardo, że nawet oszczędzanie zmieni się w popyt, tyle że np. w dobra produkcyjne.

David Ricardo. Był synem żydowskiego kupca bankiera, emigranta z Holandii. Rozpoczął pracę u ojca mając 14 lat, został maklerem, zerwał ze swoją rodziną i zmienił wyznanie by ożenić się z córką kwakra. Był pierwszym zawodowym ekonomistą nauczającym w szkole prowadzonej przez Kompanię Wschodnioindyjską, gdzie szkolono pracowników administracyjnych. Dużo rozprawiano o jego wręcz niezwykłych umiejętnościach prowadzenia interesów: znajomość rzeczy, szybkość obliczeń, zdolność przewidywań - te zalety były na giełdzie bardzo potrzebne. Duże zyski osiągnął na operacjach obligacjami skarbowymi, których ceny po zwycięstwie nad Napoleonem bardzo wzrosły. Mając ponad 20 lat założył własną firmę, a 20 lat później kiedy wycofywał się z działalności miał majątek 500 tys. -1,6 mln funtów (rozbieżność szacunków), na który składały się majątki ziemskie. Prowadził dość rozległe życie towarzyskie, słynne były jego śniadania. Zmarł nagle w wieku 51 lat w roku 1823.

Był członkiem Izby Gmin, często zabierał głos, był uważany za autorytet w sprawach ekonomicznych. Gorący zwolennik wolności słowa i zgromadzeń, przeciwnik koterii i przekupstwa parlamentarnego. Z jego wystąpień wynikało jedno: interesy właścicieli ziemskich i przemysłowców są sprzeczne, a polityka za którą opowiadali się właściciele ziemscy była szkodliwa dla społeczeństwa. Popularyzował tym samym ekonomię i jak piszą niektórzy historycy stała się ona tak popularna, iż uważano, że powinny ją znać guwernantki. Książki, broszury i listy Ricarda zostały zebrane i wydane przez Piero Straffę w ciągu wielu lat i stanowią jedno z wybitniejszych w zakresie badań ekonomicznych. Ocena jego znaczenia dla rozwoju teorii ekonomii jest kontrowersyjna choćby z jednego powodu: wpływu jego teorii na marksizm, „oddał usługi niewłaściwym ludziom”.

METODA RICARDO. Ricardo jest pierwszym wielkim teoretykiem, jego metoda jest teoretyczna i indukcyjna (Smitha empiryczna), Wychodząc od jakiegoś twierdzenia oczywistego lub tylko pozornie oczywistego, drogą abstrakcyjnego rozumowania doprowadzał do wniosku możliwego do przyjęcia, a może nawet nieuniknionego. Metoda ta pozwalała się odciąć od rzeczywistości. Jego metoda i wnioski doprowadzą z czasem zarówno obrońców kapitalizmu jak i jego krytyków do równie kategorycznych wniosków.

Jego teorie cechuje wielki poziom abstrakcji, są one pozbawione kontekstowości, inaczej niż Smith, Ricardo nie usiłuje udowadniać prawdziwości swoich stwierdzeń poprzez odwoływanie się do analiz historycznych. Jego świat był odrealniony, opierał się na logicznym rozumowaniu, nie można było zobaczyć np. jak działa jego prawo renty. To pozwalało mu też pomijać niewygodne fakty - co nazywano „grzechem Ricarda” Dzięki tym uproszczeniom, abstrakcji ekonomia stała się nauką, ale również dzięki temu nie wszystko co stworzyła ma walory naukowe.

PRZEDMIOT JEGO TEORII. Zajmowało go kilka osobnych zagadnień, wśród których na czołowym miejscu znalazły się pytania związane z zasadnością utrzymywania ceł zbożowych.

Anglia - wraz ze wzrostem populacji - stała się importerem zboża, ceny zbór na rynku wewnętrznym rosły. Wraz ze wzrostem cen rosły dochody producentów rolnych i oplaty dzierżawne - dochody z czynszów wielkich właścicieli ziemskich.

Wzrost cen zachęcał kupców do importu tańszego zboża z zagranicy, co było sprzeczne z interesami ziemian. Dysponując przewagą w parlamencie udało się wprowadzić cła na importowaną pszenicę - słynne corn laws. Cła były ruchome, stawki celne zmieniały się wraz z ruchem cen na rynku wewnętrznym i zagranicznym, podwyższano je kiedy np. ceny zbóż importowanych malały, albo też gdy ceny wewnętrzne rosły ponad określony poziom. Trwale ustanowiono pewien minimalny poziom cen wewnętrznych, zapobiegający pojawianiu się taniego zboża z importu.

W czasie wojen napoleońskich i blokady kontynentalnej ceny na rynku krajowym silnie wzrosły, w 1813 r. tak bardzo, że groziło to głodem. Parlament podniósł cła uzasadniając to tym, że wyższe ceny w kraju przyniosą wzrost zbiorów pszenicy.

Taka polityka zbożowa rządu była niezgodna z interesami przemysłowców, cena pszenicy to cena chleba, a płaca musiała pokryć minimum konsumpcyjne. Wzrost cen pszenicy zmuszał do podnoszenia płac. Coraz silniejsze protesty i petycje zmusiły parlament do zajęcia się sprawą ceł zbożowych. Nie zmieniono ich zasadniczo, wraz z zakończeniem wojen napoleońskich sytuacja uległa pewnej stabilizacji. Cła zniesiono dopiero w połowie XIX wieku. Uważa się, że stało się to dowodem zdobycia przewagi politycznej przez świat przemysłu nad arystokracją ziemską.

Obserwując dyskusję wokół ceł zbożowych Ricardo dostrzegał wielkie grupy interesów kryjące się za polityką gospodarczą, sprzyjającą powiększaniu dochodów jednej lub drugiej strony. Uważał, że na pozycjach wygranych są właściciele ziemscy, do tego przekonania skłoniła go własna teoria.

Teoria ta została wyłożona w Zasadach ekonomii politycznej (1817). Jest to sucha, mało przyjemna do lektury książka, jakże inna od pełnej celnych sformułowań, barwnych opisów ekonomia Smitha. Są niemal wyłącznie abstrakcyjne zasady. Jak ktoś napisał w tej ekonomii nie ma ludzi, są kukiełki kierujące się motywacjami ekonomicznymi.

Bohaterami schematu są:

  1. robotnicy - zuniformizowane, nie różniące się od siebie niczym jednostki, jedyna ludzka cecha to beznadziejne przywiązanie do „przyjemności domowego ogniska”. Stąd każda podwyżka płac przyniesie wzrost liczby ich dzieci, a to nieuchronnie będzie prowadziło do nędzy tej grupy społecznej. Wyjściem z tej sytuacji mogła być tylko powściągliwość.

  2. Kapitaliści jako zwarta grupa, której celem jest akumulacja, czyli oszczędzanie zysków i ponowne ich inwestowanie; nieubłagalna konkurencja pozbawia ich jednak nadmiernych zysków, które mogłyby być ich udziałem za sprawą nowych technologii czy nowych rynków zbytu; zyski są zależne od wysokości plac

  3. Właściciele ziemscy - grupa szczególnie w tym świecie uprzywilejowana poprzez fakt ograniczoności ziemi, jego korzyści w postaci renty - czynszu - osiągane były kosztem grupy a i b.

Teoria renty gruntowej. Renta była szczególnym rodzajem dochodu będącego efektem zróżnicowania produktywności ziemi i położenia jej w stosunku do rynku zbytu. Po prostu właściciel lepszej ziemi uzyskiwał swoisty zysk nadzwyczajny bo uzyskiwał przy tych samych kosztach i cenach wyższe przychody niż właściciel gorszej ziemi. Jednostkowy koszt wytworzenia produktu był niższy u właściciela lepszej ziemi.

Wzrost ceny produktu rolnego na rynku jedynie położenie takiego właściciela ziemi poprawiał. Kiedy ten wzrost się dokonywał? Wtedy gdy rósł popyt na żywność podnosząc jej ceny, a to prowadziło do opłacalności upraw na coraz gorszych działkach. W ten sposób położenie właścicieli działek najlepszych było najkorzystniejsze, średnich - niezłe, a ci z najsłabszymi uzyskać musieli przynajmniej pokrycie kosztów.

Teoria renty gruntowej (różniczkowej) stała się za sprawą wzrostu produktywności ziemi od końca XIX w. zagadnieniem czysto akademickim. W XX wieku ziemie zalesiano, obszar upraw zmniejszano z powodu nadprodukcji żywności. Drugie założenie schematu Ricardo - wzrost liczby ludności - też się nie sprawdził.

Wzrost popytu na żywność wiązał Ricardo ze wzrostem liczby ludności spowodowanym przyrostem populacji, ta zaś wynikała z poprawy plac. W ten sposób wyższe place prowadzić miały do wzrostu cen zbóż, co zniweczyć miało oczekiwaną poprawę warunków bytu robotników. Co więcej ów wzrost ceny zbóż powodował wymuszanie podnoszenia płac (musiały one pokrywać minimum egzystencji). Wzrost płac oznaczał będzie spadek zysków przedsiębiorców. Kto zyskiwał na całym owym wzroście cen rolnych - tylko właściciele ziemi.

Tego typu rozważania były na rękę przemysłowcom. To nie oni byli winni biedzie robotników - to właściciele ziemscy i sami robotnicy z powodu swoich żądz. Ricardo sformułował tzw. żelazne prawo płac:

„Place są ceną, która jest niezbędna aby umożliwić ogółowi robotników utrzymanie i zachowanie swego gatunku, nie zwiększając ani też nie zmniejszając ich liczby”.

Płaca - według jego przekonań - nie powinna obejmować tylko artykułów koniecznych do przeżycia, ale też „udogodnienia”, do których robotnik został przyzwyczajony i które stały się nieodzowne. To było swoiste minimum wyznaczające tzw. cenę rynkową płacy.

Ricardo dopuszczał wzrost płac z powodu wprowadzenia kapitału i technologii, ale widział tego konsekwencje nie najlepsze - wzrost liczby ludności o ponownie spadek płacy. Uważał, że place podobnie jak wszystkie inne umowy pozostawić należy wolnemu rynkowi.

W jego systemie nie ma miejsca na zysk przedsiębiorcy, skoro cena produktu jest konsekwencją nakładów pracy, a właściciela ziemskiego renty - to jakie są źródła zysku? Ricardo logicznie pisze, że taki zysk jest i podaje, że ludzie by zbudować fabrykę musieli się wcześniej trudzić by zdobyć kapitał. Zysk jest opóźnioną opłatą za starania z przeszłości.

Teoria wartości. Ricardo zajmowała podnoszona przez Smitha sprawa czynników określających wartość lub cenę produktu. Zasadniczo opierał teorię wartości na pracy. Uważał jednak, że należy też uwzględnić użyteczność - przydatność dobra:

„Jeżeli jakiś towar wcale nie jest użyteczny, innymi słowy nie zaspokaja żadnych naszych potrzeb, nie ma żadnej wartości wymiennej”.

Ricardo pisze też o wartości pochodzącej z rzadkości lub ilości pracy niezbędnej do ich utrzymania - podąża za Smithem i wkładem pracy. Dotyczy to rzeczy odtwarzalnych. W przypadku nieodtwarzalnych - dzieła sztuki - decyduje rzadkość. W przypadkach precedensowych uważał iż należy uwzględniać zapotrzebowanie i oferowaną ilość, co można uznać za wczesną wersję prawa popytu i podaży.

Z jego teorii wynikają następujące konkluzje:

  1. wartość użytkowa jest konieczna dla istnienia wartości wymiennej, przy czym dotyczyło to dóbr odtwarzalnych, wytwarzanych w warunkach wolnej konkurencji

  2. próbował wyjaśnić zmiany relacji cen w czasie, akcentując iż w długim czasie zmiany cen równowagi wynikają ze zmian ilości pracy potrzebnej do ich wytworzenia

  3. wymieniał czynniki zmian cen: popytowe i podażowe dla krótkiego czasu

Teoria kosztów komparatywnych Wyjaśnia ją poniższy przykład.

Efekt pracy jednostki pracy (produkcja na jednostkę pracy - wydajność pracy)

Kraj

Galony wina

Jardy sukna

Anglia

8

4

Portugalia

16

2

Anglia ma bezwzględną przewagę w suknie, 1 h pracy daje tam 4 jednostki, w Portugalii tylko dwie, odwrotnie jest przy winie. By zaszła między nimi wymiana, obydwa państwa musza na niej skorzystać. Jak? Przez specjalizację - niech Anglia produkuje wyłącznie sukno, a Portugalia wyłącznie wino, wtedy łączna produkcja sukna wyniesie 8 (obecnie 6), a wina 32 (obecnie 24).

A co będzie jeśli dany kraj będzie miał przewagę w obu produktach?

Kraj

Galony wina

Jardy sukna

Anglia

12

6

Portugalia

8

1

Widzimy, że 1 h pracy daje w Anglii w obu przypadkach przewagę, a więc podział pracy nie przynosi na pierwszy rzut oka efektu dla obu stron. I tu wchodzi w grę tzw. przewaga komparatywna - względna. Przewaga komparatywna jest wynikiem relacji między produkcyjnością obu gospodarek.

Anglia: 1 h pracy daje albo 12 galonów wina, albo 6 jardów sukna; mamy relację 2:1; jeśli chcemy zwiększyć produkcję sukna o 1 jard, musimy zmniejszyć produkcję wina o 2 galony; chcąc zwiększyć produkcję wina o galon, musimy zmniejszyć produkcję sukna o ½ jarda.

Portugalia: relacja ta wynosi 8:1, czyli chcąc zwiększyć produkcję sukna o 1 jard, musimy zrezygnować z 8 galonów wina, albo uzyskać galon wina kosztem zmniejszenia sukna o 1/8 jarda.

Co będzie jeśli Anglia produkować będzie więcej sukna i mniej wina? Każda nowa „zabrana” z wina 1 h pracy zwiększy tam produkcję sukna o 6 jardów, a wina spadnie o 12 galonów.

Dowód, ze handel może być korzystny dla wszystkich uczestniczących w nim stron.

Henry Thornton i teoria pieniądza.

Ricardo: inflacja jest zawsze zjawiskiem pieniężnym (tak samo jak bulioniści), prosta ilościowa teoria pieniądza, a więc siłą sprawczą inflacji są zjawiska pieniężne.

Thornton pokazał jak zmiany podaży pieniądza wpływają na poziom cen przez stopy procentowe oraz bankową działalność kredytową, a tym samym oddziaływania pieniądza na stany nierównowagi. Dostrzegał różnice miedzy nominalnymi i realnymi stopami procentowymi.

Wykład. W OPOZYCJI DO EKONOMII KLASYCZNEJ. SOCJALIŚCI (UTOPIJNI) I KAROL MARKS.

Socjaliści utopijni: Robert Owen, Henri de Saint - Simon i Charles Fourier - wizjonerzy i twórcy lepszego świata, pozbawionego niesprawiedliwości i nędzy.

Robert Owen - dzięki własnej zapobiegliwości stał się kapitalistą, a potem przeciwnikiem kapitalizmu i własności prywatnej; twórca osady New Lanark, nalegał na zniesienie pieniędzy, konsekwentny przeciwnik XIX - wiecznego kapitalizmu.

Henri de Saint - Simon - francuski arystokrata, chciał zrobić z robotników akcjonariuszy, „masowy akcjonariat” to jego pomysł na bogacenie się także biednych.

Charles Fourier - syn kupca, twórca falansterów - wsi spółdzielczych jak u Owena, bardzo dokładnie opisał ich organizację, zakładał, że nikt nie będzie się uchylał od pracy, a zarazem, każdy będzie roił to co umie najlepiej i co najbardziej mu odpowiada.

Wszyscy byli marzycielami, widzieli społeczeństwo zorganizowane w nowy sposób, bez wyzysku. Ich poglądy były tak skrajne, że aż nierealne, utopijne. Utopią było też przekonanie, że uda się bogatych namówić do realizacji wizji lepszego świata i podzielenia bogactwem z innymi, co miało przynieść korzyści również warstwom wyższym.

Karol Marks (1818 - 1883) - filozof, socjolog, ekonomista; jego spuścizna stała się inspiracją dla rewolucjonistów, stworzył ideologię, która była teoretyczną podstawą dla wielu haseł politycznych.

Urodził się w rodzinie żydowskiej, która zmieniła wyznanie na chrześcijańskie, studiował prawo i filozofię. Szczególnie pociągała go filozofia Hegla. Jego radykalne poglądy spowodowały, że mimo posiadani doktoratu z prawa nie mógł znaleźć pracy w swoim zawodzie, dlatego zajął się dziennikarstwem. Został wydalony z Niemiec, przebywając we Francji i Belgii studiował ekonomię klasyczną i francuską myśl socjalistyczną. Wydalony z Paryża i Brukseli wyemigrował do Londynu, spędził tam 30 lat.

Te peregrynacje odbijają podstawy twórczości Marksa: niemiecka filozofia heglowska, francuscy socjaliści i ricardiańska myśl ekonomiczna. Przedstawił gospodarkę w szerokim ujęciu dynamicznym, zdaniem niektórych pozwalającą zrozumieć proces rodzenia się kapitalizmu.

Zwolennik wielkich wręcz rewolucyjnych zmian. Przedmiotem jego badania był kapitalizm, a największym dziełem Kapitał. Wraz z Engelsem sformułowali Manifest Komunsityczny (1848), w którym znalazła się dość ogólnikowa wizja komunizmu.

Filozofia Hegla: proces rozwoju historycznego to nie jest pasmo wydarzeń, ale efekt ścierania się sił: tezy, antytezy i syntezy. Owe siły płyną z ideologii, każda epoka ma swoją wiodącą - dominującą ideę - tezę, która jest akceptowana. W pewnym momencie zostaje ona zakwestionowana przez antytezę. Powstały konflikt rodzi syntezę, która staje się obowiązującą ideą. Jest to proces bez końca, siłą sprawczą zmian są idee, dzięki którym powstają syntezy - idee coraz bliższe prawdy. Cały ten proces nazwał on dialektyką.

W filozofii Marksa ów dialektyczny proces ścierania się teraźniejszości i przeszłości też jest obecny, ale siłą sprawczą jest materia, a nie idee. Stąd określenie materializm dialektyczny jako teoria historii według Marksa.

Marks uważał, że każde społeczeństwo dysponuje określonym zasobem sił wytwórczych (aparatu wytwórczego, zasobów produkcyjnych, zasobów kapitału, ziemi, itd.), które wykorzystywane są w procesie wytwarzania. W procesie tym obecne są określone stosunki własności (relacje człowiek - rzecz) oraz stosunki społeczne (stosunki międzyludzkie), razem Marks nazywał je stosunkami produkcji. W procesie historycznego rozwoju stosunki produkcji zostały zinstytucjonalizowane, tworzą pewne ramy, pewien porządek, w jakich proces gospodarczy się odbywa. Te ramy wzmocnione są przez pewną społeczną świadomość, idee, religię, zwyczaje, normy, co Marks nazwał nadbudową społeczną. Siły wytwórcze są elementem dynamicznym, stosunki produkcji i nadbudowa - konserwatywnym, nadbudowa służy wzmocnieniu, utrzymaniu w stanie niezmiennym stosunków produkcji.

W społecznym wytwarzaniu ludzie wchodzą w określone, konieczne, niezależne od ich woli stosunki - w stosunki produkcji, które odpowiadają określonemu szczeblowi rozwoju ich materialnych sił wytwórczych. Całokształt tych stosunków produkcji tworzy ekonomiczną strukturę społeczeństwa, realną podstawę, na której wznosi się nadbudowa prawna i polityczna, i której odpowiadają określone formy świadomości społecznej. Sposób produkcji życia materialnego warunkuje społeczny, polityczny i duchowy proces życia w ogólności. Nie świadomość ludzi określa ich byt, lecz przeciwnie ich byt społeczny określa ich świadomość.

Na określonym szczeblu swego rozwoju materialne siły wytwórcze społeczeństwa popadają w sprzeczność z istniejącymi stosunkami produkcji albo - co jest tylko prawnym tego wyrazem - ze stosunkami własności, w których łonie one się dotąd rozwijały. Z form rozwoju sił wytwórczych stosunki te zamieniają się w ich kajdany. Wówczas następuje epoka rewolucji socjalnej. Wraz ze zmianą podłoża ekonomicznego odbywa się mniej lub bardziej szybko przewrót w całej olbrzymiej nadbudowie.

K. Marks, Dziela zebrane, Warszawa 1947, t. 1, s. 369-370.

Na początku między siłami wytwórczymi a stosunkami produkcji jest harmonia, z czasem rozwój sił wytwórczych (antyteza) wymusza zmianę stosunków produkcji. Wyrazem konfliktu są walki klasowe, w wyniku których wyłania się nowy układ społeczny - synteza całego procesu, a zarazem początek nowego.

W ten sposób Marks znajdował reguły rządzące procesem rozwoju społeczeństw w długich okresach czasu. Odwoływał się do analizy wielkich struktur społecznych zwanych feudalizmem, kapitalizmem, przy czym kwestionował przekonanie, że kapitalizm jest „ostatnim” ustrojem, po którym już nie będzie żadnych nowych form.

Jego stosunek do kapitalizmu w wydaniu XIX - wiecznym był wyraźnie niechętny. Prywatna własność i rynek deprecjonowały ludzką godność, człowiek stawał się wyalienowaną jednostką, poddaną regułom gry popytu i podaży. Krytykował ekonomię klasyczną, która analizowała mechanizm rynkowy bez wnikania w złożone relacje międzyludzkie, które się za tym kryją. Jego koncepcja miała wyraźnie moralistyczny charakter, wskazywała, że XIX - wieczne rozwiązania są złe.

Krytyce poddał tworzące nadbudowę kulturę i religię, których zadaniem było podtrzymanie istniejącej struktury instytucjonalnej odwrócenie uwagi społeczeństwa od konfliktów. Przepowiadał dalsze przekształcenia społeczeństwa w formy ustrojowe, które nazwał socjalizmem i komunizmem. Dany system kryje bowiem w sobie zarodki swego zniszczenia, aż do powstania społeczeństwa bezklasowego.

