179
su lub noclegu zatrzymać się trzeba; wszelako nikt łóżka ni ża-dnój nie znajdzie wygody.
Nieco dalej, otwiera się ładna i żyzna dolina, wpośród której osiadło dość schludno miasteczko, Foligno. Imię jego było już mi znane; wsławiło się oddawna cudnćj piękności obrazem Rafaela, co niegdyś ołtarz katedry jego zdobił. Obraz ten zwy-cięzką zabrany ręką, między najpiękniejsze trofea liczony za cesarskich czasów, do Paryża przejechał się, później pod dowództwem Canowy, niemniej zwycięzko pod ojczyste wrócił niebo, ale już nie nu dawny swój ołtarz, tylko do watykańskiej truOł galeryi. Tam jako główną ozdobę każdemu przedstawiają Madonę z Foligno zwaną, i ztąd długo zanim się tę stolicę Madony pozna, imię jej w uchu brzęczy, pozostaje w pamięci. Szczęśliwy artysta, co kilku godzin pracą, kilku pędzla strychami, szerzy miast sławę, jednem darowanćm mu płótnem uwiecznia ich imię.
Z Foligno zaczyna się droga w innym rodzaju słynna. Nad straszliwą przepaścią zawieszona, licznych przypadków była świadkiem. Teraz ją nieco rozszerzono i opatrzono lichemi wprawdzie parkanami. Przyjechawszy do Case nuove, biednej zagrody, gdzie niegdyś rannych znoszono, gdy je z dna przepaści, w którą z pojazdem nieraz spadali, wydobyć zdołano. Chciałam obejrzeć to miejsce tylu naznaczone nieszczęściami; chciałam najniebezpieczniejszą część drogi widzieć, w przekonaniu, iż musi być zarazem bardzo dla oka piękną. Ale nieznośny wiatr, w górzystych pozy-cyacb zwyczajny, tumanami kurzu wszystko mi zasłonił; a tak minęłam niebezpieczeństwo nie domyślając się o nićm, przejechałam nad przepaścią nie spuściwszy w nią wzroku.
Dopiero w Tolentiuo już nas zupełnie Apeniny pożegnały. Byłato radosna dla mnie chwila, jednak radośniejszą jeszcze była następnego dnia, gdy na zielonem wzgórzu, nad brzegiem morza. spostrzegłam bielące się małego miasteczka mury, gdy wpośród nich ujrzałam kopulę co święty pokrywa domek, ten domek do którego cześć mą zanieść pragnęłam.
Loretto prócz niego nic ciekawego nie ma. Parę dość szerokich, dość brudnych ulic, kilka małych, krętych, jeszcze brudniejszych, i jeden tylko kościół; bo żaden papież nie chciał pozwolić