Mroczny Znak 1 3

Rozdział 1.3


Kąpiel Złotego Chłopca trwała niepokojąco długo, ale Snape nie interweniował. Po dobrej godzinie chłopak wyszedł z łazienki. Nadal blady, ale już spokojny. Rany zniknęły, wyleczone miksturami.

Za pół godziny kolacja — poinformował go profesor, chcąc przełamać ciszę.

Nic jednak to nie zmieniło, chłopak milczał, patrząc na niego chłodno. Snape poczuł się nieswojo. To spojrzenie przewiercało go na wylot, a nie było w nim ani grama legilimencji.

Powiedz, co masz do powiedzenia, zamiast tak się na mnie gapić.

To jest ta chwila, w której powinienem zachować się jak mój ojciec, a nie potrafię. Kolejna porażka do mojej kolekcji.

Przynajmniej jedna dobra cecha odziedziczona po twojej matce.

Chłopak nie spuszczał z niego wzroku nawet na sekundę, gdy się odezwał po tej dziwnej deklaracji.

Idę na chwilę na błonia — rzucił krótko i wyszedł.

Harry musiał szybko opuścić gabinet. Jeszcze chwila i zacząłby mówić. A tego nie chciał. Bardzo nie chciał. Musiał się uspokoić. Zaraz po przekroczeniu progu szkoły odszedł na bok i usiadł pod ścianą. Nie było sensu oddalać się, skoro zaraz będzie kolacja. Odetchnął głęboko, po raz pierwszy od tygodnia rozluźniając się. Voldemort nie dał mu chwili wytchnienia aż do pierwszego skazanego. Potem już sam nie potrafił zasnąć na dłużej niż kilkanaście minut. Jednak organizm domagał się snu. Eliksir wypity u Malfoyów nie starczył na długo. Miał tego dowód w gabinecie Snape’a. Gdy tylko otrzyma hasło do Wieży, pójdzie spać. Jeśli ma jasno myśleć, musi odpocząć.

Harry?! Co ty tu robisz? Czy dyrektor wie, że tu jesteś? — Donośny głos Hagrida poderwał go na równe nogi.

Witaj, Hagridzie. Niedawno przybyłem. Proszę, o nic nie pytaj — poprosił cicho.

Gajowy westchnął, ale nie drążył tematu.

Jakby co, to wiesz gdzie mnie znaleźć. I Kieł się za tobą stęsknił. A teraz chodź, kolacja zaraz się zacznie.

Chciał go przyjacielsko poklepać po plecach, ale ten szybko odsunął się poza jego zasięg.

Harry?

Przepraszam, Hagridzie. Nie chcę być dotykany.

I wszedł do zamku, zanim półolbrzym zaczął pytać.

Wielka Sala poza rokiem szkolnym wydawała się jeszcze bardziej ogromna. I pusta. Nikogo jeszcze nie było.

Harry stanął w drzwiach, nie wiedząc, gdzie powinien usiąść. Zdecydował się na stół Gryffindoru. Najwyżej wezmą go za odludka. Po całej tej aferze chyba ma prawo? Zajął miejsce zaraz na początku stołu swego domu. Skrzat pojawił się natychmiast z tacą i zniknął tak samo szybko. W połowie kanapki do Sali zaczęli wchodzić nauczyciele, rozmawiając o czymś z ożywieniem.

Tyle ofiar. Nie ma za grosz serca. Co mu przychodzi z tego mordowania, Minerwo? Pytam się, co?

Bardzo trudno było zgadnąć, o kim mowa. Tak bardzo, że Harry natychmiast stracił apetyt. W tej samej chwili wchodzący nauczyciele zauważyli go. Chyba nikt w zamku jeszcze nie wiedział o jego powrocie, bo szok widniał na wszystkich twarzach.

Panie Potter!

