132
KLASYCZNA SZKOŁA EKONOMIKI
zała się analiza warunków zdobywania dóbr od przyrody, t. j. prawo nieproporcjonalnego przychodu. Przeszło ono w całości do współczesnej teorji ekonomji. Charakterystyka psychologji człowieka gospodarującego okazała się w pewnych punktach niedostateczna, oraz rozwinięta jednostronnie. Pierwsi klasycy angielscy z trudnością wyzwalali się z naiwnie materjalistycznego i objektywnego ujęcia bogactwa. Zwalczał to ujęcie słusznie J. B. Say, wysuwając użyteczność i to użyteczność pojętą subjektyw-nie, jako wykładnik bogactwa. Za nim poszli późniejsi klasycy. Zasada gospodarności traktowana jednak była dalej jako zasada dążenia do osobistej korzyści, co ją wiązało z egoizmem. Nie dosyć nacisku kładziono na to, że charakteryzuje ona raczej sposób dążenia do celów, aniżeli dążenie do określonego celu. Dlatego także może zwrócili klasycy więcej uwagi na stosowanie minimum środków, wzgl. wysiłków, czy kosztów, a mniej na zdobywanie maximum celów, względnie użyteczności, czy zaspokajania potrzeb. Tę drugą stronę zagadnienia zbadała dopiero dokładnie szkoła neo-kla-syczna, stwarzając teorję potrzeb i ich zaspokajania. Fragmentaryczność analizy psychologji gospodarowania odbiła się zapewne na jednostronności klasycznej teorji wartości (ceny). Oparli ją klasycy (w różnych warjantach) na twierdzeniu, że cena stosuje się na dłuższą metę do kosztów produkcji (cena naturalna). Na tej podstawie można zgrubsza zbudować t. zw. (we współczesnej ekonomji) krzywą podaży. Brak analizy potrzeb i malejącej, w miarę zwiększania się ilości dobra, użyteczności, nie pozwala zbudować na podstawie ich teorji krzywej popytu, która dopiero łącznie z krzywą podaży ustala cenę równowagi wolnokonkurencyjnej, t. j. właśnie cenę na dłuższą metę. Ta sama krzywa popytu wyznacza cenę monopoliczną.
Nie ustaliwszy związków, jakie zachodzą między kosztami, krzywą podaży i krzywą popytu, stworzyli klasycy heterogeniczną, pomocniczą konstrukcję popytu i podaży. Ta konstrukcja służy im do wyjaśnienia t. zw. ceny rynkowej, odbiegającej od ceny naturalnej, a tern samem od kosztów produkcji. Nierozróżnienie szerokości popytu i podaży, wyznaczanych przez cenę, od wielkości popytu i podaży, wyznaczających cenę, stanowi dalszy brak tej konstrukcji. Zasadnicza konstrukcja (cena naturalna równa kosztom produkcji) wykazuje następujące braki:
1. Twierdzenie, że cena równa jest kosztom produkcji (ściśle kosztowi krańcowemu) obejmuje tylko wypadki wolnej konkurencji. Dlatego klasycy nie zdołali stworzyć teorji ceny monopolicznej. Ricardo wspomina tylko o dobrach niepomnażal-nych, których cenę, wyższą od kosztów produkcji, przypisuje ich rzadkości. Mili twierdzi, że cena monopoliczną może się podnieść aż do wysokości użyteczności, jaką dobro przedstawia dla kupującego. Obie te odpowiedzi są oczywiście niedostateczne. Rozwinął teorję ceny monopolicznej w r. 1838 Francuz C o u r n o t, ale jego książka „R e-cherches sur les principesma-thematiąues de la theorie des r i c li e s s e s“ pozostała nieznana przez kilkadziesiąt lat.
2. Nawet cena wolno-konkurencyjna nie może być wyjaśniona poprawnie przy pomocy teorji klasyków. Jedynie koszt krańcowy równy jest naogół cenie towaru, jego wysokość wyznacza przecięcie się krzywych podaży i popytu. Wysokość przeciętnego kosztu produkcji jednostki towaru odpowiada cenie tylko przy kosztach produkcji niezmieniających się (na jednostkę towaru) niezależnie od wielkości podaży. Prawo nieproporcjonalnych przychodów, t. j. kosztów na jednostkę malejących i wzrastających, wskazuje, że taki wypadek może zachodzić tylko wyjątkowo. Niemożność wyznaczenia wysokości kosztu krańcowego, wskutek braku krzywej popytu, jest najsłabszym punktem teorji renty gruntowej Ricardo, która jest skądinąd pierwszem zastosowaniem idei kosztu krańcowego w teorji ekonomji.
3. Niemożność teoretycznego ustalenia wysokości kosztu, który równy jest cenie przy wolnej konkurencji, prowadzi klasyków do następujących alternatyw:
a) Potrzebna jest konkretna informacja o wysokości kosztów produkcji jednostki wytworu, na to, żeby można było przewidzieć wysokość ceny. Koszt produkcji przedstawia zagadnienie tego samego rzędu co cena towaru, to też powołanie się na wysokość kosztu jest tylko odsunięciem problemu, a nie jego rozwiązaniem.
b) Wypada sprowadzić koszta, t. j. ceny czynników produkcji, do elementów, które same nie są już cenami. Takie bardziej teoretyczne rozwiązanie daje Ricardo, który