Istotną cechą socjalizmu miało przejęcie własności środków produkcji przez proletariat, a więc wywłaszczenie burżuazji. Ale organizacja produkcji miała być nadal oparta na systemie bodźców w postaci wynagrodzenia, pieniądza, tak więc w socjalizmie miały być jeszcze obecne pewne ślady kapitalizmu. Udział w produkcie wytworzonym zależał od wniesionego wkładu w postaci pracy. Komunizm miał być całkowicie tego pozbawiony, podział społeczeństwa na klasy miał całkowicie zaniknąć, każdy uczestniczyć miał w procesie produkcji zgodnie ze swoimi zdolnościami i otrzymywać dochód stosownie do swoich potrzeb. Za ty kryje się przekonanie, że jednostka ludzka może być udoskonalana, z jej „słabości” biorą się ze stosunków społecznych degradujących osobowość i cnoty człowieka.

Krytycy zadawali pytanie - dlaczego wraz z komunizmem wygasają sprzeczności. Teoria marksistowska dawała odpowiedź - bo to rynek czyni człowieka jednostką wyalienowaną, jego upadek przyniesie de facto nowe, szlachetne społeczeństwo. Jest wtym zakorzeniona głęboka wiara w możliwość doskonalenia człowieka, wiara tak idealistyczna, że aż zdaniem krytyków nieprawdziwa. Ludzie mieliby bowiem odrzucić uczucia narodowe, rodzinne, lokalne na rzecz przekonania, że wszyscy ludzie są braćmi.

Teorie ekonomiczne Karola Marksa.

Czy Marks miał rację koncentrując się na związku między technologią a systemami ekonomicznymi? Wskazywał bowiem, że to zmiany technologiczne popychać będą zmiany w gospodarce.

Dla młyna odpowiednią strukturą instytucjonalną jest feudalizm, dla młyna parowego - kapitalizm - twierdził Marks

W schemacie Marksa rozumowanie jest prowadzone na szczeblu makro, całość decyduje o zasadach funkcjonowania elementów. Jedną z istotniejszych cech kapitalizmu było oddzielenie własności środków produkcji od pracy - kto inny jest właścicielem, kto inny pracownikiem. Analizował źródła powstania dochodów z własności - jak dalece jest ona konsekwencją wyzysku robotników.

Analizę zaczynał od cen towarów. W kapitalizmie towary wytwarzane były - jego zdaniem - głownie w celach wymiany. Składnikiem ceny są płace, ich wysokość jest też odbiciem relacji jakie zachodzą między kapitalistą a robotnikiem.

Teoria wartości pracy. Marks posługiwał się częściowo teorią D. Ricardo, doszedł do przekonania, że czynnikiem, który określa względne ceny towarów jest ilość czasu pracy potrzebna do ich wytworzenia. Pracę traktował jako jedyny koszt wytworzenia towarów, wprowadził pojęcie pracy abstrakcyjnej jako pewnego jednorodnego zasobu (homogenicznego). Zważywszy na różne kwalifikacje ludzi, powodujące, że ilość potrzebnego czasu pracy do wytworzenia danego towaru może być zmienna, wprowadził pojęcie tzw. społecznie niezbędnego czasu pracy (pewnego przeciętnego czasu w danej branży), tak więc godzina pracy dwukrotnie wydajniejszego robotnika = ½ godziny pracy przeciętnej.

Szukając wpływu kapitału na cenę, uznał - jak Ricardo - że kapitał to zmagazynowana praca. Czas pracy potrzebny dla wytworzenia towaru = czas bezpośrednio z tym związany + czas pośredni (zakumulowany, czyli potrzebny dla odtworzenia kapitału zużytego w produkcji).

Na wartość pracy w rolnictwie ma wpływ - znowu za Ricardo - zróżnicowanie urodzajności ziemi - na gruntach lepszych produkcyjność robotnika będzie większa, a tym samym właściciel uzyska wyższą rentę. Wysokość renty zależna będzie od cen produktów na rynku, a nie odwrotnie (renta będzie wpływać na wysokość cen rolnych).

W sumie zdaniem Marksa wartość towaru składa się z:

Wartość towaru = C + V + S

Czyli S = wartość - C - V

Przychody pokrywają poniesione nakłady surowcowe, amortyzacyjne (kapitał stały- nie tworzy nowej wartości). Tak więc S może być jedynie wynikiem nakładów pracy. Owo S -wartość dodatkowa - trafia do właścicieli środków produkcji.

Cena siła roboczej zależna była od kosztów utrzymania - jeżeli wartość wytworzona przez robotnika je przekraczała (te koszty utrzymania), to owa nadwyżka ponad niezbędny czas pracy tworzyła dochód - wartość dodatkową, którą przejmował kapitalista. Gdyby robotnik miał wybór zapewne pracowałby tylko tyle godzin by zdobyć środki na utrzymanie. Tymczasem czas jego pracy określał właściciel środków produkcji mogąc go dowolnie wydłużać.

Relacja S:V= S' nazwana została stopą wartości dodatkowej, czyli pokazywała jaką część należnych robotnikowi kwoty (V) przejmował kapitalista w postaci wartości dodatkowej. Można to też nazwać stopą wyzysku. Kapitalista mógł ją zwiększać wydłużając czas pracy (przy tej samej płacy), zmuszając robotnika do intensywniejszej pracy w jednostce czasu.

Wartość dodatkową Marksa w ujęciu makroekonomicznym można porównywać z koncepcją produit net fizjokratów. Roczna wartość wytworzonej produkcji jest wyższa niż kwoty potrzebne do opłacenia realnych kosztów społecznych, tak więc po opłaceniu realnych kosztów (pracy i kapitału) otrzyma się nadwyżkę, którą można nazwać wartością dodatkową. Pytanie Marksa dotyczy tego jak należałoby sprawiedliwie tę nadwyżkę podzielić. On uważał, że robotnicy, choć ją tworzą, są jej pozbawieni, jest ona zawłaszczana przez właścicieli środków produkcji. Rewolucja, która by odebrała im te środki produkcji i przekazywała je robotnikom czyniłaby ich posiadaczami tego, co im się należy - nadwyżki. Pytanie o sprawiedliwy podział nadwyżki pozostaje otwarte.

Marks nie uzyskał zadowalającego wyjaśnienia teorii wartości opartej na pracy. Zasadniczą barierą stała się niemożność wyjaśnienia za pomocą tej teorii wartości produktów w zależności od zaawansowania technologicznego (Marks zakładał tzw. stały organiczny skład kapitału, czyli jednakowy poziom techniczny). Tak oczywiście nie jest, gałęzie przemysłu istotnie się różnią pod względem relacji praca - kapitał. Tak więc teoria oparta na pracy nie jest w stanie wyjaśnić różnic między cenami względnymi. A relacje cen określają zasady alokacji zasobów i kształtowania cen.

Marksowskie prawa kapitalizmu:

  1. rezerwowa armia bezrobotnych

  2. spadek stopy zysku

  3. kryzysy gospodarcze

  4. wzrost koncentracji przemysłu i zmniejszająca się liczba przedsiębiorstw

  5. rosnące zubożenie proletariatu.

Analizując gospodarkę kapitalistyczną Marks posługiwał się narzędziami ekonomii klasycznej stosowanymi przez Ricardo, w tym metodą abstrakcji przy założeniu występowania pewnych warunków jako danych (np. neutralności pieniądza, doskonałą konkurencję, malejące przychody w rolnictwie).

Rosnąca armia bezrobotnych - na rynku zawsze istnieje nadwyżka podaży siły roboczej, a to przyczynia się do hamowania wzrostu płac, a przez to wartość dodatkowa i zyski kapitalisty są utrzymywane. Przyczyny wzrostu owej siły roboczej to zastosowywanie maszyn, zatrudnianie kobiet i dzieci przyczyną bezrobocia mężczyzn. Rozmiary bezrobocia wahaj się, są zależne od koniunktury. W dobrych okresach rośnie zatrudnienie i płace, ale ów wzrost płac prowadzi do spadu zysków i zastępowania ludzi maszynami. Marks odrzucał teorię Malthusa.

Przypomnijmy - u klasyków akumulacja kapitału prowadziła do wzrostu zatrudnienia (wzrost popytu na siłę robocza prowadzący do wzrostu płac); ale wzrost płac prowadziłby do spadku zysków, spadku akumulacji i zmniejszania zatrudnienia, place w długim okresie oscylowały wokół minimum egzystencji; bezrobocie było w długim okresie niemożliwe - spadek płac doprowadzi do wzrostu zatrudnienia; u Malthusa - wzrost płac prowadził do wzrostu liczby ludności spychającej płace do minimum egzystencji.

Spadek stopy zysku. Przyjmując wnioski Smitha i innych klasyków, Marks uznał, że stopa zysku w długim okresie będzie spadać. Ów spadek doprowadzi do upadku kapitalizmu. Krótko można to wyjaśnić następująco. Zysk jest pochodną wartości dodatkowej, im jest jej mniej tym mniej zysku, Wartość dodatkowa wytwarzane jest przez pracowników najemnych. W rozwoju kapitalizmu przedsiębiorcy będą dążyli do zastępowania siły roboczej kapitałem (z powodu rosnących plac). Ponadto rosnące płace także będą oznaczać obniżenie wartości dodatkowej. W ten sposób zysk będzie ulegał obniżeniu, a wraz ze wzrostem zastosowanego kapitału stopa zysku będzie spadała. Na spadek zysków będzie też oddziaływać konkurencja na rynkach. Spadek stopy zysku stanie się - według Marksa - przyczyną upadku systemu.

Tutaj pojawia się - przy okazji - wyraźne spostrzeżenie, że stopa wartości dodatkowej nie jest stała ale zmienia się, rośnie wraz z postępem technologicznym. Jeśli tak to stwierdzenie o malejącej stopie zysku jest niewłaściwe - mamy więc sprzeczność. Ten sam błąd popełniali Smith, Ricardo i Malthus, i inni. Zakładali, zgodnie z zasadą malejących przychodów, kwota zysku do rosnących nakładów będzie oznaczała spadek stopy zysku w długim okresie czasu. Jaka będzie owa stopa zależy od tego czy postęp techniczny skompensuje malejące przychody (przy założeniu niezmienności innych warunków).

Stopa zysku

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

kapitał

Kryzysy gospodarcze. Marks podnosił znaczenie recesji gospodarczych w kapitalizmie, wysuwając wiele ich przyczyn, uważając je za jedną z sił „nękających” kapitalizm. Krytykował prawo Saya, ludzie produkują towary by wymienić je na pieniądze, a te pieniądze wymieniane są dalej na towary. Przedstawia to schemat:

Towary (C) - pieniądze (M)- towary (M)

Ale kapitalista chcący osiągnąć zysk będzie dążył do tego by zakupione na końcu towary stanowiły wartość większą niż towary sprzedane, będzie starał się zrealizować wartość dodatkową. Może pojawić się nadprodukcja. Główną jej przyczyną będą zmienne nakłady inwestycyjne, reagujące na zmiany stopy zysku.

Marks pokazuje modele fluktuacji gospodarczych jako powtarzające się cykle. Sformułował hipotezę, że ożywienie postępu technologicznego, którego był świadkiem w Anglii, może wywołać cykl koniunkturalny, a więc pewną powtarzalność zjawisk ekonomicznych. Czynnikiem sprawczym była zmieniająca się stopa zysku. Jej wzrost prowadził do wzrostu inwestycji, wzrostu zatrudnienia, zmniejszenia wartości dodatkowej i spadku zysku. Potem zacznie się depresja, która z czasem doprowadzi do ekspansji.

Marks podnosił też brak harmonii w procesie gospodarczym, siłą sprawczą tej dysharmonii był mechanizm rynkowy. Prowadził on do kryzysów dysproporcjonalności - niedostosowania popytu i podaży na różnych rynkach, w tym siły roboczej. Nadprodukcja z jednej gałęzi może zachwiać równowagą w innych.

Kapitalizm nie był - jego zdaniem - mechanizmem pozwalającym na zapewnienie stabilnego poziomu działalności przy pełnym wykorzystaniu zasobów. Zasadnicze przyczyny fluktuacji (kryzysów) to spadek stopy zysku, nierównomierny postęp technologiczny oraz dysproporcje w jednych sektorach rozszerzające się na inne. Te fluktuacje za niezbywalne cechy systemu, powiązane z osobą kapitalisty i czynnikami rządzącymi jego zachowaniem - pogonią za zyskiem.

Wzrost koncentracji przemysłu i zmniejszająca się liczba przedsiębiorstw. Zagrożenia z tym związane to osłabienie konkurencji i wzrost znaczenie monopolu. Początkiem tego procesu jest koncentracja i centralizacja kapitału, a ich przyczyną dążenie do akumulacji. Centralizacja była jeszcze groźniejsza, oznaczała bowiem koncentrację własności i decyzji. Marks uważał, że wielkie przedsiębiorstwa będą wykorzystywać korzyści skali i produkować po kosztach niższych niż małe firmy. Konkurencja między dużymi zakładami będzie prowadziła do eliminacji małych i zmniejszania konkurencji.

Konkurencja będzie prowadzona za pomocą cen towarów, te zależą od wydajności pracy, ta zaś od skali produkcji. Dlatego większe kapitały zwyciężą mniejsze.

Ów wzrost centralizacji kapitału wspomagany był przez rozwój instytucji finansowych i spółek akcyjnych jako formy organizacji przedsiębiorstw. Kapitalistą stawał się zarządca, administrator cudzego kapitału. Do prowadziło do ograniczenia posiadania kapitału w rękach coraz mniejszej grupy osób. Wraz z powstaniem dużych towarzystw akcyjnych miało nastąpić oddzielenie własności od zarządzania. Tą drogą powstawać miała nowa arystokracja pieniądza:

Reprodukuje nową arystokrację pieniężną, nowy rodzaj pasożytów w postaci projekciarzy, grynderów i nominalnych jedynie dyrektorów; powstaje cały system szachrajstw i oszustw w zakresie grynderstwa, emisji akcji i handlu akcjami, Mamy tu produkcję prywatną bez kontroli własności prywatnej.

Wizja Marksa w zakresie koncentracji kapitału okazałą się najbardziej proroczą w porównaniu z innymi jego proroctwami - pisze Landrecht.

Zubożenie proletariatu. Marks zakładał, ze wraz ze wzrostem akumulacji kapitału nędza robotnika będzie coraz większa. Nie jest to prawo jednoznacznie sformułowane, używał określenia minimum egzystencji jako wyznacznika poziomu płac na niezbędnym poziomie; prawo to rozumiane jest wielorako: raz jako zubożenie względne (spadek udziału proletariatu w podziale dochodu narodowego), kiedy indziej jako zubożenie bezwzględne (dochód jakim rozporządzają robotnicy maleje). W obu przypadkach przypuszczenia Marksa się nie sprawdziły. Można natomiast dyskutować, czy inne jego przypuszczenie - pogorszenie jakości życia - jest prawdziwe czy też nie.

Interpretacja spuścizny Marksa została w XX wieku potraktowana jako oręże wojny ideologicznej między światem komunistycznym i kapitalistycznym. Z tego względu jedna strona mitologizowała go, druga uważała za proroka, który pod każdym względem nie miał racji. Można przypuszczać, że wraz z zakończeniem ideologicznej wojny światów, marksizm zacznie być interpretowany i analizowany na nowo, w sposób dużo bardziej obiektywny.

WYKLAD. SCHYŁEK EKONOMII KLASYCZNEJ. John Stuart Mill (1806-1873)

Nie tylko ekonomista, ale też myśliciel, politolog, wszechstronnie wykształcony. Zakończył intensywną edukacją mając 15 lat, po czym zajął się redakcją prac naukowych. Był uzdolnionym teoretykiem ekonomii o bardzo szerokim intelekcie, przez co wyszedł poza wąskie zagadnienia ekonomiczne. Pozostawał pod wpływem Smitha i Ricardo, ale także socjalistów utopijnych i A. Comte'a uważanego za ojca socjologii.

Był filozofem społecznym, zajmował go los jednostki w społeczeństwie, gdzie gospodarowanie było cząstką ludzkiego działania. Był klasycznym liberałem i reformatorem społecznym

Jego piśmiennictwo zamyka z jednej strony ekonomię klasyczną, z drugiej ją istotnie modyfikuje. Jego Zasady ekonomii politycznej (1848) pozostały ważnym dziełem do końca XIX wieku. Praca Milla choć wpisuje się nurt ekonomii ortodoksyjnej, zarazem jest jej rewizją. Rozwinął teorię handlu międzynarodowego Ricardo oraz wprowadził analizę popytowo - podażową.

Stwierdzenia Ricardo okazywały się nieprzystające do rozwijającej się rzeczywistości gospodarczej: dochody ludności rosły, w rolnictwie widoczne było rosnące przychody. Rozwijająca się myśl socjalistów wskazywała na nieprawdziwość o harmonijnym funkcjonowaniu gospodarki i automatyzmie rynku. Ponadto ekonomia ulegała profesjonalizacji, analizę Ricardo zaczęto dokładnie studiować i odrzucać kolejne jej założenia: o funduszu płac, o malejących przychodach w rolnictwie. Odrzucono też teorię Malthusa, z którą Ricardo się zgadzał.

Ekonomia byłą zdaniem Milla nauką hipotetyczną, przyjmującą a priori pewne założenia i na ich podstawie wyprowadzającą wnioski. Jednak wnioski te powinny być weryfikowane przez porównanie z rzeczywistością gospodarczą, co wskaże na przyczyny zakłócające, które przeoczono, a które mogą być przyczyną nowych hipotez, nowej dedukcji, itd. W praktyce Mill, podobnie jak inni klasycy, uciekał od tych weryfikacji.

Prawa produkcji (za Ricardo) uważał za prawa natury, nie mogą być przez człowieka zmieniane. Natomiast prawa podziału są wytworem człowieka, stosunków społecznych i układu instytucjonalnego, a więc mogą być zmieniane. To oddzielenie praw produkcji od praw podziału pozbawiało argumentów tych, którzy twierdzili, że wszelkie zmiany praw podziału są niezgodne z prawami ekonomicznymi. Wyrażał przekonanie, że z upływem czasu społeczeństwa będą wypracowywać bardziej sprawiedliwe zasady podziału wytworzonych dochodów i dóbr.

W analizach zachowań gospodarczych ludzi obecne są elementy myśli angielskich radykałów filozoficznych (Bentham) uważających, że ludzie są motywowani dwoma przesłankami: osiągnięcia przyjemności i uniknięcia przykrości. Za tym szły postulaty reform społecznych, praw wyborczych, wolności jednostki, legalizacji związków zawodowych. Mill nie podzielał tych poglądów - że hedonizm kieruje ludzkimi zachowaniami. Uważał też radykalnych filozofów za mało otwartych na nowe idee, zbyt silnie przywiązanych do swoich przekonań i sądów. To m. in. powoduje, że opisanie poglądów Milla na politykę gospodarczą jest bardzo trudne. Można go lokować gdzieś między klasycznym liberalizmem a socjalizmem filozoficznym (nie rewolucyjnym Marksa). Był zwolennikiem klasycznych praw wolnościowych jednostki, rządy miały baczyć by nie stanowiło to zagrożenia dla praw innych jednostek. Zaraz dalej dostrzegał jednak, że nie w takim systemie jednostka może być nadal zagrożona, i tylko rządy mogą poszerzyć jej wolność.

Krytykował właścicieli ziemskich, którzy „bogacili się nawet śpiąc”. Praw własności nie traktował jako bezwzględnych, uważał że społeczeństwo może je zmieniać jeśli byłyby sprzeczne z dobrem publicznym.

Ekonomia u J. S. Milla

  1. Ricardiańska teoria renty gruntowej - zgadzał się, że absolutyzowanie jej prawdziwości bez względu na kontekst historyczny i czasowy jest niewłaściwe, ale uznał, że można ją modyfikować, uwzględniając zmieniające się realia historyczne

  2. Rola konkurencji w gospodarce - była traktowana jednostronnie przez klasyków; jego zdaniem konkurencja występować powinna obok zwyczaju, on jest starszy historycznie, tworzyły go uwarunkowania instytucjonalne

  3. Snuł rozważania jaką rolę powinna zajmować analiza abstrakcyjna a jaką analiza materiałów historycznych i instytucjonalnych; przez to był bliższy Smithowi, oddalał się od Ricardo.

  4. Przedstawiał teorię wartości (relacji cen) całkowicie odrzucając ricardiańską teorię wartości opartą na pracy; jego teoria oparta była na koszcie produkcji, na kosztach realnych w ujęciu pieniężnym. By dobro mogło być wymieniane na inne musi mieć cechy użyteczności, choć ceny silniej będą zależeć od kosztów niż użyteczności. Wprowadzał elementy analizy podaży i popytu wprowadzając różne sytuacje:

    1. podaż jest ograniczona (nie reaguje na ceny, jest pionowa) - cena zależy od podaży i popytu (krzywa podaży jest pionowa, popytu opadająca)

    2. podaż jest doskonale elastyczna (linia pozioma) - ceny dóbr okreśła koszt produkcji

    3. towary rolne z rosnącymi kosztami krańcowymi - ceny określają warunki produkcji najgorsze (krzywa podaży rosnąca).

Mill nie używał matematycznych równań, krzywych podaży i popytu, schematów, to pisał, iż wartość rośnie gdy popyt rośnie, spada - gdy popyt spada. Odwrotnie było z podażą.

  1. Wniósł istotny wkład do teorii handlu zagranicznego Ricardo dokonując podziału korzyści między uczestniczące w nim kraje (Ricardo pisał o wspólnych, łącznych korzyściach, nie podawał też w jaki sposób ustali się międzynarodowa cena wymienianych towarów). Mill doszedł do wniosku, że owa cena międzynarodowa (terms of trade) będzie zależała od popytu w obu krajach na importowane dobra: jeśli popyt Anglii na importowane portugalskie wino będzie silniejszy niż popyt Portugalii na importowane angielskie sukno, to relacja cen będzie korzystniejsza dla Portugalii, Portugalia nie musiałaby sprzedawać wiele wina za sukno. Ów popyt zależeć miał od skłonności i warunków konsumentów, tj. ich położenia i elastyczności popytu.

