POWRÓT CARA-WYZWOLICIELA
tajemniczego Komitetu Wykonawczego - wybuch na kolei i wybuch w Pałacu Zimowym - trafnie ocenił podejrzaną niefrasobliwość III Oddziału.
Właśnie dlatego od samego początku Loris-Mielikow przestał dowierzać jego pracownikom i śpieszył się z reformą. Właśnie dlatego stworzył strukturę dublującą III Oddział.
Od wiosny 1880 roku prawo do rewizji i aresztowania ludzi za przestępstwa polityczne w Petersburgu na równi z III Oddziałem otrzymał stołeczny gubernator. Obecnie w III Oddziale (a po jego likwidacji w Departamencie Policji, dokąd przeniesiono personel III Oddziału) dowiadywano się o aresztowaniach już post factum.
Z miejsca doszło do zdumiewających wpadek wczorajszych „wielkich konspiratorów".
Dwudziestego czwartego lipca 1880 roku wpadł nieuchwytny Andriej Pnesniakow, jeden ze sprawców katastrofy cesarskiego pociągu, zabójca agenta III Oddziału. Następnie ujęty został „superkonspirator", „poeta konspiracji", jak go nazywali narodowolcy, przywódca partii - Aleksandr Michajłow. Wpadł, oględnie mówiąc, w sposób nader niekonspiracyjny.
Będąc przywódcą „Narodnej Woli", Aleksandr Michajłow pozostawał zarazem jej historykiem. Oto jak opisała wpadkę „generała konspiracji" jego ukochana Aleksandra Korba:
Poszukiwał gorliwie, gdzie się tylko dało, portretów tych, co oddali życie za wolność i szczęście ludu. Zbierał o nich informacje, chciał, by pozostał po nich ślad w historii ruchu rewolucyjnego w Rosji... Aresztowano go w chwili, gdy zjawił się w zakładzie fotograficznym po zamówione zdjęcia aresztowanych narodowolców: Kwiatkowskiego i Priesniakowa. Zakład mieścił się na Newskim Prospekcie. Jego właściciel okazał się agentem tajnej policji. Kiedy Aleksandr Michajłow wstąpił tam w przeddzień, by się zapytać, kiedy odebrać zdjęcia, żona fotografa-szpicla stojąca za krzesłem męża przeciągnęła ręką po gardle, dając do zrozumienia, że grozi mu szubienica. Tego samego dnia obradowała Komisja Rozporządzająca i oburzeni członkowie Komisji wymusili na nim słowo, że nie pójdzie więcej do podejrzanego zakładu. Dał słowo i...
I poszedł! „Prawdopodobnie pomyślał, że nie pójść po fotografie to akt małoduszności" - jak napisała świetnie go znająca Aleksandra Korba. Tam też został aresztowany.
Porażająca, dziecinna wręcz niefrasobliwość geniusza konspiracji! Tak ryzykować w okresie najważniejszym - przygotowań do zabójstwa cesarza!
Lecz ta dziwna niefrasobliwość okazała się właściwą i dla innych „profesjonalistów". Oto jak zachował się główny spec „Narodnej Woli" od dynamitu, Kibalczycz:
440