209
żona każdego innego pospolitego człowieka. Dla czego ? oto źe wysokie dostojeństwa mieszczą w sobie pewien rodzaj swiętćj i szacownej godności, która im podobieństwo do kapłaństwa nadaje. Coż wtedy byłoby z rzeczywistym kapłaństwem?
Nie tylko błędy żony rzucają bardzo niekorzystny cień na charakter księdza żonatego, ale nadto on sam ze swój strony nie mógłby uniknąć wspólnego wszystkim żonatym niebezpieczeństwa, to jest, związków występnych. Mnóstwo rozprawiaczy, którzy zastanawiali się nad tem wielkiem zadaniem bezźeństwa kapłanów, wychodzą z tego wielkiego sofizmatu, „że małżeństwo je*t stanem czystości,“ kiedy tymczasem ten stan jest tylko czystymi dla czystych. Ileż jest małżeństw którym nic zarzucić nie można w obliczu Boga ?... nieskończenie mało. Człowiek bez zarzutu w obec świata, może być ohydnym w obec ołtarza. Jeżeli słabość albo przewrotność ludzka zaprowadza tolerancyą zwyczajową co do niektórych nadużyć, to jednak tolerancya ta, będąca sama nadużyciem, nie może być zastosowaną do księży, bo sumienie ogółu nie przestaje porównywać jćj z typem kapłaństwa, jaki sama w sobie nosi, tak, że nie wybaczy nic kopii, która by się od oryginału oddalała.
Są w chrześcianizmie rzeczy tak wzniosłe, tak szczytne: a pomiędzy kapłanem, a jego owieczkami, są stosunki tak święte, tak delikatne, że mogą się tylko odnosić do ludzi bezwzględną nad innymi odznaczających się wyższością. Sama spowiedź wymaga bezźeństwa. Nigdy kobiety, które w tym względzie godne są szczegółowego baczenia, nie udzieliłyby zupełnego zaufania żonatemu księdzu: atoli w tym przedmiocie nie można się rozpisywać.
Kościoły nieszczęśliwie odłączone od swego ogniska, nie zbłądziły zwicbnieniem sumienia, ale brakiem siły, zezwalając na małżeństwo duchownych. Same się oskarżają, wyjmując od tej reguły biskupów, i odmawiając poświęcenia księżom, którzyby się pierwćj już nie byli ocenili.
Zgadzają się ten sposób na zasadę, źe Duchowny żenić się nie może; ale dopuszczają, źe przez tolerancyą i w braku indywiduów, człowiek świecki ożeniony, może być wyświęconym. Skutkiem sofizmatu, który już nas przez częste onegoź zastosowanie mniej razi, zamiast wyświęcać kandydata, jakkolwiek żonatego, one go żenią, aby go mogły wyświęcić, i przez to gwałcąc starożytne prawidło, tem wyraźniej je uznają.
Ażeby poznać skutki tego nieszczęśliwego urządzenia, trzeba być powołanym do rozpatrzenia się w nićm zbliska. Poniżenie stanu duchownego w krajach, gdzie jest małżeństwo kapłanów za-prowadzonem, ten tylko pojmie, kto był jego świadkiem. De Tott w swoich pamiętnikach, wcale tćj zgrozy nie przesadza. Któżby