Mroczny Znak 3 1

Rozdział 3.1


Kolejny poranek najprawdopodobniej przeszedł do historii Hogwartu, i to z dwóch powodów. Po pierwsze Ron Weasley na oczach wszystkich pokłócił się z Hermioną Granger i Harrym Potterem, rozbijając tym samym sławetną Złotą Trójcę. Przynajmniej na jakiś czas. Po drugie...


Zaczęło się oczywiście od śniadania, na które Harry się spóźnił, bo nikt go nie obudził.


Dzięki, Ron, że byłeś łaskaw pozwolić mi spać tak długo — rzucił ironicznie, siadając koło Hermiony.


Przy niej nie musiał bać się przypadkowych dotyków, a co za tym idzie niepotrzebnych zranień.


Nie jestem twoim służącym — burknął rudzielec, sięgając po jajecznicę.


Harry zamarł. Ron nigdy dotąd tak się nie zachowywał. Czyżby wczorajsza rozmowa nadal tkwiła pomiędzy nimi jak cierń?


Ron! — oburzyła się zachowaniem Weasleya Hermiona.


Czego? Ma swoich...


Zamknij się! — warknął natychmiast Harry, przerywając mu i rozglądając się dookoła. — Nie życzę sobie rozpowiadania wiesz o czym.


Natychmiast przestańcie! Obaj! — krzyknęła na nich dziewczyna.


Nie mam zamiaru siedzieć koło... — Rudzielec nie dał się tak łatwo, jakby w niego diabeł wstąpił.


Silencio!


Czar dziewczyny szybko uciszył Weasleya.


Rozmawialiśmy o tym, Ron. Obiecałeś mi coś. Zdejmę teraz z ciebie zaklęcie, ale jeśli usłyszę choć jedno słowo na TEN konkretny temat, to przeklnę cię tak, że nawet pani Pomfrey będzie się zastanawiać, co z tobą zrobić i jak cię odmienić.


Po odczarowaniu Ron nic nie powiedział, tylko zabrał swój talerz i usiadł na drugim końcu stołu. Patrzył w ich stronę obrażony, wściekły i jakby urażony tym, że dziewczyna nie stanęła po jego stronie.


Harry opuścił głowę, nie chcąc widzieć tych wszystkich twarzy wpatrzonych w niego z niedowierzaniem po akcji jego najlepszego kumpla.


To nie był zbyt rozsądny pomysł, Potter.


Szum, jaki się poniósł po sali, prawie zagłuszył słowa Malfoya, siadającego naprzeciw Wybrańca. W końcu dotąd nie zdarzyło się, by Ślizgon dołączał do Gryfonów.


Nie pomyliłeś czasem stołów, Malfoy?


Harry, daj spokój. Draco chyba chce skończyć tę waszą głupią walkę o przywództwo w szkole. I dobrze, bo mnie na przykład już zaczęła ona nudzić.


I ty przeciwko mnie, Hermiono? — Harry załamał ręce i po części zdziwił zachowaniem dziewczyny.


To nie było normalne, by Granger stawała po stronie akurat tego konkretnego Węża. Malfoy odchrząknął, otrząsając się z szoku. Ta szlamowata dziewczyna sama zgodziła się, by siedział przy gryfońskim stole i jeszcze odważyła się użyć jego imienia.


Nie patrz tak na mnie. Znam prawdę — szepnęła cicho Hermiona, kryjąc się za książką.


Tego się domyśliłem, widząc reakcję Wiewióra. I to jest właśnie wasz problem. Gdybyś mnie pierwsze zapytał, Potter, to natychmiast bym ci to odradził. Niepotrzebnie wplątałeś ich w całe to bagno.


Malfoy!


Przestań na mnie krzyczeć, Harry.


Chłopaka dosłownie wcięło. Zamurowało. Zszokowało. Dziedzic Malfoyów odezwał się do niego po imieniu.


Czy ty właśnie...? — Nie potrafił dokończyć oniemiały.


Użyłem twojego imienia? Tak. Granger jakoś nie sprawiło kłopotów wypowiedzenie mojego.


Gdybyś zapomniał, to ja też posiadam imię — zauważyła chłodno dziewczyna, nie odrywając jednak oczu od książki.


Ależ oczywiście, panno Hermiono. Wybacz, że nie ucałuję twych rączek, ale pozostała we mnie odrobina szlacheckiej godności.


Malfoy! — zwrócił mu po raz wtóry uwagę Harry.


Co znowu? — Ślizgon obruszył się na takie traktowanie jego nazwiska.


Czego chcesz? Jakoś nie przypuszczam, że przyszedłeś poplotkować.


Przyszedłem podenerwować Weasleya za jego głupotę i ciebie trochę też, choć muszę się trzymać pewnych nakazów, jakie dostałem od ojca.


