180 Idea Boga
cie korelacji i - pod paralelizmem oraz równowagą stosunku noetyczno-noematycznego, pod grą pustych i wypełnionych intencji znaczeniowych - pytanie, czyli źródłowa „bezsenność”, samo budzenie się napsychiczność. Ale to także sposób, w jaki Niezrównane dotyczy bytu skończonego, czyli chyba to, co Karte-zjusz nazwał Ideą Nieskończoności w nas. Bliskość i religia: każda nowość zawarta w miłości, którą można porównać do głodu, Pragnienie, które można porównać z potrzebą. Bliskość, która jest dla mnie lepsza od jakiejkolwiek interioryzacji i symbiozy. Rozdarcie pod prostolinijnością stosunku intencjonalnego, które wszelka intencja zakłada i z którego wywodzi się jej odniesienie do przedmiotu. Ale to źródłowe czuwanie, ta bezsenność psychiki, daje się mierzyć miarą, jaką nadają mu jego derywaty, tak że również o nim można mówić językiem spełnienia i niespełnienia. Dwuznaczność, czyli tajemnica duchowości.
Czy transcendencja ku Bogu - która nie jest ani linearna jak akt intencjonalny, ani teleologiczna, to znaczy zmierzająca do punktowego bieguna i zatrzymująca się w ten sposób na bytach oraz na pojęciach, ani nawet w punkcie wyjścia niedialogiczna, to znaczy nazywająca jakieś „ty” -nie powstała już jako transcendencja etyczna, sprawiająca, że pragnienie i miłość stają się doskonalsze od spełnienia?1 Nie będziemy tu po raz kolejny podejmować analizy relacji etycznej, dzięki której powstaje język. Wypadałoby jednak rozważyć, dlaczego jest to transcendencja ku Bogu, transcendencja, dzięki której słowo takie jak „Bóg” może dopiero uzyskać sens. Chociaż ta transcendencja powstała w związku z (horyzontalną?) relacją do drugiego człowieka, nie znaczy to przecież ani, że mój inny człowiek jest Bogiem, ani że Bóg jest wielkim Innym.
Pragnienie miałoby stanowić doskonałość? Myśl spełnienia ujmowała to inaczej. I bez wątpienia, przemawiał przez nią zdrowy rozsądek. Diotyma uznała, że miłość jest tylko pół-bogiem, bo jako dążenie nie jest ani spełniona, ani doskonała. W odniesieniu do świata i do rzeczy ze świata, rzeczy do jedzenia i picia, zdrowy rozsądek jest z pewnością nieomylny. Podważanie go w porządku świata jest oznaką nierozumności. Od Platona po Hegla, który z ironią mówił o pięknoduchach. Ale kiedy Kierkegaard widzi w niespełnieniu osiągnięcie wyższego poziomu, nie znaczy to, że pomimo Heglowskich przestróg popada w romantyzm. Wychodzi już nie od doświadczenia, ale od transcendencji. Jest to pierwszy filozof, który, myśląc Boga, nie myśli Go na podstawie świata. Bliskość Innego nie jest jakimś „oderwaniem się bytu od siebie” ani „degradacją koincydencji”, jak mówi Sartre. Pragnienie nie jest czystym brakiem; relacja społeczna jest więcej warta niż rozkoszowanie się sobą. A bliskość Boga, jaka przypada człowiekowi, jest może losem bardziej boskim niż los Boga rozkoszującego się własną boskością. Kierkegaard pisze: „W przypadku dóbr doczesnych, im mniej ich człowiek potrzebuje, tym staje się doskonalszy. Poganin, który potrafił mówić o dobrach doczesnych, mówił, że Bóg jest szczęśliwy, bo niczego nie potrzebuje, i że zaraz po nim jest mędrzec, ponieważ potrzebuje niewiele. Ale w relacji między człowiekiem a Bogiem ta zasada zostaje odwrócona: im bardziej człowiek potrzebuje Boga, tym jest doskonalszy”. Czyli: „Potrzeba kochania - najwyższe Dobro i najwyższe szczęście”2.
To samo przekształcenie nieobecności w najwyższą obecność odbywa się w porządku poznania: „Jeżeli mam wiarę, pisze Kierkegaard, nie mogę być jej bezpośrednio pewny -
Nie będziemy ta po raz kolejny podejmować analizy relacji etycznej, dzięki której powstaje język. Opisaliśmy już rozszczepienie Ja w oblicza Innego, za którego odpowiadam niezależnie od jakiegokolwiek zobowiązania, nieskończenie, jako zakładnik, który tą swoją odpowiedzialnością zaświadcza o Niepamiętnym, o tym, co poza czasem; który jest świadectwem Nieskończoności nie pojawiającą się nigdy jako przedmiot. Świadectwem, któremu sens nadaje relacja etyczna, a więc jedynym w swoim rodzaju, i które nie odnosi się do żadnego wcześniejszego doświadczenia, to znaczy do intencjonalnośd. Por. moja książka Autrement qu'etre ou au-dełń de 1’essence (s. 179 i nast.); mój artykuł Bóg i filozofia (zob. rozdz. 1, cz. 2 niniejszej książki); mój wykład na Kolokwium Castelli 1972 pod tytułem Veritź da devoilement et \irite du tómoignage {Prawda odsłaniającego poznania i prawda świadectwa) (Akta kolokwium pt. Le Temoignage, Paris, Aubięr 1972, s. 101-110).
Lćvinas nie podaje źródła. Tłumaczenie z Klerkegaarda, na podstawie wersji francuskiej, moje. (M.K.)