POWRÓT CARA-WYZWOLICIELA
Wtedy też przypadek zadecydował o losie Kletocznikowa. Właścicielka wynajmowanego przezeń mieszkania była bliską krewną pracownika III Oddziału.
W umyśle „niedościgłego giganta" Michajłowa z miejsca dojrzał pewien plan. Miast wyczynów bojowych, ku zgrozie Kletocznikowa Michajłow zaproponował mu (a ściślej rozkazał) spróbować uzyskać znienawidzoną posadę kancelaryjną w znienawidzonym III Oddziale.
I tak oto po raz pierwszy do tajnej policji carskiej dostał się „kret"
- agent rewolucjonistów Kletocznikow.
Całe dwa lata (1879 i 1880) przepracował w kancelarii III Oddziału
- w dodatku w najważniejszej III Ekspedycji zajmującej się śledztwami politycznymi.
Następnie, kiedy funkcje III Oddziału przeszły do Departamentu Policji, Kletocznikow od grudnia 1880 roku został młodszym sekretarzem tego departamentu.
Miał kaligraficzny charakter pisma, powierzano mu więc przepisywanie poufnej korespondencji i w jego gestii pozostawały szafy, w których przechowywano supertajne dokumenty. Współpracownicy pokpiwali sobie z jego gorliwości - wysiadywania w urzędzie po godzinach i wykonywania pracy za kolegów. Przez długie wieczory, zostając sam w opustoszałym gmachu, Kletocznikow zapoznawał się z aktami leżącymi na biurkach i w szafach. W rezultacie cichy kancelista był wtajemniczony we wszystkie śledztwa polityczne prowadzone w Petersburgu i w całej Rosji.
Jego zapał służbowy został należycie oceniony. 20 kwietnia 1880 roku otrzymał Order Świętego Stanisława. Przez cały ten czas kawaler Orderu Świętego Stanisława informował narodowolców o nasyłanych prowokatorach. Dzięki niemu Priesniakow mógł zaszlachtować nożem zwerbowanego przez IH Oddział Aleksandra Żarkowa. To Kletocznikow zdążył uprzedzić narodowolców o bezprzykładnej zdradzie nieszczęsnego terrorysty Grigorija Goldenberga. Narodowolcy mieli więc czas przedsięwziąć odpowiednie środki, toteż policja nie mogła zrobić żadnego użytku z „listy Goldenberga".
Kletocznikow nigdy sobie niczego nie zapisywał w biurze. Nie było mu to potrzebne. Codziennie wynosił do domu w swej fenomenalnej pamięci dziesiątki nazwisk, liczb, adresów. Wszystko to przekazywał podczas spotkań z narodowolcami. Na tych spotkaniach sporządzał raporty, które niezwłocznie przepisywał Michajłow, niszcząc natychmiast oryginalne zapiski Kletocznikowa.
Kletocznikow bywał także w mieszkaniu Barannikowa - przez ścianę z Dostojewskim. Tutaj, mówiąc jego słowami, „odpoczywał z całej duszy" po swojej służbie.
430