Twój ojciec zabronił ci denerwować Harry'ego? — zdziwiła się Hermiona. — Dlaczego? Czy to ma związek z...?


Obaj należą do mnie — szepnął jej na ucho brunet w ramach wytłumaczenia.


A, to teraz wszystko jasne! Podlizujesz się! — oświadczyła dosyć głośno Hermiona.


Szum na sali znowu wzrósł. Temat przewodni był dosyć jasny.


Malfoyowie się nie podlizują, Granger. My zawieramy sojusze — odparł dobitnie Draco, ale jakoś szepty na sali nie ucichły.


A czego wymagałby ten „sojusz" ode mnie, Draco? — Harry uśmiechnął się, widząc minę blondyna, ale ten szybko z powrotem przybrał swoją malfoyowatą twarz.


Na początek myślę, że wystarczy, jeśli nie będziemy się wzajemnie drażnić.


Da się załatwić. Oczywiście, wliczam w ten rozejm także Hermionę i Rona.


Mogę to przyjąć, choć dziwi mnie fakt, że chcesz wliczać w to Weasleya, który aktualnie ma cię gdzieś. Nie odpowiadam jednak za resztę Ślizgonów.


Czyżbyś stracił swoją pozycję księcia? — Hermiona zachichotała, Malfoy jednak pozostał poważny, co szybko ją uciszyło.


Niektórzy wiedzą, do kogo teraz należę — odparł zimno Draco. — I nie wszystkim ten układ się podoba.


Nadal ci nie ufam, ale myślę, że możemy się dogadać. — Harry starał się ułagodzić iskrzącą coraz bardziej kłótnię pomiędzy tą dwójką i po części odwrócić uwagę od siebie. Nad resztą tego paktu pomiędzy nimi zastanowi się nieco później. Chociaż już teraz domyślał się, do czego dąży Malfoy.


Malfoy wyciągnął w jego stronę dłoń. Harry odruchowo ją uścisnął, wyrywając się jednak chwilę później.


Panie Malfoy, co się tutaj dzieje? Czy pan właśnie specjalnie dotknął pana Pottera? McGonagall i Snape już się do nich zbliżali. Musieli wstać już podczas ich rozmowy i teraz znajdowali się dokładnie przy ich części stołu. Harry opadł na ławę, przyciskając dłoń do jednej z większych ran.


To nie jego wina, pani profesor — rzekł cicho. — Po prostu się zapomniałem. Przepraszam, Draco.


To bolało, Harry. — Blondyn zbierał się z podłogi, na której wylądował po oderwaniu się od ręki Gryfona. — Gdybym wiedział, kazałbym napisać cyrograf i dał ci go do podpisu.


To też można nazwać przypieczętowaniem krwią — zaśmiał się Harry, wskazując na jego twarz.


Wywracając się, Ślizgon musiał przygryźć sobie wargę, bo strużka krwi spływała mu po brodzie. Wielka Sala tymczasem wrzała niczym wnętrze ula. Potter i Malfoy po imieniu? Podający sobie ręce?


Jeśli skończyliście już pogaduszki, to obaj do skrzydła szpitalnego. Granger, pomóż Potterowi.


Harry zmarszczył brwi. Czyli Snape już zauważył, że przyjaciółka może go bez problemów dotykać. Czuł, że ta sprawa wkrótce wyjdzie na wierzch przy którejś z rozmów.


Potem zgłosicie się do dyrektora. Wszyscy. Weasley także.


Ja nic nie zrobiłem! — odezwał się buntowniczo Ron z drugiego końca stołu.


To się jeszcze okaże.


Hermiona już pomagała Harry'emu wstać.


Zgiełk, jaki rozpętał się po opuszczeniu przez nich sali, porównywalny był do szalejącego huraganu. Godzinę później po szkole krążyły plotki tak niezwykłe, że po dotarciu do zainteresowanych zostały powitane gromkim śmiechem. Przynajmniej część z nich.


Ale to stało się dopiero po rozmowie z Dumbledore'em.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mroczny Znak 2 1
Mroczny Znak 4 3
Mroczny Znak 9 3 ostatnia część
Mroczny Znak 8 3
Mroczny Znak 8 1
Mroczny Znak 8.2, Harry Potter, [Z] Mroczny Znak
Mroczny Znak 2 3
Mroczny Znak 3 2
Mroczny Znak 6 2
Mroczny Znak 2 2
Mroczny Znak do 2 3
Mroczny Znak 4 1
Mroczny Znak 1 3
Mroczny Znak 6 3
Mroczny Znak 7 3
Mroczny Znak 5 1
Mroczny Znak 5 3
Mroczny Znak 6 1
Mroczny Znak do 7