  2. Wskazywał rolę kosztów transportu dla opłacalności handlu, pokazując, że nawet przy różnicy kosztów komparatywnych mogę one uczynić wymianę niekorzystną.

  3. Bronił prawa rynków Saya wprowadzając pieniądz do analizy: jeśli pozostanie on tylko pośrednikiem wymiany prawo równowagi będzie takie samo jak w wymianie barterowej - podaż tworzy popyt. Jeśłi jednak przekształci się on w oszczędności - może to prowadzić do ogólnego nadmiaru podaży, z powodu zmian oczekiwań środowisk gospodarczych.

  4. Mill popierał teorię funduszu plac, niemniej był też za tworzeniem związków zawodowych, które mogą osiągać podwyżki pac drogą negocjacji - przetargów.

WYKŁAD. EKONOMIA NEOKLASYCZNA PIERWSZEJ GENERACJI

Ekonomia neoklasyczna narodziła się po Marksie, kiedy jego przepowiednie dotyczące upadku kapitalizmu nie ziściły się, a niektóre „prawa” okazały się nieprawdziwe. Na przykład poprawie ulegały wynagrodzenia robotników, skróceniu uległ czas pracy, pojawiły się w takich krajach jak Anglia związki zawodowe.

W latach 70. XIX wieku ekonomia była już dziedziną uniwersytecką, uległa profesjonalizacji, dlatego też dla jej dalszego istotnymi staną się dokonania ośrodków akademickich. Ekonomia przestała być dziedziną uprawianą przez maklera (Ricardo), filozofów i moralistów, czy rewolucjonistów (Marks), stała się wyspecjalizowaną domeną profesorów, których nie interesowały wielkie przepowiednie, wielkie mechanizmy, ale wąskie zagadnienia odnoszące się generalnie do tego co nazywamy dziś mikroekonomią. Były to analizy odnoszące się do:

  1. sposobu alokacji rzadkich zasobów między alternatywne zastosowania za pośrednictwem konkurencyjnych rynków,

  2. badania zachowań gospodarstwa domowego i przedsiębiorstwa

Wspólną cechą generacji ekonomistów tej epoki było zastosowanie w teorii ekonomii analizy marginalnej, przez co koncentracja na mikroekonomii stała się jeszcze silniejsza, tak że w latach 1870-1930 makroekonomia, zwłaszcza szukanie przyczyn bogactwa narodów, ich pomyślności, warunków rozwoju, niemal całkowicie przestały interesować ekonomistów. Powstała nowoczesna teoria mikroekonomiczna, oddzielana od zagadnień makro.

W analizie marginalnej wszechobecną stała się matematyka i abstrakcyjne konstrukcje teoretyczne. Można mówić o narodzinach współczesnej ekonomii neoklasycznej, w której mamy do czynienia z prawem popytu i podaży (cena jest wyznaczana zarówno przez popyt jak i podaż) oraz ujmowania zjawisk gospodarczych jako efektu złożoności i wpływu wielu zmiennych odbijających całokształt działalności gospodarczej.

Ekonomia neoklasyczna rozwijała się od lat 70. XIX wieku do początków wieku XX. Da się wyróżnić kilka faz tego rozwoju:

  1. zastosowanie analizy marginalnej do teorii popytu (Jevons, Menger i Walras)

  2. zastosowanie analizy marginalnej w teorii produkcji (produkcyjność krańcowa)

  3. kompletne teorie rynków (Walras i Marshall).

Za ojców współczesnej ekonomii neoklasycznej uważa się Leona Walrasa i Alfreda Marshalla właśnie ze względu na sformułowanie kompletnych teorii funkcjonowania rynków.

Gospodarka tej epoki - gospodarka zachodnia - była prawie współczesnym systemem, złożonym z tysięcy funkcjonujących podmiotów, ale z silną pozycją organizacji monopolistycznych. Istniał w pełni wykształcony i instytucjonalnie zorganizowany rynek pieniężny i kapitałowy. Pojawiały się załamania w postaci kryzysów (szczególnie przykry był kryzys 1873 r.), ale generalnie ostatnie dziesięciolecia XIX wieku i początek XX wieku to wysoka dynamika wzrostu gospodarczego w większości państw.

Ekonomia neoklasyczna rozwijała się w kilku ośrodkach, od nazw których powstały określenia szkół ekonomicznych, charakteryzujących się dominacją określonego przedmiotu zainteresowań i stosowanych metod, jak też pewną kontynuacją wiodącego nurtu badań. Stąd też powstał kierunek od metody zwany subiektywno - marginalistycznym, od ośrodków wzięły nazwy szkół ekonomicznych: anglo-amerykańska, austriacka i lozańska. Powstanie tych nurtów było zasługą:

W. Stanley Jevons - uniwersytet w Manchester, stosował analizę marginalną przede wszystkim do badania popytu,

Carl Menger - Uniwersytet Wiedeński, stosował analizę marginalną do badania popytu i podaży

Leon Walras - Francuz pracujący w Szwajcarii, to samo co Menger plus model ogólnej równowagi gospodarki.

Co wyznacza cenę produktu? To jedno z ważniejszych pytań, na które aż do ostatnich dziesięcioleci XIX wieku nie znajdowano zadowalającej odpowiedzi. Ekonomiści klasyczni koncentrowali swoją uwagę na pracy, kosztach produkcji, Mill wprowadził do analiz wpływ podaży, ale pełnej teorii nie było. Ponadto to co stworzyli klasycy nie wyjaśniało np. problemu ceny wody i diamentu, ceny surowców, itd.

Ekonomiści neoklasyczni podważyli dotąd dominujące przekonania o kosztowych aspektach cen, stwierdzając że koszty wytworzenia niekoniecznie muszą wyznaczać ceny. Cena bierze się z przyszłości, z przyszłego zapotrzebowania, a więc z przyszłego popytu, a nie z poniesionych w przeszłości nakładów. Cena na rynku - w momencie sprzedaży - zależy od nabywców, zaś ich skłonność do zapłaty określonych kwot zależy od użyteczności - satysfakcji. Czynniki wytwórcze, a więc poniesione w przeszłości koszty mają oczywiście pewien wpływ na ceny, ale ostatecznie decydowała o niej użyteczność, ale nie mieli na myśli całkowitej satysfakcji, zadowolenia, ale użyteczność krańcową.

Czym jest użyteczność krańcowa? Odpowiedział na to dość dokładnie Menger. Budując specjalną tablicą pokazującą tę użyteczność:

Grupy towarowe (cyfry pokazują znaczenie towaru - malejące wraz z coraz wyższą cyfrą rzymską)

Użyteczność

Krańcowa: zadowolenie z konsumpcji kolejnej jednostki towaru

I

II

III

IV

V

VI

VII

VIII

IX

X

10

9

8

7

6

5

4

3

2

1

9

8

7

6

5

4

3

2

1

0

8

7

6

5

4

3

2

1

0

7

6

5

4

3

2

1

0

6

5

4

3

2

1

0

5

4

3

2

1

0

4

3

2

1

0

3

2

1

0

2

1

0

1

0

0

Całkowita użyteczność

55

45

36

28

21

15

10

6

3

1

Grupa I - woda, chleb, itp.,.. produkty niezbędne; Grupa X - prasa, teatr, itp. produkty, które nie są niezbędne

Jeżeli w grupie I jest woda, to konsumpcja I jednostki daje satysfakcję dużą (10), kolejnych jednostek coraz mniejszą. Na pewnym poziomie konsumpcja n-tej jednostki daje tę samą użyteczność krańcową co jednostki I dobra z dalszej grupy (np. VIII). Człowiek jest więc w stanie porównać użyteczność wody z użytecznością chleba, butów, itd.

Rozumowanie powyższe zasadza się na przekonaniu, że jednostki zachowują się racjonalnie i potrafią określić „intensywność satysfakcji”, przy czym nie usiłowali tego mierzyć, „satysfakcja” była zjawiskiem ze sfery odczuć.

Poprzez odczucia nie można było oczywiście wyjaśnić problemu ceny wielu surowców, np. rud żelaznych” Co na to wpływa? Neoklasycy odpowiadali: cena dóbr końcowych, do których wytworzenia są one używane.

Powyższa teoria nie wyjaśniała też problemu oceny użyteczności między ludźmi, wymienieni autorzy twierdzili, że dokonywanie takich porównań jest niemożliwe, odczucia są sprawą subiektywną.

Podany wyżej przykład wskazuje, że można mówić o całkowitej użyteczności będącej sumą całkowitego zadowolenia z konsumpcji n jednostek dobra, albo sumą użyteczności krańcowych. Taka użyteczność krańcowa nie zależy natomiast od konsumpcji jakichś ilości innych dóbr, zarówno o charakterze substytutów jak i dóbr komplementarnych.

Czyli funkcja użyteczności całkowitej ze skonsumowania np. 5 różnych dóbr jest po prostu sumą użyteczności każdego z dóbr z osobna.

Kiedy konsument maksymalizuje użyteczność? Wtedy gdy zachodzi równość między użytecznościami krańcowymi a ceną dóbr:

Ma: Pa= Mo:Po= Ml:Pl

Czynnikami wpływającymi na popyt jednostkowy jest więc użyteczność krańcowa (M), ale też cne (P). Konsument osiąga satysfakcję pełną z konsumpcji dóbr a, o oraz l, jeśli relacje M/P będą sobie równe. Można - po przekształceniu - zauważyć też, że relacje Ma:Mo jest równa relacji Pa:Po, czyli relacje użyteczności krańcowych są zależne od relacji cen.

Zależności między popytem a ceną były rozwijane w ośrodku wiedeńskim (szkoła austriacka) przez następców Mengera, wśród których należy wymienić Friedricha von Wiesera (1851-1926) i Eugena von Böhm-Bawerka. Wieser wprowadził do teorii ekonomii pojęcie użyteczności krańcowej, pokazał jak ceny dóbr końcowych wpływają na ceny czynników produkcji (od użyteczności krańcowej produktu gotowego do nakładów), Böhm-Bawerk zajmował się teorią procentu i kapitału. Potem pojawili się kolejni wybitni ekonomiści. Wyznacznikiem szkoły stało się m. in. metodologia w postaci umiarkowanego stosowania matematyki.

Jevons nie miał następców, dlatego nie od niego rozwinęła się jakaś szkoła, którą by on stworzył. Stosując dane statystyczne dla testowania prawdziwości tez ekonomicznych dał początek zastosowaniu technik ekonometrycznych do testowania hipotez teoretycznych Jego dociekania zdominowały późniejsze teorie Marshalla, de facto to od niego zaczęła się szkoła anglosaska (anglo-amerykańska).

Wcześni ekonomiści neoklasyczni wywarli istotny wpływ na dalszy rozwój ekonomii:

W ich teorii ceny zależą nie od kosztów produkcji, ale od użyteczności krańcowych. Ta sama użyteczność wyznacza ceny czynników wytwórczych używanych w procesie produkcji, a nie odwrotnie (czyli to nie ceny czynników wytwórczych określają cenę końcową produktu). Tak więc czynniki wyznaczające ceny są po stronie popytowej a nie podażowej. Tym samym pomijano wpływ zmian podaży na ceny. Związek popyt - cena był tutaj jednokierunkową zależnością przyczynowo - skutkową. Wzajemną zależność odkryją dopiero Walras i Marshall. Walras stworzył model równowagi ogólnej, co otworzyło badania nad zależnościami między sektorami gospodarki, Marshall zbudował mechanizm zależności popytowo-podażowo-cenowych.

WYKLAD. EKONOMIA NEOKLASYCZNA-ROZWINIĘTA ANALIZA MARGINALNA.

Najważniejsi przedstawiciele (ostatnie dziesięciolecia XIX wieku, pierwsze dziesięciolecia XX wieku) pochodzący Anglii, Austrii, Szwecji i USA:

Frierdrich von Vieser - szkoła austriacka

Eugen von Bohm - Bawerk - szkoła austriacka

Joseph A. Schumpeter - szkoła austriacka

Knut Wicksell - Szwecja

Irving Fisher - USA

John Bates Clark - USA

Philip Wicksteed - Anglia

Francis Edgeworth - Anglia

Alfred Marshall - Anglia

Wszyscy byli znakomitymi ekonomistami swej epoki. Wskazali na słabe strony analizy marginalnej pierwszej generacji:

  1. cen czynników wytwórczych od tej strony (bo ich podaż nie była ustalona)

  2. zasad podziału dochodów

  3. ekonomiki przedsiębiorstwa.

Zagadnienia te staną się obecne w badaniach nurtu drugiego okresu.

Teoria produkcyjności krańcowej. Odnosi się do wyjaśnień kształtowania się podaży przedsiębiorstwa i popytu (zapotrzebowania) z jego strony na czynniki wytwórcze. Zasadnicze znaczenie ma zasada malejących przychodów. Jest ona podstawą wyjaśniania kształtowania się w krótkim okresie czasu:

  1. krzywych podaży produkcji przedsiębiorstw

  2. krzywych popytu przedsiębiorstw na czynniki wytwórcze.

Zasada malejących przychodów wynika z przekonania, że jeżeli jeden czynnik wytwórczy będzie utrzymywany na stałym poziomie (stały czynnik) , a nakład drugiego zwiększany (czynnik zmienny), wówczas efekt tych zmian w postaci produktu łącznego najpierw będzie rósł, a od pewnego momentu malał. Czyli jest jakaś kombinacja nakładów w ramach której osiągamy maksymalną efektywność techniczną.

Nakład pracy - L

Produkt pracy

Całkowity - TP

Krańcowy - MP

Przeciętny - AP

0

0

0

1

10

10

10

2

22

12

11

3

38

16

13

4

52

14

13

5

62

10

12

6

70

8

11

7

75

5

10

8

77

2

9

9

77

0

8

10

75

-2

7

MP = Δ TP : Δ L

W podanym przykładzie mamy krańcowy produkt pracy. Powyższe liczby można przenieść na rysunek:

0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic

TP

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

praca

0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic

AP

0x08 graphic

MP

Nakład pracy - L

Produkt pracy

Całkowity - TP

Krańcowy - MP

Przeciętny - AP

0

0

0

1

10

10

10

2

22

12

11

3

38

16

13

4

52

14

13

5

62

10

12

6

70

8

11

7

75

5

10

8

77

2

9

9

77

0

8

10

75

-2

7

Z krzywych produktu krańcowego można wyprowadzić popyt na czynniki produkcji. Ów popyt zależy bowiem od efektów jaki dzięki rosnącemu nakładowi tego czynnika uzyskamy - czyli krańcowego produktu tego czynnika oraz ceny tego czynnika.

Wzrost nakładu czynnika oznacza z jednej strony wzrost kosztów, ale z drugiej wzrost efektu - wzrost produktu. Przedsiębiorstwo będzie zatrudniać dodatkowe nakłady czynnika tak długo, jak przyrost efektu pokryje przyrost kosztów, czyli wartość krańcowego produktu pokryje wartość krańcowego kosztu. Wartość krańcowego kosztu zależy od ceny czynnika produkcji (P), a więc wartość krańcowego produktu pokryje cenę.

Z powyższego można wyprowadzić ogólną regułę zastosowania optymalnego kilku czynników produkcji:

MPP a : P a = MPP b : P b = MPP c : P c

MPP to krańcowy produkt danego czynnika produkcji, a P to ego cena.

Nakłady czynników produkcji są wykorzystywane optymalnie wtedy, gdy ostatni złoty wydany na zakup każdego z nich przynosi jednakowy fizyczny produkt krańcowy.

W równaniu tym należy zwrócić uwagę na istotną rolę ceny czynnika produkcji jako wyznacznika popytu nań, oraz konsekwencji jakie przyniesie jej zmiana na zmianę owego popytu.

Z drugiej strony to wielkość krańcowego produktu będzie wpływała na popyt na dany czynnik produkcji a tym samym na jego cenę.

Inne osiągnięcia:

  1. A. Cournot za pomocą skomplikowanych obliczeń matematycznych wskazał, że zysk osiąga maksimum, gdy przychód krańcowy zrówna się z kosztem krańcowym. Postulował całościowe ujęcie gospodarki

  2. J, Thunen - prosty model równowagi ogólnej w postaci układu równań współzależnych.

Zmiany wielkości produktu będące reakcją na zmieniające się wszystkie nakłady zostały zdefiniowane przez przychody względem skali produkcji. Zgodnie z nią proporcjonalny przyrost wszystkich nakładów powoduje określone zmiany produktu. Jeśli

  1. przyrasta on proporcjonalnie do kosztów, to koszt przeciętny) nie ulegnie zmianie - wtedy mamy stałe przychody skali produkcji albo stałe przychody względem skali produkcji

  2. przyrasta on mniej niż proporcjonalnie to koszt przeciętny będzie rosnący i wtedy będą malejące korzyści względem skali

  3. przyrasta więcej niż proporcjonalnie to koszt przeciętny będzie malejący i będą rosnące korzyści skali.

Zasługą wymienionego na samym początku ekonomisty szwedzkiego Wicksella było zwrócenie uwagi na fakt, że opisane wyżej zachowanie się kosztów może dotyczyć tego samego przedsiębiorstwa wraz ze zmianami rozmiarów jego produkcji. Przedsiębiorstwo zwiększające swoją produkcją najpierw będzie obserwować rosnące korzyści skali, a od pewnego momentu, wcześniej czy później, zaczynają one być malejące, w więc pomiędzy tym przejściem musi być moment stałych korzyści. Pojawia się tu problem długiego okresu czasu, kiedy owe zmiany zaczną być zauważalne.

Teoria produkcyjności krańcowej była wykorzystywana jako argument podważający prawdziwość marksowskiej tezy o wyzysku - płaca (cena siły roboczej) jest zależna od jej produkcyjności krańcowej. Przychód od kapitału też jest uzasadniony, wszak kapitał jest czynnikiem produkcji o danej produkcyjności od czego zależy jego cena. To samo z ziemią. Czyli przychody z tytułu dysponowania czynnikiem produkcji są uzasadnione, są bowiem wynagrodzeniem za ich udział w wytwarzaniu społecznego produktu.

Oczywiście chodzi o wkład czynników produkcji, problem tego czy ich posiadacz ma je w sposób zasłużony, czy podział posiadania czynników produkcji jest właściwy pozostał nierozstrzygnięty.

Produkcyjność krańcowa wyjaśnia poziom zatrudnienia. Pokazuje wpływ zmian ceny pracy na rozmiary zatrudnienia: jeśli ta cena wzrośnie, przy innych warunkach niezmienionych, pracodawca będzie obniżał zatrudnienie aż owa cena siły roboczej zrówna się z wartością krańcowego produktu pracy. Tak więc popyt na siłę roboczą zależy od wartości krańcowego produktu pracy. Przy danej podaży siły roboczej, jej część może nie znaleźć zatrudnienia. Bezrobocie jest więc wyrazem braku równowagi na rynku pracy, przy danej jej cenie. Tym samym zmiany tej ceny powinny prowadzić do zmian zatrudnienia.

Z powyższej zależności formułowano szereg postulatów odnośnie polityki płącowej. A więc, że płace nie mogą być sztywne i polityka państwa czy związków zawodowych prowadzi do jej usztywnienia, a przez to nie dopuszcza do dostosowywania się sytuacji na rynku pracy do zmian krańcowego produktu pracy. Krytyce poddawano zarówno ustalanie progu w postaci płacy minimalnej jak i różne ograniczeni będące wyrazem umów zbiorowych. Zostało to rozwinięte i potwierdzone przez teorie stworzone przez Hicksa - dostał Nobla - który w latach 30. XX wieku sformułował teorię, iż płace określane arbitralnie na poziomie powyżej ceny równowagi na rynku pracy, doprowadzą do bezrobocia, które będzie trwało tak długo, jak długo te sztuczne płace nie zostaną zniesione, albo dopóki płace konkurencyjne nie podniosą się do owego poziomu. (Rysunek 2)

Rys. 2. Rynek siły roboczej.

0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
cena podaż (S)

0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic

W

Popyt (d) - wartość krańcowego produktu pracy

0x08 graphic

ilość

Jeśli na rynku będzie swoboda w ustalaniu ceny siły roboczej, wówczas przy występującym bezrobociu powinno dojść do obniżenia płacy, a to przyniesie wzrost popytu na pracę i wzrost zatrudnienia.

Rozumowanie to krytyce podał Keynes (lata 30. XX wieku), że płaca jest z jednej strony kosztem dla przedsiębiorstwa, ale równocześnie dochodem robotnika. Obniżka płac to obniżka tych dochodów, a zarazem obniżka popytu na dobra, z zatem obniżka wartości krańcowego produktu pracy. Keynes ujął to w teorię łącznego popytu. Hicks i ekonomiści tej samej orientacji nie uwzględniali spadku krańcowego produktu pracy.

Zarzuty wobec teorii produkcyjności krańcowej. Zasadniczy zarzut dotyczył tego i nie można zmierzyć krańcowego produktu danego czynnika produkcji. Wszak w procesie produkcji bierze udział bardzo wiele czynników, powstaje problem co każdy z nich z osobna wnosi do produktu, a zatem w jakim stopniu jego przyrost zależy od zmian nakładu określonego czynnika.

Teoria produkcyjności krańcowej nie wyjaśniała też źródła przychodów którymi były zyski i procenty. Podejmowano następujące próby wyjaśnienia tego problemu.

Po pierwsze oddzielone pojęcie zysku od pojęcia procentu. Wyjaśniano, że dochód przedsiębiorcy pochodzi z wynagrodzenia za 3 rzeczy. Był zapłatą za:

Procent to płatności dla przedsiębiorstwa za użytkowanie kapitału, ale bez uwzględnienia ryzyka. Reszta byłaby zysk.

Wychodząc z powyższego zysk byłby efektem krańcowego produktu z usług menedżerskich oraz ponoszonego ryzyka. Niezupełnie - wszak menedżer uzyskuje za usługi płacę (J. B. Clark). Zysk byłby nadwyżką ponad tego rodzaju ponoszone koszty. Dalej tłumaczono zysk jako przejściowo pojawiający się dochód wynikający z dynamicznych zmian dokonujących się w gospodarce. Jest różnicą między całkowitymi przychodami przedsiębiorstwa a całkowitymi płatnościami. Może być ujemny - wtedy jest strata. Czyli zysk jest efektem dynamicznych zmian w gospodarce, a nie przychodem czynnika wytwórczego.

