105
wołaniu szkodzą, że nawet pamięć moja przykry rzuca cień na błogość teraźniejszych uczuć jego. O pani! gdym to wszystko wyczytała, tą samą skreślone ręką, co tyle wiecznćj miłości przysiąg była dla mnie. skreśliła, ani pojmujesz co się ze mną stało, ani ja ci opsać tego zdolna jestem!. . . Za radą doktora i spowiednika idąc, zrezygnowałam się na opuszczenie Rzymu, żeby nie truć w nim dla zdrajcy powietrza! Zostawiłam wyjeżdżając list, gdzie mu o tum doniosłam. W liście mym były tylko te słowa: — „Wyjeżdżam. Ciesz się tyranie, boś mi śmierć zadał."’ To napisawszy, sarninie wiedząc co czynię, pojechałam do Civita Vecchia; tam na pićrwszy wsiadłam okręt jaki od tego obrzydłego dla mnie brzegu odbijał. Rada byłam żeby mię do Ameryki zaniósł. Wsiadłszy, dowiedziałam się, niestety! że w Neapolu wylądować muszę. Byłoto dla mnie za blizko, ale morze było złe, w burzy pokładałam nadzieję. Mieliśmy tćż w nocy burzę, ale nas nie pochłonęła! Przybywszy do Neapolu, chciałam uciekać dalej, bo już tylko uciekać chciałam. Spokój był dla mnie męczarnią, lepiej się czułam wśród morza, niesfornemi miotana bałwanami. Ale siły nic odpowiedziały życzeniu, chorowałam tam więcćj mięsiąca, w końcu przysłano mię tu dla lepszego powietrza; ale czyż jest w święcie powietrze dla zwilżenia takim ogniem płonącćj piersi? patrz pani.
I wzięła mą rękę, a gdy ją do swego czoła, do piersi przyłożyła, mimowolnie ją cofnęłam, tak mię paliło. Oddech także co-ia ż był krótszy, i ledwo mówić mogła, a jednak przestać nie chciała.
— „Teraz, gdy mi o śmierci myślće kazano, mówiła dalój, powiedziałam spowiedników memu, że chcę mu poruczyć paczkę listów pod świętym obowiązkiem doręczenia ich temu do kogo należą. Ojciec D*** znalazł ten obowiązek za uciążliwym, ale mi powiedział, że są tu z tegoż co Edward kraju damy, któreby łatwićj mogły go dopełnić. Jak przyniósł nazwisko pani, które już w księdze oberży pizańskiej zapisane widziałam, gdy mi ją zaczął opisywać, nie mogłam wątpić, że taż sama cum widziała w Pizie, i postanowiłam cię o tę wielką laskę prosić. Mniemam że mi jćj me odmówisz, bo umierającym się nie odmawia.
Alpy. Tum III- 14