że pomysły; mianowicie, że każde zwierzę stoi tem wyżej w szeregu wszystkich innych, im dokładniejszy jest u niego rozdział pracy miedzy pojedyncze części jego ciała. Tak więc stosownie do tego, człowiek w szeregu jestestw stoi najwyżej, bo wyżej od małpy, mając oddzielne odnogi do chwytania i oddzielne do przenoszenia się z miejsca na miejsce; gdy np. taka ameba, będąca prawie tylko jednostajną galaretowatą massą, a spełniająca jednak wszystkie główne czynności zwierzęce, jest właśnie z tego powodu w szeregu zwierząt położoną najniżej. Atoli przypuściwszy nawet u człowieka największy i najdokładniejszy podział pracy, czego zresztą o wszystkich jego organach powiedzieć nie można, czyliż nie więcej podziwienia u tych mistycznych zoologów powinna budzie taka organizacyja zwierzęcia, z pomocą której ono swoją prawie jednostajną massą tak różnorodne wykonywra czynności, aniżeli owa, przy której zwierzę do wykonywania tychże samych czynności, używa oddzielnych do każdej z nich zastosowanych przyrządów? .Zważywszy nadto ową okoliczność, że nawet i w ludzkiem społeczeństwie podział pracy, będący jak dzisiaj życiem przemysłu, ściśle przeprowadzony, upośledziłby nietylko samo społeczeństwo, ale zadałby nawet cios śmiertelny przemysłowi, gdy przecież same np. części machiny nie złożyłyby się razem z sobą; czyż nie należałoby raczej według tych koncepistów właśnie ten naturalny porządek zupełnie odwrócić, umieszczając amebę na najwyższym, a człowieka na najniższym szczeblu w szeregu zwierząt? Z tego wszystkiego, co poprzedziło, wynika, iż w rozwoju i wynikającej ztąd organizacji jestestw żyjących, przy całej ich rozmaitości, panuje wszelako niezaprzeczona jedność, wyrażająca się głównie w pierwszych ich zawiązkach, w sposobie ich rozwijania się i ich fizjjologi-czny ch czynnościach. Jedność ta, zwana jednością planu, według którego miały powstać i dziś mają rozwijać się jestestwa żyjące, nie może jednakże, jako zbyt w tył cofnięta, przemoźona być wynikiem planu jakiejś idei z zakreślonym dla niej naprzód celem; dowodzi ona tylko, że pierwsze zarodki tych jestestw miały jednakowy, jeżeli nie wspólny początek, że powstały wśród tych samych okoliczności. Gdy nadto i wśród rozlicznych rozmaitości znajdujemy pewne cechy wspólne większym i mniejszym gruppom jestestw żyjących, gdy więc rozmaitości układają s.ę nietylko koło owej powszechnej jedności, ale jeszcze i koło innych drugo i więcej rzędnych, zwranych typami, wnosić dalej należy, że owe pierwsze zarodki jestestw przy powstaniu swojem lub dalszym rozwoju, obok wpływów wspólnych doznały jeszcze innych, szczególnych wpływów. Tyle co do przyczyn jedności w świecie organicznym. Co się zaś tyczy przyczyn rozmaitości, to te tak różne być muszą, jak różne są owe rozmaitości. Zważywszy nakoniec tę okoliczność, że właściwości organizmu odnoszące się do powszechnej lub do dalszorzędnych jedności, to jest do ogólnego planu i typów, nie wystarczają jeszcze do zapewnienia bytu jestestwa wśród różnorodnych warunków dzisiejszych i że owszem często nietylko mu do tego nie wystarczają, ale się także często nie zgadzają z jego sposobem życia i czynnościami, a niekiedy nawet są niebezpieczne dla jego życia; gdy przeciwnie właściwości organiczne jestestwa, nacechowane głównie jego indywidualnością w najlepszej harmonii1 są z jego sposobem życia, z jego czynnościami; wynika ztąd, że przy powstaniu jestestw żyjących w chwili ustalenia się owych jedności organicznych, ich życie dzisiejsze nie było uwzględnione. Ztąd prosty wniosek, że owe jedności organiczne, zmodyfikowane przez rozliczne długotrwałe wpływy, owe organiczne rozmaitości indywidualne, są warunkiem tego lub owego sposobu życia; bo byłoby nawet śmiesznością przypu-
27*