Spokojnie, Minerwo. — Całe szczęście pojawił się Dumbledore. — Harry przybył dziś do zamku i zostanie tu przez resztę wakacji. Proszę wszystkich o zostawienie go w spokoju i nie wypytywanie o ostatnie dni.

Flitwick skinął głową, a Trelawney aż nosiło z ciekawości, ale także przytaknęła. Snape nawet nie zareagował na to całe zamieszanie przy drzwiach i siedział już na swoim miejscu.

Ale... — McGonagall nie dała się tak łatwo.

Nie, Minerwo! — nalegał Albus.

Kobieta kiwnęła w końcu głową.

Gdybyś jednak czegoś potrzebował, panie Potter, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.

Podczas całego tego zajścia Harry nie podniósł głowy, tak jakby kanapka na jego talerzu była najważniejsza.

Chciałbym tylko otrzymać hasło do portretu, proszę pani.

Odwaga, panie Potter. Powinien pan odpocząć, jest pan trochę blady.

Dobrze, proszę pani. Tak zrobię.

Zostawili go samego. Gdy tylko wszyscy zajęli miejsca, on sam wstał i wyszedł. Nie miał apetytu, a siedzieć bezczynnie też nie miał zamiaru. W swoim dormitorium rozebrał się do bokserek i skrył się w łóżku. Skrzaty wyczyszczą ubranie, a potem zastanowi się nad kupnem nowej odzieży.

Teraz chciał tylko spać. Uciec od rzeczywistości.


**


Cały kolejny dzień przesiedział w jednej ze szklarni pani Sprout. Widziała go, ale nie zwróciła mu uwagi.

Jadł w kuchni, choć Zgredek oddalał się wtedy na drugi koniec pomieszczenia. Za to inne skrzaty nic się nie zmieniły. Zapytane o odzież udzieliły mu bardzo szczegółowych informacji. Nigdy by nie przypuszczał, że wystarczy, jak w mugolskim świecie, zamówić i wszystko zostanie dostarczone. Różnica polegała na wysłaniu skrzata z notką z własną sygnaturą do sklepu i już. Zamówił w ten sposób podstawową garderobę i poprosił jednego ze skrzatów o zrealizowanie swojego zlecenia. Nie przypuszczał, aby Dursleyowie wysłali mu cokolwiek.

Skoro już któryś rok z rzędu nikogo nie interesowało jego ubranie, to musi się sam tym w końcu zająć.

Ciekaw był, jak Dursleyowie zareagowali na stan domu. Ciotka chyba dostała zawału, widząc salon.

Pozostawała jeszcze możliwość, że wszystko zostało posprzątane, zanim wrócili. Aurorzy musieli pewnie kasować pamięć mugolom obecnym podczas całego zdarzenia.

Sobotni poranek przywitał z grymasem.

Snape w ten czy inny sposób go zabije. A on nie miał wyboru.

Wszedł do wielkiej Sali podczas śniadania i zaczął jeść przy stole Gryffindoru. Czekał. Voldemort uprzedzał, że odezwie się gdzieś o tej porze.

Syknął cicho, czując sygnał. Choć wypróbował to na nim już kilkukrotnie, Harry wciąż nie potrafił się przyzwyczaić. Jak Snape znosił to tyle czasu, nie wiedział. Wstał, odkładając szklankę z sokiem dyniowym.

Zamorduje mnie, poćwiartuje i posieka. W dowolnej kolejności.

Całe szczęście, że dziś na śniadaniu byli tylko McGonagall, Dumbledore i Snape. Inni nauczyciele mogliby pospadać z krzeseł, słysząc go.

Severusie Snape, chodź ze mną!

Słucham, Potter?!

Teraz! — ponaglił, stając przy drzwiach.

Na głowę upadłeś, Potter?! Nigdzie nie idę!

Harry musnął palcami swoje oznakowane ramię.

Nie powtórzę tego kolejny raz, Snape!