Natomiast teoria procentu i co za tym idzie kapitału jako całości do dziś nie została w sposób przekonywujący przedstawiona. Pojawiło się sporo teorii wyjaśniających przyczyny istnienia procentu , ale więcej miejsca zajmowało poszukiwanie czynników wyjaśniających poziom stopy procentowej. Teorie te można podzielić na monetarystyczne i niemonetarystyczne oraz będące ich syntezą teorie neokeynesistowskie:

W związku, z tym, że nie były to odpowiedzi satysfakcjonujące, Schumpeter dołożył swoje wyjaśnienia. Jego zdaniem, są 3 możliwe sposoby rozwiązania problemu:

  1. istnieją nie dwa, ale 3 oryginalne czynniki produkcji, procent jest wynagrodzeniem tego trzeciego

  2. albo że teoria produkcyjności krańcowej nieprawidłowo wyjaśnia przekształcanie się przychodów w wynagrodzenia czynników wytwórczych

  3. teoria produkcyjności krańcowej zakłada statyczność sytuacji, podczas gdy gospodarka jest mechanizmem dynamicznym, i te elementy tłumaczą występowanie dodatniej stopy procentowej.

Teoria procentu austriackiego ekonomisty Bohm-Bawerka. Poddał ostrej krytyce różne socjalistyczne dywagacje o moralności zyski i procentu. Wyszedł z założenia, iż dodatnia stopa procentowa realnie istnieje oraz że obecne dobra (czyli dziś) są z reguły więcej warte niż w przyszłości. Człowiek wolałby mięć daną kwotę pieniędzy dziś a nie w przyszłości, ponieważ dziś mógłby ją wypożyczać i na niej zarabiać. Odwoływał się też do użyteczności krańcowej:

Pierwsza wielka różnica między wartości między dobrami obecnymi i przyszłymi polega na różnych uwarunkowaniach potrzeb i zaopatrzenia teraz i w przyszłości”. Po drugie „systematycznie nie doceniamy przyszłych potrzeb i dóbr, które mają je zaspokajać”. Uzasadniał to drugie ogólnym brakiem u ludzi siły woli i wyobraźni. Stało o w sprzeczności z obowiązującym przekonaniem, że ludzie postępują racjonalnie. Wyjaśnienia te nie były w pełni przekonywujące. Również inny argument, że procent istnieje dzięki technicznej wyższości dóbr bieżących nad przyszłymi nie był jasny.

Uważał też, że przyczyn istnienia procentu trzeba szukać w czynnikach technologicznych i ekonomicznych, a nie w strukturze społeczeństwa, a więc czynnikach społecznych, w tym w wyzysku.

Rozważania Bawerka kontynuował Irving Fisher. Zerwał z zwyczajową klasyfikacją dochodów na place, rentę, zyski i procent. Uznał, że procent nie jest żadnym udziałem w dochodzie, ale sposobem analizy wszystkich strumieni dochodu. Uważał, że przepływy dochodów ze wszystkich czynników uczestniczących w produkcji należy zdyskontować w czasie posługując się stopą procentową i w ten sposób uzyska się ich skapitalizowaną wartość. Tę wartość porównują czynniki produkcji ze strumieniem dochodu. Na przykład przychód z ziemi zwany rentą porównany ze skapitalizowaną wartością ziemi, to przychód ten staję się procentem. „Renta i procent są tylko dwoma sposobami mierzenia tego samego dochodu” stwierdził Fisher. Stopa procentowa jest miarą ceny jaką jednostki są gotowe zapłacić za to, aby uzyskać dochód dzisiaj, a nie w przyszłości.

Poziom stóp procentowych określają dwa czynniki:

  1. czynniki subiektywne oddające preferencje jednostek w odniesieniu do obecnych dóbr bądź dochodów w konfrontacji z przyszłością; jednostki mogą zmieniać swoje dochody przez pożyczanie i inwestowanie; te dzialania będą zależały jednak także od stóp przychodu z różnego rodzaju inwestycji (z tego powodu ludzie będą zmniejszali bieżącą konsumpcję na rzecz przyszłej) oraz od rynkowej stopy procentowej, a więc od czynników obiektywnych. Niemniej jak długo jednostki będą przedkładać obecne dobra nad przyszłe, nie będzie dodatniej stopy procentowej.

  2. czynniki obiektywne zależne od możliwości inwestycyjnych oraz produkcyjności czynników wytwórczych używanych w procesie produkcji.

Rozumowanie Fishera jest przekonywujące:

Teorie ogólnej równowagi. Teoria ogólnej równowagi to teoria, w której analizie podaje się całą gospodarkę, wszystkie jej sektory, z uchwyceniem skutków zmian zachodzących w jednych sektorach na sytuację w innych.

Ekonomiści rozróżniają modele równowagi cząstkowej i ogólnej. W analizie cząstkowej dopuszcza się zmienność tylko nielicznych czynników, a analizie równowagi ogólnej - większą liczbę zmiennych czynników. W obu stosuje się zasadę ceteris paribus - jak w fizyce czy chemii.

W ekonomii tzw. głównego nurtu (ortodoksyjnej) zakres ekonomii jako nauki społecznej został ograniczony do zagadnień, które da się kwantyfikować, stąd budowanie modeli z wykorzystaniem metod matematycznych stało się możliwe.

Modele równowagi cząstkowej opisują jakąś cząstkę gospodarki: gałąż produkcji, gospodarstwo domowe, przedsiębiorstwo i opisują na przykład zależność między zmianami ceny mięsa rodzaju X (wieprzowiny) na wydatki konsumpcyjne. Zaczyna się od wyjściowego stanu równowagi, pokazuje się zamiany, potem następny stan równowagi, potem zmiany, itd. Możemy potem uchylać założenia o stałości różnych czynników i badać dalej, jak np. zmiana mięsa wołowiny wpłynie na wydatki konsumpcyjne przez jednoczesnej zmianie ceny wieprzowiny. Posługujemy się krzywymi popytu i podaży.

Dodawanie do naszego rozumowania kolejnych zmiennych czyniłoby analizę coraz bardziej skomplikowaną, prezentacja graficzna stałaby się zamazana. Walras odwołał się do matematyki. Należy zbudować cały zestaw równań z określonymi zmiennymi i je rozwiązać. W sposób uproszczony taką gospodarkę opisuje poniższy rysunek - nie uwzględniono w nim innych podmiotów działających w gospodarce - państwa, instytucji finansowych, itp.

Teoria Leona Walrasa. Nie był za bardzo zmatematyzowany, był ponoć słaby z matematyki. Jako pierwszy nadał wizji ogólnej równowagi precyzję i jasność.

Rys. Schemat zależności w gospodarce analizowanej w ramach modelu równowagi ogólnej Walrasa.

0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic

Aby rynki (czynników produkcji i dóbr gotowych) były w stanie równowagi, strumienie zapotrzebowania (popyt) muszą być co do rozmiarów takie same jak strumienie podaży.

Schemat powyższy pokazuje rzecz oczywistą - współzależność rynków, podmiotów gospodarujących, sektorów gospodarki od siebie wzajemnie. Zakłócenie np. związane ze zmianą ceny jednego produktu będzie miało swoje daleko idące konsekwencje. Odbiją się na rynkach czynników produkcji, a zmiany tam się dokonujące wpłyną na podział dochodów czynników produkcji.

Walras zbudował równania matematyczne współzależne pokazujące z jednej strony stronę popytową z drugiej podażową. Popyt w skali gospodarki jest sumą popytów gospodarstw domowych, popyt przedsiębiorstw na czynniki produkcji - podobnie. Między równaniami musi zachodzić równowaga. Co więcej równowagi cząstkowe są ze sobą powiązane.

Szereg niewiadomych określa rynek: ceny dóbr finalnych, ceny czynników produkcji. Wątpliwość - czy w gospodarce jest tylko jeden poziom cen - to tylko jedno z pytań siejących wątpliwości co do możliwości takiego przedstawiania gospodarki i stanu równowagi ogólnej. Jego model miał bardzo wiele dziur, ale był podstawą do następnych rozważań. Jego zasługą była konceptualizacja współzależności sektorów w gospodarce. Oczywiście otworzyło się mnóstwo wątpliwości co do:

    1. możliwości rozwiązania układu ogólnej równowagi jako takiego

    2. przydatności modelu czy uzyskanego rozwiązania, czy ma ono sens ekonomiczny, czy ma jakieś znaczenie dla realnego świata, czy jest „niebiańską mechaniką nieistniejącego świata” - Landreth.

    3. czy równowagi w sektorach są zgodne z równowagą ogólną?

Walras uważał, że państwo droga legislacyjną powinno dążyć do stworzenia doskonale konkurencyjnych rynków, sama rzeczywistość gospodarcza tego nie zrobi, dostrzegał wady leseferyzmu. Wychodził z przekonania, że tylko konkurencyjne rynki i panująca na nich równowaga są najbardziej optymalnym stanem z punktu widzenia korzyści społeczeństwa.

Rozumowanie Walrasa znalazło kontynuatora w osobie jego ucznia Vilfredo Pareto. Można go zakwafilikować do ojcostwa - obok Arthur Pigou (nastapca Marshalla w Cambridge) - ekonomiki dobrobytu.

Zdaniem Pareto zmiana alokacji zasobów podnosi poziom dobrobytu, jeżeli poprawa sytuacji materialnej jednej osoby nie jest połączona z pogorszeniem położenia innej. Podział rzadkich zasobów, przy którym nie można poprawić niczyjej sytuacji materialnej oznacza osiągnięcie optimum, czyli nic lepszego stosunku do obecnej alokacji zasobów nie uda się uzyskać. Nazwano to optimum Pareto.

Potem uznano, że do owej optymalnej alokacji prowadzą konkurencyjne rynki.

Analiza neoklasyczna Alfreda Marshalla (obok Walrasa uważany za ojca nowoczesnej ortodoksyjnej teorii mikroekonomicznej). Do dziś jest podstawą zasadniczego kursu ekonomii. Wykształcony matematyk z humanistyczną troską o potrzebie poprawy bytu ludzi biednych. Poznanie zasad funkcjonowania gospodarki miało los biednych poprawić. Wykładał ekonomię w swojej Alma Mater - w Cambridge. O ekonomii mówił:

W tej bowiem części doktryny ekonomicznej , która może jedynie pretendować do powszechności, nie ma żadnych dogmatów. Nie jest to substancja konkretnej prawdy, lecz narzędzie do odkrywania konkretnej prawdy”.

Nie oddzielał wyraźnie ekonomii o innych nauk społecznych, jego spojrzenie na gospodarkę było szerokie „Natura nie przeprowadza tak ostrych podziałów” - mówił. Eliminowanie ubóstwa miało być naczelnym celem, a ekonomia miała dostarczyć metod jego ograniczenia.

Metoda Marshalla to kombinacja abstrakcyjnej teorii i analizy historycznej, z wykorzystaniem metod matematycznych, a więc kombinacja metod jest najwłaściwsza, bo każda z metod rzuca inne światło na funkcjonowanie gospodarki i ułatwia jej zrozumienie.

To jego stanowisko zostało krytycznie ocenione z jednej strony przez bezwzględnych zwolenników matematyki (że zachwalał inne metody i był uszczypliwy wobec matematyków), ale też „teoretyków i historyków” - bo nie potępił bezwartościowości metod matematycznych. Jego wykład jest zrozumiały, matematyka jest w aneksach i odsyłaczach.

Uważał, że gospodarka jest zbyt skomplikowana by dało się ją ująć w zestaw nawet najbardziej złożonych równań i modeli.

Przyczyną największych trudności jest zmienność rzeczy w czasie. Dopiero po jakimś czasie - nie wiemy jakim - rozpoznajemy następstwa jakiegoś zjawiska, a więc dopiero wtedy możemy tez poznać przyczyny. Wprowadzał pojęcie krótkiego i długiego okresu czasu, krótki czas to taki, kiedy przedsiębiorstwo nie jest w stanie zmienić rozmiarów zakładu produkcyjnego by dostosować się do sytuacji na rynku. Stąd koszty, które zmieniają się wraz z produkcją i które się nie zmieniają - koszty stałe i zmienne. Ten podział nie ma zastosowania dla długiego czasu, kiedy wszystkie koszty są zmienne.

Marshallowskie przecięcie - na cenę wpływ mają popyt i podaż, a zarazem cena na nie oddziałuje. Spór o to co wyznacza ceny - koszty produkcji czy użyteczność - nie został zadowalająco rozwiązany. Odpowiedź Marshalla była następująca: w krótkim czasie istotniejsze znaczenie ma popyt, w długim podaż. Na ogół próba określania co jest ważniejsze, pierwotne jest bezowocna, próba znalezienia jednej przyczyny jest bezowocna. Odwołał się przykładu do pustej dysputy o to, które ostrze nożyczek tnie papier - dolne czy górne? Nie uważał też by to wartości krańcowe wyznaczały ceny, czyli niewłaściwie wykorzystywana była analiza marginalna.

Popyt - najważniejsze wytłumaczenie kształtu krzywej popytu, tj. siła reakcji na zmianę ceny:

Generalnie sformułował ogólne prawo popytu:

Stworzył koncepcję nadwyżki konsumenta (do dziś interpretowaną i dyskutowaną) jako różnicę między sumą wydatków jaką konsumenci byliby gotowi ponieść, a sumą faktycznie wydatkowaną (wychodzi z założenia, że maksymalizując użyteczność konsument kupuje n-tą jednostkę dobra za cenę x, a więc cena jest miarą krańcowej użyteczność, cena ją wyznacza, a więc wszystkie poprzednie dają użyteczność wyższą; konsumenci gotowi byliby zapłacić za nie cenę wyższą, ale nie muszą tego robić, bo cena rynkowa jest dana - stąd nadwyżka).

Marshall zbudował podstawy współczesnej analizy kosztu produkcji i podaży.

Opiera się ona na zasadzie krótkiego i długiego czasu - koszty stałe i zmienne. Zbudował krzywe kosztów podaży.

Pokazał zależność między przychodami ze sprzedaży w koniecznością pokrywania przynajmniej kosztów zmiennych w krótkim czasie. W długim przychody muszą pokryć wszystkie koszty.

Sformułował zasadę cenowej elastyczności podaży.

Wychodząc z analizy popytu i podaży sformułował zasady podziału dochodu.

    1. Popyt na czynniki produkcji jest popytem pochodnym , jego rozmiary zależą od wartości krańcowego produktu jakie ten czynnik przynosi. Ale to objaśni tylko popyt na czynniki produkcji, natomiast ich ceny zależą przecież od wzajemnego wpływu popytu i podaży i ceny (krańcowej). Przedstawiał cały szereg wątpliwości co do możliwości obliczenia wartości krańcowego przychodu z czynnika produkcji

    2. Stwierdził, że to czy wynagrodzenie dla czynnika produkcji wyznacza cenę, czy też jest wyznaczane przez cenę, zależy od okresu czasu w jakim zagadnienie to jest analizowane. Czas wpływa bowiem na cenową elastyczność podaży czynników produkcji. W krótkim czasie ta podaż nie ulega większym zmianom, stąd wzrost popytu wpłynie na wzrost ceny. W długim nastąpi proces dostosowawczy. Na przykład do danego zawodu dopłyną nowi pracownicy i płaca się obniży. Krzywa podaży będzie elastyczna.

Na koniec marshallowski schemat dochodzenia do równowagi:

Popyt analizuje przy maksymalnych cenach jakie ludzie gotowi są zapłacić; ilość jest zmienną niezależną, cena po której nabywamy produkt zmienną zależną.

Podaż jest przy minimalnej cenie jaką producenci są skłonni dostarczyć produkt - ilość jest zmienną niezależną, cena zmienną zależną.

Proces dochodzenia do równowagi analizował w kategoriach dostosowań ilości: jeśli przy danej ilości cena popytu przewyższa cenę podaży, sprzedawcy otrzymują więcej niż oczekują (w celu uzyskania opłacalności) i ilość przeznaczona na sprzedaż będzie rosła.

0x08 graphic
0x08 graphic
cena

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic
ilość

U Walrasa, ale też we współczesnych analizach, za zmienną niezależną uważa się cenę. Czyli pokazuje się ilości jakie konsumenci będą kupować przy różnych cenach, podobnie rzecz się ma z podażą. Jednak za Marshallem przyjęto opisanie osi, co czyni rzec dość niespójną. O poprawności jednego bądź drugiego ujęcia decydują badania empiryczne. Natomiast nie ma rozbieżności co do nachyleń krzywych podaży i popytu.

Inne osiągnięcia ekonomii neoklasycznej:

W końcu XIX w. wprowadzono rozróżnienie:

]Edgeworth i Fisher - sformułowali funkcję użyteczności pokazującą wpływ konsumpcji dóbr komplementarnych i substytucyjnych na użyteczność krańcową i całkowita konsumowanego dobra podstawowego

WYKŁAD. OBOK GŁOWNEGO NURTU. W OPOZYCJI DO EKONOMII NEOKLASYCZNEJ. EKONOMIA HETERODOKSYJNA.

Ogólna charakterystyka problemu. Wraz z rozwojem teorii neoklasycznej i zdobywaniem przez nią coraz silniejszej pozycji rozwijał się niejako w opozycji do niej nurt krytyczny. Kwestionowano podstawy metodologiczne (abstrakcję, uproszczenie rzeczywistości i brak adekwatności między teorią z praktyką życia codziennego, uniwersalność zachowań i przesłanek jakimi kierują się podmioty gospodarujące). Najsilniejsza krytyka wyrastała w Niemczech, bowiem w Anglii, Francji czy Austrii poparciem cieszyła się neoklasyka, choć nie brakło wątpiących i tam, ale byli oni niejako w „podziemiu”.

Spór zaczął się rodzić w latach 40. XIX w., nabrał ostrości w II połowie stulecia. Za sprawą wychowanków niemieckich uniwersytetów, powracających czy migrujących do USA, spojrzenie niemieckie znalazło zwolenników na gruncie amerykańskim.

Krytyka dotyczyła przede wszystkim metody jaką dla swoich analiz i teorii przyjmowali neoklasycy, ale wnioski z niej wypływające dawały argumenty dla polityki gospodarczej. Różnice między Niemcami i Amerykanami a innymi państwami były tu dość istotne. Krytyka ortodoksji była też w Anglii.

Przedmiot krytyki i sporu ulegał zmianom w czasie, wszak ekonomia heterodoksyjna rozwijała się równolegle wobec ortodoksyjnej, ale wydaje się, że zasadnicze postawy można opisać następująco:

We wszystkich nurtach krytycznych wobec wiodącego klasycznego i neoklasycznego obecne były powroty do metody historycznej.

Niemiecka szkoła historyczna.

Próbując zrozumieć genezę powstania niemieckiej szkoły historycznej należy odwołać się do doświadczeń gospodarczych tego kraju, różnych od doświadczeń Anglii.

Anglia od końca XVIII w. weszła w fazę dość intensywnego, szybkiego uprzemysłowienia. Zdobyła w tej dziedzinie przewagę nad wszystkimi państwami kontynentu. Postęp przemysłowy dawał Anglii także dominację na rynkach produktów gotowych pochodzenia przemysłowego w Europie i poza nią. Owo przyspieszenie dokonywało się początkowo w warunkach ochrony własnej pozycji: zakaz wywozu maszyn, akty nawigacyjne i monopolistyczne uprawnienia kompanii handlowych, cła zbożowa - to najważniejsze mechanizmy bronienia przez Anglię swojej pozycji. Wraz z ugruntowaniem przewagi i chęcią coraz większej ekspansji na rynki europejskie, Anglia zaczęła stać na stanowisku liberalnym - znoszenia ograniczeń w handlu międzynarodowym, redukcji roli państwa w gospodarce, zniesione zostały w latach 40-50 XIX w. wymienione wyżej ograniczenia (zakaz wywozu maszyn itd.).

Pozycja Niemiec była zgoła różna. Rozbite na prawie 40 królestw i księstw i kilka wolnych miast Niemcy dążyły - pod hegemonią Prus (największego niemieckiego kraju) do tworzenia jednolitego obszaru gospodarczego. Zaczęło się od Związku Celnego (1833), zakończyło na zjednoczeniu tych wszystkich królestw w jedno państwo - federacyjną Rzeszę (cesarstwo 1871). Proces zjednoczenia odbywał się w sferze ideologicznej i ekonomicznej. Ideologię tworzono poprzez odwoływanie się do historii i nacjonalizmów. Jeśli idzie o kwestie ekonomiczne wskazywano, że budowa silnych gospodarczo Niemiec wymaga wsparcia państwa i ochrony przed silniejszym konkurentem.

Ostatnie dziesięciolecia XIX wieku przyniosły bardzo szybki rozwój przemysłowy Niemiec, z kraju rolniczego państwo to stało się największą potęgą przemysłową Europy, wyprzedzając w wielu dziedzinach Anglię. Owo przyspieszenie było wspomagane przez państwo - ochrona importu przemysłowego, forsowanie eksportu krajowego (dumping), zamówienia rządowe, tolerowanie wielkich organizacji monopolistycznych (w Anglii przepisy tego zabraniały, w USA w końcu także), wspomaganie rozwoju instytucji finansowych.

Fazy i najwybitniejsi przedstawiciele niemieckiej szkoły historycznej.

1. Połowa XIX wieku - wczesna (starsza) niemiecka szkoła historyczna.

Friedrich List (1789-1846)

Wilhelm Roscher (1817-1894)

Bruno Hildebrand (1812-1878)

Karl Knies (1821-1898)

Do założycieli tej szkoły zalicza się Lista. Teoretycy ci reagowali głównie na to co się działo w I połowie stulecia. Uważali, że klasycznej teorii ekonomicznej nie powinno się uważać za właściwą do analizy wszystkich narodów i kultur, że wnioski klasyków nie są adekwatne o sytuacji społeczeństw rolniczych. Błędem było też przyjęciem metod naśladujących nauki ścisłe - zwłaszcza fizykę. Co do możliwości pogodzenia w ekonomii metody teoretyczno-dedukcyjnej i historyczno - indukcyjnej nie było ekonomiści szkoły niemieckiej nie zajmowali jednego stanowiska.

