Mroczny Znak 2 1

Rozdział 2.1


Snape'owi pozostawało jeszcze poinformować Pottera o wizycie u Malfoyów.


Zdecydował się zrobić to zaraz po obiedzie. Chłopak pojawił się na nim spóźniony i prawie nie tknął posiłku. Siedział przy stole i mieszał w talerzu widelcem, jakby na coś czekał. Gdy wstał równocześnie z profesorem, ten domyślił się, że Gryfon chce coś właśnie od niego.


Słucham, Potter — odezwał się pierwszy, minimalnie wytrącając z równowagi stojącego na korytarzu chłopca.


Chciałbym porozmawiać z Draco Malfoyem. Czy poszedłby pan ze mną?


Ironiczny uśmieszek zagościł na twarzy Postrachu Hogwartu.


A gdzie podziałeś ten swój mroczny nakaz, Potter?


I znów te puste, wyzbyte emocji oczy spojrzały na niego smutno.


Zawsze mogę iść sam, ale zdaje się, że pan też chciałby uczestniczyć w tej rozmowie. Chyba że podoba się panu rola mojego pieszczoszka. Tak chyba pana nazwał, prawda?


Brew nad lewym okiem mężczyzny zadrgała nerwowo.


Potter!


To pan zaczął, profesorze — stwierdził Harry. — Ja grzecznie zapytałem.


I tu bachor miał cholerną rację. Musiał mu to przyznać.


Możemy iść w każdej chwili.


Mnie nic nie trzyma.


W głosie Lucjusza słychać było hamowaną furię, ale zaprosił ich do siebie, aktywując ze swej strony kominek. Snape ruszył pierwszy, a zaraz za nim Harry.


Chłopak bardzo dobrze wiedział, że Ślizgon jest na niego zły, ale tego się nie spodziewał.


Crucio!


Zaklęcie trafiło go prosto w klatkę piersiową, wpychając z powrotem w kominek. Nie wiedział, co bardziej bolało. Czar czy ogień. Zaklęcie zostało jednak nagle przerwane i ktoś zgasił płomienie, rzucając jednocześnie czar chłodzący na jego ciało. Skóra na dłoniach już zajmowała się bąblami, a twarz szczypała coraz mocniej. Nie słyszał, co mówi Snape. Był świadomy tylko jednostajnego szumu własnej krwi w uszach. Nauczyciel przynajmniej nie starał się go dotknąć, za to był wdzięczny.


Narcyza już przywoływała skrzata, a Harry zaczął odzyskiwać słuch, uspokajając się.


Potter! Słyszysz, co do ciebie mówię?


Teraz już tak — mruknął, podnosząc się. — Malfoy, wisisz mi ubranie.


Mam to głęboko gdzieś.


Draco! Język! — skarciła go matka.


Skrzat wrócił z tacą zapełnioną fiolkami i słoiczkami.


Profesorze, proszę przygotować te, które według pana powinienem zażyć. Zaczyna coraz bardziej boleć.


Tym razem bez grymaszenia wypił eliksiry i wsmarował maść w poparzoną twarz oraz ręce. Reszta ciała, całe szczęście, nie ucierpiała. Skrzat pojawił się ponownie, niosąc odzież na zmianę.


Dziękuję pani. — Skinął głową w stronę Narcyzy, gdy ta zaprowadziła go do łazienki.


Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, w salonie rozgorzała kłótnia.


Severusie, co to wszystko ma znaczyć? Avery był łaskaw poinformować mnie, że mój syn jest służącym czy czymś tam Pottera. Gdyby nie wyraźny zakaz Czarnego Pana, byłbym na inicjacji Draco i wtrąciłbym się. Dlaczego ty tego nie zrobiłeś? Skoro tam byłeś i żyjesz, musiał ci wybaczyć.


Lucjuszu... — zaczął Snape, ale wtedy wszedł Potter.


On nigdy nie wybacza.


Potter! — Draco już się zrywał z miejsca. — Poniżyłeś mnie na oczach całego Wewnętrznego Kręgu! Nie wiem, co on ci obiecał, ale...


Usiądź, Malfoy — rzekł spokojnie Harry, nadal stojąc w drzwiach.


Skrzyżował ręce na piersi i czekał.


Nie będziesz mi rozkazywał, Potter! — wrzasnął Ślizgon.


Jeśli zaraz się nie uspokoisz, wezmę sprawy w swoje ręce, zamiast ci wszystko tłumaczyć. Uprzedzam, że pożałujesz. I profesor Snape też.


Hej! Ja nic nie robię! — obruszył się dziecinnie Severus, siedząc najzwyczajniej na świecie w fotelu i częstując się czymś z kryształowej karafki. — Mam na tyle rozumu, żeby wiedzieć, jak się zachowywać w niektórych sytuacjach.


