125
balkony, pojazdy ich polne; każdy pieszy ile może ich zapala, jedne w ręku, drugie na długich ulepione kijach niesie, a te latające po długiej ulicy ognie, dziwny i piękny robią effekt.
Ale niedość jest je zapalić, to najłatwiejsza! chodzi o to iiu<-bardzićj, żeby ją sąsiadowi zgasić, a swojp od podobnego ochronić zamachu. Największym bowiem jest wstydem, być bez zapalonej świeczki, i fen co ci,ją zgasi, zaraz woła, a za nim uini powtarzają: „Yurgogna senza moccolo! amazzato senza moccolo!" (wstyd bez świeczki, zabić tego co bez świeczki!)
I niema też sposobów jakichby do zgaszenia ich i do obrony nie używeno. Jedni je kładną w rodzaj papierowych latarek, a do kija uwiązawszy, w górę je wznoszą: inni po sześć i ośm razem zlepiwszy, wielki i trwalszy chcą mićć płomień. Ale nic nie pomaga! Jeżeliś w oknie?—z wyższego piętra spuszcza się cichaczem zmoczona chusta, i gdyś się najmniej tego spodziewał, gasi twe światełko. Jeżeliś na ulicy? — z przodu, z tyłu, skaczą do niego; z okna, z loży, zewsząd riiebezp:eczeństwo cię napotyka, wszędzie do kija przywiązana chusta cię dosięgnie. W pojaździe toż same! Nióma ratunku! i już lepićj, mniej się troszcząc własną sławą, przykładać się do odwetu, więcój gasić niż się bronić, a gdy się ujrzysz bez światła, i słyszysz owe stiaszliwe: „Vergogna senza moccolo!" powtarzaj ten odgłos dJa tego któremuś przez ten czas zgasił, jakby on się nie do ciebie miał stosować, co prędzćj swo-ję świćczkę u świeczki uprzejmego sąsiada zapal, a przez wdzięczność, zaraz mu ją zdmuchnij, wołając:,,Amazzato senza moccoloF
Oto jest taktyka nujbieglejszych moccobstów. Własnym jój niestety! nauczyłam się kosztem!
W ostatni wtorek, zjadłszy na prędce w południe jakieś zimne śniadanie (bo jakżeby w taki dzień o obiedzie myślćć!) pragnienie mi po niśm ciągle dokuczało. Ku wieczorowi, nie mogąc już wytrzymać, pod opijką grzecznego towarzysza, spróbowałam do blizkićj przecisnąć się cukierni na .imonadę. W przejściu, mało dwadzieścia razy rozmaiton,' wyż wyiiczonemi sposoby, świeczki nasze pogaszono; a gdy widząc, że tak zapalczywą odpierając walkę, za godzinębym jeszcze do cukierni nie doszła, wszystkie pogaszone rzuciłam świeczki: tysiące ozwało się głosów, jedne