Najbardziej nacjonalistyczne poglądy reprezentował List - uważał, że leseferyzm proponowany przez klasyków jest nie do przyjęcia przez kraje mniej rozwinięte. Według klasyków dobrobyt ogólny jest efektem egoistycznych postaw członków społeczeństwa, którym zapewnić należy wolność działania. Według Lista konieczne jest kierownictwo państwa, zwłaszcza cła i protekcja. Jego poglądy zostały też zaakceptowane w USA, uważa się go za ojca amerykańskiego protekcjonizmu.

Jak sama nazwa wskazuje, niemieccy ekonomiści opowiadali się za stosowaniem metody historycznej. Naczelnym zadaniem ekonomii powinno być odkrywanie praw rządzących w poszczególnych stadiach rozwoju gospodarczego społeczeństw - inne są prawa w stadium agrarnym, inne w przemysłowym, inne w koczowniczym, inne w osiadłym. Zdaniem Lista społeczeństwa przechodzą kilka stadiów rozwoju - od koczownictwa po społeczeństwa przemysłowo-rolniczo-handlowego. Dla poparcia tych analiz - skądinąd tworzących raczej abstrakcyjne opisy - wykorzystywano cała masę materiału historycznego, faktów z przeszłości. Stąd dominacja metody historycznej.

Patrzenie na rozwój gospodarczy społeczeństw metodą wskazaną przez Lista stało się wspólne dla całych rzesz ekonomistów. Szczególnie znane stała się prawa ekonomisty Walta Rostowa o stadiach rozwoju gospodarczego (1960).

Koniec XIX i pocz. XX wieku - późna (młodsza) niemiecka szkoła historyczna

Gustaw von Schmoller (1838-1917)

Werner Sombart

Podobieństwa w stosunku do poprzedników to atakowanie klasycznej teorii ekonomii, a szczególnie przekonania o jej uniwersalności, tj. możliwości stosowania w każdym czasie i przestrzeni. W ich pracach bardzo dużo materiału empirycznego, stosowali indukcję, raczej nie tworzyli teorii o wielkich stadiach procesu rozwoju społecznego.

Schmoller początkowo dopuszczał stosowanie różnych metod w analizach ekonomicznych, choć nie był zwolennikiem modeli teoretycznych. Wraz z opublikowaniem przez Mengera książki o metodzie ekonomii (1883) rozpoczął się długi spór z niemieckimi przedstawicielami szkoły historycznej. Menger wskazywał m. in. na błędy podejścia historycznego, przez co stworzyły się swoisty fronty broniące własnego punktu widzenia i wykluczające racje strony przeciwnej. Posługiwano się wzajemnie określeniami empiryzm, realizm, nowoczesność, ścisłość dla obrony własnego stanowisk, w z drugiej spekulatywność, bezużyteczność, bezzasadność - dla oceny drugiej strony.

Za pozytywną stronę tej debaty można uznać to, iż spór ten pozwolił późniejszym ekonomistom dojrzeć do przekonania, że różne metody nie muszą się wzajemnie wykluczać i przydawanie znamion naukowości powinno być ostrożne. Teoria, historia, indukcja, dedukcja, abstrakcja, prezentowanie danych ilościowych można stosować obok siebie. Pokazał to m. in. Marshall. Nie można z góry negować innej metody. Natomiast spór o pierwszeństwo nie został rozstrzygnięty.

Metoda historyczna stała się obowiązkowa w uniwersytetach niemieckich, w programach nauczania nie znalazła się analiza marginalna i ekonomia neoklasyczna.

„Jakkolwiek poszczególni ekonomiści mogą być skłonni poświęcać większość swoich wysiłków jednej z tych metod, to jednak zdrowo rozwijająca się dyscyplin wymaga różnorodności podejść metodologicznych. Ponieważ żadnej metody nie można akceptować z całkowitym wykluczeniem innej, realny problem polega na tym, której z nich przyznawać pierwszeństwo. Według naszego zdania, o tym decydować będzie wewnętrzny rozwój dyscypliny, tak iż debatowanie nad tym jest bezcelowe. [...] Jeżeli osoby praktykujące jakiś szczególne podejście metodologiczne dochodzą do takiego przekonania o jego poprawności, że nie pozwalają na to, aby inne punkty widzenia były reprezentowane na uniwersytetach, gdzie odbywają się badania i kształcenie dyplomowanych studentów, to cierpi na tym rozwój ekonomii. To stało się w Niemczech, gdzie fałszywe i sztywne przywództwo intelektualne Gustawa Schmollera było aż tak wpływowe, że abstrakcyjni teoretycy idący śladami Mengera, Jevonsa, Walrasa, Marshalla nie mogli znaleźć zatrudnienia akademickiego. W rezultacie główny nurt myślenia ekonomicznego ominął ekonomistów niemieckich, a ekonomia jako dyscyplina intelektualna w Niemczech ucierpiała na tym, tracąc kilka dziesięcioleci”. (Landrecht)

Amerykańska krytyka neoklasycznej ortodoksji.

Thorstein Veblen (1857-1929) - miał znaczenie dla dalszego kierunku rozwoju nurtu krytycznego.

Wesley C. Mitchell (przełom XIX/XX w.) - pionierskie badania w zakresie zbierania i stosowania danych statycznych la badania fluktuacji gospodarczych

John Commons (I połowa XX wieku) - znaczenia dla rozwoju teorii i ustawodawstwa amerykańskiego

Najwybitniejsza postać to Veblen, syn norweskich emigrantów, nie zintegrowany całkowicie z amerykańskim społeczeństwem, pozostający na uboczu, doktorat filozofii uyskał w Yale. Ateistyczne poglądy utrudniały mu znalezienie pracy, wrócił na wieś, potem do świeżo otwartego University of Chicago jako nauczyciel ekonomii i redaktor „Journal of Political Economy”. Przenosił się z jednego collegu do drugiego, nie zagrzewając dłużej miejsca, choć był niewątpliwie wybitnym talentem. Był jednak krytyczny wobec amerykańskiego kapitalizmu „nieprawomyślny”, dbał tylko o najlepszych studentów, miał też kłopoty małżeńskie - być może to wszystko razem czyniło z niego na poły „wyrzutka.”

Był kontrowersyjny. Opisując zachowanie amerykańskiego społeczeństwa używał słów:

Odrzucał całą teorię neoklasyczną uznając jej założenia za nienaukowe. Chciał zbudować nową jednolitą nauką społeczną wykorzystującą ekonomię, historię, antropologię, socjologię i psychologię. Uważał, że przed Smithem gospodarka i społeczeństwa funkcjonowały opierając się na zwyczajach i przesądach pochodzących z przekonania, że rządzą ludźmi nadprzyrodzone siły (Bóg), tak, iż pozwalają osiągać pożądane efekty. Ten sposób rozumowania zmieniono niewiele, Boga zastąpiono „niewidzialnym mechanizmem rynku”, który rządzi społeczeństwem. A więc nadal są to niewidzialne, nadprzyrodzone mechanizmy, jakieś prawa naturalne, tak jak w fizyce. Właściwe badania i dociekania pozwolą nam te prawa poznać i odkryć mechanizm ich działania - tak ekonomię klasyczną i neoklasyczną krytykował Veblen.

Zarzuty Veblena wobec ekonomii ortodoksyjnej:

  1. Od czasów Smitha bazowała na przekonania, że w mechanizmie gospodarczym jest naturalna harmonia, doprowadzająca stan gospodarki do równowagi, cenę do równowagi, rynki do stanu równowagi, itd. Ta harmonia jest naturalnym stanem i tylko jakaś zewnętrzna ingerencja może ten stan zakłócić. Bez tego zakłócenia mechanizm konkurencji doprowadzi z jednej strony do owej harmonii (równowagi), z drugiej jest to stan optymalny, najlepszy. Przez ten mechanizm egoistyczne cele sprzyjać będą wzrostowi bogactwa ogółu. Według Veblena ortodoksi przyjęli ową koncepcję równowagi za coś normatywnego, dobrego, społecznie korzystnego. Nie dowiedli natomiast tego, nie udowodnili że stan równowagi jest a priori czymś dobrym.

  2. uważał za niewłaściwe traktowanie jako równorzędnych i społecznie użytecznych czynności robienia pieniędzy i wytwarzania dóbr. Uważał, że założenie to nigdy nie zostało zbadane. Przyjęto natomiast, że dążeniem producenta będzie maksymalizacja zysku osiągana przez produkcję dóbr po najniższych kosztach, takich dóbr jakie chce społeczeństwo. Tą drogą egoistyczny interes producenta zostanie podporządkowany dobru ogółu. Zdaniem Veblena, wszyscy ludzie - z wyjątkiem ekonomistów - wiedzą, ze te czynności nie są tożsame i nie są tak samo społecznie użyteczne. Egoistyczny interes to po prostu egoistyczny interes, a nie działania na rzecz dobra ogółu. To rozróżnienie było konieczne zwłaszcza dla końca XIX w. (mniej w czasach Smitha, w warunkach rzeczywiście większej konkurencji). Dowodził, że większe zyski można osiągać obniżając produkcję, a więc korzyści społeczeństwa i znajdował na to wiele przykładów. Czy reklamy są korzystne dla społeczeństwa? Biznesmeni goniący za zyskiem chcą korzyści pieniężnej i w tym celu są gotowi do działań, które prowadzą do bezrobocia, kryzysu.

  3. uznał, że była teleologiczna- bo przyjmowała iż gospodarka zmierza do jakiegoś celu, tj. długookresowej równowagi, który nie był osiągany empirycznie, ale był dany przed rozpoczęciem analizy. Stąd był konstrukcją teoretyczną.

  1. że była predarwinowską. Zgodnie z jego interpretacją teorii ewolucji, jednostki polegają zmianom w związku ze zmianami środowiska, w którym funkcjonują. W ewolucji nie ma żadnego celu ani wzoru. Tak samo jest z gospodarką. Podlega ona stałym zmianom i ewolucji, podmioty reagują na zmiany w ich otoczeniu. Tymczasem teoria ortodoksyjna, zakłada, że jest jakiś cel - stan równowagi. Ponadto koncentruje się na statycznych aspektach gospodarki, a ta jest przecież dynamiczna.

  2. że była taksonomiczna. Dokonała klasyfikacji gospodarki i jej części nie wyjaśniając dlaczego, nie traktowała ich też jako zbioru instytucji polegających ewolucji. Przyjęto wiele rzeczy jako ustalonych czy danych (preferencje, gusty, technologie, systemy organizacji społeczeństw i gospodarki). Tymczasem zadaniem ekonomistów powinno być nie tylko badanie procesu kształtowania się np. cen, ale też badanie realnych czynników, przyczyn tych zmian, które uznają za stałe.

  3. brak uzgodnienia teorii gospodarki z faktami gospodarczymi, postulat o więcej badań empirycznych i indukcyjnych. Uważał, że ekonomia powinna zajmować się nie tyle tym jak społeczeństwo dzieli swoje rzadkie zasoby między alternatywne zastosowania, ale tym jak ewoluuje struktura instytucjonalna.

  4. że nie nadążała za rozwojem innych nauk fizycznych, biologicznych, socjologii, psychologii, antropologii. Budowała modele oparte o nienaukowe koncepcje ludzkiej natury i zachowań. Przyjęto jednostronne założenie psychologii hedonistycznej - maksymalizacja zadowolenia. To fałszywe założenie twierdził Veblen. Ośmieszył to założenie w porównaniu człowieka do globulki:

„Psychologicznymi i antropologicznymi przesądami ekonomistów są te, które były przyjęte przez nauki psychologiczne i społeczne o kilka generacji wstecz. Hedonistyczna koncepcja człowieka jest błyskawicznym kalkulatorem przyjemności i cierpień, który oscyluje jak homogeniczna globulka pragnienia szczęścia pod wpływem impulsów, które przesuwają go w przestrzeni, ale pozostawiają go w stanie nietkniętym. Nie ma on ani przyczyny, ani skutku. Jest izolowaną, skończoną, ludzką daną w stabilnej równowadze, z wyjątkiem szturchańców zadawanych mu przez siły, które przemieszczają go w tym czy innym kierunku. Ustawiony przez samego siebie w elementarnej przestrzeni, obraca się symetrycznej wokół swej własnej duchowej osi, dopóki równoległe do siebie siły nie nacisną nań tak, że będzie posuwał się dalej po linii wypadkowej. Gdy moc działającej siły wyczerpie się, przechodzi on w stan spoczynku, zamknięta w sobie jak przedtem globulka pragnienia”.

Propozycja Veblena to zastąpienie teorii ortodoksyjnej teorią dynamiczną gospodarki podlegającej ewolucji. uważał, że ekonomia powinna zajmować się nie tyle tym jak społeczeństwo dzieli swoje rzadkie zasoby między alternatywne zastosowania, ale tym jak ewoluuje struktura instytucjonalna. W badaniu tym powinno brać się pod uwagę nawyki myślowe, które są akceptowane w dowolnym szczególnym czasie. Tak jak Marks uważał, że trzeba poznać siły kształtujące gospodarkę i społeczeństwo. Poszczególne instytucje kulturowe nie są dane, jak chcieli ekonomiści ortodoksyjni. By je zrozumieć trzeba stosować analizę ewolucyjną.

WYTŁUMACZENIE PANUJĄCEJ KULTURY WYMAGA EWOLUCYJNEGO PODEJSCIA, WSZELKĄ KULTURĘ ZROZUMIEĆ MOŻNA TYLKO NA TLE JEJ PRZESZŁOŚCI.

Rozwój kultury jest kumulacyjną sekwencją przyzwyczajania się, a jego sposobami i środkami są zwyczajne reakcje ludzkiej natury na naglące potrzeby, które zmieniają się w sposób niepohamowany, kumulacyjny, ale z czymś w rodzaju spójnej sekwencji w przebiegających w ten sposób kumulacyjnych zmianach; niepohamowanie ponieważ każdy nowy ruch stwarza nową sytuację, która pociąga za sobą dalszą nową zmianę w zwykłym sposobie reagowania; kumulacyjnie ponieważ każda nowa sytuacja jest odmianą czegoś, co zdarzyło się poprzednio [...]; spójnie ponieważ podstawowe cechy natury ludzkiej (skłonności, zdolności...) pozostają w swej istocie niezmienione”.

Żeby zrozumieć rozwój i funkcjonowanie obecnego społeczeństwa, musimy zrozumieć skomplikowany splot współzależności, jakie istnieją między cechami ludzkiej natury a kulturą:

„Nie tylko postępowanie jednostki jest ogrodzone i kierowane przez zwyczajowe stosunki z jej towarzyszami z danej grupy, ale te stosunki, ze względu na swój instytucjonalny charakter, zmieniają się wraz ze zmianą schematu instytucjonalnego. Potrzeby i pragnienia, cele mniejsze i większe, sposoby i środki, amplituda i uleganie prądowi w postępowaniu jednostki są funkcjami zmiennej instytucjonalnej o wielce złożonym i całkowicie niestabilnym charakterze”.

Jednostki zachowują się zgodnie ze wzorcami, te zaś w dużym stopniu dziedziczą. To dziedzictwo oddziaływania na siebie jednostek i kultury w przeszłości, przybrały instytucjonalny charakter i moc obowiązującą. Te podstawowe i stałe zachowania ludzkie Veblen nazwał instynktami, za najważniejsze z nich dla zachowań ekonomicznych ludzi uznał:

Analiza gospodarki ujawnia, zdaniem Veblena, „fundamentalne napięcie i antagonizm tkwiące u podstaw natury ludzkiej”. Każdą kulturą można analizować podddając obserwacji dwie skłądowe ludzkich zachowań: pobudzające i wyhamowujące życie gospodarcze. Te pobudzające to zajęcia technologiczne i przemysłowe, te wyhamowujące to ludzkie ceremonialne zachowanie się sięgające wzorców z przeszłości, bądź odwoływania się do autorytetu (tak zawsze było), emocji (względy ideowe, narodowe).

To jednoczesne oglądanie się wstecz oraz patrzenie w przyszłość nazwano veblenowską dychotomią. Wskazywał też na przeciwieństwo w.w. instynktów i różne ich znaczenie w czasie: rzemiosło średniowieczne to dominacja instynktu dobrej roboty i rodzicielskiego, wiek XIX to zachłanność.

Tą dychotomią posłużył się Veblen dla swojej koncepcji klasy próżniaczej opisana w książce „Teoria klasy próżniaczej”. To była jedna z jego bardziej poczytnych książek. Opisał nową kulturę pieniądza wraz z jej cechami w postaci ostentacyjnej konsumpcji, ostentacyjnego próżniactwa i współzawodnictwa pieniężnego. Łupieżcze postawy dotyczą nielicznych członków społeczeństwa dysponujących wielkim bogactwem. W społeczeństwach prymitywnych łupieżca był widoczny, cieszył się szacunkiem. W XIX w. to bogactwo normalnie nie jest widzialne, stąd kultura manifestacji bogactwa, pokazywaniem miejsca w hierarchii społecznej. Jedynie niektóre zawody pozwalają na demonstrację bogactwa, ceremoniału: najlepiej stanowisko menedżerskie, finanse i bankowość. Zawody prawnicze „Prawnik nie zajmuje się niczym innym jak tylko techniką łupieżczego oszusta”. Klasa próżniacza lubi zajmować się sportem, choć „Ktoś powiedział - pisał Veblen - że stosunek piłki nożnej do kultury fizycznej jest taki sam jak walki byków do kultury rolniczej”, ceni też wyższe wykształcenie. Jego zdaniem wykształcenie naukowe czyni człowieka niezdatnym do biznesu, a doświadczenie biznesu jest nie do pogodzenia ze zdobywaniem wiedzy. Ludzi tej klasy cechuje kompromis, ostrożność, zmowa.

Uważał, że ta ostentacyjna konsumpcja jest złą ponieważ doprowadza robotników do przekonania, że żyje im się relatywnie gorzej. Rywalizacja wzorców konsumpcji jest wielką siłą, która może prowadzić do napięć i położyć kres własności prywatnej.

[...] natura ludzka jest jaka jest, walka każdego o posiadanie więcej od swego sąsiada jest nieodłączna od instytucji własności prywatnej”.

Krytyce podał ciała zarządzające uczelniami „kapitanów erudycji”. Pisał o marnotrawieniu środków na ceremonie, widowiska, zainteresowanie pieniędzmi, nieruchomościami, a nie programami dydaktycznymi.

Veblenowska teoria cyklu koniunkturalnego. Wykorzystał wprowadzone przez siebie rozróżnienie między zajęciami przemysłowymi i pieniężnymi. W okresie prosperity dochodzi do ekspansji kredytowej, która nie zakłóca procesu gospodarczego tak długo, jak długo towarzyszy jej równoczesny wzrost cen dóbr kapitałowych. Pojawiająca się luka w dochodowości dóbr kapitałowych przejawiająca się w obniżce cen akcji doprowadza do załamania równowagi. W procesie recesji słabsze podmioty zostają wyeliminowane, silniejsi stają się jeszcze potężniejsi. Spadek cen i idący za tym spadek płac prowadzą do wzrostu zysku i ożywiają gospodarkę.

Uważa, że kierowanie gospodarką powinno być powierzone ludności pracującej i inżynierom, a więc grupom bezpośrednio związanym z produkcją.

Nie przewidywał - jak Marks - nieuchronności kierunku biegu historii. Nieuniknione były natomiast zmiany. Co zatriumfuje - czy technologia czy beznadziejnie głupie instytucje - nie wiadomo.

Veblen był zwolennikiem łączenia nauk społecznych, nie uważał za właściwe wyobcowanie ekonomii - gospodarki - z całokształtu ludzkiej działalności. Patrzenie na gospodarkę jak na zbiór atomów w postaci przedsiębiorstw i konsumentów nie było jego zdaniem właściwe, całości nie była bowiem sumą części. Nie skonstruował jednak żadnego modelu, który prowadziłby do logicznych wniosków. Układ instynktów został potem odrzucony przez psychologię. Jednak jego krytyka przyniosła złagodzenie sztywnej postawy przez ortodoksów: teoria niedoskonałej konkurencji, mniej jednoznaczna terminologia, równowaga istniejąca przy bezrobociu, a więc niekoniecznie stan optymalny.

Choć zarzucał ortodoksom, że stworzyła system całkowicie dedukcyjny, w którym nie weryfikowano empirycznie ani założeń, ani wniosków, sam tworzył coś podobnego. Jednak ekonomiści zaczęli interesować się bardziej faktami, wzrosła bardzo liczba prac empirycznych. Dodał odwagi tym, którzy uważali, że jednak jakaś rola państwa dla zaradzenia wadom kultury pieniądza jest na rzeczy - to są aspekty moralne spuścizny Veblena. Wreszcie od niego zaczął się tzw. instytucjonalizm jako pewien nowy kierunek w naukach ekonomicznych.

Wesley C. Mitchell (1874-1948) był uczniem Veblena. Stał się autorytetem w dziedzinie cykli koniunkturalnych, założył instytut badań nad gospodarką National Bureau of Economic Research (1920), prywatną instytucję użyteczności publicznej, co jest uważane za jego największe osiągnięcie. Instytucja ta finansowała badania, początkowo głównie dotyczące mierzenia dochodu narodowego i badań koniunktury. Był jednym z czołowych amerykańskich ekonomistów swojej epoki.

Nie dążył do zbudowania kompletnej konstrukcji teoretycznej ogarniającej całą gospodarkę, ale prowadził dokładne badania statystyczne zbierając empiryczne dane o gospodarce.

Pisał do innego ekonomisty Clarka, iż od ekonomii ortodoksyjnej odwiodły go wspomnienia z młodości, kiedy jego ciotka wiedziała dokładnie jak Pan zaplanował świat, a na jego logiczne zapytania odnoszące się do tego planu, nie lubiła odpowiadać, więc uciekała do logicznego schematu i przymykała oczy na fakty. Inny argument pochodził w czasu studiów, kiedy studiował ekonomię i filozofię i uznał, że ta druga jest znacznie trudniejsza. Przeczytał wszystko od Quesnaya do Marshalla i stwierdził, że były to rzeczy raczej łatwe, surowe w porównaniu z subtelnościami metafizyków. Strona techniczna teorii ekonomicznych też była łatwa, wystarczyło wziąć przesłanki, a dalej można było „utkać spekulacji na metry”. Wiedział, że jego dedukcje byłyby jednak bezprzedmiotowe. Krytykował abstrakcyjne modele ortodoksów.

