POWRÓT CARA-WYZWOLICIELA
Rodzina Romanowów właściwie oceniła wtedy zdanie: „A nie zechciałby pan zostać, młody człowieku, wielkim księciem?". Zrozumiała, jak słusznie pisał Aleksander Michajłowicz, że „żartem tym Aleksander II w sposób dość dosadny próbował wysondować krewnych w sprawie zalegalizowania swoich morganatycznych dzieci".
Wszyscy znali jego charakter. Aleksander nie mógł znieść obecnej sytuacji, kiedy małżonka cesarza winna ustępować miejsca wielkim książętom i księżnym. Na niedzielnych obiadach siedzieć samotnie w końcu stołu pomiędzy księciem oldenburskim i hrabią Nikołajem Leichtenberskim. Właśnie dlatego musiał koronować ją na cesarzową. A wtedy... jego syn zostanie wielkim księciem! Jeśli to się stanie, czy nie nastąpi wkrótce dalszy krok? Czy nie zechce zamiast niekochanego następcy podarować Rosji innego carewicza?
Obawy potwierdzały się. Córka jego świętej pamięci współtowa-rzyszki, rodzinnej uczonej, wielkiej księżnej Heleny Pawłownej, wielka księżna Katarzyna Michajłowna (imienniczka Juriewskiej), powiedziała niebawem, że cesarz, głaszcząc maleńkiego Gogę, rzekł: „To Rosjanin z krwi i kości. Przynajmniej w nim płynie wyłącznie rosyjska krew".
A potem nastąpiły wiadomości jeszcze groźniejsze. Cesarz jakoby powiedział: „Wreszcie na tronie rosyjskim zasiądzie cesarz, w którym płynie rosyjska krew". Przekazywano także usłużne słowa Lorisa-Mielikowa: „Kiedy naród rosyjski pozna syna Waszej Cesarskiej Mości, powie jak jeden mąż: «Ten to dopiero jest nasz»". Rodzina Romanowów, dwór i opozycja zrozumieli raz na zawsze - zagraża jej nie tylko koronacja księżnej Juriewskiej. Zagraża pojawienie się nowego następcy.
Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, carewicz stawał się coraz bardziej potulny.
Podczas dyskusji nad zatwierdzonym przez ojca projektem Lorisa--Mielikowa następca dał wyraz całkowitej zgody z wolą ojca.
Siedemnastego stycznia po powrocie z Pałacu Aniczkowskiego, po rozmowie z następcą, Loris-Mielikow uroczystym tonem oznajmił księżnej Juriewskiej:
- Teraz następca jest całkowicie z nami.
Cesarz z lekkim sercem mianował następcę przewodniczącym sekretnej Rady Nadzwyczajnej, która miała nadać projektowi kształt ostateczny.
Podobnie jak w dni zniesienia poddaństwa najaktywniejszy udział w pracach znowu brał wielki książę Konstanty Mikołaj ewicz, teraz już przewodniczący Rady Państwa, w której miała się dokonać reforma.
422