Mroczny Znak 6 3

Rozdział 6.3


Kolejny dzień okazał się... Trudno powiedzieć.


Nie zapowiadał się jakoś szczególnie. Dean i Seamus zostali wypuszczeni przed śniadaniem. On sam leżał w łóżku niczym więzień. Snape okazał się bardziej wredny niż Harry myślał. Ale powinien był się tego spodziewać. Blokadę założył nie na drzwi, ale właśnie na łóżko. Gdy tylko chłopak wystawił palec poza jego brzeg, przestrzeń wokół niego zaczęła piszczeć niskim, denerwującym dźwiękiem. Już sam wczorajszy powrót spowodował, że pielęgniarka była na niego zła. Wraz z profesorem zajmowali się zaklęciami leczącymi, a gdy trzeba było go dotknąć, wykorzystywali Malfoya. Po dobrej godzinie cała trójka jednogłośnie stwierdziła że „będzie żył". Zabrzmiało to tak, jakby wypadł z karawanu, a im udał się cud. Nie obeszło się też bez szlabanu za łażenie po nocy. Tym razem miał to być szlaban prawdziwy, w środku tygodnia, jak się wykuruje.


Po śniadaniu, który w jego przypadku stanowił eliksir, wpadli na chwilę Ron z Hermioną.


Czyś ty do reszty oszalał? — Dziewczyna nie kryła swojej złości. — Ty robisz to specjalnie, czy co? A może pociąga cię ból? To bym chociaż mogła zrozumieć, ale wędrówki po zamku w środku nocy z otwartym brzuchem nie potrafię.


Hermiona chyba się o niego bała. Nigdy nie krzyczała w ten konkretny sposób. Pełen strachu i przerażenia.


Nie miałem otwartego brzucha. Potknąłem się, wracając z lochów, i zaklęcie sklepiające nie wytrzymało. To nie było zamierzone i nie, nie jestem masochistą.


Co robiłeś w lochach podczas ciszy nocnej? — zapytał Ron, zmuszając Hermionę do zajęcia krzesła.


Zostałem zaproszony przez Ślizgonów.


Po co? Na Merlina, co ja mówię? — Weasley obrócił się wkoło. — Oni wiedzą. Malfoy im powiedział. Co za fretkowaty zdrajca!


Nic im nie powiedział. Ich rodzice to zrobili. A widząc reakcję kilku z nich, mogę stwierdzić, że nie wiedzieli nawet, że Malfoy jest śmierciożercą.


O czym chcieli porozmawiać? — spytała już w miarę spokojnie Hermiona.


Chcieli poznać prawdę o tym, jak Voldemort traktuje swoich ludzi. I ku ich zgrozie, prawda się im nie spodobała.


Każdy wystraszony to zawsze szansa na jednego mniej po jego stronie.


Potem rozmawiali jeszcze chwilę o głupstwach. Harry został sam, gdy poszli na swoje zajęcia. A potem przyszedł Syriusz. W ludzkiej formie. Z Lupinem. Stanął przy jego nogach, zakładając ręce za plecy i stojąc niczym wojskowy, tylko na niego patrzył. Lupin przysunął sobie krzesło i usiadł przy nim.


Cześć, Harry. Jak się czujesz?


Rzucając zaniepokojone spojrzenie na swojego ojca chrzestnego, chłopak odparł niepewnie:


W porządku.


Syriuszu, denerwujesz go — Lupin zwrócił uwagę przyjacielowi.


Taki jest zamiar.


A chłopak się nie denerwował. On był przerażony. Nie wiedział, jak Syriusz zareaguje na to wszystko, co wydarzyło się od wakacji. Nawet nie zauważył, kiedy zaczął drżeć, ściskając w dłoniach pościel. Spuścił głowę, ukrywając pierwsze łzy. Nie chciał się pogodzić z tym, że właśnie traci przychylność najlepszego przyjaciela ojca. A gdy on się od niego odwróci, Remus zrobi to samo. Płacz i zraniony brzuch nie były dobrym połączeniem. Zajęta pracą przepona zaczęła poruszać niezaleczonymi jeszcze mięśniami. Harry chwycił się za brzuch, nie mogąc powstrzymać szlochu, a co za tym idzie bólu. Na efekt nie trzeba było czekać długo. Bandaż i pidżama zabarwiły się na czerwono, a przerażeni mężczyźni zawołali pielęgniarkę. Całe szczęście wystarczyło tylko zasklepić ranę i zmienić opatrunek. Nie obyło się też bez eliksiru uspokajającego, ale nawet po nim chłopiec patrzył na mężczyzn z przestrachem. Zrobił to, co uważał za jedyne wyjście. Dotknął swojego ramienia, w myślach wywołując jedyną osobą, będącą w stanie im się przeciwstawić.