Teoria ekonomiczna typu spekulacyjnego jest równie tania i łatwa jak wyższa matematyka lub poezja - pod warunkiem, że posiada się odpowiedni dar. I ma ona taki sam problematyczny stosunek do rzeczywistości jak owe produkty wyobraźni.

Uważał, że dużo lepsze wyniki analizy zachowań ludzkich, motywy ludzkich działań mogą dać nauki społeczne jeśli zostaną oparte na psychologii behawiorystycznej.

Analizując rozwój myśli ekonomicznej doszedł do wniosku, że była ona intelektualną reakcją na problemy danego okresu. Analizując swoje analizy cyklu koniunkturalnego opierał się staranym konstruowaniu i wyjaśnianiu szeregów czasowych jako pierwszym działaniu sprawdzającym hipotetyczne teorie.

Analizując teorie cyklu koniunkturalnego koncentrował się na zmianach stopy zysku, odbijających optymistyczne albo pesymistyczne przewidywania przedsiębiorców. Każdy cykl jest niepowtarzalny co do przebiegu, stąd stworzenie jednej teorii jest niemożliwe. Każda faza cyklu przekształca się w następną fazę, zmienia się struktura instytucjonalna społeczeństwa, przyszłe cykle będą inne od współczesnych.

Są jednak podobieństwa w oddziaływaniu sił gospodarczych. Zwracał uwagę na przyczynowość i kumulację zjawisk, z jego badań wyłaniała się potrzeba planowania dla lepszej koordynacji zachowań przedsiębiorstw i kontroli fluktuacji gospodarczych. Cykle są produktem systemu i jego nieodłącznym elementem.

Jako pierwszy oparł analizę cyklu na szerokim materiale źródłowym - reakcjach przedsiębiorstw na zmiany stopy zysku. Jego analiza zawiera mieszankę teorii, opisu i historii, jest pod tym względem podobna do Marshalla, ale bez twardego rdzenia teorii.

Wywarł wpływ na ekonomistów, którzy woleli zajmować się mierzeniem aktywności gospodarczej niż konstruowaniem abstrakcyjnych teorii. Miał grono uczniów, w tym wybitnego Simona Kuznetsa.

John R. Commons (1862-1945). Jego nauczyciele mieli związki z niemiecką szkołą historyczną, stąd wyedukowany w tym kierunku. Jego mistrz zajmował się ekonomiką pracy, tą drogą podążył też Commons. Jego podejście do ekonomii zyskało nazwę szkoły Wisconsin, co było ważne dla znaczenie kierunków heterodoksyjnych w USA.

Był wizjonerem sprzeciwu wobec amerykańskiej rzeczywistości gospodarczej i rzecznikiem reformy socjalnej, miał wkład w rozwój ekonomiki pracy. Nazywnao go intelektualnym źródłem ruchu w kierunku państwa dobrobytu. Pierwsze jego książki z lat 30 (Dystrybucja zdrowia) były źle przyjęte - jako socjalistyczne. Niemniej teoretycy uniwersyteccy dostarczali politykom stanu rozwiązań praktycznych w sferze ustawodawstwa socjalnego. To co udało mu się zrobić w Wisconsin, w skali ogólnokrajowej znajdzie się w Nowym Ładzie, wielu wychowanków Wisconsin znajdzie też nowe posady w Waszyngtonie.

Były to ustawy z 1932 r. o:

Commons stworzył swoisty wzorzec działania nad przygotowywaniem ustawodawstwa:

Jeśli nowoczesna gospodarka ma dobre funkcjonować i przynosić osiąganie sprawiedliwości społecznej, wymaga to interwencji państwa. Nie udało mu się zrealizować narodowego programu ubezpieczeń chorobowych. Wzorował się częściowo na Europie.

Druga jego zasługa dotyczyła stworzenia na uniwersytecie w Wisconsin (uniwersytet w Madison) programu kształcenia ekonomistów - doktorów z ekonomii heterodoksyjnej, który trwał do lat 80. Potem przyszła dominacja ortodoksji.

Przedstawił też opracowanie fundamentalne w dziedzinie historii ruchu robotniczego w USA. Jeśli idzie o jego idee ekonomiczne to zbliżone one były do veblenowskich co do krytyki metody ekonomii głównego nurtu. Najwięcej miejsca zajmowały w jego analizach transakcje jako relacje między jednostkami wchodzącymi w relacje gospodarcze, przy czym w warunkach epoki (I połowa XX wieku) były one w pełni anonimowe, nie można się więc było w nich doszukiwać cech kulturowych. Rozróżniał kilka typów transakcji wskazując na pozycje uczestniczących w nich stron (równe bądź nie):

Te transakcje w praktyce amerykańskiej i brytyjskiej tworzą jego zdaniem przedsiębiorstwo w ruchu z określonymi regułami postępowania, tworzącymi rzeczywistość gospodarczą. Jest to czyny element gospodarki, biernym jest grupa.

Transakcje rodzą konflikty, które z czasem przez precedensy, nawyki czy prawo przekształcają się w jakiś porządek, tworzący reguły funkcjonowania. Dla ich rozwiązywania czasem potrzebne było państwo i ich instytucje (inaczej uważała ekonomia ortodoksyjna). Związane to było z tym, że rzadko ludzie działają jako jednostki, częściej w grupie. Duże konflikty wprowadzane przez historię są regulowane przez zmiany dawnych reguł postępowania, które ulegają zmianom.

Właściwym przedmiotem ekonomii powinny być instytucje kształtujące nasze życie i społeczeństwo poprzez działania zbiorowe. Zdefiniował pojęcie instytucji „Zbiorowe działanie w zakresie kierowania, uwalniania i rozszerzania indywidualnego działania”.

Jego działania zmieniły strukturę instytucjonalną amerykańskiej gospodarki i społeczeństwa.

Angielska krytyka szkoły neoklasycznej. Rodziła się niezależnie od niemieckiej.

T. E. Cliffe Leslie (1827-1882)

Arnold Toynbee (1852-1883)

John A. Hobson (1858-1940)

Angielscy krytycy nie tworzyli spójnej grupy, stąd trudno nazwać ich postawy jako odpowiednik niemieckiej szkoły historycznej, nie występuje w HME określenie angielskiej szkoły historycznej.

Podobnie jak w Niemczech w ostatnim 20-leciu XIX w. w Anglii pojawiła się krytyka ekonomii neoklasycznej. Ostrze krytyki skierowane było przeciw teoriom Ricardo, pozbawione elementów historycznych i instytucjonalnych, całkowicie abstrakcyjno-dedukcyjne.

Zwolennikiem metody historycznej był Leslie i Toynbee, bliscy historii gospodarczej. Ten ostatni w pracy o rewolucji przemysłowej w Anglii zastosował analizę historyczną dla pokazania i zrozumienia zasadniczych zmian jakie zaszły w Anglii wraz ze stworzeniem gospodarki opartej na przemyśle.

Najważniejsza postać to Hobson z uwagi na wpływ jego teorii na zmiany postaw Anglików wobec kwestii socjalnych, powojennego angielskiego państwa dobrobytu. Po opublikowaniu niezgodnej z wiodącym nurtem pracy naukowej został pozbawiony pracy na uniwersytecie. Był jednak niezależny finansowano, to mu pozwoliło dalej publikować. Był krytykowany do czasu gdy pochwalił go Keynes.

Jego krytyka głównego nurtu wynikała z następujących przesłanek:

Te same fakty są jednocześnie etyczne i ekonomiczne, stąd ekonomia nie może uciekać w „pozytywny” charakter swoich teorii. Teoria ekonomiczna była dla niego użyteczna o tyle, o ile pomagała społeczeństwu stanu pożądanego, tego jak powinno być.

Krytykował imperializm służący kolonializmowi tworzącemu rynki zbytu dla podaży dóbr i kapitałów imperiów. Uważał, że pełne zatrudnienie można osiągnąć i wymaga to ingerencji państw. Przez opodatkowanie dochodów i ich redystrybucję można poprawi los ubogich, przez wydatki wojenne, imperializm też można zwiększyć zatrudnienie, a tą droga konsumpcję również dóbr luksusowych, co wyrówna podział dochodu.

Odrzucał cała teorię produkcyjności krańcowej jako podstawę teoretyczną podziału dochodów. Odwoływał się do nierównej siły przetargowej robotników, przez co ich pozycja była słabsza niż przedsiębiorców na rynku pracy.

Odrzucił prawo Saya, ceny nie były odbiciem społecznych kosztów wytwarzania, uważał że trzeba liczyć „ludzkie koszty” (dzisiaj nazywa się je zewnętrznymi). Wzywał do skończenia z leseferyzmem i wprowadzeni elementów etyki do analizy ekonomicznej.

Jego idee ostaną wykorzystaną przez brytyjską Partię Pracy.

PODSUMOWANIE:

W rozwoju ekonomii od XIX w. dostrzec można - po czasy współczesne - istnienie konkurencyjnych teorii współzawodniczących o uznanie wśród innych badaczy i zdobycie legitymacji pierwszeństwa i przekonania, że stworzyło się najlepszą teorię. Grupa mająca najszersze uznanie tworzy nurt wiodący, inne grypy pozostają poza nim.

W rzeczywistości nie ma gwarancji, że główny nurt dostarcza nam teorii najlepszej - absolutnej prawdy. W wielu dziedzinach ekonomii nie można bowiem przeprowadzić testu naprawdę, nie można empirycznie udowodnić prawdziwości tez. Ale też nie można zrobić testu odrzucającego prawdziwość teorii. Owo testowanie nie jest to konieczne dla każdej nauki, ale przecież ekonomia rości pretensje do badania rzeczywistości gospodarczej, a więc zjawisk fizycznie występujących.

Jaka teoria jest heterodoksyjna ? To w dużym stopniu rzecz uznaniowa wynikająca z przekonań większości środowiska ekonomistów. Generalnie uznaje się jednak, że teorie heterodoksyjne takiego uznania nie mają - uznania większości - a więc nie mają legitymacji. Czyli to owa większość ocenia co akceptuje, a czego nie. Większość akceptuje ekonomistę heterodoksyjnego najczęściej wtedy, gdy jest on osobistością uznaną i wcześniej był ekonomistą głównego nurtu (Stiglitz), albo był ekonomistą między oboma nurtami.

Czy w związku z tym ekonomia heterodoksyjna jest potrzebna. Tak ponieważ:

  1. Różnorodność wzbogaca, a krytyka zmusza do obrony stanowiska, do myślenia, do szukania argumentów, do poprawy spójności teorii.

  2. Choć spuścizna wielu „heterodoksów” nie miała wpływu na bieżącą teorię ortodoksyjną (na przykład wpływu takiego nie miał wczesny marksizm, starsza niemiecka szkoła historyczna), to mamy też przykłady późniejszego doceniania i wprowadzenia do wiodącego nurtu (Malthus, późny Marks). Tak więc zdarzało się, że to co było w danym czasie w pełni odrzucane, pomijane, po jakimś czasie mogło, przynajmniej fragmentarycznie, zostać przez innego ekonomistę uznane za wartościowe, zapładniające i w końcu włączone do głównego nurtu. Najczęściej było to spowodowane zaakceptowaniem „herezji” przez wybitnego ekonomistę ortodoksyjnego, który miał „nieskazitelne listy uwierzytelniające”, czyli uważany był za guru ekonomii.

W sumie rozwój teorii spoza głównego nurtu w długim okresie czas modyfikuje więc także ekonomię ortodoksyjną.

Patrząc na rozwój ekonomii heterodoksyjnej zauważamy, że znalazło się w niej autorów. Bycie poza wiodącym nurtem jest trudne. Często ekonomiści z tego kierunku koncentrowali się na wyszukiwaniu słabych stron - głównie metodologii i błędnych założeń - ekonomii głównego nurtu, natomiast rzadziej tworzyli alternatywne spójne teorie. Ich idee znajdą naśladowców w instytucjonalizmie i neoinstytucjonalizmie. Natomiast mieli istotny wpływ na narodziny państwa socjalnego.

Połowa XX wieku przynosi rozwój tzw. nowoczesnej myśli heterodoksyjnej. Wyróżnia się w niej kilka różnych nurtów, nawiązujących do analiz poprzedniego okresu. Według Landrechta stworzyli oni aż sześć szkół, choć przedstawiona przez niego typologia z natury rzeczy musi być uproszczona - heterodoksi to wolnomyśliciele, a ci nie bardzo podają się sztywnym kryteriom.

Typologia według Landrechta (s. 554-555).

Przywódcy

Poglądy polityczne

Teoria produkcji i podziału

Poglądy na racjonalność jednostek

Poglądy makroekonomiczne

Radykałowie

Postmarksiści

J. Robinson

M. Dobb

P. Sweezy

P. Baran

W rządzie odbija się klasa panująca

Kapitaliści wymuszają wartośc dodatkową, teoria podziału oparta na sile klas rządzących

Dominacja poglą-dów klasowych

Bez dalekiej interwencji państwa będzie bezrobocie i kryzysy

Instytucjonaliści

Potrzebny wzrost ingerencji państwa

Zdrowy rozsądek kieruje przedsiębiorcami określającymi ceny, są przy tym intytucjo-nalne ograniczenia; podział okeślają instytucje i system prawny, rynek nie ma wielkiego znaczenia

Ogląd przez indy-widualizm jest nieprawidłowy, gusty biorą się z kultury

Zwolennicy keyne-sizmu, odrzucają modele neokla-syczne

Postkeynesiści

J. Robinson

Państwo musi interweniować

Cena jest narzutem na koszty ustalane przez przedsię-biorstwa, podział wyznaczony przez kombi-nację zysku i płący

Niepewność utru-dnia racjonalność jednostek

Odrzucają model IS-LM z powodu niepewności utrud-niającej modelo-wanie; różne modele

Zwolennicy teorii wyboru publicznego

Rząd odbija inte-esy jednostek, im mniej państwa w gospodarce tym lepiej

Maksymalizacja zysku przez jednostkę, generalnie akce-ptacja ortodoksji; podział oparty na teorii produkcyjności krańcowej

Jednostki są zawsze racjonal-ne, także w polityce

Nie ma oddzielnej makroekonomii, przyjmuj modele mikroekonomiczne

Neoaustriacy

Przeciwni inge-rencji państwa ze względów moral-nych, bo to gwałci prawa jednostek

Przedsiębiorstwa maksyma-lizujące zyski, teoria produkcyjności krańcowej i prawa własności

Radykalny indy-widualizm i liberalizm

Modele głównego nurtu pozbawione koncentracji na rynkach, ważny jest proces rynkowy

Problem radykałów - upadek gospodarek socjalistycznych; ich odpowiedź - nie były naprawdę socjalistyczne. Ma też to mało wspólnego z problemem nierówności w świecie kapitalistycznym.

Warto odnotować ciekawą koncepcję dualnego rynku siły roboczej (przeszkody strukturalne utrudniają mobilność, są różne rynki siły roboczej - Michael Piore).

Różne odcienie współczesnego instytucjonalizmu:

Joseph Schumpeter 1885-1950- zajmował się dynamicznymi aspektami teorii - teorią rozwoju gospodarczego i cyklami gospodarczymi. Kluczowe znaczenie w swojej analizie przyznawał zachowaniom przedsiębiorcy. Akceptował ortodoksyjny paradygmat, choć nie znajduje to miejsca w jego pracach, podobnie jak szersze stosowanie matematyki czy ekonometrii do czego nawoływał. Można go też umieścić w głównym nurcie.

Gunnar Myrdal - 1898-1987; Szwed, zdobywca Nobla, popełnił klasyczne dziś studium między ideologią a teorią, Uważał za niemożliwe oddzielenie normatywu od pozytywu, ekonomiści powinni interesować się kwestiami polityki. Wprowadził pojęcie kumulatywnej przyczynowości, wskazywał na potrzebę planowania ale tylko makrocelów (w przyszłości w skali międzynarodowej), resztę należy pozostawić rynkowi i prywatnym przedsiębiorcom. Zajmował się rajami słabo rozwiniętymi.

John Kenneth Galbraith (ur. 1908) także noblista. Bardzo popularny jako krytyk ortodoksji. Wskazywał, że monopol czy oligopol w warunkach amerykańskich nie są odchyleniem od normy, ale normą i alokacja zasobów nie jest nieefektywna. Siła wielkich korporacji tworzy bowiem przeciwsiłę w postaci związków zawodowych i organizacji konsumenckich oraz państwa.

W gospodarce ma miejsce nieefektywna alokacja zasobów - konsumenci manipulowani przez producentów potrzebą posiadania produktów społeczeństwa obfitości. Z drugiej strony w swoistym niedoborze pozostają dobra publiczne.

Potem wskazał, że teoria podaży jest fałszywa - w warunkach wielkich korporacji przedsiębiorstwem kierują menedżerowie, wielkie przedsiębiorstwa nie chcą niepewności i ryzyka, uzgadniają z państwem i związkami zawodowymi sytuację by była ona przewidywalna. W tym celu kieruje się też preferencjami konsumentów. Produkcja dóbr jest celem ponad wszystko, także ponad jakość życia w społeczeństwie. To nie popyt kieruje podażą.

Postkeynesiści - odłączyli się od głównego nurtu z powodu zbyt silnego uch zdaniem formalizowania ekonomii.

Zwolennicy wyboru publicznego.

Gałąź ekonomii, zakładająca że racjonalność zachowań ludzkich można też zastosowań dla działań pozaekonomicznych, dla relacji z państwem i jego instytucjami, a więc dla wyborów publicznych. Za pomocą rządu jednostki po prostu realizują swoje cele, jest to ięc ekonomiczna teoria polityki. Najbardziej znany jest James Buchanan.

Neoaustriacy - też odeszli od głównego nurtu w latach 60. z powodu przesadnej jego matematyzacji i ograniczoności do wąskich zagadnień. Powinno się studiować równowagę nie jako taką, ale poszukiwać procesu dochodzenia do niej przez jednostkę, a szczególnie przez osobę przedsiębiorcy. Konserwatyzm postaw co do roli rynku i roli państwa, a ow antyetatyzm wynika ich zdaniem ze studiowania historii. Hayek pyta się o źródła wiedzy jaką kierują się podmioty rynkowe. Wiedza nie jest dana, ale odkrywana - jak twierdzi - w procesie konkurowania. Wiedza, oczekiwania i przekonania są najważniejszymi elementami analizy ekonomicznej, bowiem równowaga to sytuacja, w ktorej oczekiwania i plany wszystkich podmiotów gospodarczych są z sobą zsynchronizowane.

Rzeczywistość gospodarcza to przede wszystkim niepewność, stąd koordynacja, uzgadnianie jest trudne i wykracza poza możliwości poznawcze podmiotów. Nie znamy ostatecznych wyników naszych działań, stąd powinniśmy akceptować instytucje, które uformowały się spontanicznie, w tym rynek. System działa tylko dzięki spontanicznemu porządkowi , który jest kształtowany za pośrednictwem rynku. Rozwiązuje on problemy lepiej niż polityka z powodu jego uformowania przez spontaniczną przeszłość.

Ludwig von Mises, Friedrich Hayek (Nobel 1974) to chyba najbardziej znane osoby.

Ostatnia grupa to ekonomiści eksperymentalni - robią ekonomiczne eksperymenty na ludziach. Czasem do testowania swoich wniosków używają zwierząt oraz gryzoni - szczurów.

Do ekonomii heterodoksyjnej zalicza się także teorie całych rzesz ekonomistów odnoszące się do próby przestudiowania zasad funkcjonowania gospodarki socjalistycznej oraz różnic jakie ją dzielą od gospodarki kapitalistycznej.

Tego typu rozważania prowadzone już były w XIX w., ale wtedy miały one charakter analiz teoretycznych - gospodarki socjalistycznej w rzeczywistości nie było. Sytuacja uległa zmianie wraz z powstaniem państwa nazywanego socjalistycznym - ZSRR - z zupełnie odmiennym od kapitalistycznego systemem gospodarczym.

Kapitalizm był historyczny, rodził się naturalnie i podlegał ewolucji. Został opisany, stał się konstrukcją teoretyczną i intelektualną. Socjalizm został stworzony poniekąd sztucznie, najpierw był konstrukcją teoretyczną, potem rzeczywistą. Oba systemy dużo dzieliło, ale zdefiniowanie czym co jest sprawia trudność.

Odmienności dotyczyły:

Jednak zdaniem zwolenników teorii konwergencji obydwa systemy z upływem czasu, na drodze zmian, traciły najbardziej skrajne przeciwieństwa i w jakimś stopniu zbliżały się do siebie, możliwym stawało się znajdowanie w nich elementów wspólnych. Dotyczyło to późnego socjalizmu i późnego kapitalizmu.

Podstawowe zagadnienia, które analizowano w teorii ekonomii dla uchwycenia zasadniczych cech socjalizmu to:

Gustaw Caseel - szwedzki ekonomista 1866-1945 - gospodarka nie oparta na prywatnej własności nie może efektywnie dokonywać alokacji zasobów ponieważ fundamentalnym brakiem tego systemu jest niemożność poprawnego ustalania cen czynników wytwórczych, stąd nie można właściwie kierować produkcją.

Vilfredo Pareto rozwijając teorię dobrobytu (optimum konsumenta) uznał, że nie ma powodów, by w gospodarce socjalistycznej maksymalny dobrobyt nie mógł zostać osiągnięty. Następnie Barone doszedł do wniosku, że jeśli będzie stworzone ministerstwo, które ustali ceny tak by były równe kosztom produkcji, a te będą na poziomie minimalnym, to alokacja zasobów będzie optymalna.

Ludwig Mises 1881-1973 - w socjalizmie nie jest możliwa optymalna alokacja zasobów, bo nie istnieją wolne rynki czynników produkcji. Nie można podejmować racjonalnych deyzji bez cen niezależnie kształtowanych. Hayek dodawał, że jeśli nawet teoretycznie możemy wyobrazić sobie, że państwo to wielki komputer, to w praktyce takiego państwa nie ma.

