752
i. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
a jeszcze trudniej znaleźć by można dom, w którym by nikt na nich nie grał. Przy gęślach Czarnogórzec odpoczywa i doznaje pociechy; gęślom powierza pierwsze zwrotki poezji zapadłe w jego duszę; gęślami wypełnia długie zimowe wieczory i zabawia gości; na ich dźwięk, jak na dźwięki orkiestry, schodzi się lud i nie rozejdzie dopóty, póki gęślarz smyka nie odłoży; często śpiewa Czarnogórzec (przy akompaniamencie gęśli) i w osamotnieniu dla samego siebie". — Co prawda, gdy chodzi o grę na południowo-słowiańskich gęślach, to muzyka krzyżuje się tu z poezją, oddając ostatniej nieraz berło pierwszeństwa i schodząc do roli dość nikłego tylko akompaniamentu, mogącego nawet zamilkać zupełnie (§ 608).
607. Jak zgodny, choć już słabszy, wtór do słów Nikiforovskiego i Kuhaća, brzmią słowa naszego Kolberga ogłoszone w r. 1867 przy okazji omawiania muzyki kujawskiej. „Mnóstwo między wieśniakami — wyznaje nasz znakomity etnograf — spotykamy ludzi do muzyki uzdolnionych, którzy w braku nauczyciela, owiani tchem muzykalnej atmosfery kujawskiej, z popędu czy z potrzeby, stają się samouczkami, ulegają i porywać się dają wirowi, grasującej wokoło nich melomanii starszych skrzypków, i nie omieszkują rychło składać dowodów swej z uwagą, pilnością i wytrwałością dopełnionej nauki".
Pociąg do muzyki wyraża się u witebskich Białorusinów — że wrócę jeszcze na chwilę na Białoruś — m. i. nadzwyczaj charakterystycznie w zamiłowaniu do szczególniejszego rodzaju wybijania taktu przez przygodnych słuchaczy gry skrzypcowej. Gdy mianowicie skrzy-pek-solista gra do tańca1, zwykle jeden z obecnych, „zapytawszy grajka
0 pozwolenie, staje po jego lewej stronie i cienkim pręcikiem trąca do taktu po basie i tercji... Rzecz uderzająca: choćby zebranie zgromadzone dokoła grajka było całkiem nieliczne, zawsze prawie znajdzie się chętny do „pukania", który przy tym bywa niekiedy osobą poważną wiekiem i społecznym stanowiskiem2. Dotychczas nie rozumiem — powiada Nikiforovskij — co pociąga (wieśniaków) do tego „pukania". „Pukający", pełniąc z uderzającą cierpliwością od początku do końca gry obowiązek dobrowolnie na siebie przyjęty, nie tylko nie otrzymuje żadnej za to zapłaty, lecz wprost przeciwnie sam zmuszony jest wygadzać grajkowi i łagodzić go, gdy go niechcący uderzy po palcach przebierających struny; przy tym
1 wszelkie pochwały za muzykę należą wyłącznie do grajka".
Wszyscy wyżej wymienieni autorzy, a prócz nich i inni, poświadczają nam też wyraźnie wielki szacunek, jakim cieszą się (zdolni) muzykanci pośród ludu. „Grajkowie wogóle — powiada Kolberg — w wielkiem u gawiedzi wiejskiej są poszanowaniu. Karmią i poją ich
Człowiek ten bywa zwykle młody, ludzie bowiem mający powyżej 40 lat wieku „wstydzą się" już (na witebskiej Białorusi) służyć za muzykantów.
* Spacjowane przeze mnie.