LISI OGON I WILCZA PASZCZA
Z tą miłością zwrócił się do dwóch nieustannie wrogo do siebie nastawionych obozów - do okcydentalistów i słowianofilów, poczytujących swoje wojny za „święte". Mówił, że wojować nie ma o co, bowiem nic przeciwstawnego w ich poglądach nie istnieje. „Musimy czuć się Rosjanami i być z tego dumni" - jak głoszą słowianofile. „Ale żeby stać się prawdziwym Rosjaninem, trzeba być bratem wszystkich ludzi. ...Bowiem przeznaczenie Rosjanina jest niewątpliwie ogólnoeuropejskie, ogólnoświatowe - jak marzą okcydentaliści". „O narody Europy, nie wiecie, jak jesteście nam drodzy!"
O „zjednoczenie się wszystkich w Miłości, Przebaczeniu i Pokorze" - oto błagał Rosję pisarz. To właśnie wstrząsnęło audytorium, nawykłym do niekończących się sporów, dyskusji i co najgorsze - do złości.
Puszkinowskie przemówienie Dostojewskiego uwieńczyło go. Właśnie po tym przemówieniu stał się w oczach społeczeństwa rosyjskiego pisa-rzem-prorokiem.
Nieprzypadkowo w końcu roku Pobiedonoscew usiłował skojarzyć Dostojewskiego z partią Pałacu Aniczkowskiego. Zaaranżował spotkanie pisarza z następcą i carówną.
Szesnastego grudnia 1880 roku Dostojewski przyjechał do Pałacu Aniczkowskiego.
Wizyta przeciągnęła się. Jednakowoż w jej trakcie Dostojewski konsekwentnie naruszał wszelkie reguły etykiety. Wstawał, kiedy miał na to ochotę, mówił pierwszy, a po zakończeniu wizyty najspokojniej w święcie wyszedł, odwracając się plecami do carówny i nie cofając się twarzą w jej stronę, jak tego wymagała etykieta. Córka Dostojewskiego zanotowała, że
był to zapewne jedyny wypadek w życiu przyszłego Aleksandra III, kiedy zachowano się wobec niego tak, jak wobec zwykłego śmiertelnika.
Wątpliwe, by podobna „swoboda wewnętrzna" była w smak następcy. I wątpliwe, by Dostojewski nie zdawał sobie z tego sprawy. Wszelako pisarz pamiętał słowa poety Gribojedowa „Niech omija nas - bardziej od klęsk najsroższych - i jaśnie gniew, i łaska jaśnie panów"’. Wolny koń nie może żyć w politycznej zagrodzie. To się nie godzi też z wolną myślą. Nie godzi się pisarzowi, który powiedział: „Jedynym dla mnie wzorem moralnym - jest Chrystus".
* Aleksander Gribojedow, Mądremu biada, przekł. Julian Tuwim, Wrocław 1960.
409