746
C. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
towna, że kiedy stają przed grajkiem, najtęższe chłopy z czerwonymi jak rak gębami bledną jak trupy ze wzruszenia").
E. Lineva w swej nadzwyczaj cennej pracjr o pieśniach wielko-ruskicli opowiada m. i. o wieśniaczce, która, śpiewając do fonografu pieśń taneczną, wymachiwała przez cały czas w takt ręką i, „jak widać było, z trudnością powstrzymywała się od puszczenia w taniec". Podobnych przykładów można by przytoczyć więcej, i to z całej Słowiańszczyzny. Ale niewątpliwie najbardziej z nich wszystkich zajmującym i z różnych względów nadzwyczajnie ważnym jest fakt następujący, podany przez V. Verchovyńca: „Były żniwa1, pszenica szumiała od powiewów wiatru; żniwiarze śmiali się i żartowali, a pole szybko pokrywało się snopami zżętego zboża... Gdy nagle dał się słyszeć głos dziewczyny: „Patrzcie, patrzcie! O, jak tańczy pszenica!"... Wołająca stała nad związanym snopem i pokazując sierpem przed siebie’uważnie patrzała na pszeniczne kłosy, uśmiechając się i śledząc, jak się one kołysały... Nie wiadomo, co odczuwała w tej chwili. Pod wpływem jakiegoś dziwnego poczucia zanuciła drobną kołomyjkę i poczęła tańczyć, nie zważając na kolące ściernie. Inne żniwiarki chwilę popatrzały na nią zdziwione, a potem, jakby urzeczone grą niewidzialnego muzykanta, porzuciły pracę i puściły się w taniec... Kto wie, jak długo trwałaby ta scena, gdyby nie głos gospodyni".
Etnograf serbski, J. Pavlović, z naciskiem podkreśla wielkie rozmiłowanie ludu w tańcach. Brali w nich udział nie tylko wieśniacy młodzi oraz w sile wieku, lecz nieraz — zwłaszcza na weselach — nawet starcy. Dla tańca każdy spośród młodzieży zachodnio-serbskiej chętnie podobno nie doje posiłku, rzucając go i śpiesząc tam, dokąd wabi muzyka. Nic dziwnego, że Serb, który by nie umiał wykonywać jakiej czynności, nieraz narażony bywa na wysłuchanie takiej na przykład wymówki od swoich: „Da je, da se igra, to bi znao; a ovo ne znaś“, co mniej więcej tłumaczy się na nasz język: „Tańczyć to byś potrafił, ale tego to nie umiesz". W niektórych okolicach korowody ciągną się bez końca późno w noc2; na rozchodnyin to ten, to ów prosi, aby jeszcze tylko jeden, jego właśnie ulubiony taniec odtańczono; a zanim spełnione zostaną podobne życzenia wielu uczestników, dochodzi do pierwszych kurów.
004. Niejeden etnolog skłonny byłby też zapewne uważać za bezpośredni dowód niezwykłego oddania się włościan słowiańskich tańcom fakt, że w okresie najcięższego znoju, mianowicie żniw, po wyczerpującej pracy całodziennej chętnie gotowi są oni spędzać na
' Tłumaczę ściśle według oryginału, opuszczając jednak niepotrzebne tu dla nas fragmenty tekstu.
3 Tak jednak bywa bynajmniej nie wszędzie, albo też dotyczy to wyłącznie korowodów męskich. W wielu bowiem stronach, czy całych krajach bałkańskich, rodzice nie pozwalają dziewczynom pozostawać na placu tanecznym po zmierzchu.