Pewien swój udział w tej dyskusji miał polski ekonomista Oskar Lange. Wychodził on od pytania czym są ceny - dla podmiotów gospodarujących są po prostu jakimiś parametrami płynącymi z rynku, jeśli planista metodą prób i błędów ustali takie ceny to alokacja efektywna będzie możliwa. Wskazywał, które elementy analizy neoklasycznej będą możliwe, a które niemożliwe w socjalizmie:

  1. konsumenci będą mogli maksymalizować użyteczność

  2. przedsiębiorcy nie będą mogli maksymalizować zysków, ale będą mogli produkować minimalizując koszty i produkować w rozmiarach, przy których cena zróna się z kosztem krańcowym

  3. cena nie będzie ustalana w wyniku gry rynku, ale planiści widząc sytuację na rynku będą mogli ustalać cenę, która zlikwiduje nadwyżki lub niedobory

  4. dochody konsumentów będą pochodziły ze sprzedaży czynników wytwórczych, ale nie będzie zysku.

W sumie potrzebny będzie wielki komputer do rozwiązywania wielkiej ilości równań. Jeśłi za pomocą planowania uda się osiągać efekty jak przy doskonale konkurencyjnych rynkach, gospodarka socjalistyczna będzie mogła funkcjonować.

Jak wiemy, efektów tych nie udało się osiągnąć, a na przykładzie realnych gospodarek socjalistycznych W latach 30. ekonomiści rosyjscy uznali, że przeszkodą dla rozsądnego planowania stała się teoria Marksa - wartość oparta na pracy. Ale ideologia była w tym systemie chyba istotniejsza od mechanizmów ekonomicznych.

Rosyjski matematyk Kantorowicz wynalazł metodę programowania liniowego w latach 30., Amerykanie w roku 1947 r. Posłużyła ona do sformułowania tzw. cen obrachunkowych oddających rzadkość dóbr i stanowiącymi mnożniki w planowaniu gospodarczym. Inni ekonomiści rosyjscy szukając problemu rozwiązania decyzji w co inwestować, sformułowali to co dziś jest nazywane kosztami alternatywnymi lub kosztami utraconych możliwości.

Wykład: WSPÓŁCZESNA (XX-wieczna) MYŚL EKONOMICZNA.

Opis historyczny wymaga perspektywy, ona bowiem pozwala ocenić co z danej dziedziny oparło się wpływom czasu, zostało docenione i przetrwało, a co było, może nawet porywającym, ale tylko przejściowym, przyczynkiem. Z tego względu rozdziału pod nazwą współczesna myśl ekonomiczna nie można uważać za zamknięty, prace wielu autorów nadal podlegają bieżącym, często skrajnie przeciwnym, ocenom i interpretacjom.

Najnowsza myśl ekonomiczna rozwija się w wielu nurtach i kierunkach, przy czym mieszczą się one bądź w ramach mikroekonomii, bądź w ramach makroekonomii.

A. Współczesna makroekonomia.

Samo słowo „makroekonomia” narodziło się w czasach postkeynesowskich, a więc bardzo późno, przy czym przedmiotem makroekonomii stało się kilka wiodących zagadnień, o czym dalej. W potocznym ujęciu przez określenie to rozumie się gospodarkę jako całość, a więc byłaby to makroekonomia powinna być ekonomią zajmująca się całym systemem gospodarczym, choć nie do końca jest to właściwe.

Zainteresowanie gospodarką jako spójnym całościowym mechanizmem miało głęboką historię, sięgało czasów merkantylistów. Potem zajmowali się nim klasycy, dzięki którym niemal powszechne uznanie w świecie ekonomii zyskało przekonanie, iż mechanizm gospodarczy jest jeszcze jednym produktem natury i nie potrzebuje żadnego ulepszania czy modyfikowania. To przekonanie w sposób oczywisty powodowało, iż teorii makro nie było sensu tworzyć, wszak system działał w sposób naturalny, a naturalnym regulatorem był mechanizm rynkowy. Wszelkie zakłócenia - zgodnie z tą teorią - miały charakter przejściowy i samoczynnie ustępowały, jeśli nikt i nic porządku naturalnego nie zakłócało.

Pierwszym elementem, który ów naturalny bieg rzeczy dość często naruszał był pieniądz, drugim - słabnięcie aktywności gospodarczej, czyli recesje i kryzysy gospodarcze. Z tychże względów te dwie kwestie stały się przedmiotem analiz.

Teorie pieniężne. Jednym z głównych przedmiotów współczesnej dyskusji ekonomicznej i polityki stała się rola pieniądza oraz zasady polityki pieniężnej. Ich wyjaśnieniom służyły różne teorie pieniężne, wiodącą stała się ilościowa teoria pieniądza.

Pytanie czym jest pieniądz, co decyduje o jego sile nabywczej, czyli o jego wartości, jaką rolę pełni on w gospodarce było obecne od narodzin ekonomii. Sama historia pieniądza jest dużo starsza.

Pieniądz towarzyszy człowiekowi od czasów starożytnych, przy czym przez większą część tego okresu występował w postaci monet bitych z dwu kruszców: złota i srebra. O sile nabywczej monet decydowała wagowa zawartość kruszcu. Pieniądz papierowy w Europie pojawiał się w obrocie bankowym - był emitowany przez banki depozytowe, gdzie najbardziej znane banki wystawiały kwity depozytowe stanowiące potwierdzenie złożonych depozytów kruszcowych. Kwity takie funkcjonowały w obiegu jedynie jako pieniądz bankowy.

Pieniądz czy to w postaci metalicznej czy papierowej używany był w transakcjach handlowych, bankowych, ale równolegle w nim państwo pobierało podatki. Już w czasach starożytnych królowie byli świadomi, że emisja pieniądza może być substytutem poboru podatków. Już wówczas uciekano się do „psucia pieniądza” jako operacji zamiennej w stosunku do nakładania nowych podatków. Owo „psucie” stało się możliwe na szeroką skalę w czasach pieniądza papierowego. Wielkie potrzeby skarbu powodowały stosowanie przez państwo nowych emisji i narzucania obywatelom przymusu przyjmowania danych biletów o określonej przez państwo sile nabywczej.

W XIX wieku państwa zaczęły porządkować zasady emisji powierzając to prawo jednej instytucji - bankowi emisyjnemu. Pieniądz papierowy był wymienialny na monety kruszcowe (srebrne lub złote), co przekonywało ludzi, iż posiadanie papieru nie jest ryzykowne, wszak można go w stałej określonej relacji wymienić na kruszec. Sytuacja ta uległa zmianie zasadniczo od wielkiego kryzysu lat 30. XX wieku, kiedy w wielu krajach ową wymienialność zawieszono. Po II wojnie światowej utrzymały ją tylko Stany Zjednoczone, posiadające duże rezerwy złota. Po kryzysie lat 70. również USA zawiesiły wymienialność dolara na złoto. W ten sposób emisja pieniądza papierowego przestała mieć naturalne ograniczenia w postaci rezerw złota, a właściwymi jej rozmiarami sterować miał bank centralny.

Ilość pozostającego w obiegu pieniądza nie jest bez znaczenia dla równowagi na rynku dóbr i usług, już wiele stuleci temu zorientowano się, że między obiegiem pieniądza a poziomem cen istnieje zależność. Czy pieniądz powinien być aktywnym składnikiem procesu gospodarczego czy też neutralnym? Na tym tle od XIX wieku ekonomiści prowadzili spory, przy czym większość skłaniała się do poglądu drugiego.

Teoretyczną analizą roli pieniądza zajmowało się wielu ekonomistów, stopniowo dokładających puzzle do tzw. ilościowej teorii pieniądza. Drugą teorią tłumaczącą mechanizm wzrostu cen była teoria dochodowa.

Teoria ilościowa. Najprościej można przyjąć, że według niej ogólny poziom cen zależy od ilości pieniądza w obiegu. Są dwa ujęcia tej teorii: marshallowskie i fisherowskie.

Alfred Marshall dla wyjaśnienia zależności między ilością pieniądza w obiegu i poziomem cen odwoływał się do mikroekonomii. Badał bowiem popyt, czyli zapotrzebowanie na pieniądz, ze strony gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Ów popyt zależał od ich dochodów, przy czym w transakcjach posługiwali się zarówno pieniądzem gotówkowym jak i bezgotówkowym. Zapotrzebowanie na gotówkę to zależało od poziomu dochodów i chęci przechowywania w postaci gotówki.

M = kPY

M - pieniądz gotówkowy w obiegu oraz depozyty na żądanie (dające obrót czekowy), k - współczynnik pokazujący jaką część dochodu ludność chce przechowywać w postaci gotówkowej, PY - dochód pieniężny.

Przyjąwszy, że k pozostaje na stałym poziomie, wzrost M prowadzi o wzrostu PY, a jeśli w gospodarce jest pełne zatrudnienie, to oznacza to zachwianie równowagi i wzrost cen. Wzrost PY będzie w konsekwencji nominalny, a nie realny. Nowe dochody pieniężne ludności zostaną „zjedzone” przez wzrost cen, realnie nie będzie żadnego wzrostu.

Inne ujęcie ilościowej teorii pieniądza znalazły się w pracy Irvinga Fishera, który w 1911 r. w swojej pracy o pieniądzu ogłosił słynne równanie:

P=(MV + M'V') : Q

P - ceny, M - ilość gotówki w obiegu, V - szybkość jej obiegu, M' - depozyty bankowe będące podstawą emisji czeków, V' - szybkość obiegu tych depozytów, Q - liczba transakcji. Jeśli obie strony równania pomnożymy przez Q otrzymamy znane nam już równanie:

PQ=MV+M'V'

Jeśli przyjmiemy założenie, że Q i V w normalnych warunkach jest mniej więcej stałe, okaże się, że zmiany M wpływają na zmiany P, a stąd wniosek, że chcąc utrzymać stabilny poziom cen należy kontrolować i utrzymywać na stabilnym poziomie M czyli ilość gotówki. Jeśli ceny rosną, to można ten wzrost zatrzymać obniżając M czy M'. Tym samym na władze monetarne spadła odpowiedzialność za stabilność cen przez kierowanie podażą pieniądza. Przesłanie to stanie się jedną z wiodących tez monetaryzmu, której podstawy stworzył Milton Friedman:

„Trzymaj silnie w ryzach podaż pieniądza, pozwalaj na jej wzrost tylko o tyle, o ile wzrastają rozmiary handlu (Q), a cny pozostaną wówczas stałe lub przynajmniej ustalą się w ciągu kilku miesięcy”.

Teorie te różnią się punktem wyjścia, prowadzą do podobnych konkluzji: wzrost ilości pieniądza w obiegu daje wzrost cen.

Nieco odmienne podejście do teorii pieniądza zaprezentował J. M. Keynes, ostanie ono omówione w dalszej części. Uwzględniono w niej dochody, oszczędności i inwestycje oraz wpływ na nie oraz na popyt na pieniądz stopy procentowej.

Cykl koniunkturalny. Drugim zagadnieniem, które zajmowało XX wieczną ekonomię był problem analizy zjawisk powodujących załamania równowagi w postaci kryzysów. Można je nazwać teoriami cyklu koniunkturalnego. Problematyką tą zajmowało się wielu autorów, choć z drugiej strony dominowało przekonanie, iż w długim okresie czasu działa prawo Saya, a więc długookresowej równowagi zapewniającej pełne zatrudnienie. Zakwestionuje to dopiero J. M. Keynes dowodząc, że gospodarka może być w stanie równowagi przy niepełnym zatrudnieniu.

Kryzysy gospodarcze występowały wielokrotnie w XIX wieku, jedne były lokalne inne międzynarodowe, do najtrudniejszych należał kryzys 1873 r., równie głęboki był kryzys połowy lat 90. XIX wieku, ale najgłębszy i „najsłynniejszy” był Wielki Kryzys, który rozpoczął się w 1929 r.

Pierwszym ekonomistą, który zajmował się szeroko cyklicznością gospodarki był Clement Juglar, który kilkakrotnie w drugiej połowie XIX w. wydawał prace, w których wskazywał iż załamania gospodarki maj źródła wewnętrzne, tzn. tkwią w mechanizmie gospodarczym. Dla udowodnienia tej tezy zebrał bogaty materiał historyczny i statystyczny. Od jego nazwiska pochodzi określenie cykl Juglara dla cyklu około 10-letniego z kilkoma fazami samoczynnie po sobie następującymi (prosperity albo ożywienie, kryzys, dno). Twierdził, że ich źródło tkwi w zachowaniach ludzi, a zwłaszcza oszczędzania i dysponowania kapitałem i kredytem.

Problem badania mechanizmu i źródeł załamań gospodarki zajmował wielu ekonomistów. Jedni szukali tych źródeł w podziale dochodów na konsumpcje i inwestycje, a zwłaszcza w wahaniach wydatków inwestycyjnych. Inni zwracali uwagę na decydujące znaczenie stopy zysku jako czynnika kierującego decyzjami inwestorów. Pojawiały się też wyjaśnienia w postaci nowych technologii, a nawet plam na słońcu. Niemniej wszyscy ich autorzy godzili się z przekonaniem, że w długim okresie czasu gospodarka wraca do stanu równowagi przy pełnym zatrudnieniu. Ten sposób rozumowania zmienił John M. Keynes.

Makroekonomia Johna M. Keynesa.

John Keynes należy do grona największych ekonomistów. Jego ojciec był także ekonomistą, on sam został starannie i wszechstronnie wykształcony, stanowisko ojca czyniło nazwisko Keynes rozpoznawalnym. Studiował w Cambridge, przeanalizował myśl ekonomiczną od jej początków, wykształcony na marshallowskiej analizie równowagi cząstkowej skierował się ku makroteorii. Miała ona głębokie znaczenie ni tylko dla rozwoju samej ekonomii, ale też znalazła zastosowanie w polityce gospodarczej.

Sam Keynes był zarówno teoretykiem ekonomii jak i praktykiem życia gospodarczego oraz politykiem. Zabierał głos w najistotniejszych sprawach. Szczególnie znane są jego stanowisko w sprawie negatywnych skutków porozumień wersalskich i sankcji gospodarczych wobec Niemiec po traktacie wersalskim (1919), postulaty w sprawie polityki pieniężnej w czasie wojny oraz konieczności uregulowania międzynarodowego systemu monetarnego po II wojnie światowej (Bretton Woods 1944). Był człowiekiem szerokich horyzontów, interesowała go literatura, filozofia, teatr, był też sprawnym matematykiem.

Zdaniem jego biografów cechowała go pewność siebie, przekonanie o słuszności swoich poglądów i zdecydowanie w ich prezentowaniu i obronie, co powodowało, iż nie można było obok nich przejść obojętnie. Co więcej bardzo szybko okazało się, że szereg jego ocen uznano za słusznych, jak np. krytyczną ocenę traktatu wersalskiego czy stabilizacji funta w 1925 r. Napisał kilka błyskotliwych tekstów, które przeniknęły do szerszej opinii.

W 1930 r. opublikował swój słynny traktat o pieniądzu, wskazujący na ułomności systemu waluty złotej z powodu zbyt małej podaży złota, była tam też bardzo szeroka historia pieniądza i wyjaśnienie mechanizmu jego funkcjonowania. Już w tym opracowaniu pojawiły się myśli rozwijane potem, a dotyczące konieczności rozróżniania inwestycji i oszczędności oraz zauważenia, że inwestycje nie muszą być równe oszczędnościom, a tym samym nie cały uzyskany dochód przeistoczy się w popyt na dobra i usługi bowiem jego część w postaci nie zainwestowanych oszczędności nie musi wpłynąć na rynek.

Najsłynniejszym dziełem Keynesa stała się wydana w 1936 r. „Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza” (The General Theory). Stała się ona podstawą makroekonomii dla całej II połowy XX wieku.

Teoria Keynesa obalała przekonanie, wręcz dogmat, o prawach rynku Saya. Gospodarka może osiągać równowagę także przy bezrobociu twierdził Keynes, a jeżeli tak to istniał niedobór popytu. W związku z tym rząd może, a nawet powinien podejmować kroki w kierunku zwiększenia owego popytu. Jak? Przez wydatki nie pokryte dochodami, można by więc to nazywać kreowaniem dodatkowego popytu.

Praktyka gospodarcza wyprzedzała teorię. Doświadczenia wielkiego kryzysu przynoszące spadek cen, spadek produkcji, spadek dochodów i dalej spadek popytu, itd. powodowały, że w niektórych krajach rządy podjęły działania antykryzysowe poprzez tworzenie kredowanego przez zwiększone wydatki budżetowe popytu. Szczególnie interesujące były tego rodzaju posunięcia w Szwecji czy Niemczech oraz w USA, przy czym doświadczenia niemieckie nie były godne pozytywnego oceniania (Hitler), amerykańskie nie dawały jeszcze efektów. Do Anglii docierały natomiast pomysły szwedzkie aprobowane przez tamtejszych ekonomistów. Za pomocą rządowego budżetu i wydatków podtrzymywano tam popyt i zatrudnienie.

Przejdźmy do głównych idei Keynesa. Treść „Ogólnej teorii „ jest zagmatwana i trudna do ogarnięcia, początkowo nie rozumieli jej nawet sami ekonomiści. Wiele wątków było niejasnych nawet dla specjalistów, a co dopiero dla laików. Czyniło to tę książkę niedostępną, a przez to jeszcze bardziej tajemniczą i „uczoną”.

Z „Ogólnej teorii” wynika, iż najważniejszym problemem ekonomii nie jest zbadanie zasad ustalania cen czy mechanizm podziału dochodów z tego wynikający. Ważniejsze jest bowiem poznanie czynników określających poziom produkcji i zatrudnienia przy stałych cenach. Stanie się to podstawą wyodrębnienia w ekonomii tzw. makroekonomii - to będą jej wiodące problemy. Reszta pozostała mikroekonomią, a więc pozostały w niej zagadnienia których Keynes nie poruszał: rynek i podmioty na nim gospodarujące, gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa, konkurencja lub monopol - w mikroekonomii zasad klasycznych nie naruszono.

W teorii Keynesa pojawiło się nowe ujęcie gospodarki po części opisywanej za pomocą pojęć i sposobu rozumowania przeniesionym z analizy marshallowskiej. Mówi się o popycie, ale globalnym, podaży, też globalnej i ich równowadze przy jakimś poziomie dochodu też globalnego. Założono, że ceny są stałe. Ów dochód jest tożsamy z podażą, zaś popyt z konsumpcją, pozostają one - dochód i konsumpcja w określonym stałym stosunku, który został nazwany funkcją konsumpcji, a współczynnik pokazujący zmiany konsumpcji wynikające ze zmian dochodu - krańcową skłonnością do konsumpcji (KSK). Keynes dowiódł, że jest ona mniejsza od jedności. Dzięki temu spadającemu dochodowi towarzyszą coraz mniejsze spadki konsumpcji, aż w końcu obie wielkości znajdą się w stanie równowagi. To klucz wyjaśniający, dlaczego spadek dochodu zostanie w końcu zatrzymany.

Powtarzalność tego procesu Keynes wyjaśniał za pomocą tzw. mnożnika, który równał się 1: (1-KSK), albo 1: KSO. Cały mechanizm wyjaśnia poniższy rysunek:

0x08 graphic

C, I

0x08 graphic
G 45º

0x08 graphic
Y=C+I+G

0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
Spadek I (inwestycji) powoduje mnożnikowo obniżenie D

0x08 graphic

0x08 graphic

A' A dochód

Gospodarka jest w wyjściowym stanie równowagi w punkcie A - globalny popyt jest równy globalnej podaży. Wyznacza go przecięcie linii pokazującej funkcję popytu (Y=C+I+G, gdzie Y globalny popyt jest sumą popytów C (konsumpcyjnego), I (inwestycyjnego) i G (zakupów rządowych). Kąt nachylenia linii zależy wyłącznie od wartości KSK Jeśli spadną inwestycje I, to oczywiście w przyszłości spadnie popyt, a za nim spadnie produkcja. Ale ta tym proces obniżania się nie zakończy. Spadek produkcji przyniesie bowiem spadek dochodów, ten spadek konsumpcji, ta spadek popytu itd. Jak długo to „skręcanie” się produktu będzie trwało? To zależy od KSK i mnożnika. W końcu nastąpi stan równowagi (A'), ale przy niższym poziomie dochodu i produkcji, a co za tym idzie zatrudnienia. Siłą inicjującą ten proces są inwestycje, to one rozpoczęły spadek wywołując lukę między popytem globalnym a wytworzoną produkcją. To była też droga w drugą stronę - zwiększania produkcji.

Problem powstawania stanów równowagi przy niepełnym zatrudnieniu zasadza się na zaprezentowanym niżej toku rozumowania:

  1. Wraz ze wzrostem produkcji i zatrudnienia rosną dochody i pochodząca z nich konsumpcja. Ale ów przyrastający dochód w coraz mniejszym stopniu będzie przeznaczany na konsumpcję, a w coraz większym na oszczędności. Keynes wprowadza pojęcia krańcowej skłonności do konsumpcji i krańcowej skłonności do oszczędzania.

  2. W związku z powyższym kwota oszczędności w skali gospodarki będzie coraz większa, powstaje wówczas problem ich zainwestowania.

  3. W warunkach malejących stóp procentowych nie wszystkie oszczędności będą inwestowane, czyli wydane, z uwagi na preferencje płynności, czyli skłonność podmiotów gospodarujących do przechowywania pewnych kwot gotówki ze względów transakcyjnych, spekulacyjnych, itd.

  4. Oznacza to, że nie część otrzymanych dochodów nie wróci z powrotem na rynek, a jeśli tak, to nie cały wytworzony produkt zostanie zakupiony (zrealizowany). Ów spadający globalny popyt doprowadzi do spadu produkcji i zatrudnienia.

  5. Powyższy stan będzie trwał tak długo dopóki zaoszczędzone kwoty nie trafią na rynek i nie zostaną wchłonięte przez wydatki inwestycyjne. Będzie to możliwe wtedy, gdy ludzie zaczną zmniejszać oszczędności z powodu spadku swoich dochodów.

