LISI OGON I WILCZA PASZCZA
Pojawiała się także powszechnie uznawana za piękność „Narodnej Woli" wysoka brunetka w drogiej, jedwabnej, podbitej lisem pelerynie i w białej miękkiej chuście - Aleksandra Korba. Ta sama, która przed wyprawą na wojnę na Bałkanach napisała list do Dostojewskiego. Nie bacząc na złożoną obietnicę (żadnych miłostek przed zwycięstwem rewolucji!), po burzliwej historii Pierowskiej i Żelabowa, grubas Michajłow nawiązał romans z piękną Aleksandrą Korbą. I wreszcie, tymi schodami przychodził w gości do „Anioła Zemsty" - „Anioł Stróż", jak go nazywali narodowolcy - najbardziej tajemnicza postać „Narodnej Woli".
Nazywał się Nikołaj Kletocznikow.
Chudziutki, niewysoki człowieczek o zapadłych policzkach, kaczym nosku, przylizanych rzadkich włosach, głuchym, cichym głosie... Słowem, mówiąc językiem tej epoki, robił wrażenie „typowego szczura kancelaryjnego", gryzipiórka.
Aleksandra Korba wspominała:
Do Petersburga Kletocznikow przyjechał w końcu 1878 roku z Symferopola, gdzie zajmował podrzędne stanowisko w sądzie okręgowym. Przed odjazdem Kletocznikow przeżył jakiś dramat natury osobistej. Na czym on polegał, nie zwierzył się nikomu. Jednak jego cierpienia były tak nieznośne, że postanowił popełnić samobójstwo. Wszelako wydarzenia polityczne 1878 roku - wystrzał Wiery Zasulicz i jej uniewinnienie przez sąd przysięgłych, zabójstwo szefa żandarmów, generała Mieziencowa - wszystko to tak silnie na niego podziałało, że miast samobójstwa postanowił zaproponować swoje usługi rewolucjonistom przy dokonaniu aktu terrorystycznego.
Tak więc po pechowym Mirskim sława terrorystów skusiła Kletoczni-kowa. Wczorajszy kancelista postanowił w sposób radykalny zmienić swój los. Miast „zapadłej prowincji i życia wśród urzędników zajętych intrygami i pijatykami" zapragnął niebezpiecznego „ciekawego życia".
A cóż może być ciekawszego od polowania na ludzi, w dodatku w imię zaszczytnych ideałów - szczęścia ludu!
W tym właśnie celu przyjechał do Petersburga, gdzie miał dwie znajome krajanki uczące się na wyższych żeńskich kursach. Dzięki nim Kletocznikow zawarł znajomość z członkami KW „Narodnej Woli" - Aleksandrem Michajłowem i Aleksandrem Barannikowem.
W jego oczach stali oni na nieosiągalnych wyżynach i zachwycał się nimi, pragnąc w duszy, by posłużyli za wzór życia i postawy dla pozostałej części ludzkości... Patrzył na Michajłowa i Barannikowa jak na gigantów, którym można jedynie nisko się pokłonić i bez szemrania poddać się ich wpływowi. (Aleksandra Korba)
429