LISI OGON I WILCZA PASZCZA
rumakach pędzili co tchu. Co się tyczy trasy carskich przejażdżek, w dzień powszedni często się zmieniała.
Niezmienna natomiast pozostawała trasa niedzielna. W południe car udawał się do Maneżu Michajłowskiego na uroczystą paradę gwardii. Rozkładu czasu wyjazdów przestrzegano w sposób rygorystyczny. Po czym następował powrót do Pałacu Zimowego. Istniały tylko dwie drogi powrotu do Pałacu. Jedna - przez ulicę Małą Sadową. I druga - wzdłuż Kanału Jekatierińskiego.
W końcu listopada na naradzie obserwatorów dokonano podsumowania: zabić cara najłatwiej w niedzielę, podczas powrotu z Maneżu Michajłowskiego.
Sofia Pierowska spostrzegła, że kiedy car wraca z Maneżu wzdłuż Kanału Jekatierińskiego, to na zakręcie przy wjeździe nad kanał woźnica jest zmuszony przyhamować pędzące konie i kareta wtedy posuwa się powoli. Powiedziała:
- To najwłaściwsze miejsce. Właśnie w takiej chwili można celnie rzucić bombę. Jeśli chodzi o powrót cara ulicą Małą Sadową (co zdarza się najczęściej), tam jest samo centrum miasta i kręci się pełno agentów policji. Dlatego też najlepiej byłoby zaminować piwnicę w jednym z budynków na tejże ulicy i stąd wysadzić w powietrze karetę carską.
Oto dlaczego Barannikow tak poszukiwał odpowiedniego pomieszczenia piwnicznego na Małej Sadowej - i wreszcie znalazł.
W wynajętej piwnicy postanowiono otworzyć sklepik z serami. I pod tym szyldem rozpoczęto drążenie podkopu. Rolę pary małżeńskiej, właścicieli owego sklepiku, pełnili: narodowolec, wczorajszy pskowski właściciel ziemski, szlachcic Bogdanowicz (noszący to samo nazwisko, co generałowa) i narodowolka Jakimowa.
Pskowski ziemianin, Bogdanowicz, wyglądał na typowego kupca rosyjskiego - ruda, rozłożysta broda, szeroka czerwona twarz. Pod nazwiskiem Jewdokima Koboziewa, kupca woroneskiego, wraz z „małżonką" wprowadzili się do piwnicy na Małej Sadowej, żeby otworzyć swój interes.
W końcu stycznia, urządziwszy się w sklepiku, narodowolcy postanowili zabrać się do podkopu. I w tym samym miesiącu doszło do wydarzenia, o którym Dostojewski nigdy się nie dowiedział, lecz które bezsprzecznie poruszyłoby do głębi autora Biesów.
433