130
Jakkolwiekbądź, położenie jego nad brzegiem rzeki bardzićy fajerwerkom sprzyja, i tłumaczy wybór, któryby także mógł się dziwnym wydawać; rzadko bowiem tak grobowe pomniki jak i więzienia, do uciech publicznych należą, rzadko je do fajerwerków przeznaczają.
Sute i piękne świąteczne te ognie, z przeciwnego widziane brzegu odbiciem wody sie podwajają, a w tysiącznych zmianach, jednym razem cały otaczają zamek lóżnokoiorowemi pająkami, zkąd Im żyrandolów pozostało nazwisko.
Ostatni fajerwerkowy bukiet, jest także ostatnim świątecznych Rzymu zabaw bukietem. Nazajutrz, jak się to juz w po-pielcową środę widziało, tysiące ekwipażów wszystkieun uciekają bramami, a miasto do swój poważnój samotności, do swej dumającej powraca cichości.
I dobrze czynią że urieicają! ci co chcą życie bengabkiemi ciągle oświetlać ogniami, co zamierzają go z uczty nieść na ucztę, codzien nowerai zasypywać różami, i znajdują jeszcze w swój drodze tych róż podostatk;em, nie długoby wytrzymali w codziennym Rzymie, w Rzymie grobowym, gdy świąteczne zrzuciwszy szaty, do swój żałobnej wróci poczyi. I niech proszą Boga, żeby im oddalił godzinę, gdzie już ta jedynie poczya do ich przemówi duszy!.....
Rzym nie jest ani dla zakochanych, ani dla kochających się w życia ułudach, ani nawet dla tak:ch co io zużywszy, już tylko jego wygód szukają; co w smacznym obiedziu, w dobrem winie, w wygodnćm mieszkaniu swą zakładają przyjemność, tem mnićj jeśli się do tego schludności zwyczaj łączy. Dzisiejszy Rzym nic z tego wszystkiego nie ma i dostarczyć nie może. Każdy Pary-żanin w nim musi być najnieszczęśliwszym z ludzi, bo nawet tego tak nieodzownie potrzebnego dla siebie żywiołu, gazet i po-tocznćj literatury, romansów i broszur, nie dostanie. Jedna jest tylko czy dwie czytelń.e, ubogie i w największym trzymane nieładzie. Gazety doprosić się nie można, a w dziełach najczęscićj pierwszego lub ostatniego brakuje tomu.
Co do ochędóstwa: dzisiejszego Rzymu mieszkańcy, tak się daleko od swych odszczepili przodków, iż gdy tamci połowę ży-