398 Wojna: nieudolny geniusz, 1941-1942
Po powrocie na Kreml zebrał swoich ochroniarzy i powiedział im:
- Nie opuszczam Moskwy. Wy zostaniecie tu ze mną.
Rozkazał Kaganowiczowi odwołać specjalny pociąg.12 System stalinowski pozwalał palatynom, którzy miotali się pomiędzy zwątpieniem a optymizmem, prowadzić własną politykę, dopóki nie przemówił Stalin. Wtedy jego słowo stawało się prawem. W „wilgotny, chłodny” wieczór 18 października zespół kierujący obroną miasta zebrał się w gabinecie Berii, gdzie Gruzin próbował nas przekonać, że trzeba opuścić Moskwę. Uważał - napisał jeden z obecnych -żepowinniśmy się wycofać za Wołgę. Czym będziemy bronić Moskwy? Nic nie mamy [...]. Zmiażdżą nas tutaj. Malenkow zgodził się z nim. Mołotow, co warto podkreślić, wyraził zastrzeżenia. Inni zachowali milczenie. Beria był podobno głównym rzecznikiem wyjazdu, chociaż później obarczano go odpowiedzialnością za wszystkie godne potępienia rzeczy, które wydarzyły się za rządów Stalina. Znany ze skłonności do alkoholu moskiewski przywódca Szczerbakow też chciał wyjechać i chyba stracił panowanie nad sobą: później,przerażony, zapytał Berię, co będzie, jeśli dowie się o tym Stalin.
Dziewiętnastego października o 15.40 Stalin wezwał swoich dworzan i generałów do „Kącika”. Podszedł do stołu i powiedział:
- Wszyscy znacie sytuację. Czy powinniśmy bronić Moskwy?
Nikt nie odpowiedział. Zapadło „ponure” milczenie. Stalin odczekał chwilę, po czym oznajmił:
- Jeśli nie chcecie mówić, będę prosił każdego o wyrażenie swojej opinii.
Zaczął od Mołotowa, który trwał przy swoim zdaniu:
- Musimy bronić Moskwy.
Wszyscy, łącznie z Berią i Malenkowem, udzielili takiej samej odpowiedzi. Beria zmienił front, gdyż, jak przyznał jego syn: „Ojciec nigdy by tak nie postąpił, gdyby nie znał Stalina i nie przewidział jego reakcji”.
- Jeśli wyjedziecie, Moskwa będzie stracona - oświadczył Beria. Tylko Szczerbakow wyrażał wątpliwości.
- Waszą postawę można tłumaczyć na dwa sposoby - powiedział Stalin. - Albo jesteście łajdakiem i zdrajcą, albo idiotą. Wolę uważać was za idiotę.
Potem wyraził swoją opinię i poprosił Poskriebyszowa, aby wezwał generałów. Kiedy zjawił się Tielegin i dowódca Moskiewskiego Okręgu Wojskowego, generał Pawieł Artiemiew, Stalin spacerował nerwowo tam i z powrotem, paląc fajkę. „Twarze obecnych - wspominał komisarz Tielegin - świadczyły, że odbyła się burzliwa dyskusja i emocje jeszcze nie opadły. Nie witając się z nami, Stalin spytał:
- Jaka sytuacja w Moskwie?
- Alarmująca - zameldował Artiemiew.
- Co proponujecie? - warknął Stalin.