Mistrz Eliksirów trzymał się za lewe ramię, krzywiąc z bólu i patrząc na wychodzącego chłopaka z wyrazem szoku na twarzy. Kolejne przywołanie bolało tak bardzo, że nie ociągał się więcej. Ruszył szybko w stronę wyjścia, słysząc jeszcze słowa McGonagall:

Co się dzieje, Albusie?

Potter czekał przy schodach lekko blady, ale z uporem patrząc na wychodzącego.

Gdzie kończy się pole antydeportacyjne?

W Zakazanym Lesie.

Proszę rzucić zaklęcie śledzące i ruszyć za mną.

A jeśli tego nie zrobię, Potter?

Naprawdę chce pan wiedzieć? Proszę się pośpieszyć, on nie jest cierpliwy.

Tego jestem świadom. Znam go dłużej niż ty.

Rzucił czar i razem ruszyli w głąb lasu.

To tutaj.

Harry odwrócił się do profesora, mówiąc:

A teraz dobra rada. Cokolwiek każe panu zrobić, lepiej żeby pan to zrobił.

Dotknął swego ramienia i zamknął oczy. Szarpnięcie w okolicy pępka oznaczało, że aportacja się rozpoczęła. Kręcenie nie należało do przyjemnych, ale na szczęście było krótkie. Potknął się przy lądowaniu i odsunął się kilka kroków.

Dziedziniec był pusty.

Snape pojawił się kilka sekund później.

Gdzie jesteśmy?

Nie wiem. Chodź! — rzucił i ruszył do drzwi sporego budynku przed nimi.

Potter!

Chłopak odwrócił się na pięcie wściekły.

Jeszcze słowo, Snape, a pożałujesz! Nie jesteś już na swoim terenie. Tu rządzę ja!

Mężczyznę wmurowało. Gdzie podział się zastraszony piętnastolatek?

Drzwi otworzyły się przed nimi same. Wkroczyli w ciemność.

Przyszedłeś, Harry Potterze.

Mrok zaczął się rozjaśniać wraz z coraz większą ilością płonących pochodni.

Nawet przyprowadziłeś jednego ze swych pieszczoszków.

Voldemorcie. — Potter skinął głową, stając w niewielkim oddaleniu od tronu Mrocznego Lorda.

Krąg Śmierciożerców zafalował. Oni sami nie mieli prawa stawać tak blisko. Nawet Snape nie ważył się podejść tak blisko jak chłopak. I jeszcze ten szacunek w jego głosie.

Czekaj pod ścianą, Snape! — usłyszał polecenie Mistrz Eliksirów.

Sam jeden przeciwko takiej ilości czarodziei nie miał szans. Pozostawało mu usłuchać.

Szybko został wyszkolony — pochwalił Voldemort sycząc.

Miałem dobrego nauczyciela.

Voldemort zaśmiał się, głaszcząc Nagini. Wstał i zbliżył się do Kręgu, zostawiając chłopaka za swoimi plecami.

Dziś dołączy do nas nowy zaufany. Draco Malfoy, wystąp.

Draco jako jedyny nie był odziany w szaty Śmierciożercy. Choć, jakby na to nie patrzeć, to Potter i Snape też nie mieli takich szat.

Blondyn był lekko blady i drżał.

Przeszedłeś pomyślnie dwa pierwsze testy. A teraz trzeci i ostatni. Tym jednak razem ktoś będzie ci towarzyszył. Wprowadźcie je. Ty też podejdź, Harry Potterze.

Snape zbyt dobrze znał trzy testy, by nie być świadom tego, co się teraz stanie.

Dziś są tylko dwie. Dokonaj wyboru — odezwał się do Harry’ego Voldemort w wężomowie.

Wprowadzono dwie dziewczyny, mające na oko nie więcej niż szesnaście, siedemnaście lat. Pomimo tego, że ich usta były otwarte, nic nie było słychać. Chłopak natychmiast domyślił się, że został użyty czar milczenia. Wyciągnął różdżkę. Śmierciożercy natychmiast zareagowali, ale Voldemort powstrzymał ich ruchem dłoni.

