COACHING I MENTORING W PRAKTYCE
tingowo-reklamowa okazała się beznadziejna i produkt w ogóle się nie przyjął na rynku. Oczywiście część winy spadła na mój zespół. Klapa.
C: - Mam dla ciebie propozycję ćwiczenia. Może ci pomóc zrozumieć mechanizm, jaki uruchamiasz w podobnych sytuacjach.
K: - Okej, chętnie.
C: - Opowiedz, proszę, całe to wydarzenie tak, jakby zarejestrowała je kamera z mikrofonem.
K: - Facet, kierownik działu, ma pomysł na hasło i nawet na całą kampanię reklamową nowego produktu.
C: - Kamera tego nie może zobaczyć, to komentarz. Postaraj się opisać tylko to, co mogłaby zarejestrować kamera. To pomoże ci uchwycić różnicę pomiędzy tym, co działo się na zewnątrz, jak reagowali inni, a tym, co myślałeś i czułeś tylko ty. [Zachęcenie do dyso-cjacji i krótkie wyjaśnienie znaczenia tego elementu]
K: - Okej. w takim razie widzimy czteroosobowy zespół, który testuje nowy produkt. Jedzą ciasteczka, oglądają, rozłamują, wydłubują palcem nadzienie. Śmiechy, dobra zabawa. Oglądają też próbki materiału na opakowanie i komentują na głos smak nadzienia i wygląd ciasteczek. Jedni oceniają ciastka, inni opakowanie. Jest trochę chaosu. Rozmowa dotyczy ciasteczek, lecz także folii, nadruku, nowej nazwy. Prezentowane są kolejne propozycje opakowań przedstawione przez studio graficzne. Nadal panuje chaos, ale szef zespołu, chyba to jest szef, gdyż jako jedyny stoi i czasami próbuje kontrolować rozmowę...
K: - Przerywa, ale niezbyt często, żeby nie psuć dynamiki wypowiedzi. Zapisuje ciekawe pomysły na tablicy. Podrzuca nowe zdania i wtedy właśnie przychodzi mu do głowy genialny pomysł... Sorki, ale tego nie widzi kamera (śmiech). W każdym razie połyka ciastko i mówi, że to na jeden chaps, i kłapie szczęką. A potem dodaje, że do znakomity pomysł na hasło. Wtedy jedna z dziewczyn mówi, że nie wie, co to znaczy chaps. I zaczyna się jałowa, kilkuminutowa dyskusja, że to przecież oczywiste słowo, jak można nie wiedzieć, co to chaps, a inni, że to oldskul i temat z muzeum, a nie hasło reklamowe, że nikt tego nie zrozumie. Dyskusja siada i szef przerywa dalsze dywagacje. Rozdaje zadania ludziom. Ty hasło, mówi do dziewczyny, ty zajmij się opakowaniem i tak dalej. Wraca do swojego pokoju, jest wściekły.
C: - Po czym to widać?
K: - Trzaska drzwiami, kończy rozmowę dość kategorycznym rozdaniem zadań. Rwie i wyrzuca kartkę z flipchartu z pierwszymi pomysłami.
C: - I co dzieje się dalej, w następne dni w czasie pracy nad pomysłami?
K: - Już nie ma pracy. Pomysły są beznadziejne. Robione nie na czas, bez kreatywności, na odwal.
C: - Co widzi kamera?
K: - Ludzie są smutni. Szef pokrzykuje i czasami wygłasza ironiczne uwagi. Sam nie zgłasza nowych pomysłów. Pomysły są żenujące, w stylu: To ci naprawdę posmakuje. Wy-
184