Snape'a.


Nie trzeba było długo czekać. Mistrz Eliksirów, choć teraz bardziej pasował drugi tytuł – Postrach – wyszedł z komnat Poppy, otrzepując się z sadzy.


Potter, nie jestem twoją zabawką...! — przerwał natychmiast na widok dwóch Huncwotów oraz pełnej zakrwawionych bandaży tacy w rękach kobiety. — Co tu się wyprawia? — spytał groźnie uprzejmym tonem, nie znoszącym braku odpowiedzi.


Czyli to prawda? Adoptowałeś go? — zawarczał Syriusz, odwracając się do niego i sięgając po różdżkę.


Łapy przy sobie, Black. — Snape był szybszy.


Dwoma długimi krokami dopadł Syriusza, przykładając mu swoją różdżkę do szyi. Kątem oka obserwował Lupina, ale ten się nie poruszył. Zauważył też wyraźną ulgę chłopaka na jego widok.


Co oni ci zrobili?


Nic nie zrobiliśmy — odezwał się Black.


I dlatego wygląda jak śmierć, choć niedawno mógł sam wstać z łóżka? Teraz pewnie nie jest w stanie nawet unieść różdżki.


Po co tu przyszedłeś? Chcemy tylko porozmawiać z Harrym. — Remus brzmiał bardzo ugodowo.


Chłopak najwyraźniej ufa mi bardziej niż wam, dlatego mnie zawołał.


Nikt cię nie... — Syriusz odwrócił się nagle do chłopca, który nadal nie chciał spojrzeć mu w oczy. — To prawda? Albus nie żartował! Stałeś się śmierciożercą! Jak mogłeś? Rodzice oddali za ciebie życie, a ty tak...


Zamilcz, Black!


Nie! Obaj jesteście siebie warci! Byle tylko ratować swoją skórę!


Tego Harry nie potrafił i nie chciał słuchać. Zaczął krzyczeć. Najpierw cicho, jakby jęcząc, z każdą chwilą jednak coraz głośniej i głośniej. Magia nie powstrzymywana rozeszła się po komnacie kilkoma falami. Pierwsze były ledwo wyczuwalne, ale każda następna nabierała mocy. Oczywiście krzyk spowodował, że rany znów się otworzyły. Nagle krzyk urwał się, a do sali wpadł Ron z Hermioną i Draco. Harry patrzył nieprzytomnym wzrokiem w dal. Dziewczyna jako pierwsza zareagowała. Podbiegła do przyjaciela i przytuliła go, rozpoznając oznaki szoku.


Pani Pomfrey, szybko. Jest strasznie zimny i zaczyna drżeć.


Pielęgniarce nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ron i Draco odciągnęli od łóżka Lupina, a Snape Blacka. Potem młody Gryfon i Ślizgon stanęli po obu stronach łóżka, blokując tym dostęp do Harry'ego.


To mój chrześniak! Mam prawo przy nim być! — Syriusz popchnął Rona i dotknął dłoni Pottera.


Ten zareagował natychmiast. Ręka pokryła się ranami, a Syriusz odskoczył, trzymając się za własną dłoń.


Expelliarmus! — Podwójne zaklęcie odrzuciło Blacka pod same drzwi.


Weasley i Malfoy jednocześnie opuścili różdżki.


Proszę nie zbliżać się do Harry'ego!


Wynoście się stąd! — Krzyk pani Pomfrey oznaczał, że nie chce słyszeć sprzeciwu. — Zabijacie go!


Może było to drastyczne posunięcie, ale zadziałało. Pozwoliła zostać tylko chłopcom i Severusowi, a na nieme pytanie dziewczyny wskazała poniżej pasa Gryfona, gdzie koc zrobił się czerwony.


Poczekam za drzwiami. — Zrozumiała. — Popilnuję ich.


Wypchnęła przed sobą Huncwotów, którzy nawet nie stawiali oporu. Popchnęła ich na ławkę naprzeciw wejścia i zrobiła to, co od samego początku miała ochotę zrobić, gdy zobaczyła stan przyjaciela. Spoliczkowała obu.


Nienawidzę was! Dlaczego właśnie wy?


Ja nic nie zrobiłem — zaoponował Remus, ale to było jak kij w mrowisko.