Finite Incantatem!

Dziewczyny krzyczały jedna przez drugą, błagając, grożąc.

Cisza! — Jak na komendę zamilkły. — Dobrze. Trochę godności. Nie mam zamiaru wam słodzić. Jedna z was za chwilę zginie i to ja zdecyduję która.

Obie zbladły jak ściana. Jedna opuściła głowę, płacząc, druga hardo popatrzyła na chłopaka.

Harry wrócił na swoje miejsce, gdy odważna dziewczyna zniknęła zaraz po jego dotknięciu. Płacząca upadła na kolana.

Dziękuję. Dziękuję — szlochała.

Och, moja droga. — Mroczny Lord postawił ją na nogi. — Niestety mam dla ciebie smutne wieści. Przegrałaś.

Przerażenie natychmiast odmalowało się na jej twarzy. Śmiech Lorda towarzyszył jej lądowaniu pod nogami Draco.

Zabij szlamę!

Malfoy rzucał Avadę pięciokrotnie, zanim zadziałała prawidłowo. Z każdym zaklęciem dziewczyna krzyczała coraz głośniej. W końcu umilkła.

Uklęknij! — Voldemort stanął przed pozieleniałym Malfoyem zaraz po tym, jak usunął ciało.

Chłopak wykonał polecenie.

Wyciągnij przed siebie lewą rękę.

Różdżka Czarnego Pana dotknęła bladej skóry blondyna. Malfoy syknął, gdy na jej powierzchni zaczął pojawiać się czarny jak heban Znak.

Widzisz, Harry Potterze? Nawet w tym jesteś niezwykły. Jako jedyny twój Znak nie jest czarny.

Potter bez słowa zbliżył się do tej dwójki.

Och, wiedziałem. Inaczej ratowałbyś obie. Niech ci będzie. I tak go ukarzę.

Ale nie możesz go zabić. Od teraz jest mój.

Dotknął piersi nowego naznaczonego. Spod jego dłoni rozbłysło światło, by zaraz potem zgasnąć.

Idź do Snape’a, Malfoy! — rozkazał Potter, nie patrząc na chłopaka.

Drwiący uśmieszek na wężowatej twarzy powiedział mu, że polecenie nie zostało wykonane. Słowa Draco tylko to potwierdziły:

Nie ty tu rządzisz, Potter!

Spojrzał na niego lodowato.

A miałem nadzieję, że jednak zmądrzejesz.

Dotknął swojego Znaku przez szatę i przytrzymał. Dwa krzyki rozdarły ciszę. Malfoy trzymał się za ramię, tak samo Snape. Harry opuścił dłoń.

Snape, pokaż mu, jak wykonuje się moje rozkazy.

Mistrz Eliksirów podszedł i złapał Malfoya za szatę, ciągnąc za sobą. Następnie rzucił bladego chłopaka pod ścianę, stając zaraz obok.

Bardzo ładnie, Harry Potterze. Wystarczy tydzień i od razu widać różnicę. W takim razie do zobaczenia wkrótce.

Tak wyproszony Potter skierował się ku wyjściu.

Za mną! Oboje!

Snape podniósł Malfoya i znów pociągnął za sobą. Potter nie czekał na nich na zewnątrz. Aportował się zaraz po wyjściu na dziedziniec. Gdy Snape pojawił się z Draco w Zakazanym Lesie, Potter wymiotował, opierając się o drzewo.

Zamorduję cię, Potter!

Malfoy rzucił się w jego kierunku, gdy tylko odzyskał równowagę. Nie zrealizował jednak swojego zamiaru, powstrzymany przez starszego mężczyznę. Potter właśnie odwrócił się do nich, wycierając usta w rękaw. Po jego twarzy spływały łzy, a szloch szarpał pierś. Malfoy zamarł. Nie tego oczekiwał. Nie po całym tym przedstawieniu.

