LISI OGON I WILCZA PASZCZA
Podczas przygotowań do wysadzenia w powietrze cesarskiego pociągu środki wybuchowe wiózł w podniszczonej walizce. Ale zmorzył go sen. Czekając na pociąg, najspokojniej zasnął na jednej z ławek w poczekalni... W tych dniach ogłoszono właśnie stan wojenny i w oczekiwaniu na powrót cara z Jałty każdemu zaglądano w twarz. Kibalczycza wtedy poszukiwano, a rozpoznać go (siedział w więzieniach) było łatwo na podstawie fotografii.
On zaś, jak gdyby nigdy nic, leżał twarzą do góry, rzucając się w oczy swą pozą i walizką pod głową. Tym razem na szczęście udało się. (Narodowolec Lew Dejcz)
Jakże zadziwiająco nieprofesjonalni byli ci profesjonaliści z tajnej organizacji. Oto wystarczyło Lorisowi-Mielikowowi zdublować działalność III Oddziału, by „szczęście" ich z miejsca opuściło. Jakże nieprofesjonalnie zaczęli wpadać - jeden po drugim.
W mieszkaniu aresztowanego narodowolca Fridensona policja urządziła zasadzkę. Ale wielcy konspiratorzy nie mieli, jak się okazało, żadnego znaku sygnalizującego niebezpieczeństwo, banalnego znaku na wypadek wsypy! U Fridensona najspokojniej w świecie zjawił się najpierw nieuchwytny członek „Wielkiego KW", Barannikow, i został aresztowany. Natychmiast taką samą zasadzkę urządzono w mieszkaniu Barannikowa. Tam również nie było znaków ostrzegawczych! Pojawił się jeszcze jeden terrorysta - również członek „Wielkiego KW", Kołodkiewicz. Jego też aresztowali. Ów „profesjonalista" z całą niefrasobliwością nosił przy sobie mnóstwo tajnych dokumentów „Narodnej Woli". Skonfiskowano u niego tajny statut partii, program Komitetu Wykonawczego i, co najważniejsze, notatnik z adresami i informacjami o wyrabianiu materiałów wybuchowych.
Teraz zasadzkę urządzono w mieszkaniu Kołodkiewicza. Ale tam też nie było znaków ostrzegawczych!
Jak słusznie napisała Aleksandra Korba,
nasi towarzysze zaczęli zapominać o obowiązku korzystania z sygnałów bezpieczeństwa... Nie ustalono ich ani u Barannikowa, ani u Kołodkiewicza, i ta ostatnia okoliczność doprowadziła Kletocznikowa do zguby.
Tak, groźba zawisła nad legendarnym Kletocznikowem - samym „Aniołem Stróżem" organizacji „Narodna Wola".
Aresztowany narodowolec Kołodkiewicz był przecież łącznikiem Kletocznikowa, jemu to nieprzerwanie Kletocznikow przekazywał informacje z Departamentu Policji. Ale Kołodkiewicza aresztował resort gubernatora Petersburga. W Departamencie Policji, gdzie był zatrudniony Kletocznikow, o podobnych aresztowaniach dowiadywali się post factum.
441