34
'< • _ •«
'• ' Męczennicy i bohaterowie zawdzięczali sławę swoim czynom
• i przetrwali w pamięci potomnych ze względu na wagę tych czy-• •: nów po to, b-y własnym przykładem zaświadczać i potwierdzać ich nieprzemijającą wartość. W wypadku gwiazdorów rzecz ma się cal-kffcrfl inaczej, ponieważ powody, które sprawiły, że znaleźli się oni w centrum uwagi, są najmniej istotnym źródłem ich „popularności”. Decydującym czynnikiem jest rozgłos, wszechobecność ich wizerunków i częstotliwość, z jaką ich nazwiska powracają w mediach i w prywatnych rozmowach. Celebrity jest na ustach wszystkich; to ktoś, kogo znają wszyscy. Gwiazdorzy, podobnie jak męczennicy i bohaterowie, są rodzajem spoiwa, które scala i wiąże rozproszone i rozpierzchnięte zbiorowości ludzkie. Można by wręcz powiedzieć, że są to dziś główne siły sprawcze odpowiedzialne za powstawanie wspólnot, gdyby nie to, że wspólnoty owe są już nie tylko wyobrażone, jak w społeczeństwie epoki „twardej" nowoczesności, ale po prostu urojone, widmowe, a przede wszystkim luźne, kruche, ulotne i z definicji efemeryczne. Między innymi dlatego gwiazdorzy czują się tak dobrze w warunkach płynnej nowoczesności. Płynna nowoczesność jest ich naturalną niszą ekologiczną.
Rozgłos, w przeciwieństwie do sławy, jest równie epizodyczny jak samo życie w warunkach płynnej nowoczesności. Pochód celebrities, które pojawiają się znikąd, by już po chwili popaść w zapomnienie, oddaje znakomicie następstwo epizodów, z których składa się ludzkie życie. Wspólnoty „wyobrażone” epoki twardej nowoczesności, raz wyobrażone, zastygały zwykle w twardą rzeczywistość i dlatego właśnie potrzebowały cementującej je pamięci o męczennikach i bohaterach. Wspólnoty „urojone” skupione wokół niepewnych siebie sezonowych idoli, którym rzadko kiedy udaje się
przetrwać dłużej w zbiorowej świadomości, nie wymagają żadnego \ <
zaangażowania, a już na pewno nic zaangażowania trwałego czy „permanentnego". Ani powszechność kultu, ani głęboki entuzjazm i szczere uwielbienie żywione dla idola nie obligują jego fanów do niczego. Żadna z opcji nie jest wykluczona; wspólnota wyznawców może się w każdej chwili rozpaść i rozproszyć, a jej uczestnicy, jeśli tylko zechcą, mogą przyłączyć się do czcicieli innego idola.
Poza tym kuli, który otacza celebrity. nie aspiruje nigdy do wy łączności (w odróżnieniu od czci oddawanej męczennikom i bohaterom, która ogranicza czcicielom swobodę wyboru). Cclebrilies, mimo wybujałych ambicji, w istocie nie rywalizują ze sobą. Kult oddawany jednemu idolowi nie wyklucza, a tym bardziej nie zabrania przystąpienia do świty drugiego. Wszystkie kombinacje są tutaj dozwolone, a nawet mile widziane, ponieważ każda z nich wzmaga urok samego kultu cclebrilies. Zastępy potencjalnych idoli wydają się nieskończone, podobnie jak liczba ich możliwych kombinacji. W elekcie, bez względu na to, jak liczna okaże się grupa wyznawców, każdy z jej członków będzie mógł zachować przyjemne poczucie odrębności, a nawet wyjątkowości swojego wyboru. Okazuje się zatem, że można zjeść ciastko i mieć ciastko: poczucie bezpieczeństwa, które jest w stanie zapewnić jedynie masowość kultu, idzie tu bowiem w parze z satysfakcją czerpaną z możliwości sprostania standardom ustanowionym dla jednostek przez społeczeństwo jednostek.
Wiemy już, gdzie jesteśmy. Pytanie brzmi: Jak długo tu zostaniemy?
Podejrzewam, że mieszkańcy świata, który chylił czoło przed męczennikami i podziwiał ich samopoświęcenie. nie potrafili by sobie wyobrazić świata, nowej wspaniałej epoki nowożytnych bohaterów. Z kolei mieszkańcy owego niewyobrażalnego świata z trudem mogliby sobie przedstawić nadchodzącą epokę ofiar i cclebrilies. Roztropność doradza zatem, aby powstrzymać się przed pokusą dokonywania łatwych ekstrapolacji i udzielania pochopnych odpowiedzi na postawione wyżej pytanie, jednego możemy być pewni. W opowieści o długim marszu wiodącym ludzkość od męczenników do cclcbrilics nie należy się doszukiwać wyrazu