Severusie, będziesz tak łaskaw wytłumaczyć, o co chodzi? — poprosiła Narcyza, jak na razie jedyny członek rodziny Malfoyów, który zachował spokój.


Sam Lucjusz był na granicy wybuchu. I to potężnego.


Poczekam, aż szczenięta załatwią to między sobą. Zakładam się o butelkę Ognistej, że Potter znów postawi na swoim.


Czy ty coś brałeś, Snape? — krzyknął wściekły Malfoy senior.


Ależ skąd! — warknął w odpowiedzi profesor. — Tylko mam dość niewiedzy, a ta durna kłótnia, mam nadzieję, zakończy się wyjaśnieniami.


Mam gdzieś twoje zachcianki! On mnie ośmieszył! — Draco nie dawał za wygraną, podchodząc do bruneta.


Nie zbliżaj się do mnie — powiedział Harry, nie odsuwając się jednak.


Bo co mi zrobisz?


Snape prewencyjnie odstawił kieliszek na stolik.


Malfoy! Ostrzegam, jeszcze krok...


Młody jednak nie dał się zastraszyć. Gdy przekroczył strefę bezpieczeństwa Pottera, ten dotknął swojego ramienia.


Nagły ból spowodował, że Severus skulił się w fotelu, trzymając za ramię, a Draco zwijał się na dywanie.


Harry oddalił się w inną część salonu, bliżej okna. Dopiero wtedy puścił Znak.


Pani Malfoy, czy mogę prosić o herbatę? Wydaje się, że tylko pani ma tu wystarczająco dużo rozsądku.


Kobieta nie obraziła się, wręcz przeciwnie – uśmiechnęła, podsuwając mu filiżankę z napojem.


Dziękuję bardzo. — Wziął ją i upił łyk. — Przepraszam, profesorze. Nie potrafię kierować bólu do poszczególnych Znaków. Ale jeśli Draco nadal będzie się tak zachowywał, myślę, że opanuję to dosyć szybko. Siadaj, Malfoy! — Tym razem dobitniej nakazał blondynowi, który znów zaczął się zbliżać.


Ten nie usiadł, ale zatrzymał się w miejscu.


Dowiem się w końcu, o co chodzi? I kiedy to stałeś się śmierciożercą? — Lucjusz opanował się trochę po pokazie, zajmując drugi fotel i także sięgając po kieliszek.


Przypomina pan sobie któreś z zadań dla Voldemorta z ostatnich dwóch miesięcy? Chodzi mi o te, których wykonanie się nie powiodło.


Mars na czole mężczyzny oznaczał, że doskonale pamięta.


Udałoby mi się, gdyby nie...


Nie interesują mnie tłumaczenia, panie Malfoy. Jego też nie. Pańską karą miała być śmierć pańskiego syna zaraz po naznaczeniu. Chciał pokazać, że nie lubi nieudolnych.


Cała trójka Malfoyów zamarła, blednąc.


Skąd wiesz, że chciał go ukarać, Potter? — Snape jako jedyny zachował przytomność umysłu.


Podsłuchałem przypadkiem.


Jakież to gryfońskie. I zdecydowałeś się go uratować? Ot tak? Twojego wroga numer dwa?


Chłopak odwrócił się w stronę okna, popijając herbatę.


Chcę mieć kogoś, kogo chociaż trochę znam, gdy mnie wzywa. Nawet jeśli miałby to być pan albo Malfoy. Przynajmniej wiem, czego mogę się po was spodziewać.


Co oznacza, że nie możesz uratować wszystkich? — Snape przypomniał sobie jego słowa w gabinecie Dumbledore'a.


Ręka trzymająca filiżankę zadrżała. Zaczął mówić tak cicho, że w pierwszej chwili Severus myślał, że ten mruczy coś do siebie.


Gdy kazał mi uśmiercić pierwszą osobę, miałem jeszcze cztery zaklęcia. Musiałem zdecydować, komu okazać tę łaskę. Wrzucił mnie do lochów, gdzie zamknięto trzydziestu mugoli. Odchodząc, powiedział im, że to ja wybiorę czwórkę – tych, którzy przeżyją. To było dzień po tym, jak usłyszałem jego rozmowę z Nagini. Przez większość nocy dochodziłem do siebie, tak mnie poranili.


Kogo wybrałeś?


Troje dzieci. Niemowlęta. Ich matki jako jedyne nie błagały o życie dla siebie, lecz dla nich.


Mówiłeś, że miałeś cztery zaklęcia. Dlaczego nie użyłeś wszystkich? I o co chodzi z tym limitem, dlaczego cztery? — zapytała Narcyza.


Był początek tygodnia. Chciałem coś zachować na wszelki wypadek. Myśli pani, że jestem potworem?


