163
Savunarola, człowiek wcale niezwyczajny, mniemał mićć z nieba wyższą do spełnienia missyą; zamknął sig i tyle pracował nad sobą, iż całkiem złamał swą niewdzięczną naturę. Wówczas powtórnie rozpoczął swe kazania; lecz w ogrodzie, pod różami, i jedynie dla braciszków swoich. Byłyto już albowiem nie kazania, ale raczćj proroctwa.
Wkrótce o niczem we Florencyi nie było słychać, jak o wymownym kaznodziei, o jego proroctwach; z tych, niektóre się już, jak mówiono, sprawdziły; drugie sprawdzić się miały. Uproszono go, by z ambony dla wszystkich kazał. Savonarola przystał na to, przepowiadając jednak, że ośtn tylko lat tak mówić będzie, co się także późnićj sprawdziło.
Sława jego codzieu się szerzyła, kościół nie mógł objąć słuchaczy.
W swych kazaniach Savotiąrola powstawał głównie na rozwiązłość obyczajów, i przemawiał za upadającą we Florencyi wolnością.
Mimo to, Laurenty Medyceusz wielce go poważał; a uznając w nim człowieka wyższego, mianował go Dominikanów przeorem.
Savonarola republikańskie wyznania i cnoty głosząc, nie poszedł, wedle zwyczaju, za to mu podziękować. A gdy późnićj Laurenty, oddawna ciężką zdjęty chorobą i czując zbliżający się koniec, posłał po niego, odmowną odebrał odpowiedź.
Jednak na ponowioną prośbę, Dominikan udał się do chorego, lecz trzy podał rozgrzeszenia warunki.
Laurenty na dwa pierwsze przystał, a na trzeci, który był: powrócenie Florencyi dawnej jćj wolności, nic mu nie odrzekłszy, odwrócił się do ściany, i po innego posłał spowiednika.
Ta okoliczność nowy dla Savonaroli obudziła zapał.
Po śmierci Laurentego, 1402 roku, syn jego Piotr II objął rządy. Dumny, próżny i zabawom jedynie oddany, obcym je po-ruczał rękom, przybierając w swem obejściu coraz bardzićj królewską postać.
Savonarola gromił, Piotr coraz większe popełniał błędy. Swoich zniechęcał, z obcemi się waśnił.
W takim była stanie Florencya, gdy król francuzki, Karol VIII, przebył z wojskiem Alpy, w zamiarze zawojowania półwyspu. Dawne pretensye Francyi do neapolitańskićj korony służyły za pozorny tej wyprawie powód.