Właśnie! Ty nigdy nic nie robisz! Harry cierpi, a wy jeszcze bardziej go gnębicie. Mam rację? Już macie swoje zdanie, nawet nie wysłuchawszy tego, co ma wam do powiedzenia.


Młoda damo... — chciał coś powiedzieć wilkołak.


Dla pana, panno Granger. Za to co zrobiliście Harry'emu zrywam z wami wszelkie przyjaźnie.


Chwileczkę... — Syriusz w końcu oprzytomniał po uderzeniu przez nastolatkę. — Nie pozwolę tak do mnie mówić jakiejś smarkuli.


W Hermionę jakby piorun strzelił.


Smarkuli? Teraz to smarkula? A jak cię ratowaliśmy z Harrym to było w porządku? Wtedy prawie całowałeś mnie po rękach za wolność...


Hej...


Nie przerywaj mi! Teraz ja mówię! — Szybko rzuciła czar wyciszający na korytarz. — Harry przyjął Znak, bo musiał, nie miał wyboru. Jestem ciekawa, ile ty wytrzymałbyś tortur, zanim byś to zrobił?


Harry był torturowany? Albus nic...


A pozwoliliście mu? Znając cię, wyleciałeś z gabinetu po pierwszych słowach dyrektora, żeby rozszarpać Harry'ego.


Dziewczyna chyba trafiła w sedno, bo policzki Syriusza pokryły się szkarłatem.


Tak właśnie myślałam. Nie pozwolimy wam zobaczyć się z Harrym, dopóki sam tego nie będzie chciał. Ma dość cierpienia, nie będziemy mu dokładać kolejnych. Nie wolno go dotykać, ciąży na nim jakiś czar, który go rani.


Ale ty...


Ja, Ron i Draco stanowimy wyjątek.


Malfoy?


Ale dziewczyna już wchodziła do szpitala, nie słuchając go. Harry leżał opatrzony, nadal patrząc w dal.


Co z nim? — zapytała Snape'a.


Jest w szoku.


A te fale magii? Czuć je było w całej szkole.


To reakcja obronna. Mimowolne uwolnienie magii. Małe dzieci często to robią w chwili zagrożenia, a on poczuł się zagrożony. Dobrze, że nikomu nic się nie stało, takie wybuchy często ranią — odezwała się Poppy, sprzątając bandaże i puste fiolki.


Kiedy mu się poprawi?


Nie wiem. Jeśli w ciągu godziny nie będzie lepiej, podam mu eliksir snu. Stracił sporo krwi i musi odpocząć.


Dobrze, pani Pomfrey. Zajrzymy później.


Snape patrzył, jak przyjaciele Harry'ego zgodnie wychodzą z ambulatorium.


Poradzisz sobie z tą dwójką, czy mam coś podrzucić pod drzwi? Na przykład klątwę? Albo dwie?


Nie trzeba. Nie pozwolę im się do niego zbliżyć po raz drugi. Zresztą słyszałeś pannę Granger. Ta trójka też na to nie pozwoli.


W szpitalu w końcu zapanowała cisza. Co jakiś czas słychać tylko było urywany szloch zagubionego we własnych myślach i uczuciach chłopca. Pielęgniarka nie dała mu jednak eliksiru, by otrząsnął się sam. Nic jednak nie mogła poradzić na ból serca, który musiał teraz odczuwać.


Nie wymigasz się, Harry Potterze! Chcę cię widzieć w sobotę rano albo będę tak długo wysyłał sygnał, że przyjdziesz, choćby na kolanach.


Sen był bardzo realistyczny i Harry wiedział, że naprawdę taki jest. Voldemort właśnie poinformował go, że przepustka nie obowiązuje go bez względu na jakikolwiek powód. Nie ma zwolnień.


Możesz oczywiście nie przychodzić, a wtedy ofiary umrą.


Ta ostatnia sugestia była kroplą, która przepełniła miarę i spowodowała podjęcie jedynej słusznej decyzji.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mroczny Znak 2 1
Mroczny Znak 4 3
Mroczny Znak 9 3 ostatnia część
Mroczny Znak 8 3
Mroczny Znak 8 1
Mroczny Znak 8.2, Harry Potter, [Z] Mroczny Znak
Mroczny Znak 2 3
Mroczny Znak 3 2
Mroczny Znak 6 2
Mroczny Znak 2 2
Mroczny Znak 3 1
Mroczny Znak do 2 3
Mroczny Znak 4 1
Mroczny Znak 1 3
Mroczny Znak 7 3
Mroczny Znak 5 1
Mroczny Znak 5 3
Mroczny Znak 6 1
Mroczny Znak do 7