Kobieta chciała do niego podejść, ale natychmiast się odsunął. Zatrzymała się w miejscu, podwijając rękaw.


Nie mam Znaku.


To nie robi różnicy. I tak będzie boleć nas oboje — szepnął, pochylając głowę.


Co on ci zrobił, Potter? — ponowił po raz kolejny pytanie Snape.


Ma pan nadzieję, że jeśli będzie ciągle o to pytał, to odpowiem? Proszę się nie łudzić. Nie mam na razie na to ochoty.


Nikt nie może cię dotknąć? Ani znaczeni, ani ci, którzy Znaku nie mają? Dlatego on wrzucił cię wtedy do tych lochów. Chciał wzbudzić w tobie gniew, byś za to, że cię ranią, pozwolił im wszystkim umrzeć.


Nie wiem. Gdy wtedy wrócił, był wściekły, że tak mnie poranili. Chyba nie spodziewał się tego.


Harry oparł czoło o szybę, zamykając oczy.


Wytłumaczysz mi w końcu, co ze mną? — Draco w końcu opanował swój gniew na tyle, że zaczął myśleć.


Zaklęcie powoduje odesłanie mugola do jego świata, z amnezją. Za to czarodziej jest ze mną powiązany. Jeśli jest śmierciożercą, staje się mój. Voldemort uważa to za bardzo zabawne.


Stwarzasz swój własny Krąg — sapnął Snape, dość dobrze znając tok myślenia Czarnego Pana.


On powiedział dokładnie to samo. Mój prywatny Wewnętrzny Krąg.


Chce zrobić z ciebie drugiego Mrocznego Lorda?


Potter milczał, podczas gdy Draco zaczął krążyć po pokoju.


Nie mam zamiaru być twoim służącym.


Nie jesteś służącym. Jesteś moim pieszczoszkiem, Malfoy, i lepiej zacznij się do tego przyzwyczajać. Jego to bawi, a póki tak jest, ty nie cierpisz. Nadal ma zamiar cię ukarać za niepowodzenie twego ojca.


Co ze szkołą?


Nic. Wszystko bez zmian. Obaj będziemy uczęszczać do Hogwartu. Co jakiś czas będę zabierał któregoś z was. Ja muszę zjawiać się co tydzień, a jak będzie chciał, to częściej. — Mówił cicho, a na koniec westchnął słabo.


Nawet na chwilę nie otworzył oczu, tak jakby chciał się od wszystkich odgrodzić, a ten prywatny mrok mu na to pozwalał.


I ty, Severusie, zgadzasz się na ten piekielny układ? Jesteś jego...


Tak, pieszczoszkiem — dokończył za Lucjusza profesor. — Jakkolwiek groteskowo brzmi to określenie, żyję tylko dzięki Potterowi. I choć nadal nie chcesz tego przyjąć do wiadomości, twój syn także. On kupił nam czas. Co jeszcze chce od ciebie Czarny Pan, Potter?


Chłopak milczał.


Potter, bądź tak miły odpowiedzieć — rzucił Draco.


Żadnej reakcji.


Snape wstał i stanął kawałek od Gryfona.


On śpi — stwierdził, przyglądając mu się chwilę. — Tak po prostu zasnął.


Ja mu zaraz dam spać! — sapnął młody Malfoy, zły jak osa.


Przejdźmy do biblioteki — zaproponowała spokojnie Narcyza, puszczając mimo uszu komentarz Draco. — Skoro czuje się wśród nas na tyle bezpiecznie, żeby zasnąć, nie traćmy tej odrobiny zaufania.


Opuścili salon, choć Draco musiał być wyprowadzany przez wuja za ramię. Cicho coś burczał z niezadowoleniem, ale w końcu wyszedł.


Nie podoba mi się twoje zachowanie.


Dałeś mi wybór. Dokonałem go.


On miał umrzeć dla przykładu. To patałach i rozkapryszony nieudacznik.


Wie, że jesteś na niego zły. Jego ojciec będzie się starał.


Bronisz go?


Ktoś musi, skoro ty już postawiłeś na nim krzyżyk.


W takim razie zobaczymy... Za to ty...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mroczny Znak 4 3
Mroczny Znak 9 3 ostatnia część
Mroczny Znak 8 3
Mroczny Znak 8 1
Mroczny Znak 8.2, Harry Potter, [Z] Mroczny Znak
Mroczny Znak 2 3
Mroczny Znak 3 2
Mroczny Znak 6 2
Mroczny Znak 2 2
Mroczny Znak 3 1
Mroczny Znak do 2 3
Mroczny Znak 4 1
Mroczny Znak 1 3
Mroczny Znak 6 3
Mroczny Znak 7 3
Mroczny Znak 5 1
Mroczny Znak 5 3
Mroczny Znak 6 1
Mroczny Znak do 7