  6. Owo zrównanie oszczędności i inwestycji mogło nastąpić przy niepełnym zatrudnieniu, a więc przy bezrobociu.

  7. Jeśli tak, to bezrobocie mogło być stanem nie przejściowym, ale trwałym i długotrwałym. Ekonomiści klasyczni uważali, że bezrobocie jest objawem braku równowagi na rynku pracy z powodu nieelastyczności płac - przecież pracodawcy prowadzą politykę zatrudnienia porównując krańcowy przychód z pracy z jej ceną. Jeśli ta cena jest za wysoka to nie zakupią pracy, a więc musi ona spaść. Keynes wskazywał, że to co jest prawdziwe w skali pojedynczych pracodawców nie jest prawdziwe w skali całej gospodarki. Jeśli bowiem wszyscy obniżą zatrudnienie to oznacza to spadek siły nabywczej na rynku, spadek cen a tym samym pogłębianie nierównowagi między krańcowym produktem pracy a jej ceną.

  8. W przypadku trwałego występowania bezrobocia rządy nie powinny być obojętne - to byłą reakcja wielu rządów. Siły korygujące nie zadziałają bowiem - jest stan równowagi. Z kolei dalsza obniżka płac mogła prowadzić do dalszej obniżki popytu, produkcji i zatrudnienia.

  9. Nie można też było oczekiwać, że niskie stopy procentowe zachęcą do inwestycji, mogą tylko wzmocnić preferencje płynności. Do inwestycji nie zachęcały też nie wykorzystane moce istniejącego potencjału produkcyjnego.

  10. Ktoś lub coś musi ten stan rzeczy zmienić, tym kimś był rząd jako siła zewnętrzna w stosunku do mechanizmu gospodarczego. Byłoby to przełamywanie owego stanu równowagi. Kierunkiem działania powinny być inwestycje i podniesienie wydatków na nie. Metoda to zaciąganie przez rząd pożyczek, a więc zagospodarowywanie owych nie wydanych oszczędności oraz celowy deficyt budżetowy dla tworzenia nowego popytu inwestycyjnego.

Teoria Keynesa stworzyła nie tylko fundamenty współczesnej makroekonomii. Stała się teoretyczną podstawą podzielanego od tamtego czasu przekonania, że rząd nie może być obojętny wobec zmian koniunktury, co więcej że jest za funkcjonowanie gospodarki odpowiedzialny. Różni ekonomiści będą sprzeczać się co do narzędzi oddziaływania na gospodarkę, nie będą natomiast kwestionować owej odpowiedzialności.

Teoria Keynesa nie spotkała się początkowo z dobrym przyjęciem, zwłaszcza ze strony klasyków. Traktowano ją nawet ze stanowisk skrajnych jako wywrotową - pamiętajmy, że rzecz się dzieje w końcu la 30., kiedy z jednej strony podziwia się sukcesy gospodarek kierowanych przez państwo (ZSRR), czy przez państwo silnie nadzorowanych (Niemcy). Wypływająca więc z książki Keynesa konkluzja o potrzebie ingerencji państwa zdaniem skrajnych jego krytyków sytuowała go na pozycjach bliskich apologetom gospodarki państwowej. Z kolei młodzi, radykalni ekonomiści, obrońcy idei Marksa byli jej krytykami za zbyt mały radykalizm. Oczywiście istniał też środek, stanowili go m. in. młodzi ekonomiści amerykańscy, dla których teoria Keynesa miała dużo więcej wspólnego z rzeczywistością gospodarczą niż klasyczna ortodoksja. „Siedliskiem” keynesizmu stał się Harvard, wcześniej matecznik liberalnych ortodoksów. Duże znaczenie dla spopularyzowania tej teorii miał podręcznik Paula Samuelsona (z tego uniwersytetu) wydany w 1948 r., wielokrotnie wznawiany i publikowany w wielu krajach, który dotarł do młodych adeptów ekonomii w wielu krajach. Znalazła się tam m. in. teoria Keynesa.

Teorię Keynesa modyfikowało wielu ekonomistów - nazywano ich keynesistami. Jedną z takich modyfikacji było odejście od funkcji konsumpcji i przyjęcie modelu nazywanego IS-LM (lata 1960-1975). Wiązało się z potrzebą uwzględnienia w rozważaniach o równowadze ogólnej zjawisk monetarnych, ze świata finansów. Autorstwo modelu IS-LM przypisuje się Johnowi Hicks, który wymyślił go już w 1937 r., choć również w pracy Keynesa były obszerne wywody odnośnie znaczenia pieniądza i stóp procentowych.

Keynes analizował sytuację znaną mu z czasów kryzysu - skutek spadku poziomu cen. Oznaczał on wzrost realnej podaży pieniądza (siły nabywczej pieniądza na rynku), co powinno prowadzić do spadku stóp procentowych, a ten powinien dać wzrost popytu inwestycyjnego i konsumpcyjnego. Oczywiście ten sam skutek osiągać można było przez wzrost realnej podaży pieniądza wynikający ze zwiększenia ilości pieniądza w ujęciu nominalnym przy sztywnych cenach. To oznaczało zaś liberalną politykę monetarną.

Model IS-LM jest próbą zintegrowania dwóch rynków: rynku dóbr i rynku pieniądza, które łączy ze sobą stopa procentowa. Pokazuje jak zmiany na rynku pieniądza przez „pas transmisyjny” w postaci stopy procentowej przenoszą się i zmieniają sytuację na rynku dóbr. Model ten lepiej oddawał realną sytuacją niż model konsumpcji.

Stopa %0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
LM

IS

0x08 graphic

dochód

Linia IS obrazuje stany równowagi na rynku dóbr, LM - na rynku pieniądza. Na przykład przyjmijmy, że na rynku dóbr mamy wzrost I. Oznacza to mnożnikowy wzrost dochodu, wzrost dochodu przynosi wzrost popytu na pieniądz, co przy stałej jego podaży prowadzi do wzrostu stóp procentowych. Ten zaś spowoduje spadek popytu konsumpcyjnego i inwestycyjnego oraz dochodu i spadek popytu na pieniądz, a zatem i spadek stopy procentowej. Mamy więc cały łańcuch zależności między obu rynkami.

Wojna przyniosła zawieszenie ostrej polemiki, ale warto odnotować, że do kierowania gospodarką zostali zaproszeni młodzi ekonomiści, z zainteresowaniem studiujący Keynesa przed wojną. Starsi, zwolennicy klasyki pozostali w uniwersytetach. Ta zmiana pokoleniowa będzie miała pewne znaczenie dla rozwoju keynesizmu po wojnie. Wielu jego zwolenników pozostało na eksponowanych stanowiskach

Keynesowi zawdzięczamy także rozwój statystyki gospodarczej. Jeszcze w latach 30. nikt nie liczył produktu krajowego, zajmowano się statystyką produkcji przemysłowej, rolnej czy cen, ale nie wielkimi agregatami. Dzięki pracom Simona Kuznetsa (zwolennika Keynesa) rozwinęła się rachunkowość społeczna, czyli badania takich kategorii jak dochody, globalna produkcja. Dzięki niemu te kategorie weszły do języka ekonomii, a rozwój statystyki gospodarczej stał się niezwykle użyteczny w czasie wojny. Zestawiano produkt krajowy według źródeł powstania i rodzajów, w postaci dochodów i wydatków. Obie strony miały być przecież sobie równe. Pokazano, że produkt krajowy w latach 40. był niższy od lat wcześniejszych, gospodarka nie wykorzystywała więc swoich potencjalnych możliwości. Potrzeby wojenne sprzyjały temu by te możliwości wykorzystać, a ścieżkę dochodzenia do tego wskazywało raczkujące planowanie gospodarcze.

Wojna sprzyjała angażowaniu się państwa w gospodarkę, pokazywała jak wiele udaje się dzięki temu uzyskać. Musiało to zmienić poglądy także ekonomistów na rolę rządu w gospodarce. Liberałowie tacy jak Hayek czy Friedman krytykujący ową ingerencję odwoływali się nie tyle do mechanizmu rynkowego co do zagrożenia wolności. I choć poglądy Keynesa były w Ameryce atakowane po wojnie wraz z nasilaniem rywalizacji z blokiem komunistycznym, tym niemniej doktryna przez niego stworzona przeniknęła do polityki gospodarczej. Zadaniem rządów było prowadzenie takiej polityki gospodarczej, która zapewni pełne zatrudnienie i wzrost gospodarczy. Rozpoczął się trwający do lat 70. bardzo pomyślny okres prosperity nazywany - wysokiego wzrostu gospodarczego i niskiego bezrobocia. Ekonomiści cieszyli się powszechnym uznaniem, potrafili znaleźć sposoby kierowania gospodarką zapewniające rozwój i pomyślność.

Lata 70. przyniosły zmierzch teorii Keynesa. System opierający się na jego teorii był właściwy dla deflacji i bezrobocia, okazała się niewłaściwy dla inflacji i bezrobocia. Ekonomiści aż do lat 70. tych problemów nie dostrzegali, były one bowiem nieobecne w życiu gospodarczym. Sytuacja lat 70. poniekąd ekonomię zaskoczyła nieprzygotowaną na nowe wyzwania.

Keynesizm był teorią dostarczająca rozwiązań na czasy depresji w tradycyjnym stylu: w warunkach deflacji i bezrobocia podnoszono wydatki budżetowe i obniżano podatki - były to kroki politycznie akceptowalne. W warunkach inflacji należało obniżać wydatki i zwiększać podatki - to było nie do przyjęcia przez wyborców, tym bardziej, że nie przynosiło oczekiwanych efektów w związku z charakterem inflacji - cenowo - płacowym. Wynikało to ze znaczenia w procesie gospodarczym jakie uzyskały z jednej strony związki zawodowe z drugiej wielkie korporacje. Były to zjawiska ze sfery mikroekonomii, przez teorię nie podejmowane, bo teoretycznie nie mogące występować. Teoria ta opierała się w swoich założeniach na istnieniu i działaniu mechanizmu konkurencji. Z kolei keynesowska mekroekonomia kwestii tych w ogóle nie podejmowała. Istniała swoista luka w teorii.

Jeśli więc w rzeczywistości mechanizm konkurencji nie działał w kierunku zatrzymania cen i płac, to oznaczało to iż powinien być jakiś zewnętrzny instrument ograniczania wzrostu cen i płac - czyli państwo. A to oznaczało dalszy wzrost ingerencji państwa w gospodarkę.

Reakcje państw na powstałą sytuację były różne. W jednych (głównie w Europie) uznano, że należy przyjąć jakiś mechanizm kontroli korporacyjnych cen i jakiś mechanizm uzgadniania poziomu płac. W USA wprowadzono przejściową kontrolę, ale było to rozwiązania krótkookresowe. Na zorganizowanej przez prezydenta Forda naradzie ekonomistów w 1975 r. uznano, że pozostaje uchylenie wszelkich barier hamujących konkurencję, co było rzeczą niewykonalną. Można było usunąć bariery administracyjne, ale jak wprowadzić mechanizm konkurencji między korporacje. Jak pisze Galbraith równie skuteczne mógł być pomysł prezydenta by wszyscy zaczęli nosić koszulki z napisem WIN - Whip inflation now - zbijaj inflację i to już. Wybrano inne wyjście - politykę monetarną, dotąd bierny instrument polityki gospodarczej. Wspomnianą lukę w teorii miała wypełnić teoria Miltona Friedmana odwołująca się do polityki monetarnej.

Monetaryzm Friedmana. Friedman stał się jednym z czołowych ekonomistów II połowy XX wieku, którego teorie czekały niejako na swój czas. Był zwolennikiem klasycznej konkurencji, która mogła powrócić jego zdaniem pod kilkoma warunkami. Najważniejszym było wycofanie się państwa z ingerencji w gospodarkę by jednostki mogły swobodnie dysponować swoimi dochodami. Był bardzo radykalny s postulatach podatkowych: podatek dochodowy powinien być coraz niższy (nawet do zera) dla coraz niższych dochodów aż do ujemnego podatku dochodowego gwarantującego wszystkim pewne minimum dochodowe (rosnące zubożenie powinno oznaczać zwrot dochodów).

Najważniejszym składnikiem teorii Friedmana był powrót do przypisania zjawiskom pieniężnym istotnego znaczenia dla cen: podaż pieniądza ma istotny wpływ na gospodarkę, a zwłaszcza na poziom cen, który ruchy z pewnym opóźnieniem (kilku miesięcy) reagują na zmiany podaży pieniądza. Dowodem na to było prześledzenie ruchu cen i pieniądza w USA o 1867 do 1960 r. Polityka pieniężna zyskiwała ogromną rangę, kierować nią miał nie rząd, ale niezależny bank centralny. Głównym instrumentem stawały się stopy procentowe.

Sceptycy przyjmowali jego obliczenia, ale mieli wątpliwości co jest przyczyną a co skutkiem, a co kwestią przypadku. Istniały też trudności ze zdefiniowaniem pojęcia pieniądz w gospodarce II połowy XX wieku (epoce różnych substytutów gotówki).

Postulaty Friedmana odnośnie polityki monetarnej zyskiwały uznanie. Była one bowiem neutralna politycznie, podczas gdy politykę fiskalną prowadził pochodzący z politycznych wyborów rząd. Nie prowadziła ona do dystrybucji dochodów jak polityka fiskalna (podatki), zyskiwała więc przychylność warstw zamożniejszych i środowisk bankowych.

Polityka ta nie przynosiła początkowo zachęcających efektów: recesja początku lat 80., bezrobocie, stagnacja. Nie spadała też inflacja. Ale w końcu udało się. Wysokie stopy procentowe zahamowały popyt inwestycyjny i konsumpcyjny, ceny ustabilizowały się. Tyle że olbrzymim kosztem: recesji i wysokiego bezrobocia. Bezrobocie osłabiło pozycję związków zawodowych, liberalizacja - silną pozycję krajowych koncernów. W końcu wróciła koniunktura przy niskiej inflacji. Klasyczna ortodoksja w teorii ekonomii powróciła do łask.

Bezrobocie, inflacja i krzywa Phillipsa (1958). Istotnym problemem II połowy XX wieku była inflacja jako trwałe (nie przejściowe) zjawisko w gospodarce. Model keynsowski zakładał stałość cen, a więc nie nadawał się do wytłumaczenia tego problemu. Dzięki opracowaniu Phillipsa okazało się, że istnieje związek między inflacją i bezrobociem, że są one zjawiskami wymiennymi. Mikroekonomiści dowodzili na tej podstawie, że bezrobocie jest zjawiskiem przejściowym, że w długim okresie czasu krzywa ta będzie linią pionową (a nie pochyłą), a gospodarka będzie zmierzała do równowagi przy naturalnej stopie bezrobocia. Tak więc w długim okresie czasu bezrobocie będzie na poziomie „naturalnym”, a prozatrudnieniowa polityka państwa (fiskalna i monetarna) może być skuteczna tylko na krótką metę, w długim czasie nie. Przyniesie po prostu inflację. Tak więc jeśli rząd będzie starał się obniżyć bezrobocie do poziomu niższego od naturalnego, spowoduje jedynie inflację.

Współcześnie wykładana ekonomia usiłuje godzić postkeynsowską teorię z monetaryzmem, sytuującym się wokół kanonu ekonomii klasycznej. Przyjmuje się bowiem, że sposób rozumowania zaprezentowany przez keynesistów jest właściwy dla analizy krótkiego czasu (ze stałym cenami i wahaniami produkcji), natomiast sposób klasyczny jest odpowiedni dla stanów długookresowych. Keynesiści dzielą się obecnie na kilka grup zależnie od stosunku do teorii Keynesa i jej interpretacji. Koncepcje Keynesa zaczęto coraz silniej ujmować w ramy modeli matematycznych i dokonywać ich weryfikacji.

B. Współczesna mikroekonomia.

Aż do lat 30. XX wieku dominującą w mikroekonomii była teoria Marshalla, a więc analiza popytowo - podażowa w ujęciu cząstkowym. W latach 30. mikroekonomię zaczęto silnie „matematyzować” i formalizować (precyzja pojęć, dokładne ich definiowanie za pomocą języka matematyki). Geometryczna i przystępna analiza pozostała jedynie na podstawowym kursie ekonomii, kursy wyższe (mikro II i III) są bardzo silnie zmatematyzowane, abstrakcyjne i bezkontekstowe. Alokacja, optymalizacja, dobro jednostki przekładające się czy nie na dobro ogółu, konkurencyjność jako optymalny sposób uzyskiwania efektowności, optimum konsumenta, przedsiębiorstwa - to tylko część zagadnień z współczesnej mikroekonomii.

Jedną z nowych kwestii analizy mikro stała się potrzeba zmierzenia z nową sytuacją na rynku w postaci jego monopolizacji, a tym samym zbadania jaki wpływ ma ta sytuacja na konkurencyjność. Od końca XIX wieku w przemyśle wielu krajów coraz wyraźniejszym stawał się proces koncentracji produkcji w postaci różnych organizacji o charakterze monopolistycznym. W sposób oczywisty zmieniały one obraz gospodarek, a zasada wolnej konkurencji zaczynała być w wielu dziedzinach martwa. Było to też niezgodne z przekonaniami ortodoksyjnych ekonomistów, których teorie wskazywały, że wolna konkurencja jest najwłaściwszym sposobem alokowania zasobów, daje społeczeństwu największe korzyści, prowadzi bowiem do wytwarzania produktów w sposób najbardziej efektywny.

Zawłaszczanie rynku przez monopole spotkało się z największą krytyką w USA i Wielkiej Brytanii, w krajach chcących szybko stworzyć wielki przemysł (Niemcy, Japonia) tego rodzaju praktyki były tolerowane a nawet wspierane przez państwo. W USA przeciwko monopolom wprowadzono specjalne prawo (w 1887 r. uchwalona ustawa Shermana każdą umowę prowadzącą do powstania zmowy w celu ograniczenia handlu uznawała za nielegalną. Na kilkadziesiąt lat określiła ona zasady amerykańskiej polityki w tej dziedzinie, prawnicy zajęli się ściganiem przestępstw ją naruszających, ekonomiści dostarczali im ekspertyz.

Po raz kolejny problem monopoli powrócił w czasach wielkiego kryzysu. Podczas gdy zwolennicy Keynesa dostrzegali przyczyny recesji w niedostatecznym popycie, klasyczni liberałowie znaleźli winowajców w organizacjach monopolistycznych. Dostrzeżono, że to właśnie w dziedzinach najbardziej skartelizowanych były największe redukcje zatrudnienia. Uznano, że należy nasilić prawodawstwo antymonopolowe i sytuacja ulegnie poprawie. Wojna przerwała te działania, po wojnie nasilono je, zalecając zresztą tego rodzaju prawo okupowanym Niemcom i Japonii.

Mimo tego prawa proces koncentracji w USA, podobnie jak w innych krajach, postępował, tak więc rzeczywistość gospodarcza odbiegała od teoretycznego modelu wolnego rynku. Część ekonomistów uznała, że należy zająć się tą kwestią i spróbować stworzyć teorię, która by oddawała zasady postępowania monopoli. Powstały teorie niedoskonałej konkurencji (J. Robinson) i konkurencji monopolistycznej (E. Chamberlin). W teoriach tych doskonała konkurencja i monopol były rozwiązaniami skrajnymi, biegunowymi. Większość przedsiębiorstw funkcjonowała w stanach pośrednich. Istnienie rynków doskonałych było obudowane tylu założeniami, że realne ich występowanie było niemożliwe. W rzeczywistej gospodarce najbardziej naturalne były - zdaniem Chamberlina - sytuacje konkurencji monopolistycznej, bowiem cechą każdego z przedsiębiorstw było dążenie do zdobycia sobie pozycji monopolistycznej.

Zwracano też uwagę na istniejące zależności między przedsiębiorstwami. Ich decyzje nie są niezależne, każde z nich liczy się z reakcją innych firm. Problem ten był trudny do formalnego opisu, rzecz całą sama w sobie była nieprzewidywalna - kolejna decyzja odpowiedzią na jakąś reakcję innych firm, ale jaką? - na to pytanie mogło być wiele odpowiedzi. Współczesna ekonomia zajmuje się udzielaniem odpowiedzi na stare pytania, wprowadzając liczne poprawki i lepsze odpowiedzi na nie, w sposób dużo bardziej wyczerpujący i spójny bo za pomocą nowych technik i metod matematycznych. Zajęła się ponadto analizą rynku pracy, finansami publicznymi, teorią dobrobytu i handlem międzynarodowym.

Za: J. K. Galbraith, Ekonomia w perspektywie, Warszawa 1991, s. 166.

Obliczenia PKB robili też Anglicy, nie robili tego w dostatecznym stopniu Niemcy, nie znali stopnia wykorzystania zasobów.

Galbraith, op. cit., s. 284.

Niektórzy ekonomiści amerykańscy byli tak przeciwni praktykom monopolistycznym, że np. na uniwersytecie w Princeton jeden z dziekanów uznał, że żaden ekonomista, który w rozprawach sądowych świadczył na rzecz prywatnego koncernu nie otrzyma na jego wydziale ani etatu, ani awansu. Por. J. K. Galbraith, op. cit., s. 175.

16

Bezrobocie przy płacy W

Podaż czynników produkcji przez gospodarstwa domowe

Popyt przedsiębiorstw na czynniki produkcji

Przedsiębiorstwa

Gospodarstwa domowe

Podaż produktów gotowych

Popyt na produkty gotowe

popyt

podaż



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wyklady z HME format, Are You suprised ?
hme 05 10 16 wykład05
hme 05 11 26 wykład09
HME wykład 4
HME Wyklad 6 Ekonomia Subiektywizmu
HME Wyklad 5 Ekonomia opozycyjna XIX w
HME Wykład 1
hme 05 10 01 wykład03
HME wykłady Justynka
hme, Wykłady rachunkowość bankowość
hme 05 09 18 wykład02
HME wykład 1
HME Wyklad 8 Wspolczesne nurty i szkoly ekonomiczne
HME Wyklad 9 Polska mysl ekonomicz na 1918 1989
hme 05 11 13 wykład08
hme 05 12 11 wykład11
hme 06 01 07 wykład12
HME Wyklad 7 Teorie ekonomiczne J M Keynesa

więcej podobnych podstron