Co tu jest grane?

Potter zbierał się powoli do kupy. Wstał, pociągając nosem, i ruszył do zamku.

Jesteście na razie wolni. Możecie iść — rzucił na odchodne.


**


Severus, po odesłaniu Draco do domu, udał się do Dumbledore’a i opisał mu całe zdarzenie.

On go szkolił, Albusie. I to nie tylko w Niewybaczalnych. Aportacja w cztery, pięć dni? Wiesz, co on mu musiał zrobić, żeby nauczył się tego tak szybko? Tylko jedna metoda działa tak skutecznie.

Wiem, i dlatego jest zabroniona.

Nie dla Czarnego Pana. On nie boi się zadawać ból. Nie chcę nawet wiedzieć, ile razy zostawił go po nieudanej aportacji. Wiesz, jak to boli? Ja wiem. Miałem raz tę nieprzyjemność.

Albus westchnął ciężko.

Co jeszcze potrafi Harry?

Odesłał dziewczynę. Nie wiem gdzie ani jak. O to trzeba zapytać chłopaka. Ale ona na pewno żyje. Gdy dotknął Draco, tylko rozbłysło światło i nic poza tym. A, i jeszcze jedno. Jest bliżej Voldemorta niż Wewnętrzny Krąg, co nie podoba się innym Śmierciożercom.

A co z jego postawą? Tą mroczną.

Gra. Bardzo dobrze gra.

Jesteś pewien?

Albusie! Twój Złoty Chłopiec nadal jest Złoty. Nie przeszedł na stronę Czarnego Pana. Widziałem go zaraz po powrocie stamtąd. Tak nie zachowuje się ktoś, kto przeszedł na drugą stronę.

Mam nadzieję, że się nie mylisz. Nie wiem, czy bylibyśmy w stanie stawić czoło dwóm Mrocznym Panom.

No, tak. Na Longbottoma nie ma co liczyć — rzucił sarkastycznie Snape.

Severusie, to nie czas na żarty! — oburzył się dyrektor.

Ani na zwątpienie. Nie przepadam za Potterem, ale widziałem dziś, jak uratował dwie osoby przed śmiercią w męczarniach, stawiając się Czarnemu Panu. Który to już raz? A o ilu nie wiemy?

Co z Draco Malfoyem?

Odesłałem go do domu. Na razie jest w szoku. Nie wiem, dlaczego Czarny Pan chciał go zabić zaraz po oznaczeniu. Nie miał jeszcze czym mu podpaść.

A jego ojciec? Może to miała być nauczka dla niego.

Mogę pójść i zapytać. Skoro mam ochronę Pottera, mogę pojawić się w Malfoy Manor bez obaw, że Voldemort zechce mnie zobaczyć martwego.

Dobrze. Weź ze sobą Harry’ego.

Dlaczego? — zdziwił się.

Bo w razie kłopotów jest w stanie obronić was przed innymi Śmierciożercami. Nie znam na razie szczegółów. Ale wygląda na to, że jest waszym panem i stoi w hierarchii Kręgu wyżej niż inni. Nie postawią mu się, chyba że będą chcieli ryzykować.


**


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mroczny Znak 2 1
Mroczny Znak 4 3
Mroczny Znak 9 3 ostatnia część
Mroczny Znak 8 3
Mroczny Znak 8 1
Mroczny Znak 8.2, Harry Potter, [Z] Mroczny Znak
Mroczny Znak 2 3
Mroczny Znak 3 2
Mroczny Znak 6 2
Mroczny Znak 2 2
Mroczny Znak 3 1
Mroczny Znak do 2 3
Mroczny Znak 4 1
Mroczny Znak 6 3
Mroczny Znak 7 3
Mroczny Znak 5 1
Mroczny Znak 5 3
Mroczny Znak 6 1
Mroczny Znak do 7