COACHING I MENTORING W PRAKTYCE
bór opakowania rutynowy, najtańszy. Foliowe, zgrzewane opakowanie jak do chipsów. Na ogólnym zebraniu jeden z pracowników przedstawia wynik pracy zespołu. Robi to źle, bez przekonania, i koncepcja otrzymuje zasłużenie złą ocenę. Co widzi kamera? Smutnego faceta, który coś duka, pokazuje dwa slajdy. Szef spuszcza głowę. Reakcje dezaprobaty wśród zebranych, ale sytuację ratuje magiczne słowo: koszty. Propozycja jest beznadziejna, ale za to tania.
RTZ 1]. Mamy w zasadzie trzy odsłony tej sytuacji. Pierwsze spotkanie, dalszą pracę nad pomysłami i wreszcie prezentację efektów. Co sobie myślałeś w czasie tych wydarzeń? Jakie pojawiały się myśli na każdym z tych etapów?
K: - Chodzi ci o zespół czy o efekty?
C: - O najważniejsze myśli, które towarzyszyły ci w trakcie całego wydarzenia od pierwszej do ostatniej chwili.
K: - Przede wszystkim, że spieprzyliśmy robotę, poza tym, że mi wstyd z czymś takim iść na spotkanie z dyrektorami i prezentować taki chłam. Myślałem też, że nie powinienem wikłać się w utarczki słowne z Renatą. Raczej należało przeforsować swoje zdanie, jeśli byłem do niego przekonany. Że zawaliłem, że nie umiem nimi pokierować. Miałem gonitwę myśli.
Ale najbardziej doskwierało mi poczucie, że znowu się zniechęciłem na samym początku i nie miałem już serca do tego projektu, dlatego była klapa.
C: - Która z tych myśli była albo nadal jest najbardziej dominująca, przykuwa najwięcej twojej uwagi? [Coach zapisał wymienione przekonania klienta w pozycji B - Tab. 11 RTZ 1 i pokazuje je klientowi) =
K: - Chodzi mi o to, że brakuje mi konsekwencji i zamiast bronić swoich pomysłów, pod ■ wypływem pierwszej krytyki wycofuję się, a potem obrażam i nic z tym dalej nie robię.
C: - Co czułeś, mając takie właśnie myśli? ■
K: - Czułem się okropnie, najpierw wściekły na Renatę i na chłopaków, że mnie nie popar-li. Potem znudzony i krytycznie nastawiony do ich pomysłów, a potem jeszcze gorzej, jako marny szef, który nie potrafi wykrzesać iskry bożej z ludzi. Zły, sfrustrowany, gorszy. No, ■ beznadzieja. Nawet teraz, gdy o tym mówię, to aż mnie mdli.
C: - [Coach zapisuje odpowiedź w pozycji C - Tab.ll RTZ 1 i zadaje kolejne pytanie z pozycji D] W takim razie jakie podjąłeś działania, co zrobiłeś, mając właśnie takie myśli i tego rodzaju emocje?
K: - Spieprzyłem robotę. W ostatniej chwili zebraliśmy do kupy, dosłownie na kolanie, coś zupełnie rutynowego, w dodatku wyznaczyłem najmłodszego i najmniej doświadczonego pracownika do prezentacji, bo inni się wstydzili. Wściekłem się na Renatę i ostro jej przygadałem, aż się popłakała. A na zebraniu dyrektorów, kiedy już widać było kompletną klapę, skłamałem, że oczekiwania zarządu dotyczyły redukcji kosztów, dlatego nasza propozycja jest rutynowa i przewidywalna, choć takiego polecenia wcale nie dostałem, ale oczywiście nikt z takim kłamstwem nie dyskutował.
185